Młyn który stał na rzece Miazdze był wielopokoleniowy, należał do Polskiej rodziny.
Według informacji pani Janiny młyn kupiła rodzina o nazwisku Kopa, przed przynajmniej 150 laty. Podobno bardzo dawno temu właścicielem młyna był Niemiec o nazwisku Sonnenberg. Jeszcze wcześnie, teren koło Kotlin należały do szwagra Księcia Korybuta Wiśniowieckiego. Młyn i ziemia wokół nazywała się Osada Młyńska Kotliny.
Pani Janina poślubiła lekarza weterynarii i zamieszkała w Srocku, opowiedziała o ciekawej wizycie:
- w trzy dni po zamieszkaniu w Srocku odwiedził mnie Niemiec o nazwisku Sonnenberg i zapytał mnie, czy pochodzę ze wsi Kotliny.
Zdziwiłam się myśląc, co też może chcieć ode mnie taki starszy facet, był tak między 40-50-ką., dla mnie, młodej dziewczyny to był starszy pan...
Zapytał, czy nazywałam się z domu Łuczka, odpowiedziałam że tak, mój tata nazywał się Łuczka, wcześniej mieszkali tam moi dziadkowie, nazywali się Kopa.
- Proszę pani, bo myśmy tam mieszkali, ale mój brat, jak były na wiosnę powodzie, to on pociągnął stawidło (most był drewniany), i to wszystko popłynęło, znaleźli go dopiero przy młynie w Prażkach!. Wcześniej popłynął przez młyn Kozice (obecnie znajdujący się po drugiej stronie zalewu w Kotlinach). Pani Janina wspomina przy okazji, tereny które posiadała jej rodzina. Dziadkowie, jak wcześniej wspomniała posiadali ten młyn, natomiast ziemie które dokupili były dworskie. Ciągnęły się aż do krzyżówki (stoi tam kapliczka) w kierunku Kurowic. W niedługim czasie, sprzedał niewielką część tych gruntów niejakiemu Karpiowi, który usilnie chciał ją kupić, nawet było mu to na rękę, gdyż spłaty za kupno ziemi były wysokie, a dzieci w domu było wiele. Same ziemie w Osadzie Młyńskiej zajmowały teren 84 mórg. A ziem które dziadek dokupił było dodatkowo ponad 100 mórg (1 morga nowopolska = 0,5598 ha).
Inna sprawa, mój dziadek zmarł 4 maja 1934 roku, moja babcia była jeszcze młoda kobitka, miała 16 lat jak ją drugi raz za mąż wydali, za wdowca 25 lat starszego wyszła, to panie, niech pan pomyśli, to było bez sensu, pojęcia i zastanowienia, i co straszne, że na to pozwoliła jej matka (była z domu Czarnecka), a Czarneccy mieli majątek w Wodzinie.
Ja wiem, tam był duży majątek, mój dziadek dlatego był bogaty, bo proszę pana, wziął z bogatego rodu żonę, jedną i drugą!. Pierwsza żona dostała w posagu 35 mórg ziemi, a druga 84 morgi !
Spytałem o budynek drewniany który stoi na tym terenie, zaraz po skręcie z asfaltu w kierunku młyna, po prawej stronie.
- A to ciekawa historia, mój dziadek miał zięcia który lubił wypić, przepijał w Dalkowie wszystko co tylko się dało. Aby wszystko nie poszło na zatracenie, dziadek dał 8 mórg swojej ziemi i pobudował ten stojący jeszcze budynek, aby lepiej przypilnować wesołego zięcia. Nie na wiele się to zdało...
Drewniany dom o którym wspominam powyżej. |
Jak długo czynny był ten młyn ?
- no, proszę pana, długo, ale opowiem, jak zakończył swój żywot.
- kiedyś w naszym płynie zaczął przeciekać dach, dachy w dawnych czasach były kryte gontami. Nie mieliśmy nikogo kto by nam mógł pomóc, tata w tym czasie wyjechał do sanatorium i ja z moim Wackiem zrobiliśmy coś bezmyślnie. Wzięliśmy traktor i rozciągnęliśmy ten młyn. Tak myśmy to zrobili jak głupie dzieci, jak głupie gówniarze.
Nieistniejący już budynek młyna.
Podwórze w Koltlinach 21, Pani Janina Sadowska z synami Jackiem i Mirkim - I tak sobie później pomyślałam, Matko Święta, te bale stojące były dużo zdrowsze niż reszta, one były łączone na takie drewniane kołki, szkoda tego było, ale wszystko już było rozwleczone.
- Mój Boże, jak ojciec wrócił, jak zobaczył, to bez mała zawału nie dostał.
- Stanął i mówi, chyba ktoś głupi Ciebie napuścił na mnie. Tyś taka mądra dziewucha i takie głupoty zrobiłaś?
- A ja, proszę pana rzeczywiście, to był nie potrzebne, że psu na budę się nie przydało, jak się to mówi, to było bezmyślne.
- Powiedzieliśmy, po co miał stać ten strop na pudle, i tak to się rozlatywał..
- Może ten nasz by i tak długo nie postał, ale się stało. Ten po drugiej stronie stoi do dzisiaj ale jest pusty
- Odpowiedziałem, że byłem w nim kilka razy i wszystko zostało rozszabrowane.
- Pan mi nie musi opowiadać, ja lepiej wiem jak to było. To było Wolskiego, ten Niemiec to nie był biedny facet, był dobrym człowiekiem, nie mogę powiedzieć, nikomu tam nie robił krzywdy
Budynek mieszkalny- biuro z przełomu XIX-XX wieku |
Pozostałości po młynie |
Pozostałości po młynie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz