Otrzymałem grzecznościowo od Dominika Trojaka do wykorzystania na moim blogu bardzo ciekawy materiał dotyczący mieszkańców Gałkówka. Jest to pękaty segregator (własność Muzeum im.L.Marciniak w Gałkówku) pod nazwą:
"WOJENNE LOSY MIESZKAŃCÓW GAŁKOWA"
Bardzo dużo materiału w postaci zestawów, tabel dotyczących tragicznych lat niemieckiej okupacji w latach 1939-45. Z imienia i nazwiska są wymienieni mieszkańcy którzy byli więźniami obozów koncentracyjnych, przymusowi robotnicy wywiezieni na roboty w Niemczech, rozstrzelani przez niemieckiego okupanta zarówno w samych Gałkówku jak i na innych terenach. Jest także lista ofiar podczas wybuchu składnicy amunicji w dniu 30 lipca 1944 roku.
Materiału jest tak wiele, że nie bardzo wiedziałem co, jako pierwsze mam zaprezentować... Zdecydowałem, ze zaprezentuję czytelnikom postać Tadeusza Kosiorka, bardzo barwnej postaci, lotnika bojowych dywizjonów 317 i 318. Zapraszam do jego wspomnień, okraszonych wspaniałymi fotografiami z tego okresu:
RELACJA Z PRZEŻYĆ WOJENNYCH 1939/1945 KOSIORKA TADEUSZA.
Urodziłem się w dniu 9 stycznia 1921r. w Gałkowie Dużym pow.Brzeziny, w rodzinie chłopskiej. Od dziecka, zarówno w domu jak i w szkole wychowano mnie w duchu głębokiej miłości do wszystkiego co polskie, do polskiej ojczyzny. Jestem z pokolenia tych, co urodzeni zaraz po odzyskaniu niepodległości mieli wrodzone, że Polskę należy kochać, odbudowywać, a nade wszystko chronić zdobytej krwią przodków niepodległości.
Pochodziłem z rodziny drobnych rolników, i już w okresie dzieciństwa zdawałem sobie sprawę, że na roli nie pozostanę, z tej prostej przyczyny, iż ziemi dla wszystkich nie starczy. Miałem wiele zamiłowań, ale nie wiedziałem które z nich nabierze realnych kształtów. Tymczasem więc żyłem w Polsce Niepodległej, życiem młodego Polaka. Chodziłem do szkoły, uprawiałem z zamiłowaniem sport i pomagałem rodzicom w pracy na roli.
W marcu 1939r., wtedy gdy miałem już 17 lat, wstąpiłem do Junackich Hufców Pracy co mi dało naukę i zawód oraz możliwość pracy. Zostałem skierowany do 16 batalionu JHP w Bronowicach Małych k.Krakowa. Po krótkim przeszkoleniu zostaliśmy skierowani do pracy przy budowie fortyfikacji w łomżyńskie pow.Wizna, wieś Kaliszewo nad rzeką Narew.
Junacki Hufiec Pracy - ćwiczenia wojskowe - 1939r. - Tadeusz Kosiorek - trzeci od lewej.
Nadciągająca wojna ukierunkowała również zadania JHP. Z tytułu tego, że już przed wstąpieniem do JHP miałem ukończony kurs Przysposobienia Wojskowego zostałem skierowany do służby wartowniczej z bronią w ręku przy forcie Paliszewo. W takim charakterze zastał mnie wybuch wojny w dniu 1 września 1939r.
Pierwsze dni wojny to ciągłe naloty lotnictwa niemieckiego, ostrzeliwanie i bombardowanie, zwiększające swoje nasilenie w miarę zbliżającego się frontu. Około 9 września batalion JHP został skierowany do ewakuacji w stronę wschodnią. Szliśmy nocami, a dnie spędzaliśmy w lasach. Któregoś dnia natchnęliśmy się na patrol niemiecki, doszło do strzelaniny. Zaraz po tym dowódca podziękował nam za służbę i rzekł:
- kto chce ze mną, a kto na własną rękę? - wybrałem to pierwsze.
W Białej Podlaskiej przyłączyliśmy się do wojskowego transportu kolejowego i przez Baranowicze, Pińsk, Łuck i Kowel znaleźliśmy się w Zdołbunowie k.Równego. Był to dzień 17 września 1939r.. Otrzymaliśmy rozkaz aby nie walczyć z Armią czerwoną, gdyż ta idzie Polsce z pomocą. Nazajutrz, 18 września spotkaliśmy się z wojskiem radzieckim. Zostaliśmy otoczeni przez znaczne siły i czołgi. rewizja, konfiskata broni, ostrych narzędzi i dobytku osobistego, i oczywiście niewola.
Trzymano nas bez wody i jedzenia przez dwa dni, a po upływie tych dwóch dni otrzymaliśmy przepustki i zezwolenie na powrót do domu. Daleko jednak nie uszliśmy. W Rółwnym przepustki odebrano i pieszo odtransportowano do Kowla. W miejscowości Różyszcza ostrzelali nas Ukraińcy, mimo, ze byliśmy pilnowani przez bojców. W Kowlu znajdowało się wtedy kilkanaście tysięcy wojskowych i cywilów z różnych stron Polski.
- ciąg dalszy nastąpi -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz