Test

czwartek, 9 lutego 2023

Pabianice - 50-lecie Ochotniczej Straży Pożarnej w Pabianicach 1880-1930 - cz.6

 


                        ODDZIAŁ FABRYCZNY FIRMY KRUSCHE I ENDER.

         Nazwisko imię

           Stanowisko

     Staż

 Harnos Rudolf

 Dowódca

 7

 Fałkiewicz Edward

 Sierżant

 12

 Krzywański Antoni

 Szeregowy

 23

 Hilderbrandt Karol

 Szeregowy

 30

 Łyszkowski Franciszek

 Szeregowy

 37

 Olszewski Konstanty

 Szeregowy

 26

 Sosnowski Adam

 Szeregowy

 12

 Schmidt Emil

 Szeregowy

 31


                       ODDZIAŁ FABRYCZNY  P. Z. W.  DAWNA  R.KINDLER

      Nazwisko imię

          Stanowisko

    Staż

 Łapiński Wacław inż. 

 Dowódca

 9

 Kraj Franciszek

 Szeregowy

25 

 Szczeczyński Marjan

 Szeregowy

19 

 Fogiel Gustaw

 Szeregowy

 26

 Bolonek Sylwester

 Szeregowy

 21

 Rojewski Stanisłąw

 Zastępca dowódcy

 

 Kowalski Józef

 Szeregowy

 

 Musiał Henryk

 Szeregowy

 





                                                   




Oddział przy fabryce Chemicznej

               Nazwisko imię

             Stanowisko

    Staż

 Pross Jan

 Dowódca oddziału

 7

 Hepner Gotfryd

 Adjutant

 7

 Tyszko Józef

 Adjutant

 7

 Moritz August

 Sierżant

 7

 Kuczewski Jan

 Dowódca sikaw.

 6

 Witusik Aleksander

 Starszy topornik

 7

 Duczke Juljusz

 Topornik

 6

 Łuczak Józef

 Topornik

 6

 Iciek Adam

 Topornik

 1

 Starzyński Leon

 Topornik

 7

 Kwaśniak Aleksander

 Topornik

 7

 Półtoranos Jan

 Topornik

 7

 Wajruch Józef

 Topornik

 7

 Nagel Berthold

 Topornik

 3

 Osieja Władysław

 Topornik

 6

 Szubski Michał

 Topornik

 7

 Kaźmierczak Franciszek

 Sikawkowy

 7

 Wilgocki Konstanty

 Sygnalista

 7

 Brzeziński Józef

 Sanitariusz

 7

 Kobus Antoni

 Sikawkowy

 5

 Dobrzejewski Piotr

 Sikawkowy

 6

 Jagusiak Stanisław

 Sikawkowy

 7

 Krawczyk Józef

 Sikawkowy

 5

 Grabarczyk Stefan

 Sikawkowy

 5

 Jurek Roch

 Sikawkowy

 5

 Herszel Feliks

 Sikawkowy

 4

 Knop Edward

 Sikawkowy

 4

 Listwoń Stanisław

 Sikawkowy

 3

 Hajer Teodor

 Sikawkowy

 3

 Engelhorn Karol

 Sikawkowy

 2

 Heine Adolf

 Sikawkowy

 2

 Kowalczyk Adam

 Sikawkowy

 2

 

 

 


                                                             ODDZIAŁ WETERANÓW

            Nazwisko imię

                 Stanowisko

    Staż

 Zakrzewski Jan

 Naczelnik

 50

 Gruszczyński

 Dowódca

 46

 Błoch Adam

 

 38

 Lewandowski Stanisław

 

 43

 Kowalski Leonard

 

 22

 Janicki Ignacy

 

 13

 Ciepliński Jan

 

 27

 Borkowski Bolesław

 

 43

 Ciszewski Ludwik

 

 38

 Piskorski Wincenty

 

 52

 Nowacki Jan

 

 42

 Wojciechowski Jan

 

 46

 Pieszczyński Teofil

 

 19

 Fibiger Adolf

 

 13

 Hoffman August

 

 29

 Śmiechowicz Józef

 

 18

 

 

 




                                                         Na drabinie humoru.

 FELJETON. Profesor Casco Mundurini w słynnem dziele swern "Strażak, pożar sikawka" zaznacza słusznie, że na strażaka trzeba się urodzić. 

     Słusznie, bo kto się nie urodzi, strażakiem być nie może. Osobnik, mający inklinację do pożarnictwa, już w niemowlęctwie zdradza pewne specjalne skłonności. 

     Jedna z moich znajomych, matka ośmiu synów, z których czterech zostało strażakami, a czterech umarło w młodych latach wskutek wstrętu do gaszenia pragnienia, mówiła mi, że po zachowaniu się każdego ze swych niemowląt poznawała, czy będzie strażakiem, czy nie? 

    Jeśli taki bęben bardzo często zmuszał matkę do suszenia pieluszek i bezustannie wydawał dźwięki, przypominające trąbkę alarmową - to niewątpliwie w przyszłości zapisywał się do Straży Pożarnej.      

    Młodzieniec, wstępujący w szeregi Straży, musi pasiadać do wszystkiego dużo ochoty. Dlatego też Straż nosi nazwę ochotniczej. 

    Jak przejawia się ta "ochota"? Najpierw czuje ogień w żyłach; serce mu gore i dlatego pali się do wszystkiego, najbardziej jednak do płci nadobnej. 

    Ogień tryska mu z oczu tak, że na niejedną buzię występują rumieńce, a ślepięta płoną i rzucają ognie, jak brylant... czeski. 

    Młodzian czuje ogień pod nogami; w tańcu krzyczy: z ogniem, panowie - i krzesze ognia podkówkami nie tylko w oberku, ale w shimmi'm, a nawet w dostojnym polonezie. 

    Do domu wpada po pracy, jak po ogień. A kiedy na pełną żaru głowę kładzie kask, taka bije od niego łuna, że cały jest jakby ognisty. Przypomina wtedy niemniej ognistego rumaka, ciągnącego parową sikawkę. 

    Nadchodzi jednak wkrótce "wiek męski, wiek klęski". 

    Zwierzchność strażaka bieże go we dwa ognie. Z iście świętą cierpliwością słucha wskazań i pouczeń, których boi sict, jak ognia; a błyski gniewne towarzyszą mu, jak płomyki ogniste, gdy wspina się po trzeszczącej drabince, lub sika z węża na brudne mury fabryczne. 

    A kiedy wreszcie w służbowym szeregu słyszy ostanie słowa komedy, odwraca się z radością od zażywnego brzuszka szarży i czemprędzej opuszcza ćwiczebny plac. 

    Nuci sobie wówczas wesoło na melodję Madelon: gdy po ćwiczeniach nadszedł wreszcie czas ...      

    Czas odpoczynku. 

    By zapomnieć o palącem spojrzeniu władzy i wodzie, z którą ciągle musi się bratać - wstępuje tam, gdzie można napić się wszystkiego, prócz wody -- (zamienia ten płyn zimny na szlachetnieiszą, rozpalającą krew w żyłach, przepalankę, lub, tak ulubioną przez Indjan, wodę ognistą). 

    Roziskrzonym wzrokiem patrzy na potężny antałek, który-aczkolwiek przypomina mu brzuszek zwierzchnika - jest jednak pełen, gaszącego pragnienie, nektaru. 

    Stara się wtedy przy jednym ogniu upiec dwie pieczenie i ... "wesoło z przyjaciółmi, słodko spływa czas ... " na pogawędce i wspomnieniach. 

    Gasi wtedy młodzieńcze zapały, a ognia boi się jak ... ognia! 

    Z nienawiścią myśli nawet o sztucznych, to jest tych, które są fabrykowane przy pomocy bańki z benzyną i bawełny. 

    Rycerskiego okrzyku: ognia z pakuł - nie uznaje, aczkolwiek stoi marnie na stanowisku państwowem i to podwójnie: państwa i państwówki. 

    Lubi ogromnie ognie bengalskie i ogień z zapalniczki, szczególnie do papierosa, którym poczęstuje przyjaciel. 

    Zalawszy uczciwie robaka, kroczy do domu. A kiedy mija rumianą młodą wspinalnię patrzy niechętnie tam, skąd tak często rozlegają się chrapliwe dźwięki syreny. 

    W domu oczekują nań też syreny, w dodatku dwie: żona i teściowa. 

    Pełen wyrozumiałości, ze spokojem słucha ich syków i przygotowuje się do zasłużonego snu. 

    Ze zgrozą spostrzega, że nowy kask jego stoi pod łóżeczkiem najmłodszego syna; na lince wisi bielizna, a wyszczerbiony toporek leży w skrzyni do węgla. Nie ma jednak sił do walki z żywiołem babskiego gderania, milcząc patrzy ·na płomienie złości, buchające z piekielnych czeluści, zamieszkałych przez pytlujący ni~miłosiernie ozór. 

    Na to, by je zgasić, potrzeba chyba całego oddziału. 

    A on jest jeden. 

    "Sam jeden, sam jeden na cały ten świat" nuci melancholijnie rzuca się w słodki żar marzeń sennych. Miewa jednak taki nieborak i piękne chwile. Tak uroczyste i rzewne, że często łzy wyciskają z oczu; choć złośliwi mówią, że to ... wódka płacze.

Uroczystość ! 

    Nastrój podniosły. Czerwona jak ogień i jak ogień gorąca (45 %) wiśniowa pocieszycielka krąży wokoło, ja~ młoda tancerka. 

    Aromat odgrzewanej "siekanej" unosi się w powietrzu, jak biały obłok. Stuk noża o talerz. Komiczna mowa. I ten krzepiący serca tusz, który nietylko, że nie tuszuje, ale przeciwnie... pobudza. Kochajmy się. A troski, zwątpienia i bóle ... niech piorun spali!... 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------      Była godzina piąta rano. 

    Święty Florjan, kołysał się lekko, stąpał ostrożnie z obłoku na obłok i usiłował niepostrzeżenie ominąć drzemiącego św. Piotra. 

    Ale staruszek dostrzegł go. 

    Brzęknął groźnie kluczami. 

    - Florek, chodź no tu. Bliżej! Bój się zegara; gdzieś się tak urżnął, jak nieboskie stworzenie? Gadaj! 

    - Piotruś, nie gniewaj się. Widzisz Ochotnicza Straż Pożarna w Pabjanicach obchodziła pięćdziesięciolecie istnienia. Trzeba było, uważasz, Piotruś reprezentować ! No i trochę tego ... 

    Mówię ci, wszyscy się urżnęli; tylko ja uważasz; trzymałem się ... Teraz mnie trochę w drodze do nieba zawiało. 

    Ale w Pabjanicach morowe chłopy i i zarząd i Komenda i strażacy. 

    Niech żyją! 

    - Florek, co robisz? Nie wrzeszcz! Wszystkie aniołki obudzisz. 

    - Nie szkodzi. Piotruś, nie gadaj - serce grunt. 

    A oni tam w Pabjanicach serca mają płomienne! 

    Dlatego: Sto lat! Sto lat niech żyją nam! 

    Tu św. Florjan ułożył się i zaraz usnął, albowiem sfatygował się srodze wśród braci strażackiej, w dniu jubileuszowym.  



                                                                                        KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz