Test

sobota, 28 października 2023

Łazińsk - Konin - Niemieckie osadnictwo - Der Heimatbote

 Myślę, że ciekawy materiał o niemieckich osadnikach.

Der Heimatbote - 6/1967

Łazińsk ma prawie 250 lat

Łazińsk był niemiecką wsią w powiecie konińskim. Około 170 niemieckich rodzin mieszkało tu jeszcze do 1945 r. Rodak z Łazińska Hermann Busse, obecnie z Heidmühle-Schortens, zauważył niedawno: 

"Dlaczego Heimatbote choć raz nie napisze czegoś o nas?". 

Cóż, życzenie to zostanie niniejszym spełnione. Do Łazińska dotarliśmy wyjeżdżając z miasta powiatowego Konin nad Wartą w kierunku południowo-zachodnim. Wkrótce dotarło się do powiatu Drommin, do którego należała czysto niemiecka osada L. obok Michalinowa. Łazińsk został podporządkowany Zagorów/Hinterberg; ostatnim proboszczem był ksiądz Aleksander Gross. Ostatnim nauczycielem w Ł. był pan Mielke. W 1968 r. niemiecka osada mogła obchodzić 250-lecie istnienia - gdybyśmy pozostali w naszej ojczyźnie! Był rok 1718, kiedy 14 niemieckich rodzin wyruszyło ze Śląska z wiejskim nauczycielem na czele i w końcu znalazło ten kawałek ziemi, który po ciężkiej pionierskiej pracy stał się ich nowym domem. Niektóre z rodzin nosiły nazwiska Kuhn, Merk, Schönfisch, Haupt, które były spotykane na tym terenie aż do 1945 roku. Na lewo od Kantoratsschule, na łagodnie wznoszącym się wzgórzu, znajdował się mały, porośnięty drzewami cmentarz, na którym nasi przodkowie złożyli pierwszy grób w 1727 roku. Starożytne miejsce spoczynku, które do 1945 roku można było odwiedzać z jego zwietrzałymi i zmurszałymi nagrobkami. Wciąż można tam było znaleźć drewniane lub żelazne płyty nagrobne, które nie istniały już w całej Rzeszy Niemieckiej. W numerze 11/57 na stronie 1 przedstawiono taką tablicę nagrobną (Grabbrett).

    Koloniści wcześnie mieli własną szkołę i dom modlitwy; kantor nie tylko uczył dzieci, ale także odprawiał niedzielne nabożeństwa, jak to miało miejsce wszędzie w centralnej i wschodniej Polsce. Do 1933 r. zachowano starożytny budynek, który był duchowym centrum dla tak wielu pokoleń; następnie nauczyciel i kantor Mielke postanowił zbudować nową szkołę i dom modlitwy. Polskie władze pozwoliły mu tam pozostać przez cztery lata, po czym przeniosły go, który stał się podejrzliwy wobec jego gorliwości, do Galicji i spolonizowały nową szkołę.

    We wrześniu 1939 r. państwo polskie upadło, a chłopi z Łazińska odzyskali swoją niemiecką szkołę. Szkoła stała się większa niż kiedykolwiek wcześniej; oprócz Mielkego od 1940 r. uczyły w niej jego siostra i dwie młode nauczycielki z Turyngii. Do szkoły uczęszczało 153 dzieci; dołączyli do nich Niemcy z Rzeszy, przesiedleńcy z Wołynia i innych zakątków. Nigdy wcześniej tak wiele niemieckich dzieci nie uczęszczało do tej szkoły, nigdy wcześniej nie było tak dużej liczby Niemców w okolicy! Ale zaraz po wzlocie nastąpił - gwałtownie i fatalnie - upadek, a Łazińscy podzielili ogólny los ucieczki, wypędzenia, rozproszenia. Rzadko się zdarza, by dawni sąsiedzi mogli się jeszcze dziś gdzieś spotkać i wymienić wspomnienia o odległej rodzinnej wsi.


                                         Stodoła z kamienia trawiastego w Łazińsku.
Trawiaste kamienie żelazne były wydobywane z płaskich zielonych łąk i i dopiero od niedawna wykorzystywane do celów produkcyjnych.


Lazinsk fast 250 Jahre alt

Łazinsk war ein deutsches Dorf im Kreise Konin. Etwa  170 deutsche Familien wohnten hier noch bis 1945. Der Lazinsker Landsmann Hermann Busse, jetzt Heidmühle-Schortens, bemerkte kürzlich: 

"Warum bringt der Heimatbote nicht einmal etwas über uns?" 

Nun, der Wunsch soll hiermit erfüllt werden. Nach Lazinsk kam man, wenn man die Kreisstadt Konin an der Warthe in südwestlicher Richtung verließ. Man erreichte bald den Amtsbezirk Drommin, zu dem neben Michalinow die rein deutsche Siedlung L. gehörte. Eingepfarrt war Lazinsk nach Zagorow/Hinterberg; als letzter Seelsorger amtierte P. Alexander Gross. Als letzter Lehrer wirkte in L. Herr Mielke. Im Jahre 1968 hätte die deutsche Siedlung ihr 250 jähriges Bestehen feiern können- wenn wir in der Heimat geblieben wären! Denn man schrieb das Jahr 1718, als aus dem Schlesierlande 14 deutsche Familien mit dem Dorfschulzen an der Spitze aufbrachen und schließlich dieses Stückchen Erde fanden, das ihnen nach schwerer Pionierarbeit zur neuen Heimat wurde. Einige Familien hießen Kuhn, Merk, Schönfisch, Haupt, Namen, auf die man in dieser Gegend noch bis 1945 traf. Links neben der Kantoratsschule lag auf einem sanft ansteigenden Hügel ein kleiner, baumreicher Friedhof, auf dem unsere Vorfahren im Jahre 1727 das erste Grab angelegt haben. Eine uralte Ruhestätte, die man mit ihren verwitterten und morschen Grabzeichen noch bis 1945 besuchen konnte. Da fand man noch jene Grabtafeln aus Holz oder Eisen, die es im ganzen Deutschen Reich nicht mehr gab. In der Nr. 11/57 war auf Seite 1 solch eine Grabtafel (Grabbrett) abgebildet.

Die Kolonisten hatten schon früh ihr eigenes Schul- und Bethaus; der Kantor unterrichtete nicht nur die Kinder, sondern hielt auch die sonntäglichen Andachten wie überall in Mittel-und Ostpolen, Bis zum Jahre 1933 hielt man an dem uralten Gebäude fest, das für so viele Generationen geistlicher Mittelpunkt gewesen war; dann entschloß sich Lehrer und Kantor Mielke, ein neues Schul- und Bethaus zu errichten. Vier Jahre ließ ihn darin die polnische Obrigkeit noch gewähren, dann versetzte sie den wegen seines Eifers verdächtig Gewordenen nach Galizien und polonisierte die neue Schule.

Im September 1939 zerbrach der polnische Staat und die Lazinsker Bauern gewannen ihre deutsche Schule zurück. Die Schule wurde größer als je zuvor; neben Mielke unterrichteten ab 1940 hier noch seine Schwester und zwei junge Lehrkräfte aus dem Thüringerland. 153 Kinder waren es jetzt; Reichsdeutsche waren dazu gekommen, Umsiedler aus Wolhynien und anderen Ecken. Nie zuvor hatten so viele deutsche Kinder diese Schule besucht, nie zuvor hatte es eine solch große Anzahl Deutscher im Umkreis gegeben! Aber gleich auf den Höhepunkt folgte - schroff und abgrundtief - der Fall, und die Lazinsker teilten das allgemeine Schicksal der Flucht, Vertreibung, Zerstreuung. Nur selten ist es, daß sich die einstigen Nachbarn heute noch irgendwo sehen und treffen und Erinnerungen an das ferne Heimatdorf austauschen können.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz