Test

niedziela, 7 stycznia 2024

Wampir z Gałkówka - Dziennik Łódzki - 1968 - cz.10

 

Dziennik Łódzki. 1969-02-05 R. 24 nr 30



                                            WAMPIR Z GAŁKÓWKA PRZED SĄDEM

Na wstępie wczorajszego, 11 dnia rozprawy karnej przeciwko Stanisławowi Modzelewskiemu, sąd ustosunkował się do wniosków obrony dotyczących dalszych badań nad poczytalnością oskarżonego. Ponieważ we wniosku nie zarzuca się opinii powołanych przez sąd psychiatrów niejasności, będą sprzeczności, a jedynie wskazuje na potrzebę weryfikacji (czego nie zna procedura procesu), sąd oddalił wniosek o powołanie drugiego zespołu biegłych. Sąd stwierdził, że wskazywane we wniosku braki, w zakresie badań, jeżeli nawet wystąpiły, to nie mają wpływu na możliwość oceny osobowości oskarżonego i jego działania przestępczego. Sąd na zakończenie postępowania dowodowego ujawnił zgromadzone w toku śledztwa dokumenty i dowody, a następnie udzielił głosu oskarżycielowi publicznemu. 

Niezwykle silnie zabrzmiały wczoraj w wielkiej sali Sądu Wojewódzkiego przemówienia oskarżycielskie obu występująeycb w sprawie prokuratorów. Występujący jako pierwszy prokurator R. Kacprzak, skoncentrował uwagę na decydujących w procesie problemach dowiedzenia oskarżonemu zarzutów objętych aktem oskarżenia. Proces osławionego „wampira z Gałkówka" toczy się w atmosferze powszechnego potępienia go przez całe społeczeństwo. W sposób odrażający naruszył on podstawowy przywilej każdego człowieka - prawo do życia. Równocześnie jednak, jak to wymaga wysoki humanitaryzm prawa, w procesie karnym liczyć się mogą tylko fakty i dowody oparte na prawdzie obiektywnej. W 7 wypadkach zabójstw, zbrodniarz usunął najważniejszych świadków zbrodni. Kobiety, które zginęły - babki wnukom, matki dzieciom, młode robotnice i uczennice, nie wskażą winowajcy. Do zabójstw tych przyznał się oskarżony Stanisław Modzelewski. Twierdzi jednak, że nie pamięta, nie może pojąć, jak do tych gwałtownych czynów doszło. Jest to w świetle opinii biegłych nie do przyjęcia. Taką widać obrał oskarżony linię obrony. Przesłuchiwany kilkadziesiąt razy, nigdy nie podawał wszystkiego. Dawkował informacje w zależności od przedstawionych dowodów. Proces dowiódł niezbicie, że oskarżony miał obiektywne możliwości przebywania we wszystkich miejscach zbrodni, znał je dobrze i dlatego je właśnie wybierał. Zeznania oskarżonego i świadków oraz materiał faktograficzny, ułożyły się w toku procesu w logiczną całość. Oskarżony, ulegając swemu spaczonemu popędowi, przygotowywał świadomie i realizował swe sadystyczne czyny. 

Szczególną szkodliwość społeczną czynów zarzucanych St. Modzelewskiemu, scharakteryzował w swym wystąpieniu drugi oskarżyciel - H. Szczęsny. Oskarżony miał wszystkie warunki, by życie swe ułożyć jak inni obywatele. Stał się jednak jednostką niebezpieczną, która dla zaspokojenia popędu, nie zawahała się przed czynami zbrodniczymi. Szkodliwość społeczna osiągnęła w jego wypadku stopień najwyższy. w przyznaniu się oskarżonego, oskarżyciel publiczny nie dojrzał okoliczności łagodzących, gdyż dotyczy ono tylko samych faktów. Co do czynów, oskarżony ani przez moment nie okazał skruchy. Tylko najwyższa kara może zapobiec jego dalszej szkodliwości.

Prokurator H.Szczęsny w oparciu o kwalifikację siedmiu zarzucanych czynów na zasadzie art. 225 par. 1 k.k. wniósł wczoraj o ukaranie St. Modzelewskiego za każde z zabójstw karą śmierci. Wniósł także o ukaranie go karą śmierci za zbrodnicze napady dokonane w czerwcu 1953 r. oraz w czerwcu 1955 r. o wymierzenie za pozostałe zarzuty odpowiednio wysokich kar i pozbawienie go praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze.

Po oskarżycielach głos zabrał obrońca z urzędu J.Leszczyński. Z wielkim talentem i pasją udokumentował on w swym wystąpieniu wszystkie wątpliwości, które mogą w tej sprawie przemówić na korzyść oskarżonego i podważyć słuszność zastosowania najwyższego wymiaru kary. Obrońca postawił tezę, że w zarzutach zabójstw wiele jest cech poszlakowych i że St. Modzolewski jako osobnik encefaloptyczny, podatny na sugestię, wiele szczegółów, do których się przyznał, mógł przyswoić sobie w toku śledztwa. Wątpliwości obrońcy budzą okoliczności zabójstw  i opinia biegłych o świadomym działaniu. Umysłowość oskarżonego oceniona została w niej przesadnie. Mimo nie stwierdzenia choroby psychicznej, mogły w postępowaniu oskarżonego dojść do głosu psychozy działające okresowo i wywołać spięcia oraz zaniki świadomości, powodując przewagę sił popędu nad wolą. Obrońca przytoczył precedensowe przypadki procesów, gdy encelopatia, której jest wiele odmian - była uznana za podstawę niepoczytalności oskarżonego. Obrońca wniósł także o zmianę kwalifikacji  co do usiłowania 6 zabójstw na czyny z art. 236 i 237 kk. (uszkodzenie ciała). Odrębną linię obrony przedstawił drugi obrońca z urzędu, prosząc w konkluzji sąd o miłosierdzie przy ferowaniu wyroku.

Po wysłuchaniu głosów stron, sąd zwrócił się do St. Modzelewskiego:

Co oskarżony chce powiedzieć w ostatnim słowie? odpowiedź oskarżonego brzmiała:

"Ja tam nikogo nie przekonam, duszy nie pokażę, nie ma więc sensu. Niech sąd zarządzi".

Dziś w 12 dniu procesu, sąd ogłosi wyrok.

                                                                                         M. KRAJÓWNA




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz