Test

sobota, 6 grudnia 2025

Pastor Robert Badke - Wspomnienia - Konin i okolice - Der Heimatbote - 4/1971 - cz.7

 

                                                                Nagłe burzowe chmury

W cudowne lato nadciągają burzowe chmury. Tak samo było tutaj. Podczas mojej nieobecności komisja konsystorza z Litzmannstadt zgłosiła się do plebanii i dokonała jej inspekcji. Pojawiło się trzech panów, wśród których rozpoznano byłego administratora gminy, pastora Adolfa Löfflera (Łódź) i pastora Adolfa Gustava Ulbricha (w latach 1922-1940 w Grodzcu). Nie wróżyło to nic dobrego. Rzeczywiście, wkrótce potem nadeszło pismo z konsystorza w Litzmannstadt, w którym bez podania przyczyny zarządzono moje przeniesienie! Ponieważ nie byłem wystarczająco nacjonalistyczny, miałem zostać przeniesiony do filii (parafii pomocniczej).

Podporządkowałem się dyktatowi i pojechałem do Kleczewa (Lehmstädt). W urzędzie burmistrza w Kleczewie burmistrz niemiecki wyjaśnił mi, że mam wprowadzić się do parafii katolickiej i pokazać drzwi katolickiemu proboszczowi. Oczywiście nie zrobiłem tego, tylko wróciłem do Konina, aby poczekać na rozwój wydarzeń. Niemal codziennie przychodził tu pastor Ulbrich lub jego żona i nalegali na opuszczenie mieszkania. Nie pozostało mi nic innego, jak wynająć prywatne mieszkanie, które udostępnił mi członek gminy w Koninie, Karl Walter. Do konińskiej plebanii wprowadził się pastor Ulbrich z Grodziec.

Straciłem stanowisko w Koninie i jednocześnie nie mogłem objąć przydzielonego mi „stanowiska zastępczego”. Ale to nie był jeszcze koniec moich kłopotów.

Równolegle do wydarzeń, które właśnie opisałem, rozpoczęła się przeciwko mnie kampania oszczerstw ze strony niektórych członków partii. Chcieli się na mnie zemścić, ponieważ przed wojną nie dałem się wykorzystać jako ich posłuszne narzędzie. Pewnego dnia przed moim prywatnym mieszkaniem zatrzymał się samochód z dwoma oficerami gestapo z Hohensalza, którzy złożyli mi „wizytę”, co oczywiście bardzo mnie zdziwiło. Kiedy odjeżdżali, poinformowali mnie, że muszą mnie zabrać. Zabrali mnie do Hohensalza i dostarczyli do aresztu śledczego. Okazało się, że wspomniani powyżej członkowie partii złożyli przeciwko mnie oskarżenie. Zostałem oskarżony o popełnienie przestępstwa przeciwko narodowemu socjalizmowi, o sympatie wobec Polski itp. Podczas trzydniowego postępowania wyjaśniającego udało mi się udowodnić, że moje zachowanie w danych okolicznościach było prawidłowe i nienaganne, a oskarżenie wynikało z nieuczciwych i egoistycznych motywów. Zostałem zwolniony.

                                                 W urzędzie skarbowym w Kaliszu

Teraz rozpoczął się nowy etap w moim życiu. Ponieważ musiałem zadbać o wyżywienie mojej rodziny, musiałem poszukać jakiejś pracy. Zgłosiłem się do administracji finansowej w Warthegau, która nie była pod tak silnym wpływem partii. Zostałem przydzielony do urzędu skarbowego w Kaliszu, gdzie spotkałem urzędników i przełożonych, którzy umożliwili mi bezproblemową współpracę i nigdy nie próbowali nakłonić mnie do wstąpienia do partii. Były tam tak wspaniałe osobistości, jak radca rządowy Roeder, zastępca radcy rządowego Klepper, nadinspektor podatkowy Schmidtbauer i inni. Oczywiście musiałem zacząć jako pracownik i stażysta, a moje wynagrodzenie było niewielkie. Dlatego też moja żona była zmuszona przyczyniać się do utrzymania rodziny; podjęła pracę w urzędzie gospodarczym. Z biegiem czasu, dzięki uczestnictwu w kursach i szkoleniach w Poznaniu i w Altreich, dano mi możliwość studiowania ekonomii finansowej, co położyło podwaliny pod mój awans. Zostałem mianowany inspektorem finansowym i powierzono mi kierowanie działem podatkowym urzędu skarbowego w Kaliszu. Teraz miałem drugi zawód i obiecujące perspektywy awansu.

                                                                Powołany do Wehrmachtu

Kiedy w marcu 1943 roku ogłoszono „totalną” wojnę, zwrócono się również do mnie. Zostałem powołany do oddziałów zmotoryzowanych i cieszyłem się szkoleniem w starym, ale pięknym „rzymskim” Trewirze nad Mozelą, poznając kraj i mieszkańców tego wspaniałego regionu winiarskiego. Po trzech miesiącach zostałem oddelegowany do Wiednia, włączony do nowo utworzonej 6. armii i wysłany do Jugosławii, a następnie do Albanii i Grecji. Oczekiwany atak aliantów na Półwysep Bałkański nie nastąpił, ale mieliśmy wystarczająco dużo pracy, aby utrzymać partyzantów z dala od nas. W międzyczasie Rosjanie dotarli aż do Węgier i aby nie zostać odcięci, musieliśmy podjąć trudny odwrót.

Powrót przez Tiranę/Albania, Skutari, Sarajewo/Bośnia, Mariborg w Słowenii był bardzo uciążliwy, a 8 maja 1945 r., kiedy ogłoszono zawieszenie broni, nadal byliśmy uwikłani w walkę z Rosjanami. Teraz należało zapewnić sobie bezpieczeństwo. Moja jednostka udała się do Styrii, a potem ogłoszono: ratuj się, kto może! Moja droga ucieczki prowadziła mnie rowerem, a potem pieszo przez obiecujące ratunek Alpy, czyli z Klagenfurtu do Bad Gastein, Kufstein, Rosenheim, Monachium, Frankfurt, Hamburg, Lubeka, Wismar i z powrotem do Lubeki, gdzie otrzymałem dokumenty zwolnienia i świętowałem ponowne spotkanie z rodziną. Tym samym wojna dla mnie się skończyła.

                                                                    (ciąg dalszy nastąpi)

                                                  Plötzliche Gewitterwolken

Im herrlichen Sommer ziehen Gewitterwolken auf. So war es auch hier. Eine Kommission des Litzmannstädter Konsistoriums meldete sich während meiner Abwesenheit im pfarrhaus an und inspizierte es. Drei Herren waren erschienen, unter welchen man den früheren Administrator der Gemeinde, Pastor Adolf Löffler (Lodz) und Pastor Adolf Gustav Ulbrich (von 1922 -1940 in Grodziec) erkannte. Dies ließ auf nichts Gutes schließen. Tatsächlich kam kurze Zeit später ein Schreiben des Litzmannstädter Konsistoriums an, in welchem ohne jegliche Begründung meine Versetzung verfügt, wurde! Ich sollte, weil ich nicht nationalistisch genug war, ins Filial (Nebengemeinde) abgeschoben werden.

Ich beugte mich dem Diktat und bin nach Kleczew (Lehmstädt) gefahren. Auf dem Bürgermeisteramt in Kleczew erklärte mir der reichsdeutsche Bürgermeister, ich solle in die katholische pfarrei einziehen und dem katholischen pfarrer die Tür weisen. Ich habe es natürlich nicht getan, sondern bin nach Konin zurückgefahren, um hier die Dinge abzuwarten, die da kommen sollen. Hier kam nun fast jeden Tag Pastor Ulbrich bzw. Seine Frau und drängten auf Räumung der Wohnung. Es blieb mir nichts weiter übrig, als eine Privatwohnung zu nehmen, die mir vom Koniner Gemeindeglied Karl Walter zur Verfügung gestellt wurde. Ins Koniner pfarrhaus zog Pastor Ulbrich aus Grodziec ein.

Ich war mein Koniner Amt los und konnte zugleich das mir zugewiesene "Ersatzamt" nicht antreten. Aber das sollte noch nicht das Ende meiner Schwierigkeiten sein.

Parallel zu der Entwicklung, die ich soeben geschildert habe. setzte gegen mich eine Verleumdungskampagne seitens einiger Parteigenossen neuesten Datums ein. Sie wollten sich an mir wohl rächen, weil ich mich vor dem. Kriege nicht als ihr williges Werkzeug hatte. gebrauchen lassen. Eines Tages fuhr nämlich vor meiner Privatwohnung ein Auto mit zwei Gestapo-Offizieren aus Hohensalza vor, die mir einen "Besuch" abstatteten, was mich natürlich sehr befremdet hat. Beim Verlassen erklärten sie mir, daß sie mich mitnehmen müssen. Sie brachten mich nach Hohensalza und lieferten mich ins Untersuchungsgefängnis ab. Es stellte sich heraus, daß von den obenerwähnten Parteigenossen neuesten Datums eine Anklage gegen mich vorlag. Ich wurde beschuldigt, daß ich mich an dem Nationalsozialismus vergriffen hätte, daß ich polenfreundlich gewesen wäre usw. usw. Im dreitägigen Untersuchungsverfahren konnte ich nachweisen, daß mein Verhalten unter den gegebenen Umständen korrekt und einwandfrei war und die Anklage unlauteren und eigennützigen Motiven entsprang. Ich wurde auf freien Fuß gesetzt.

                                                                   Beim Finanzamt in Kalisch

Nun begann ein neuer Abschnitt in meinem Leben. Da ich für die Ernährung meiner Familie zu sorgen hatte, mußte ich mich nach irgendeiner Beschäftigung umsehen. Ich stellte mich der Finanzverwaltung im Warthegau zur Verfügung, die nicht unter solch starkem Einfluß der Partei stand. Ich wurde dem Finanzamt Kalisch zugeteilt und habe dort Beamte und Vorgesetzte angetroffen, die mir eine einwandfreie Zusammenarbeit ermöglichten und niemals den Versuch unternommen haben, mich zum Partei-Eintritt zu bewegen. Da gab es so feine Persönlichkeiten wie den Regierungsrat Roeder, den stv. Regierungsrat Klepper, den übersteuerinspektor Schmidt bauer und andere. Ich mußte natürlich als Angestellter und Praktikant beginnen und mein Gehalt war unbedeutend. Daher war auch meine Frau gezwungen, zum Unterhalt der Familie beizutragen; sie ging ins Wirtschaftsamt. Im Laufe der Zeit hat man mir durch Teilnahme an Lehrgängen und Schulungen in Posen und im Altreich die Möglichkeiten zum Studium der Finanzwirtschaft gegeben und so das Fundament für meine Beförderung gelegt. Ich wurde zum Finanzinspektor ernannt und mir wurde die Leitung einer Veranlagungsabteilung des Finanzamtes Kalisch übertragen. Nun hatte ich einen zweiten Beruf und aussichtsreiche Aufstiegsmöglichkeiten.

                                                             Zur Wehrmacht eingezogen

Als im März 1943 der "totale" Krieg ausgerufen wurde, besann man sich auch auf mich. Ich wurde zur motorisierten Truppe eingezogen und genoß meine Ausbildung in dem alten, aber schönen "römischen" Trier an der Mosel, lernte Land und Leute dieser herrlichen Moselweingegend kennen. Nach drei Monaten wurde ich nach Wien abkommandiert, der neuaufgestellten 6. Armee einverleibt und nach Jugoslavien, dann Albanien und Griechenland in Marsch gesetzt. Der erwartete Angriff der Alliierten auf die Balkan-Halbinsel kam nicht aber wir hatten genug zu tun, uns die Partisanen drei Schritte vom Leibe zu halten. Inzwischen drangen die Russen bis nach Ungarn vor und um nicht abgeschnitten zu werden, mußten wir den schwierigen Rückzug antreten.

Es ging mühsam zurück über Tirana/Albanien, Skutari, Sarajewo/Bosnien, Mariborg in Slowenien/, und da wurden wir noch in die Kämpfe mit den Russen verwickelt, als am 8. Mai 1945 der Waffenstillstand ausgerufen wurde. Nun galt es, sich in Sicherheit zu bringen. Meine Einheit setzte sich in die Steiermark ab und dann hieß es: Rette sich. wer kann! Mein Rettungsweg führte mich per Fahrrad und dann zu Fuß über die rettungverheißenden Alpen, also von Klagenfurt nach Bad Gastein, Kufstein, Rosenheim, München, Frankfurt, Hamburg, Lübeck, Wismar und zurück nach Lübeck, wo ich mir die Entlassungspapiere besorgte und mit meiner Familie ein Wiedersehen feierte. Damit war der Krieg für mich zu Ende.

                                                                           (Fortsetzung folgt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz