Test

niedziela, 13 marca 2016

Borki - Kurnos - Bełchatów - Cmentarz ewangelicki - cz.2

Ciąg dalszy naszej dzisiejszej podróży po cmentarzach. Trzecim cmentarzem był mały ewangelicki cmentarzyk w Borkach, graniczących z Kurnosem II. Słyszałem o nim wcześniej od mojego taty, mój brat Zbyszek ze swoją żoną Danusią, mieszkający około 1 kilometra od cmentarza, zaprowadzili nas na miejsce. Wśród lasu znaleźliśmy 6 grobów, trzy zachowane w dobrym stanie. Wokół cmentarza znajduje się kilka domów, w jednym z nich mieszka pan Henryk Folkman.

               Pan Henryk Folkman na terenie cmentarza ewangelickiego w Borkach.

Pozwoliłem sobie porozmawiać z nim, wspólnie przyszliśmy na teren cmentarza. Okazało się, że pan Henryk jest właścicielem całego lasu, także cmentarza. Opowiedział mi ciekawą historię..., otóż jego dziadek lub pradziadek podczas jednej z wizyt w kurnoskiej karczmie, przy okowicie zgodził się oddać kawałek lasu pod cmentarz ewangelicki. Tak powstał ten obiekt, pan Henryk urodzony w 1930 roku doskonale pamięta wiele pochówków miejscowych Niemców. Wspominał pogrzeb 19 letniej Niemki, który odbył się w latach okupacji. Była ona żoną miejscowego Niemca (nie umiał języka polskiego) o nazwisku Jenc lub Jenz. Był bogatym człowiekiem, posiadał dużo koni które ujeżdżał, pewnego razu zachorował, zabrano go do szpitala w Ruścu. Jego żona, będąca w szóstym miesiącu ciąży, kłusem wybrała się w drogę do swojego męża. W drodze poroniła i wkrótce zmarła z powodu powikłań ciążowych. Jej mąż ponownie się ożenił z dużo starszą kobietą, pierwsza żona, bardzo ładna kobieta została pochowana na tym cmentarzu. Niestety trudno jest odnaleźć jej grób, jedyną pamiątką jest bluszcz który posadził na grobie jej mąż, bluszcz obecnie rozrósł się na całym terenie cmentarza.
Bardzo dobrze zachowany grób pochodzi z 1949 roku.





Leży w nim Berthold Gutknecht, mieszkaniec Kurnosa Drugiego. Wiąże się z tą osobą bardzo ciekawa i zarazem tragiczna historia. Urodzony w Kurnosie Niemiec, był właścicielem miejscowej piekarni, z momentem rozpoczęcia drugiej wojny światowej wstąpił w szeregi SS. Był miejscowym działaczem, w opinii pana Henryka, był mimo wszystko dobrym człowiekiem, nie krzywdził Polaków. Zmarł 30 stycznia 1949 roku.
Więcej na ten temat zamieszczę w części trzeciej, z opowiadań pana Eugeniusza Wedera, mieszkańca Kurnosa, który bardzo dobrze go pamiętał, także wystawił mu dobrą opinię.
Grób jest zadbany, żyje syn Bertholda, mieszka w Łodzi, także dwa następne groby (pozostały ramy grobowe), są odwiedzane przez członków rodzin mieszkających także w Łodzi.


                                       Oba groby, o których piszę powyżej.

                      Dobrze zadbany grób, napisy w języku polskim.

           Podobnie, następny dobrze zadbany grób, napisy w języku polskim.

    Nagrobek leżący w ziemi, napisy prawie nieczytelne. Na terenie cmentarza widać ślady grobów, bez ram i nagrobków. Stan cmentarza można uznać za względnie dobry, być może z powodu bliskiego sąsiedztwa mieszkańców Borków, którzy nie pozwoli na całkowitą dewastację, nie wydać śladów "wykopek", jak to miało miejsce na większości podobnych cmentarzy. Ogrodzenie się nie zachowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz