Test

sobota, 29 października 2022

Zgierz - Kościól ewangelicki - Osadnictwo niemieckie - Heimatbote - 1952

 Materiał przetłumaczony w Heimatbote z czerwca 1952 roku. Nie biorę odpowiedzialności za styl i formę tego tekstu).

Wspomnienia ze Zgierza

    Po raz kolejny chcemy wybrać się na spacer do naszej starej, drogiej ojczyzny. Tym razem kierujemy swoje kroki w stronę Zgierza pod Łodzią. Tam widzimy w wyobraźni piękny kościół z cudownym ołtarzem z kolorowego szkła: Jezus w Getsemani. Kościół posiadał również piękne witraże z obrazami, ofiarowane przez parafian. Jedno nazwisko utkwiło mi w pamięci: Bernecker. Tu w Zgierzu urzędowali zdolni pastorzy Serini, Falzmann i Kneifel. Potem przyszła wojna w 1939 roku i kościół został zbombardowany, podobnie jak sala parafialna. W ścianach były poważne pęknięcia, a dach był uszkodzony. Ale przynajmniej kościół nadal stał i z pewnością można było go naprawić! Z sali parafialnej tylna połowa dwupiętrowego budynku została całkowicie zmieciona przez bomby; wiele osób zginęło tam w piwnicy. Panna Irena Krusche również zginęła na korytarzu pod naporem powietrza z bomb. Biedna kochana rodzina Reinholda Krusche, organisty zgierskiego przez wiele lat, naprawdę musiała znosić wiele cierpień. Syn, pastor i Superintendent W. Krusche, utonął w Wiśle pod Warszawą; a teraz córka, zdolna pedagog i nauczycielka w Zgierzu, znalazła swoją śmierć w tak tragiczny sposób w domu rodziców! Ruszyły wojska niemieckie, ale niestety w wielu miejscach zgrzeszyły i nie wykazały się szlachetną tolerancją i przebaczeniem. Pastor Falzmann z. Na przykład został wkrótce aresztowany i odesłany do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie zmarł. Nasz kochany zgierski kościół nie został wcale wyremontowany, jak to było powiedziane na początku, ale odebrany nam całkowicie. Protestanckim zborom obiecano, że dostaną nowy kościół; w razie potrzeby miał im zostać przydzielony kościół katolicki, który był całkowicie nienaruszony, ale teraz służył jako spichlerz. Jednak cała sprawa pozostała tylko rozmową, a kongregacja nie otrzymała żadnego pomieszczenia na swoje nabożeństwa.

    W tej sytuacji przyszedł "mądry człowiek" i nakazał baptystom dzielić salę modlitewną z protestantami: ci ostatni mieli mieć swoje nabożeństwa rano, a baptyści po południu. Parafią kierował teraz pastor Eduard Kneifel. Zgromadzenie musiało być szczęśliwe, że znów może się zgromadzić wokół Słowa Bożego, a sala modlitewna wypełniła się tak bardzo, że nie mogła pomieścić wszystkich. Ale ludzie nie byli naprawdę szczęśliwi w tym czasie między 1939 a 1945 rokiem; jakoś przeczuwali, że nadchodzi jeszcze wiele nieszczęść. Faktycznie, przewrót nastąpił w 1945 r. i znów zemsta spadła na niewinnych ludzi, tak jak w 1939 r. 17 stycznia 1945 r. Rosjanie wkroczyli do Zgierza, a Polacy poczuli się teraz panami, wezwanymi do zniszczenia wszystkiego, co niemieckie. Tylko ci, którzy w porę zostawili swój dobytek i podjęli szybką decyzję o rozstaniu się z tym, co było im drogie, uratowali życie. Uciekajcie! To był rozkaz dnia. 16 stycznia wieczorem odwiedziliśmy pastora Kneifela w jego biurze. Wszystko było puste i ciche, był zupełnie sam. Zapytałem, co on i ja mamy teraz zrobić, bo powietrze było upiorne. Powiedział, że całkiem zwyczajnie odejdzie i opuści dom, "bo jak się zostanie, to coś się stanie". - Jakże miał rację! - Ulice były ciemne i opustoszałe, jak przed burzą. Z przerażeniem spieszyliśmy do domu. Następnego ranka, w głębokiej śnieżycy, pospiesznie opuściliśmy nasz dom i ojczyznę w kierunku zachodnim. A Bóg nas chronił i prowadził, byśmy wyszli z piekła. Jako emerytowany pastor i rodowity Zgierzanin życzę wszystkim moim drogim współwyznawcom, którzy są teraz rozproszeni po całym świecie, Bożej opieki i pomocy! On nas nie opuści, jeśli pozostaniemy Mu wierni i nie będziemy rozpaczać. W tym duchu pozdrawiam wszystkich.

Emerytowany pastor Ferdinand Merge1.




Erinnerungen an Zgierz

    Wieder wollen wir einen Spaziergang in die liebe alte Heimat machen. Diesmal lenken wir unsere Schritte gen Zgierz bei Lodz. Da sehen wir im Geiste die schöne Kirche mit dem wunderschönen Altarbild aus buntem Glas: Jesus in Gethsemane. Die Kirche besaß auch herrliche bunte Glasfenster mit Bildern, gestiftet von den Gemeindegliedern. Da ist mir ein Name haften geblieben: Bernecker. Hier in Zgierz amtierten die tüchtigen Pastoren Serini, Falzmann und Kneifel. Es kam dann der Krieg 1939 und die Kirche wurde bombardiert, ebenso der Gemeindesaal. Bedenkliche Risse in den Mauern blieben zurück, auch war das Dach beschädigt. Immerhin aber stand die Kirche noch da und hätte gewiß ausgebessert werden können! Vom Gemeindesaal war durch die Bomben die hintere Hälfte des zwei Stockwerk hohen Hauses ganz weggefegt worden; viele Menschen kamen dort im Keller um. Auch Frl. Irene Krusche wurde da im Korridor von dem Luftdruck der Bomben getötet. Die arme liebe Familie Reinhold Krusche, langjähriger Organist von Zgierz, hatte wahrhaftig viel Leid zu tragen. Der Sohn, Pastor und

    Superintendent W. Krusche, ertrank in der Weichsel bei Warschau; und nun die Tochter, eine tüchtige Pädagogin und Lehrerin in Zgierz, fand auf so tragische Weise im Hause der Eltern den Tod! Die deutschen Truppen zogen ein, aber leider hat man sich vielerorts versündigt und ließ keine vornehme Toleranz und Vergebung gelten. Pastor Falzmann z. B. wurde bald verhaftet und nach dem KZ Dachau weggeschickt, wo er starb. Unsere liebe Zgierzer Kirche wurde gar nicht mehr renoviert, wie es am Anfang hieß, sondern uns ganz weggenommen. Der evangelischen Gemeinde versprach man, daß sie eine neue Kirche bekommen würde; notfalls sollte ihr die katholische Kirche zugewiesen werden, die ganz heil war, bloß jetzt als Getreidespeicher verwandt wurde. Aber die ganze Sache blieb nur ein Gerede, und die Gemeinde erhielt keinen Raum, um ihre Gottesdienste abzuhalten.

    In dieser Notlage kam ein "Kluger" und befahl den Baptisten, ihren Betsaal mit den Evangelischen zu teilen: diese sollten ihre Gottesdienste vormittags haben und die Baptisten nachmittags. Pastor Eduard Kneifel versah jetzt das Pfarramt. Die Gemeinde mußte froh sein, daß sie sich wieder irgendwo um das Wort Gottes scharen durfte, und der Betsaal füllte sich, daß er mitunter nicht alle fassen konnte. Aber so recht froh wurden die Menschen in jener Zeit zwischen 1939 und 1945 doch nicht; sie ahnten irgendwie, daß noch viel Unheil heraufzieht. Tatsächlich wendete sich das Blatt, 1945 kam der Umbruch und wieder ging das Vergelten über die unschuldigen Menschen her, wie anno 1939. Am 17. Januar 1945 marschierten die .Russen in Zgierz ein, und die Polen fühlten sich jetzt als die Herren, die berufen wären, alles was deutsch war zu vernichten. Nur wer beizeiten sein Hab und Gut zurückließ und sich in raschem Entschluß von dem trennte, was ihm lieb und teuer war, rettete sein Leben. Fliehen! hieß das Gebot der Stunde. Am 16. Januar abends besuchten wir noch Pastor Kneifel in seiner Kanzlei. Alles war dort leer und still, er ganz allein. Ich fragte, was er und ich jetzt machen sollen, denn es war eine unheimliche Luft. Er sagte, daß er ganz einfach weggehen werde und das Haus verlassen, "denn wenn man bleibt, passieit etwas." - Wie recht er gehabt hat! - Die Straßen waren dunkel und menschenleer, wie vor einem Gewittersturm. Wir eilten voller Grauen nach Hause. Am anderen Morgen gingen wir im tiefen Schneegestöber eilig aus Heim und Heimat hinaus nach Westen zu. Und Gott hat uns beschützt und geführt, daß wir aus der Hölle herauskamen. Als Pastor - Emeritus und geborener Zgierzer wünsche ich allen meinen lieben Glaubensgenossen, die jetzt in der ganzen WeIt verstreut leben, Gottes Schutz und Beistand! Er wird uns nicht verlassen, wenn wir nur treu' zu Ihm halten und nicht verzagen. In diesem Sinne grüßt alle lieben Zgierzer. 

Pastor i. R. Ferdinand Merge1.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz