Test

piątek, 24 lutego 2023

Katyń - Zbrodnia ludobójstwa - Ppor. H. Różnicki - Gałkówek - Odgłosy - 1989

 Mocny materiał o zbrodni ludobójstwa w Katyniu.

Odgłosy : tygodnik społeczno-kulturalny. 1989-04-30 R. 32 nr 18




Ostatnie spotkanie ppor. Henryka Różnieckiego. Jak wyglądał las katyński? 

                           Polscy robotnicy z Bauzugu 2005  

Publikacja materiałów związanych ze zbrodnią katyńską spowodowała, że redakcje różnych pism otrzymują wiele listów związanych. Z tą sprawą. Takie listy otrzymują również „Odgłosy" Na przykład ZDZISŁAW  PIASECKI z Gałkówka podzielił się z nami wspomnieniem o HENRYKU ROŻNIECKIM. 

1. Ostatnie spotkanie. 

Henryk Różniecki - pisze Zdzisław Piasecki - był absolwentem jednego z gimnazjów w Łodzi, ukończył podchorążówkę artylerii i otrzymał przydział do 4 pułku artylerii ciężkiej, który stacjonował w Tomaszowie Mazowieckim. W 4 pac służył jako podporucznik. W cywilu był urzędnikiem Urzędu Gminnego w Gałkówku. Urodził się w Gałkówku i tam ożenił się . Był człowiekiem lubianym, pracowitym, życzliwym zbliżała się wojna. W marcu 1939 roku Henryk Różniecki został powołany do wojska. Początkowo przebywał w Tomaszowie Mazowieckim, a gdy wybuchła wojna został odkomenderowany na stację kolejową Łódź Kaliska. Tutaj przybywają pociągi z wojskiem. Trzeba było je szybko rozładować i kierować wojsko na właściwe pozycje. Pociągi stały na torach wspomina żona Henryka Różnickiego - w stronę Zgierza, Karolewa i Lublinka. Brakowało łączności. Z pomocą - jako gońcy - przyszli łódzcy harcerze. Podporucznik Henryk Różniecki zaprzyjaźnił się z jednym harcerzem. Pani Różniecka wiele razy zastanawiała się, jakie losy były tego harcerza? Co się z nim stało? Czy może zapamiętał podporucznika artylerii z Gałkówka - Henryka Różnieckiego? Stacja Łódź Kaliska atakowana była z powietrza przez niemieckie samoloty. Jednemu takiemu natrętowi - wspomina żona Henryka Różnieckiego - mąż wydał walkę i poważnie go uszkodził. Samolot przymusowo lądował, a pilot dostał się do niewoli. W nagrodę ppor. Henryk Różniecki otrzymał kilka godzin urlopu i mógł wpaść do rodziny do Gałkówka. To było ich ostatnie spotkanie. Ich córka, która miała wówczas dwa lata ciągle powtarzała: 

- Tatusia główka boli, tatusiowi z główki krew leci.

 - Po wielu latach słowa te okazały się prorocze i nieszczęśliwe. 

W grudniu 1939 roku do Gałkówka nadszedł list, z którgo wynikało, że ppor. Henryk Różniecki znajduje się w ZSRR, jest cały i zdrów. Na początku 1940 roku przyszła kartka z. Kozielska w ZSRR, z której znów wynikało, że jest zdrów, pozdrawia i tęskni. I później zapanowała cisza. Dopiero z gazety „Goniec Krakowski" z. 19 czerwca 1943 roku, w której zamieszczono listę oficerów polskich pomordowanych w Katyniu, rodzina dowiedziała się, że ppor. Henryk Różniecki nie żyje, że został -zamordowany w Katyniu. Przy jego zwłokach znaleziono między innymi książeczkę oficerską . i metrykę ślubu . Na liście katyńskiej figurował pod nr 2485. Informacje te zostały potwierdzone przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. 

2. Las katyński. 

Często używamy określenia: las katyński. Stało się ono symbolem. Ale jak właściwie wyglądał las katyński? 

Leżał przy trakcie ze Smoleńska w kierunku Witebska wiodącym. Niegdyś należał - o ironio losu - do Polaka Koźlickiego. Dzielił się na trzy części: Kozie Góry, Rozbójniczy Kołodiec i Czarnogriaz. Naj- bliżej Smoleńska położone były Kozie Góry. Nie cieszyły się one dobrą sławą. W Kozich Górach po rewolucji rozstrzeliwano różnych ludzi. Teren jednak nie był ogrodzony i ludność z okolicznych wsi swobodnie chodziła po lesie zbierając grzyby i chrust. Tak było do 1929 roku. Od tego czasu Kozie Góry przejęło GPU. Las został ogrodzony drutem kolczastym a od strony drogi do Witebska drewnianym, dwumetrowym płotem. W różnych miejscach wywieszono tablice: „Zaprietnaja zona GPU. Wchod postoronnim Licam wosprieszczon". Wewnątrz ogrodzonego lasu zbudowano „daczę", w której stale mieszkał dozorca, kucharz, służąca i szofer. Wewnątrz ogrodzonego lasu nie było żadnych baraków ani innych budynków. Kozie Góry przecina Dniepr. „Dacza" stoi w pobliżu rzeki. Początkowo teren nie był pilnowany. Okoliczni mieszkańcy, choć nie mieli o katyńskim lesie najlepszego mniemania, przedzierali się przez druty i zbierali grzyby. Gdy ich dostrzeżono - przepędzano. Od początku 1940 roku las w Kozich Górach był pilnie strzeżony. Chodziły po nim patole NKWD z psami. Smiałka, który dostałby się do środka atakowały psy. Zdarzyło się to nielicznym. Nikt drugi raz już nie przelazł przez druty

3. Tragiczne odkrycie.

Dr RYSZARD WALCZAK z Poznania nadesłał do „Odgłosów" wycinek z „Głosu Wielkopolskiego" z 23 marca 1989 roku, w którym LESZEK ADAMCZEWSKI relacjonuje o· powieść Teofila R. o tragicznym odkryciu w katyńskim lesie. Okazuje się, że groby w Kozich Górach pierwsi odkryli polscy robotnicy kolejowi pracujący w Organizacji Todt. W 1941 roku Teofil R. przebywał w Rokietnicy, skąd został zabrany do prac przy odśnieżaniu torów. Następnie został włączony do pociągu budowlanego: Bauzug 2005. Na początku 1942 roku Bauzug 2005 przez Mińsk i Orszę dotarł do stacji Gniezdowa, gdzie stanął. Jego załoga pracowała przy zwężaniu torów. W ZSRR stosuje się szersze rozstawienie torów nit w pozostałej części Europy. Jak utrzymuje Ryszard Walczak Bauzug 2005 zatrzymał się u skrzyżowania dwóch linii kolejowych: Aleksandrowskiej - wiodącej na Orszę i Mińsk i Rigarłowskiej (nazwa pochodzi od słów: Ryga - Orzeł) prowadzącej w kierunku na Witebska. Stali oni koło „Brecko- wo Mosta". Zdaniem Ryszarda Walczaka Bauzug 2005 stał w odległości 1,5 km od mogił polskich oficerów. - ... kilkaset metrów wspomina Teofil R. - od Bauzugu znajdował się las otoczony około dwumetrowej wysokości płotem betonowym. Do lasu prowadziła brama, której nie było. Pewnie miejscowa ludność rozebrała ją na opał.

Teofil R. opowiada dalej, że spotkał kobietę, która była Polką pochodzącą z Brześcia nad Bugiem. Przyniosła ona Teofilowi R. czapkę porucznika piechoty i opowiedziała, że rzucił ją wiosną 1940 roku na bocznicy w Kozich Górach w krzaki i krzyknął: - Jeszcze Polska nie zginęła!!!

- Zauważyłem - opowiada dalej Leszkowi Adamczewskiemu Teofil R. - że pod spodem czapki było napisane imię Władysław i nazwisko na K. Kaczmarski czy coś takiego." I miejscowość Włodzimierz. gdzie chyba stacjonowała jego jednostka Teofil R. i dwaj jego koledzy wybrali się do lasu, obejrzeli opuszczoną „daczę" i miejsca w lesie, gdzie pozapadała się ziemia. Były też wybrzuszenia, na których rosły małe świerki. W końcu zdecydowali się na rozkopanie wzgórka. Oto zanotowana przez Leszka Adamczewskiego opowieść o tym, co odkryli wówczas w Kozich Górach:

 - Zaczęliśmy kopać. Wkrótce dotarliśmy do rozkładających się zwłok jakiegoś żołnierza w płaszczu. Z całą pewnością nie był to płaszcz polski. Zakopaliśmy więc tę zbiorową mogiłę i wyszliśmy z lasku. obok płotu stała chatka, koło której kręcił się starszy mężczyzna z długą brodą. Koledzy zapytali: 

- Gdzie tu leżą polscy oficerowie? 

Widząc, że nacieramy ostro, zaprowadził nas do lasu i wskazał mówiąc:

 - Tu kopcie! Znów zaczęliśmy kopać. 

I rychło pojawiły się częściowo zgniłe płaszcze wojskowe. Nasze, polskie! Majora, kapitana.„ Widzieliśmy skrępowane drutem na plecach ręce ofiar. Zakopaliśmy mogiłę, a nazajutrz przyszliśmy w to miejsce liczniejszą grupą. Na mogile postawiliśmy brzozowy krzyż. O naszym odkryciu dowiedzieli się Niemcy ze stacjonujących w okolicach Smoleńska jednostek Wehrmachtu i lokalnych władz okupacyjnych, lecz wtedy nikt z nich tym się nie interesował. Śmiali się nawet..

4. Koniec Bauzugu 2005 

Opowieść Teofila R. zgadza się w wielu szczegółach z innymi relacjami. Polka z Brześcia nad Bugiem nazywała się Emilia Osipowna Siemianienko, a z domu była Kozłowska. Starszy mężczyzna z długą brodą, o którym wspomina Teofil R. - to, jak sugeruje Ryszard Walczak, Parfien Kisielew, który mieszkał najbliżej płotu ogradzającego Kozie Góry. 

Powstała tylko - zdaniem Ryszarda Walczaka - pewna wątpliwość czy w rejonie Kozich G6r stacjonował jeden pociąg budowlany, czy było ich dwa. Rzecz w tym, że koledzy Teofila R. postawili na mogiłach krzyż brzozowy. Gdy wiosną 1943 roku Niemcy przystąpili do rozkopywania grobów wspomina się o dwóch a nawet trzech krzyżach postawionych przez pracujących przy torach Polaków. Stąd u Ryszarda Walczaka powstała myśl, że w rejonie Kozich Gór mogły stać dwa różne pociągi budowlane Organizacji Todt. Bauzug 2005 stał w Kozich Górach do marca 1942 roku. Teofil R. uciekł z pociągu i przedostał się do Warszawy. Na przełomie sierpnia i września 1943 roku Bauzug 2005 został zbombardowany przez samoloty radzieckie. Zginęło wtedy wielu członków jego załogi, w większości pochodzących z Poznańskiego. 

Leszek Adamczewski zapytał swego rozmówcę, dlaczego nie chce się ujawnić? Teofil R. jest emerytowanym poznańskim rzemieślnikiem. 

- Za to, co widzialem w marcu 1942 roku w pobliżu Smoleńska - powiedział Teofil R. - w czasach stalinowskich zostałbym uznany za „wroga ludu". A kilkanaście lub nawet kilka lat temu miałbym zapewne sporo nieprzyjemności. Lepiej było więc milczeć. Zresztą nie o rozgłos mi chodzi, ale o to, by po latach dać świadectwo prawdzie, którą historycy mogą chyba potwierdzić. Ryszard Walczak przysłał „Odgłosom" artykuł Leszka Adamczewskiego z „Głosu Wielkopolskiego", aby z.a naszym pośrednictwem dotrzeć do innych świadków, którzy mogliby również w czasie niemieckiej okupacji Smoleńska przebywać w tych okolicach i dorzucić dziś nieznane do tej pory szczegóły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz