PROWADZENIE GOSPODARSTWA ROLNEGO
Brony były drewniane. Zboże koszono sierpami, młócono cepem. Nie było wialni do odsiewania plew. Zboże mielono w żarnach, młynach wiatrakowych. Chleb wypiekano w piecach, opalanych drewnem. W latach 1950 – 60- tych, miałem kolegę, S. Staniszewskiego z Olechowa. Jego babcia wyrabiała ciasto w dzieży z drewna topolowego. Ciasto wyrabiano z mąki 80-siątki. Zaczynem był kawałek ciasta zostawiony w dzieży z poprzedniego wypieku. Piec zbudowany by z cegieł wypalanych z gliny. Jadłem też ciasto drożdżowe z takiego pieca, którego właścicielem był p. Jarzyna, smakowało wybornie.
Po latach sierp zastąpiła kosa. Zboże oczyszczano wialniami. Cep zastąpiły młockarnie, napędzane kieratem, którym, obracały konie. Słomę cięto w sieczkarniach, napędzanymi
siłami mięśni ludzkich, lub
kieratem.
RELIGIA KOŚCIÓŁ
Osadnicy w większości byli wyznania Ewangelicko - Augsburskiego
Od początków osadnictwa, do roku 1826 w okolicach
Łodzi nie było
kościoła ewangelickiego, Akta
metrykalne spisywano w kościołach katolickich. Wiskitno, Olechów i wsie okoliczne, czyniły to w Parafii
Mileszki.
Obowiązek prowadzenia ksiąg metrykalnych, wprowadzono w roku 1808 zgodnie z wymogami, Kodeksu Napoleońskiego. Dotychczas akta spisywano w języku łacińskim. W Aktach pojawiło się też, więcej informacji.
W aktach
metrykalnych pojawia się
nazwa; Wiskickie-Holendry, najczęściej, Kolonia- Olechów, która przechodzi
w nazwę; Olechów.
Od roku
1827 mieszkańcy Olechowa
Akta Metrykalne sporządzają
w nowo wybudowanym kościele
w Pabianicach. Po
wybudowaniu, kościoła w
Nowosolnej, tam załatwiają te
sprawy.
Następnie mają
coraz bliżej, do nowo
wybudowanego kościoła w
Andrzejowie, który został mocno
uszkodzony w roku 1914
w czasie pierwszej
wojny światowej.
Jak już wspomniałem, do lat około 1815 Akta spisywane były po łacinie, od
tego roku sporządzano
w języku polskim, do
roku 1867. Od roku
1868 do roku
1918 spisywane były
w języku rosyjskim.
Daty narodzin, ślubów i zgonów, zapisywano wg. kalendarza katolickiego i prawosławnego.
Koloniści wyznania
katolickiego asymilowali
się znacznie częściej
z miejscową ludnością.
OKRES WOJEN
NAPOLEOŃSKICH
Ludność musiała
świadczyć daniny dla
wojsk napoleońskich.
Z kroniki
Kolonii Łaznowskiej dowiadujemy się że, mieszkańcy proszą o anulowanie podatku, ponieważ musieli
wysłać na Śląsk,
zaprzęgi konne z
zaopatrzeniem dla wojska.
Natomiast trzy
woły, musieli dostarczyć
francuskim panom w
Warszawie.
Mieszkańcy Nowosolnej i okolic
miesiącami ukrywali swój
dobytek w lasach, chroniąc przed
wycofującymi się w
nieładzie, wojskami francuskimi
i rabusiami.
CMENTARZ EWANGELICKI
W OLECHOWIE
CMENTARZ WOJENNY
w Olechowie - Małym
Zostały tylko fotografie, cmentarz zniknął. Siostra wspominała, że w czasie okupacji niemieckiej, przystąpiono do uporządkowania cmentarzy z okresu pierwszej wojny światowej. Ekshumowano rozsiane po polach groby i urządzono nowy cmentarz, na Wiączyniu. Cmentarz przylegał do lasu, obok Leśniczówki i Tartaku.
Źródło: FotoPolskaZwyczajowo, cmentarz
miał pośrodku aleję, po
prawej żołnierze niemieccy,
po lewej żołnierze
rosyjscy. Żołnierze polscy, po
obu stronach.
Całą okupację
był ogrodnik, który pielęgnował
groby.
Olechowski cmentarz przeniesiono dlatego, że Niemcy mieli w planach, rozbudowę węzła
kolejowego, Łódź- Olechów.
Pan Gajewski
z Żychlina, opowiadał żartobliwie;
Znaczący udział w
budżecie Polski okresu
międzywojennego, miały
opłaty dzierżawy ziemi, pod
cmentarze wojenne, jakie
wpłacali Niemcy.
DOMY
OSADNIKÓW /KOLONISTÓW/
Na załączonej fotografii
domu kolonistów, można zorientować
się jak one
wyglądały. Domy były typowe,
budowane wg projektu. Mieszkałem w
takim oryginalnym domu, który
liczył sobie ponad
100 lat. Załączam
szkic domu i
zabudowań gospodarczych. Domy
były funkcjonalne,
przewidziane dla gospodarzy
i rodziców na
wycugu. Problemem były letnie
burze. Baliśmy się bardzo, żeby
dom nie spłonął. Nikt
nie spał, wszyscy byli
ubrani.
Po każdej burzy
widać było łuny
pożarów i słychać
było syreny.
Przed laty mieli
jeszcze gorzej, latem bali
się burzy, zimą wilków. Zimą
gdy śniegu napadało
i nawiało, śnieg sięgał
wysokości okien. Ponieważ wieś
leżała na skraju
puszczy, było bardzo duże
zagrożenie ze strony
wilków, które nocą zaglądały, przez okna
do domów. Dlatego wszystkie
domy miały okiennice, by
ustrzec się od
wilków. Każde gospodarstwo miało
płot drewniany, chroniący,
inwentarz i psy.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego
wieku, p.Hanna Frank
z Olechowa spokrewniona
z p.Szczybiecką, opowiedziała
mi smutną historię, oto
ona; Młody ułan
otrzymał urlop i
udał się w drogę,
do rodzinnego domu.
Mieszkał w okolicy
wsi Wiskitno. Droga
wiodła przez las.
Mimo panującego wówczas
zwyczaju, kontynuował podróż późnym
wieczorem. Była zimowa
noc, księżyc świecił jasno.
Wszedł na polanę
i wtedy wilki
zaatakowały.
Zdążyli uciec,
ale zdarzenie sprawiło,
że całą twórczość
malarską, poświęcił wilkom.
Najbardziej
popularny był w Niemczech
i Ameryce. Po jego
śmierci, rodzina załadowała wszystkie
jego obrazy, na
wagon kolejowy. Wagon spłonął
na granicy, Polsko / Niemieckiej.
Domyślano się, że fani
jego malarstwa, nie mogli
pogodzić się z tym;
że obrazy będą
prezentowane w innych
galeriach.
Czy podziękował,
o to
zapomniałem zapytać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ACKERBAU
In den ersten Jahren der Besiedlung wurden sehr einfache Werkzeuge verwendet. Der Pflug wurde von Ochsen oder Pferden gezogen. Die Wagen hatten eiserne Bügel, aber die Räder waren aus Holz.
Die Eggen waren aus Holz. Das Getreide wurde mit Sicheln gemäht und mit einem Dreschflegel gedroschen. Es gab keine Schwader, um die Spreu auszusieben. Das Getreide wurde in Querns, Windmühlen, gemahlen. Brot wurde in holzbefeuerten Öfen gebacken. In den 1950er und 1960er Jahren hatte ich einen Freund, S. Staniszewski aus Olechów. Seine Großmutter knetete den Teig in einer Schüssel aus Pappelholz. Der Teig wurde aus 80-Scheiben-Mehl geknetet. Als Sauerteig diente ein Stück Teig, das vom vorherigen Backen in der Schüssel übrig geblieben war. Der Ofen wurde mit aus Lehm gebrannten Ziegeln gebaut. Ich habe auch Hefekuchen aus einem solchen Ofen gegessen, der Herrn Jarzyna gehörte, er schmeckte köstlich.
Jahre später wurde die Sichel durch eine Sense ersetzt. Das Getreide wurde mit einer Getreideschneidemaschine gereinigt. Der Stein wurde durch Dreschmaschinen ersetzt, die von Pferden angetrieben wurden. Stroh wurde in Häckselmaschinen geschnitten, die von menschlicher Muskelkraft oder einem Rad angetrieben wurden.
Wie bereits erwähnt, wurden die Aufzeichnungen bis zu den Jahren um 1815 in lateinischer Sprache verfasst, von diesem Jahr an bis 1867 in polnischer Sprache und von 1868 bis 1918 in russischer Sprache. Die Geburts-, Heirats- und Sterbedaten wurden nach dem katholischen und orthodoxen Kalender eingetragen.
Die katholischen Kolonisten assimilierten sich viel eher mit der einheimischen Bevölkerung.
Die Evangelischen waren eine eher geschlossene Gemeinschaft. Sie pflegten ihre Bräuche, Kultur und Sprache. Die Polen in der Ukraine taten dasselbe und bewahrten ihre nationale Eigenständigkeit. Ich weiß das von meinen Schwiegereltern, die sich nach dem bolschewistischen Krieg wegen ihrer Kriegsverdienste im Grenzgebiet niederließen.
DIE ZEIT DER NAPOLEONISCHEN KRIEGE
Die Bevölkerung musste Tribut an die Truppen Napoleons zahlen.
Aus der Chronik von Kolonia Łaznowska erfahren wir, dass die Einwohner um die Aufhebung der Steuer baten, weil sie Pferdewagen mit Nachschub für die Armee nach Schlesien schicken mussten.
Drei Ochsen hingegen mussten sie an die französischen Herren in Warschau abliefern.
Die Bewohner von Nowosolna und Umgebung versteckten ihr Hab und Gut monatelang in den Wäldern, um es vor den französischen Truppen und Räubern zu schützen, die sich in Unordnung zurückzogen.
DER EVANGELISCHE FRIEDHOF IN OLECHÓW
Die Geschichte des Friedhofs habe ich in einem separaten Artikel beschrieben und mit Fotos versehen.
KRIEGSFRIEDHOF IN KLEIN OLECHOW
Es gibt nur noch Fotos, der Friedhof ist verschwunden. Meine Schwester erinnerte sich, dass während der deutschen Besatzung eine Säuberung der Friedhöfe aus dem Ersten Weltkrieg durchgeführt wurde. Die über die Felder verstreuten Gräber wurden exhumiert und ein neuer Friedhof in Wiączyn angelegt. Der Friedhof lag direkt am Wald, neben dem Forsthaus und dem Sägewerk.
Der Brauch sah vor, dass der Friedhof in der Mitte eine Allee hatte, mit deutschen Soldaten auf der rechten und russischen Soldaten auf der linken Seite. Polnische Soldaten auf beiden Seiten.
Es gab einen Gärtner, der die Gräber während der gesamten Besatzungszeit pflegte.
Der Friedhof von Olechów wurde verlegt, weil die Deutschen planten, den Eisenbahnknotenpunkt Łódź-Olechów auszubauen.
Herr Gajewski aus Żychlin scherzte: Ein erheblicher Teil des polnischen Haushalts in der Zwischenkriegszeit wurde durch die von den Deutschen gezahlten Pachtzahlungen für Kriegsgräberstätten aufgebraucht.
HÄUSER DER SIEDLER/KOLONISTEN
Auf dem beigefügten Foto des Hauses der Kolonisten können Sie sich ein Bild davon machen, wie sie aussahen. Die Häuser waren typisch und nach einem bestimmten Muster gebaut. Ich wohnte in einem solchen Originalhaus, das über 100 Jahre alt war. Ich füge eine Skizze des Hauses und der Nebengebäude bei. Die Häuser waren funktional, für die Haushälter und die Eltern auf den Nebengebäuden vorgesehen. Das Problem waren die Sommerstürme. Wir hatten große Angst, dass das Haus abbrennen würde. Keiner schlief, alle waren angezogen.
Nach jedem Sturm konnte man den Feuerschein sehen und die Sirenen hören.
Vor Jahren war es noch schlimmer, im Sommer hatte man Angst vor Stürmen, im Winter vor Wölfen. Im Winter, wenn es schneite und wehte, reichte der Schnee bis zu den Fenstern. Da das Dorf am Waldrand lag, war die Gefahr sehr groß, dass Wölfe nachts durch die Fenster in die Häuser spähten. Deshalb hatten alle Häuser Fensterläden, um die Wölfe fernzuhalten. Jeder Hof hatte einen Holzzaun, um Vieh und Hunde zu schützen.
In den 1960er Jahren erzählte mir Frau Hanna Frank aus Olechów, die mit Frau Szczybiecka verwandt war, eine traurige Geschichte, die hier wiedergegeben wird: Ein junger Soldat wurde entlassen und machte sich auf den Weg zu seiner Familie. Er wohnte in der Nähe des Dorfes Wiskitno. Der Weg führte durch den Wald. Trotz der damaligen Gepflogenheiten setzte er seine Reise bis spät in den Abend hinein fort. Es war eine Winternacht, der Mond schien hell. Er betrat eine Lichtung, und da griffen die Wölfe an.
Obwohl er sich mit seinem Säbel verteidigte, besiegten ihn die Wölfe. Am nächsten Tag traf es den Wanderer an Ort und Stelle. Von dem Lanzenreiter waren nur noch ein Säbel und Stiefel mit Sporen übrig.
Der Maler Wierusz Kowalski erlebte eine ähnliche Geschichte, allerdings mit einem glücklichen Ende. Als Junge fuhr er an einem Sonntagabend mit seinen Eltern im Schlitten nach Hause, nachdem er Freunde besucht hatte. Im Licht der untergehenden Sonne sahen sie Wölfe aus dem Wald kommen.
Es gelang ihnen zu entkommen, aber dieser Vorfall veranlasste ihn, sein gesamtes malerisches Werk den Wölfen zu widmen.
Er war vor allem in Deutschland und Amerika beliebt. Nach seinem Tod lud seine Familie alle seine Gemälde auf einen Eisenbahnwaggon. Der Waggon wurde an der deutsch-polnischen Grenze verbrannt.
Es wurde vermutet, dass die Fans seiner Gemälde nicht akzeptieren konnten, dass die Bilder in anderen Galerien ausgestellt werden würden.
Weniger gefährlich als Wölfe sind Bären. Besonders die aus der Gegend von Żywiec. Meine Schwiegermutter, die in der Zwischenkriegszeit in Cięcina in der Nähe von Żywiec geboren wurde, erzählte von einem solchen Ereignis: "Es war Sommer, Heuernte, sie mähten Gras auf einer Wiese in der Nähe des Waldes. Sie machten eine Pause für eine Mahlzeit. Sie setzten sich in den Schatten am Rande des Waldes. Plötzlich kam ein Bär aus dem Wald auf sie zu, sie waren sehr erschrocken. Der Bär kam auf sie zu und zeigte ihnen seine Vorderpfote. Darin steckte ein großer, infizierter Splitter, sie zogen ihn heraus und der Bär ging in den Wald. Ich kann Ihnen versichern, dass meine Schwiegermutter nie etwas erfunden hat, sie hat immer die Wahrheit gesagt.
Hat er sich bedankt, ich habe vergessen zu fragen.
Horst Milnikel / Schafhirte / Lodz 14.04.2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz