Test

czwartek, 9 listopada 2023

Olechów - Łódź - Horst Milnikel - Historia - Wspomnienia - cz.3


                       PRACA   WYPOCZYNEK   STOSUNKI   SPOŁECZNE

 

Codzienna  praca  mieszkańców  Olechowa, jak  w  każdej  wsi. Od  roku  1820  gdy  wykluwała  się  Łódź  przemysłowa, życie  mieszkańców  Olechowa  odmieniło  się, zniknął  problem  nadmiaru siły  roboczej. Dorastające  pokolenie  mogło  zatrudnić  się, w  powstających  fabrykach.

Byli  chętnie  zatrudniani, z  powodu  znajomości  języka  niemieckiego.

Powstała  też  możliwość, zbywania  produktów  rolnych, za  całkiem  godziwą  zapłatę.  Pojawili  się  /mleczarze/  bardziej  przedsiębiorczy  rolnicy. Skupowali  produkty  rolno -spożywcze, sprzedając  w  mieście, zarabiając  na  tym. W  tym  czasie  pojawił  się  taki  dowcip:  

Kiedy  gospodarz  je  rosół ? - Ano  wtedy, kiedy  jest  chory, albo  kura  jest  chora. 

Pracę  dawała  też  Huta  Szkła  w  Olechowie, ale  gdzie  była  tego nie wiem. W aktach  metrykalnych  pojawia  się  zapis: Towarzysz  z  Huty.

Coś  dla  ekologów, w  owym  czasie  nie  było  nawozów  sztucznych.  Jedynym  nawozem  był  obornik  bydlęcy, oraz fekalia z ubikacji. Stosowano je w sadach, na łąkach i polach. Wylewano  je  na  pola, w  okresie  zimowym. Najdorodniejsze  i  najsmaczniejsze  były  maliny,  zasilane  tym  nawozem.

Ponieważ  w  owym  czasie  Widzew  nie  był  skanalizowany, ubikacje  opróżniali  okoliczni rolnicy. Mieli  specjalne  beczkowozy  konne. Wolno  im  było  wjeżdżać  do  miasta, od  godz.22 do  5-tej  rano. Policja  stała  pod  mostem  na  ul. Rokicińskiej. Zawartość  wylewano  na  pola. Jeszcze  w  latach  60-tych, ubiegłego  wieku, idąc  do  pracy, polami z Olechowa w kierunku  Augustowa, spotykałem  takie  pojazdy. Zbliżając  się  do  Augustowa  czuć  było  specyficzny  zapach  z  tuczarni  świń.

Dodatkowy  dochód  uzyskiwano  od  tak  zwanych letników. Dorabiający  się  mieszkańcy  Łodzi coraz liczniej  starali się, spędzać  czas  wolny  poza  miastem. Gospodarze  udostępniali  im  swoje  mieszkania.  Najwięcej  letników  przyjmowały  wioski, leżące  przy  linii  kolejowej; Łódź-Koluszki. Wiśniowa Góra została zdominowana przez ludność  żydowską.  Dla  nich  wybudowano  wille  i  stworzono  przemysł  rozrywkowy.

W  Olechowie  u  gospodarza  Najmana, był  plac  na  zabawy  taneczne, jakieś  trzysta  metrów  w  stronę  Andrzejowa.  Od   ul. Transmisyjnej.  Były  loterie  fantowe, strzelanie  z  kuszy  do  gwiazdy. Ostatnią  zabawą na  której  byłem, to  było  wtedy, kiedy  Węgrzy  mieli  najlepszą  drużynę  piłkarską. Wstawiono  radio  w  otwarte  okno, przerwano  zabawę  i  wszyscy  słuchali  transmisji

W  każdą  niedzielę  przed  południem, grała  kapela  /Dzierżanowskiego / Kolega  miał  psa, on też słuchał  muzyki, wychodził  z  domu, kiedy  kapela  przestała  grać. Z  soboty  na  niedzielę, po  godzinie  22  grała  orkiestra  Cajmera. Grali  utwory  taneczne. Utarło  się  powiedzenie: 

Zagrywasz  jak Cajmer o północy                                                                                                                                                                                                                                                                                      Po  wybudowaniu  remizy  strażackiej, jakieś  500 m  od  szkoły, w  kierunku  Andrzejowa, tam      odbywały  się  imprezy  rozrywkowe.

                                                                                                                                                              Ulica  Transmisyjna, teraz  od  ul. Zakładowej  do  ul. Rokicińskiej, była  wtedy  drogą  z  Wiskitna  do  Mileszek.  Wiskitno  należało  do  parafii  Mileskiej  Uczestnicy  pogrzebu  wracając  do  domu  zatrzymywali  się   w  karczmie, teraz  ul.  Zakładowej, na  stypę  pogrzebową.

Karczma  była  dochodowa. Właściciel  chciał  kupić folwark, żona  nalegała   by  pieniądze  dać do  Banku  Carskiego. Wybuchła  rewolucja  1917 roku, wszystko  stracili.

Droga  stała  się  /ślepą /  po  wybudowaniu  przez  Niemców, stacji  kolejowej; Łódź – Olechów.  W  latach; 1941 -44. Przed  drugą  wojną  światową, komunikacja  mieszkańców  Olechowa  z  Łodzią  była  utrudniona. Najkrótsza    droga, od  cmentarza  polami  do  ulicy  Rokicinskiej. Rowery   były  rzadkością.  Często  dwie  osoby  jechały  na przemian.  Osoba  jechała, wyprzedzała  biegnącą  osobę, zostawiała  rower  i  biegła  dalej. i.t.d.

Mieszkańcy  Olechowa, tego  bliżej  Andrzejowa, nazywani  przez  pozostałych  olechowian : żebraczym końcem  /Bettelende /  mieli  ułatwiony  dojazd  do  miasta. Na  potrzeby  kolei  Łódzkiej, kursował  pociąg  osobowy, który  rozwoził  pracowników  kolei. Mogli  z  niego  korzystać  okoliczni  mieszkańcy.  Był  to  tak  zwany; PENDEL  czyli  wahadło. Po  wojnie  pociąg  służbowy kursował  od  stacji  kol. Łódź – Kaliska  przez  Łódź – Chojny,  Czerwony  Krzyż /teraz  Olechów-Zachód / Łódź -  Olechów  wschód,  Andrzejów -  Szosa,  Wiączyń,  Janów – Wagonownia,  Łódź – Widzew,  Niciarniana,  Łódź – Fabryczna.- Czerwony  Krzyż,  dlatego  że  w  czasie  wojny, tam  przywożono, rannych  żołnierzy  niemieckich  z  frontu  wschodniego, których  dalej  rozwożono  samochodami, do  łódzkich  szpitali.  Były  tam  dwa  baraki, takie  jak  na  Przylesiu, blisko  torów, od  strony  Wiskitna. Po  wojnie  mieszkały  tam rodziny  kolejarskie. Przystanek  kolejowy  na  Wiączyniu  zlikwidowano  w  latach,  80-tych,  po  wypadku  jaki  zdarzył  się w  niedzielny  wieczór, kiedy  pociąg  zabił  trzy  osoby.

 Olechów  przeżywał  też  pożary. Linia  zabudowy, wschód- zachód, sprzyjała  rozprzestrzenianiu  się  ognia, oraz  drewniana  zabudowa  i  słomiane  dachy.  W  czasie  pierwszej  wojny  światowej  kiedy  wojska  niemieckie, nacierały  na  Olechów, od  strony  Wiskitna,  na  broniące  Olechowa  dywizje  syberyjskie, też  nie  obyło  się  bez  pożarów.  

Mieszkanka  Olechowa, p. Szczybiecka, która  przeżyła  ten  bój, opowiadała,  że  wcześniej,  ostrzeżono  ich  że  będzie  bitwa. Mieszkańcy  mieli  ukryć  inwentarz  a  sami  mieli  schować  się  do  piwnic. Przeważnie  spalone  domy  drewniane, kryte  słomą, odbudowano  z cegły czerwonej, kryte gontem, dachówką  lub  papą.  Chwaliła  czasy  zaboru  Rosyjskiego. Rokicińską  pędzono  stada  bydła, jedzenie  było  bardzo  tanie. Opowiadała  o  konkurencji  w  branży  mięsnej.  Polak  na  Widzewie  miał  sklep  mięsny.  Wszyscy  kupowali  u  niego.  W  pobliżu  sklep  mięsny, otworzył  Żyd.  Ludzie  dziwili  się  że  w  takim  miejscu  to  uczynił. Żyd  sprzedawał  wyroby  taniej, to  Polak  zrobił  to  samo. Ale  on  ciągle  obniżał  ceny. Polak  nie  dał  rady, zamknął  sklep, aby  nie  zbankrutować. Wówczas  Żyd  podniósł  ceny. Mógł  tak  tanio  sprzedawać, bo  dostał  wsparcie, od  Gminy  Żydowskiej.

To  była  nieuczciwa  konkurencja.  Znane  też  było  powiedzenie; Wasze  ulice, nasze  kamienice.

Mój  sąsiad  skomentował  to  tymi  słowami; Żydzi  zawsze  będą  lepsi  od  nas, Co  kupuje ojciec kiedy  urodzi  mu się  syn? Taczuszkę i szpadelek, aby  zaprawiał  się  do  roboty. A a co kupuje Żyd ?  Patyczki  aby  nauczył  się  liczyć.

Stację  kolejową, Łódź- Olechów, budowali  więźniowie  z  Radogoszcza, Żydzi, jeńcy  radzieccy, Polacy. Byli  też  jeńcy  angielscy, lotnicy, zestrzeleni  nad  Francją. Rosjanie  z  głodu  jedli  trawę.

Żydzi  idąc  do  pracy  przez  Olechów, wpadali  do  zabudowań, wyjadając  jedzenie  przygotowane  dla  świń.  Anglicy  nie  pracowali, spacerowali  po  wsi, często  w  kurniku  zamiast  jaj, znajdowano, czekoladę  lub  kawę.  Po  wojnie, Anglicy  pozostawili  po  sobie, stertę  zardzewiałych  puszek  po  konserwach, które  załadowano  na  kilka  samochodów  ciężarowych  i  wywieziono  na  złom.

Krótką  historię  związaną  z  bitwą  o  Anglię, opowiedział  mi  p. Lubarski  z  Andrzejowa, którego dziadek  mieszkał  w  Andrespolu. Opowiedział  mi  o  lotnikach  Niemieckich, którzy  byli  ranni  podczas  bitwy  o  Anglię. Leczenie  i  rekonwalescencję  odbywali  w  Wiśniowej – Górze.  Na  wieść  o  kolejnej  śmierci  kolegi, kultywowali  taki  obyczaj; Miskę  z  wodą  stawiali  na  stole w niej zapalona  świeca. Siadali  przy  stole  wspominając  kolegę.                                              

Przy  ul. Zakładowej  na  wysokości  lokomotywowni, wybudowano  osiedle  dla  kadry  kolejarskiej, mieli  własny  sklep  i  stołówkę. Komendant  budowy  stacji  kolejowej, mieszkał  w  Willi  przy  ul. Zakładowej  z  obszernym  ogrodem. Teraz  Nr.147

Nie  było  dwóch  pierwszych  bloków, które  wybudowało  PKP  w  latach  60-tych.

Na  tym  placu  gdzie  teraz  jest  pomnik, stała  szubienica  lub  szubienice. W  każdą  sobotę, spędzano  tam,  okolicznych  mieszkańców, aby  przyglądali  się  egzekucji.

Esesman  wygłaszał  mowę. Każdy  kto  sprzeciwi  się  władzy, będzie  sabotował  pracę, pracował  niewydajnie  i.t.p., będzie  ukarany.  Następnie  wieszano  nieszczęśników.  Było  ich  od  kilku  do  kilkunastu. Byli  to  więźniowie  zatrudnieni  przy  budowie  stacji  kolejowej, przeważnie  Żydzi.

Na  moje  pytanie  gdzie  ich  grzebano, nie  znał  odpowiedzi,  ten  świadek  miał  wtedy  16- lat.

Przylegający  do  drogi  las,  nazywał  się  wtedy; Juden-Wald.  /Las- Żydowski /

Po  wojnie, willę  komendanta  budowy  stacji  kolejowej, Łódź- Olechów  przejął, polski  komendant.  P. Spychalska  z  Ustronia  która  mi  to  opowiedziała, była  gospodynią  u  niego.

Tego  dnia  przynieśli  z  Juden- Waldu  dużo  grzybów.  Obrała  je  i  sporo  było  grzybów  robaczywych. Komendant  obejrzał  te  grzyby  i  zarządził; Robaczywe  damy  gościom, zdrowe zjemy  my.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                     ARBEIT FREIZEIT SOZIALE BEZIEHUNGEN


Die tägliche Arbeit der Einwohner von Olechów, wie in jedem Dorf. Ab 1820, als die industrielle Entwicklung einsetzte, änderte sich das Leben der Einwohner von Olechów, und das Problem des Arbeitskräfteüberschusses verschwand. Die heranwachsende Generation konnte sich in den entstehenden Fabriken selbst beschäftigen.

Aufgrund ihrer Deutschkenntnisse waren sie leicht zu beschäftigen.

Es ergab sich auch die Möglichkeit, landwirtschaftliche Produkte für einen angemessenen Lohn zu verkaufen.  Es gab mehr unternehmungslustige Bauern. Sie kauften landwirtschaftliche Erzeugnisse und verkauften sie in der Stadt, um einen Gewinn zu erzielen. In dieser Zeit entstand auch ein solcher Scherz:  

Wann isst ein Bauer Brühe? - Nun, wenn er krank ist, oder wenn das Huhn krank ist. 

Es gab auch Arbeit in der Glashütte in Olechów, aber ich weiß nicht, wo das war. In den metrischen Aufzeichnungen gibt es einen Vermerk: Genosse aus der Glashütte.

Etwas für die Umweltschützer: Damals gab es noch keine Kunstdünger.  Der einzige Dünger war Rindermist und Toilettenfäkalien. Diese wurden auf Obstgärten, Wiesen und Felder ausgebracht. Sie wurden im Winter auf die Felder geschüttet. Himbeeren, die mit diesem Dünger gedüngt wurden, waren die reifsten und schmackhaftesten.

Da Widzew damals noch nicht über eine Kanalisation verfügte, wurden die Toiletten von den örtlichen Bauern geleert. Sie hatten spezielle, von Pferden gezogene Fässer. Von 22 Uhr abends bis 5 Uhr morgens durften sie die Stadt betreten. Die Polizei stand unter der Brücke in der Rokicinska-Straße. Der Inhalt wurde auf die Felder geschüttet. Als ich in den 1960er Jahren auf dem Weg zur Arbeit durch die Felder von Olechów in Richtung Augustów ging, begegnete ich immer wieder solchen Fahrzeugen. Wenn man sich Augustów näherte, konnte man einen spezifischen Geruch aus der Schweinemastanlage riechen.

Zusätzliche Einkünfte wurden durch die so genannten Sommerfrischler erzielt. Die Einwohner der Stadt versuchten zunehmend, ihre Freizeit außerhalb der Stadt zu verbringen. Die Vermieter stellten ihnen ihre Wohnungen zur Verfügung.  Die meisten Sommergäste kamen aus den Dörfern in der Nähe der Eisenbahnlinie zwischen Łódź und Koluszki. Wiśniowa Góra wurde von der jüdischen Bevölkerung dominiert.  Für sie wurden Villen gebaut, und es entstand eine Unterhaltungsindustrie.

In Olechów, bei Najmans Gastgeber, gab es einen Platz für Tanzveranstaltungen, etwa dreihundert Meter in Richtung Andrzejow.  Von der Transmissionsstraße aus.  Es gab Tombolas, Armbrustschießen auf einen Stern. Das letzte Fest, an dem ich teilnahm, war, als die Ungarn die beste Fußballmannschaft hatten. Ein Radio wurde in ein offenes Fenster gestellt, das Spiel wurde unterbrochen und alle hörten der Übertragung zu.

Jeden Sonntag vor Mittag spielte eine Band /Dzierżanowski / Ein Freund hatte einen Hund, auch er hörte die Musik, er verließ das Haus, wenn die Band aufhörte zu spielen. Von Samstag bis Sonntag, nach 22 Uhr, spielte das Cajmer-Orchester. Sie spielten Tanzmelodien. Ein Sprichwort blieb hängen: 

Du spielst wie ein Cajmer um Mitternacht Nachdem die Feuerwache etwa 500 m von der Schule entfernt in Richtung Andrew Street gebaut worden war, wurden dort Unterhaltungsveranstaltungen abgehalten.

Die Übertragungsstraße, die heute von der Pflanzenstraße bis zur Rokicinska-Straße verläuft, war damals die Straße von Wiskitno nach Mileszki.  Wiskitno gehörte zur Mileszki-Gemeinde. Beerdigungsteilnehmer, die nach Hause zurückkehrten, kehrten im Gasthaus, der heutigen Zakładowa-Straße, ein, um eine Totenwache abzuhalten.

Das Gasthaus war einträglich. Der Besitzer wollte das Gehöft kaufen; seine Frau bestand darauf, dass das Geld an die Zarenbank gegeben wurde. Die Revolution von 1917 brach aus, sie verloren alles.

Die Straße wurde /blind/, nachdem die Deutschen den Bahnhof Lodz - Olechow gebaut hatten.  In den Jahren 1941 -44, vor dem Zweiten Weltkrieg, war die Kommunikation zwischen den Bewohnern von Olechów und Łódź schwierig. Der kürzeste Weg führte vom Friedhof durch die Felder zur Rokicinska-Straße. Fahrräder waren selten.  Oft fuhren zwei Personen abwechselnd.  Eine Person fuhr, überholte die laufende Person, ließ das Fahrrad stehen und lief weiter. und so weiter.

Die Einwohner von Olechów, das näher an Andrzejów liegt und von anderen Olechów-Bewohnern "Bettelende" genannt wurde, hatten einen einfachen Zugang zur Stadt. Für die Łódź-Eisenbahn gab es einen Personenzug, der Eisenbahnarbeiter in die Stadt brachte. Er konnte von den Anwohnern genutzt werden.  Es war ein so genannter PENDEL oder Pendelzug. Nach dem Krieg verkehrte ein Personenzug vom Bahnhof Łódź-Kaliska über Łódź-Chojny, Czerwony Krzyż /heute Olechów-Zachód/ Łódź-Olechów Ost, Andrzejów-Szosa, Wiączyń, Janów-Wagonownia, Łódź-Widzew, Niciarniana, Łódź-Fabryczna. -Rotes Kreuz, denn während des Krieges wurden verwundete deutsche Soldaten von der Ostfront dorthin gebracht und mit Autos in Łódź-Krankenhäuser transportiert.  Dort gab es zwei Baracken, genau wie in Przylesie, in der Nähe der Bahngleise, auf der Wiskitno-Seite. Nach dem Krieg wohnten dort Eisenbahnerfamilien. Der Haltepunkt in Wiskitno wurde in den 1980er Jahren nach einem Unfall an einem Sonntagabend, bei dem ein Zug drei Menschen tötete, entfernt.

Auch in Olechów gab es Brände. Die in Ost-West-Richtung verlaufende Gebäudelinie begünstigte die Ausbreitung des Feuers, ebenso wie die Holzbauten und Strohdächer.  Während des Ersten Weltkriegs, als die deutsche Armee Olechów aus Richtung Wiskitno gegen die sibirischen Divisionen angriff, die Olechów verteidigten, kam es ebenfalls zu Bränden.  

Eine Einwohnerin von Olechów, Frau Szczybiecka, die die Schlacht überlebte, erzählte, dass sie im Vorfeld gewarnt wurde, dass es zu einer Schlacht kommen würde. Die Bewohner wurden aufgefordert, ihr Vieh zu verstecken und sich in den Kellern zu verstecken. Die meist verbrannten, mit Stroh gedeckten Holzhäuser wurden aus roten Ziegeln wieder aufgebaut und mit Schindeln, Ziegeln oder Teerpappe bedeckt.  Sie verherrlichten die Zeiten der russischen Teilung. Rokicinska Rinderherden wurden getrieben, Lebensmittel waren sehr billig. Sie erzählte von der Konkurrenz in der Fleischindustrie.  Ein Pole in Widzew hatte eine Metzgerei.  Jeder kaufte bei ihm.  In der Nähe eröffnete ein Jude eine Metzgerei.  Die Leute waren überrascht, dass er das an einem solchen Ort tat. Der Jude verkaufte seine Produkte billiger, also tat der Pole dasselbe. Aber er senkte die Preise immer weiter. Der Pole konnte das nicht verkraften, er schloss den Laden, um nicht bankrott zu gehen. Dann erhöhte der Jude seine Preise. Er konnte so billig verkaufen, weil er von der jüdischen Gemeinde unterstützt wurde.

Das war unlauterer Wettbewerb.  Es gab auch ein bekanntes Sprichwort: Eure Straßen, unsere Mietshäuser.

Mein Nachbar kommentierte dies mit den Worten: "Die Juden werden immer besser sein als wir, was kauft ein Vater, wenn sein Sohn geboren wird? Eine Schubkarre und einen Spaten, damit er zur Arbeit gehen kann. Und was kauft ein Jude?  Stöcke, um ihm das Zählen beizubringen.

Der Bahnhof Łódź-Olechów wurde von Gefangenen aus Radogoszcz, Juden, sowjetischen Kriegsgefangenen und Polen gebaut. Es gab auch englische Kriegsgefangene, Flieger, die über Frankreich abgeschossen wurden. Die Russen aßen vor lauter Hunger Gras.

Die Juden, die durch Olechów zur Arbeit gingen, fielen in die Gebäude und aßen das für die Schweine vorbereitete Essen.  Die Engländer arbeiteten nicht, sie spazierten durch das Dorf und fanden oft statt Eiern Schokolade oder Kaffee im Hühnerstall.  Nach dem Krieg hinterließen die Engländer einen Haufen rostiger Blechdosen, die auf mehrere Lastwagen verladen und zum Schrotthandel abtransportiert wurden.

Eine kurze Geschichte, die mit der Schlacht um Großbritannien zusammenhängt, wurde mir von Herrn Lubarski aus Andrzejów erzählt, dessen Großvater in Andrespol lebte. Er erzählte mir von deutschen Fliegern, die während der Schlacht um Großbritannien verwundet wurden. Sie wurden in Wiśniowa-Góra behandelt und rekonvalesziert.  Wenn sie vom Tod eines Kollegen erfuhren, pflegten sie einen solchen Brauch: Sie stellten eine Schale mit Wasser auf den Tisch, in der eine Kerze brannte. Sie setzten sich an den Tisch und gedachten ihres Kollegen.                                              

In der Zakładowa-Straße, auf der Höhe des Lokschuppens, wurde eine Wohnsiedlung für das Bahnpersonal gebaut, sie hatten ihren eigenen Laden und ihre eigene Kantine. Der Kommandant des Bahnhofsgebäudes wohnte in einer Villa in der Zakowa-Straße mit einem großen Garten. Jetzt Nr. 147

Die ersten beiden Wohnblocks, die in den 1960er Jahren von der PKP gebaut wurden, gab es nicht.

Auf dem Platz, wo heute das Denkmal steht, befand sich ein Galgen oder eine Galgenstange. Jeden Samstag wurden Leute aus der Nachbarschaft dorthin geschickt, um die Hinrichtung zu beobachten.

Ein SS-Mann würde eine Rede halten. Jeder, der sich den Behörden widersetzte, die Arbeit sabotierte, ineffizient arbeitete usw., wurde bestraft.  Die Unglücklichen wurden dann gehängt.  Es gab mehrere bis ein Dutzend von ihnen. Es waren Häftlinge, die beim Bau des Bahnhofs beschäftigt waren, meist Juden.

Auf meine Frage, wo sie begraben wurden, wusste er keine Antwort, dieser Zeuge war damals 16 Jahre alt.

Der Wald, der an die Straße angrenzte, hieß damals: Juden-Wald.  /(Jüdischer Wald).

Nach dem Krieg wurde die Villa des Kommandanten für den Bau des Bahnhofs in Łódź- Olechów von dem polnischen Kommandanten übernommen.  Frau Spychalska aus Ustroń, die mir davon erzählte, war seine Haushälterin.

An diesem Tag brachten sie eine Menge Pilze aus dem Juden- Wald.  Sie schälte sie und es waren viele wurmige Pilze dabei. Der Kommandant sah sich die Pilze an und befahl: "Die wurmigen geben wir den Gästen, die gesunden essen wir.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz