Test

wtorek, 7 maja 2024

Kiełczówka - Moszczenica - Cmentarz wojenny - Niemira - Freie Presse - 1937 - cz.2

 Barwna i ciekawa opowieść o ratowaniu cmentarza wojennego i pamiątkowego krzyża, dzięki p. Niemirze!




                             JAK URATOWANO CMENTARZ BOHATERÓW.

Przyjaciel naszej gazety przesłał nam kilka zdjęć, które wykonał w Kiełczówce koło Bab (niedaleko Piotrkowa), część z nich nasi czytelnicy znajdą w dzisiejszym dodatku zdjęciowym.

Historia krzyża i wejścia na cmentarz jest następująca:

Krzyż został postawiony w marcu 1915 r. przez dr Josefa Neugebauera, obecnego dyrektora i właściciela sanatorium „Sudetenhof” w Gräfenbergu (koło Freiwaldau) oraz kilku jego rodaków. Dr Neugebauer przez kilka miesięcy w 1915 r. był lekarzem w szpitalu wojennym pod Kiełczówką; przed wyjazdem postawiono tam krzyż z niemieckim napisem. Ten i znajdujący się pod nim kamień pamiątkowy miały upamiętniać wojnę.

Dr Neugebauer był niedawno w Łodzi i naturalnie - po prawie 23 latach - odwiedził miejsca swojej wojennej działalności w towarzystwie naszego kuratora. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu wspomniany krzyż nadal stał. Napisy były jednak trudne do odczytania.

W celu ich odświeżenia obaj panowie odwiedzili właściciela niewielkiego majątku Kiełczówka. W drodze do dworu szukali drogi między Babami a Czarnocinem. Wzdłuż drogi pod koniec 1915 roku założono cmentarz wojenny. Właściciel majątku, pan Feliks Niemira, był zarówno zaskoczony, jak i uradowany wizytą - od 1918 roku, czyli odkąd majątek stał się jego własnością, nikt nie wykazywał życzliwego zainteresowania krzyżem ani cmentarzem.

Wręcz przeciwnie: pewnego dnia w imieniu władz pojawiła się komisja, która zaczęła „przenosić” cmentarz. Niemira pospieszyła zapobiec dalszemu niszczeniu. Komisja miała za zadanie zebrać szczątki poległych za ojczyznę Polaków, Rosjan, Austriaków i Niemców i umieścić je w zbiorowych mogiłach. Powodem było to, że rolnicy żądali wysokiego czynszu za groby na ich ziemi, na co nie było funduszy. Po telefonicznej skardze do Urzędu Wojewódzkiego, pan Niemira otrzymał pozwolenie na ochronę swoich zmarłych bohaterów, ale musiał złożyć pisemną deklarację, że nie będzie żądał czynszu za krzyż i cmentarz.

Pan Niemira powiedział swoim gościom:

„Aby zapobiec podobnemu działaniu w przyszłości, zastrzegłem hipoteką, że ziemie, o których mowa, będą należeć do zmarłych na całą wieczność, ale nie przejdą na nowego właściciela w przypadku jakiegokolwiek przeniesienia majątku w inne ręce, czy to w drodze dziedziczenia, czy sprzedaży”.

Jest to tak rzadki, a może nawet wyjątkowy wyczyn, że zasługuje na uwagę opinii publicznej.

Należy go docenić tym bardziej, że według wszystkiego, co nasz poręczyciel był w stanie zobaczyć, pan Niemira żyje w bardzo trudnych warunkach.

Tym większe są nasze podziękowania dla tego naprawdę szlachetnego człowieka!




                           WIE EIN HELDENFRIEDHOF GERETTET WURDE.

Ein Freund unseres Blattes sandte uns eine Anzahl Lichtbilder zu, die er in Kielcżówka bei Baby (unweit Petrikau) aufgenommen hat und von denen unsere Leser einige in der heutigen Bilderbeilage finden.

Die Geschichte des darauf bargestellten Kreuzes und des Friedhofeinganges ist folgende:

Das Kreuz wurde im März 1915 von dem auf dem Bild sichtbaren Dr. Josef Neugebauer, dem jetzigen Leiter und Besitzer des Sanatoriums "Sudetenhof" in Gräfenberg (bei Freiwaldau) und einigen seiner Landleute errichtet. Dr. Neugebauer wat 1915 einige  Monate Arzt in einem Kriegslazarett bei Kiełczówka; vor dem Weiterwandern wurde dort das Kreuz aufgestellt, das mit deutscher Inschrift versehen wurde. Dieses und der Gedenkstein darunter sollten an den Krieg erinnern.

Dr. Neugebauer weilte kürzlich in Lodz und suchte natürlich - nach fast 23 Jahren - in begleitung unseres Bewährsmanns die Stätten seiner Tätigkeit im Kriege auf. Zu seiner großen Freunde stand das oben erwähnte Kreuz noch. Allerdings waren die Inschriften nur noch schwer lesbar.

Um sie auffrischen zu lassen, suchten beide Herren den Besitzer des kleinen Gutes Kiełczówka auf. Auf dem Weg zum Gutshof suchten sie den zwischen der Station Baby und Czarnocin. Ende 1915 am Weg angelegten Kriegerfriedhof auf. Der Gutsbesitzer, Herr Feliks Niemira, war über den Besuch ebenso überrascht wie erfreut - seit 1918, d. h. seit Uebergang des Gutes in seinen Besitzt, hatte niemand ein wohlwollendes Interesse für das Kreuz und den Friedhof bezeigt.

Im Gegenteil: eine Tages erschien eine Kommission in Behördlichen Auftrag und begann den Friedhof zu "verlegen". Niemira eilte herbei und verhinderte die weitere Zerstörung. Die Kommission hatte den Auftrag die Gebeine der für ihr Vaterland gefallenen Polen, Russen, Oesterreicher und Deutschen zu sammeln und in Massengrab unterzubringen. Als Grund wurde angegeben, die Bauern verlangten für die auf ihren Grund und Boden befindlichen Gräber ein hohes Pachtgeld, wofür aber keine Mittel vorhanden seien. Auf seine telephonische Beschwerde bei der Wojewodschaft hin erhielt Herr Niemira die Erlaubnis, seine Toten Helden zu schützen, mußte aber eine schriftliche Erklärung abgeben, daß er keine Pacht für Kreuz und Friedhof verlangen werde.

Herr Niemira erzählte seinen Gästen:

"Um einer ähnlichen Maßnahme auch für die Zukunft vorzubeugen, habe ich hypothekarisch festgelegt, daß die betreffenden Ländereien für alle Ewigkeit den Toten gehören sollen, nicht aber bei einem etweigen Uebergang des Gutes in andere Hände, sei es durch Erbschaft oder durch Verkauf, an den neuen Besitzer mit übergehen."

Das ist eine so seltene, vielleicht sogar einzig dastehende Großtat, daß sie verdient, der Oeffentlichkeit zur Kenntnis gebracht zu werden.

Sie ist um so höher einzuschätzen, als nach allem, was unser Gewährmann sehen konnte, Herr Niemira in sehr bedrängten Verhältissen lebt.

Um so größer ist unser Dank an diesen wahrhaft edlen Menschen!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz