Test

wtorek, 3 lutego 2015

Powstanie Styczniowe - Bonifacy Ławicki - Mateusz Gajzler - Pabianice - 1863

Bonifacy Ławicki, urodzony szlachcic, pochodzący jednak z rodziny zubożałej, wskutek czego musiał zajmować się tkactwem. Miał w swym mieszkaniu obok Rynku Starego kilka warsztatów i zarabiał na chleb. Ławicki był naczelnikiem oddziału pabjanickiego.*

O powstańcu styczniowym, Bonifacym Ławickim, usłyszałem wcześniej, podczas wielu rozmów o historii z moim przyjacielem Ryszardem Świetlickim. Kiedyś wspominał mi o szczęśliwym odnalezieniu grobu swojego krewnego z 1906 roku. Teraz miałem okazję poznać osobiście jego tatę, pana Henryka Świetlickiego, który był inicjatorem i pomysłodawcą tych poszukiwań..
Pan Henryk Świetlicki od kilkudziesięciu lat starał się odnaleźć miejsce pochówku i grób swojego krewnego. Pochodził on ze strony babci Ławickiej. Rozmawiał o tym wielokrotnie ze swoim synem Ryszardem. Od swojej kuzynki dowiedział się, że Bonifacy został pochowany w Chełmnie lub Chełmie. Nie bardzo to pasowało z Pabianicami, dlatego tę informację zlekceważył. Także brak informacji, co działo się z nim po upadku Powstania nie pomagał w poszukiwaniach. Kiedyś, oglądając bardzo dokładną mapę Polski,, znalazł małą mieścinę o nazwie Chełmo, ok.10 kilometrów od Włoszczowej.
Jego syn Ryszard, tak wspomina:
Ryszard Świetlicki.
 Postanowiłem pojechać w tym kierunku, odnalazłem miejscowy cmentarzyk w Chełmie. Był późny wieczór, zapadał zmierzch,.niewiele czasu pozostało mi na jego zwiedzanie, widziałem wiele starych grobów z epoki, ogrodzonych żelaznymi płotkami. Zrezygnowany wychodziłem z cmentarza, kiedy spotkałem miejscowego księdza. Zacząłem z nim rozmowę, pytając o mojego krewnego. Ksiądz jechał do pobliskiej wsi odprawić mszę, nie miał czasu, ale powiedział, że na tym cmentarzu nie były kasowane lub niszczone stare groby, gdyż powierzchnia cmentarza jest tak duża, że nie ma potrzeby chowania zmarłym w starych grobach. Obiecał, że mogę mieć wgląd do ksiąg parafialnych. Tego dnia musiałem jednak wracać do domu. Opowiedziałem tacie o tej rozmowie. W niedługim czasie pojechaliśmy razem na ten cmentarz, jednak wcześniej weszliśmy na teren cmentarza. Chodziliśmy długo szukając grobu, niestety bez skutku. Mój tata, człowiek w podeszłym wieku, był mocno zmęczony. Stwierdził, że te poszukiwania nie mają większego sensu i że powinniśmy udać się na parafię, tym bardziej, że ksiądz podczas poprzedniej rozmowy stwierdził, że zachowały się księgi z przełomu XIX i XX wieku. Kilka dni wcześniej udzielał z tych lat informacji zainteresowanemu mieszkańcowi parafii. Nie potrafię teraz powiedzieć co, ale coś mi wewnętrznie mówiło, żebym skierował się w kierunku głównej alei. Poprosiłem tatę, aby chwilkę poczekał i po kilkunastu metrach znalazłem tak bardzo poszukiwany grób. Tata nie bardzo dawał wiarę, myśląc, że robię sobie żarty. Kiedy doszliśmy wspólnie, zobaczyliśmy kamienny nagrobek a na nim otwartą kamienną księgę i obok napis: Bonifacy Ławicki.

 Grób był ogrodzony, jak i inne z tego okresu, żelaznym parkanikiem. Stan nagrobka był w znakomitym stanie, mimo że nikt z najbliższych nie mógł opiekować się tym grobem.
Pan Jerzy Świetlicki przy grobie bohatera, Bonifacego Ławickiego.

Bardzo zadowoleni wróciliśmy do Pabianic. Staram się we Wszystkich Świętych odwiedzać ten grób, zapalając na nim znicze... Piękna historia zakończona happy endem!
Znalazłem opis o naszym bohaterze z opracowania Kazimierza Staszewskiego. Pozwolę sobie zamieścić jego opracowanie:
Powstaniec styczniowy z 1863 roku, pan Mateusz Gajzler, urodzony 19 sierpnia 1843 roku, syn Sebastiana i Jadwigi Kępickiej, zmarł dnia 6 maja 1927 roku. Zdjęcie i opis- własność pana Jerzego Świetlickiego.
,

Pabjanice w okresie powstania w r. 1863: opowiadanie pabjanickiego weterana ś. p. Mateusza Gajzlera
Organizował powstanie w Pabjanicach Bonifacy Ławicki, urodzony szlachcic, pochodzący jednak z rodziny zubożałej, wskutek czego musiał zajmować się tkactwem. Miał w swem mieszkaniu obok Rynku Starego kilka warsztatów i zarabiał na chleb. On to, widząc me zdolności, mianował mnie podoficerem wojsk polskich, które mają w przyszłości powstać. Sam Ławicki był naczelnikiem oddziału pabjanickiego.
Ławicki wydał rozkaz, żeby zawczasu przygotować kule, których powinniśmy mieć spore zapasy. Do tej pracy wybrał mnie, ja zaś dobrałem sobie do pomocy niejakiego Grudlewskiego Tomasza. Na Młodzieniaszku stały opuszczone kopce do kartofli. Tam to założyliśmy swą odlewnię kul. Ktoś stał na straży, my zaś we dwójkę zamknęliśmy się pod ziemią, rozpalaliśmy ogień, odlewaliśmy stosy kul, które zakopywane zostały w miejscach nam tylko wiadomych.W miejscu, gdzie dziś stoi szkoła, obok magistratu stała wtedy karczma stara. Około 1863 r. zaczęli w karczmie zjeżdżać się różni ludzie, naradzali się nad czemś, zapraszali Ławickiego. Ten opowiadał nam później, że obmyślają oni powstanie, w którem i Pabjanice wziąć muszą wybitny udział.
Wybuch Powstania
Wreszcie nadeszła wiadomość, że powstanie się rozpoczęło. Nie mieliśmy w tym względzie pewnych wiadomości, dlatego też musieliśmy czekać. Zaczęliśmy się niepokoić brakiem wiadomości. Chłopcy spotykali się na ulicy i pytali: - No jakże, trzeba iść! Ty idziesz? - Jakże mam nie pójść. Zresztą gdybym nie poszedł do powstania, to mnie wezmą do wojska moskiewskiego. Wreszcie Ławicki dał rozkaz, aby w nocy dnia dzisiejszego wyruszyć w stronę Łasku. W Łasku połączymy się z tamtejszym oddziałem poczem wyruszymy do Lutomierska, gdzie ma być punkt zborny oddziału powiatu łaskiego. Serce zabiło mi radośnie!... Wiedziałem, że porzucając dom rodzinny, narażam rodziców na prześladowania, bo Moskale zaraz się domyślą, dokąd to udał się ich syn. Jakoż istotnie, zaraz nazajutrz po mojem wyruszeniu w pole przybyli do rodziców Moskale, pytając: - Gdzie wasz syn? Pewno poszedł do bandy? A mówiliśmy mu, żeby nigdzie nie chodził, bo go ubijemy, gdy dostanie się w nasze ręce! Na to odrzekła matka: -Syn jest w domu, poszedł tylko do roboty na podwórze, czy też pole. Jutro już będzie. Myśmy tymczasem w liczbie kilkunastu chłopaków zebrali się w nocy za miastem. Każdy miał jakaś broń, którą wydobyliśmy w różnorodny sposób. W wielkim skupieniu ducha szliśmy w stronę Łasku. Gdy tu nad ranem przybyliśmy, mówią nam, ze oddział łaski, liczący niewielką grupę odważniejszych ludzi, już wyruszył w stronę Lutomierska. Sadziliśmy, ze w mieście są jeszcze jacyś ochotnicy, których należałoby zwołać. Udaliśmy się do kościoła i zaczęliśmy bić w dzwony...

Materiał:
*Wspomnienia opracował Kazimierz Staszewski
www.um.pabianice.pl › ... › Historia miasta › Wyłowione z "sieci"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz