Test

sobota, 23 kwietnia 2016

Bukowiec - Cmentarz ewangelicki - Egler - Alfred Brakonier - Klepacz - cz.1

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ! Wczoraj, jak zwykle sprzątałem cmentarz. Wszystko szło bardzo dobrze do momentu powrotu do samochodu, niestety, okazało się, że zgubiłem komplet kluczy, także do samochodu... Posiadałem tylko jedne klucze do samochodu.., co to oznacza wiadomo. Szukałem na kolanach wśród zebranych śmieci i  miejscach w których pracowałem, bez skutku. Zadzwoniłem do kolegi, również poszukiwania nie przyniosły efektu. Dojechała następna grupa, Amelka, Matti i Krzysiu Comporkowie, na kolanach grzebali i szukali zguby, też nic. Zaprosiłem Tomka Klepacza, który przed 7 laty pomagał sprzątać ten cmentarz, przywiózł sprzęt do szukania metali, przez 4 godziny poszukiwań, efekt był podobny jak wcześniej..
W końcu zadzwoniłem do znajomego Mariusza, który przyjechał lawetą i zabrał samochód i przyczepę. Był z żoną Halinką i synem Alanem. Przed odjazdem także szukali, pod wieczór pojechaliśmy wszyscy do domów..
Nie minęła godzina, gdy zapukali do drzwi naszego domu, w ręce mieli moje klucze !!! Po odwiezieniu mojego samochodu wrócili na cmentarz. Zostawiłem w samochodzie aparat fotograficzny, włączyli go i po zdjęciach które zrobiłem tego dnia, pomnik po pomniku szukali kluczy. Pomysł okazał się przedni, pod jednym z nich pod cienką warstwą ziemi znaleźli klucze! Jak bardzo się cieszyłem, nie potrafię tego opisać. Dziękuję Alanowi, Halince i Mariuszowi z całego serca !
Wracając do sedna sprawy, Tomek klepacz przekazał mi materiał fotograficzny ze sprzątania cmentarza z 2010 roku, także jego korespondencję z byłym mieszkańcem Bukowca, panem Alfredem Brakonier. Mimo zmęczenia związanego z całodniowym pobytem na cmentarzu, zadzwoniłem pod numer telefonu jak był w liście. Miałem duże obawy, że nie usłyszę głosu pana Alfreda, urodził się w 1928 roku. Jakież było moje zdziwienie, kiedy usłyszałem w słuchawce wyraźny głos, tak to ja, Alferd Drakonier! Kilkunastominutowa, bardzo serdeczna rozmowa, z zapowiedzią dalszego kontaktu i współpracy.

          Zdjęcie pochodzi z roku 2004: z lewej Eugeniusz Klepacz, po prawej Alfred Brakonier.

Jak napisałem w pierwszym zdaniu "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło !" W następnej części udostępnię treść listu z roku 2010, jednak teraz chcę pokazać rysunek zamieszczony w korespondencji i opis cmentarnego muru:


Dosłowna pisownia pana Alfreda:
" Po wojnie okoliczne kamieniarze ukradli nie tylko stelli, lecz także cały mur cmentarza. Mur, to były ceglastoczerwone cegły (24x12x6 cm). Wymiary mura - jak ja pamiętam - były: Długość: circa 0,50 m. Na 4 rogach i po 4-5 m. mura były wieżyczki; wysokość na rogach 50 cm, na mure 30 cm. W środku mura była żelazna brama dwuczęściowa."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz