Nie tylko łódzkie kamienice kryją jakieś tajemnice. Niepozornie wyglądające budynki, stojące na uboczu też ukrywają to i owo. Przy ul. Nowej, na posesji pod nr. 24/26 istniała huta szklana "GEHA".
Rok powstania datuje się na 1882. Pierwszym właścicielem był Uszer Fiszman, który wcześniej prowadził hutę w Klizinie (pow.radomszczański). Od 1904 r. obejmuje hutę Majer Fiszman. W roku następnym zmiana nazwy zakładu na GEHA, poprzednio "Bracia Fiszman - produkcja butelek".
W drugiej połowie lat 20-tych XX wieku, w 1927 r. następuje przekształcenie w spółkę Łódzka Huta Szklana "GEHA" S.A. Produkcja obejmowała butelki białe monopolowe szkło oranżowe dla browarów, szkło techniczne i laboratoryjne, oraz zwykłe szklanki. Po zakończeniu II wojny światowej, od 1947 r. pod Przymusowym Zarządem Państwowym. Rok później nastąpiła likwidacja przedsiębiorstwa.
Być może rodzice Danusi przeprowadzili się do Łodzi i byli zatrudnieni w hucie szkła GEHA?
Łódź, dn. 28 - V - 1941 r.
Kochana Hanko!
Przepraszam Cię, że tak długo musiałaś czekać na mój list. Tak się jakoś składało.... Dzień za dniem upływał a listu nie pisałam.
Od stryjka pożyczyłam kilka książek: "Chrobry", "Legendy o kwiatach", "Jak Tomek Kowalczyk do nieba się dostał". Ładne książki Tobie też by się podobały. Żeby to istniało czytanie na odległość, to miała byś przeczytać. Pobieram już lekcje. Na razie od jednej gimnazjalistki. Dosyć ją nawet lubię.
Panna w liście mi się skarży, że z rachunkami źle stoi, ale zdaje się, że i z ortografią nie lepiej, bo ze strzelnicy wyszła szczelnica. Zresztą, ja też nie pierwsza.
Pogoda poprawiała się ciągle "z pieca na łeb", ale teraz jest już grzeczna. Zrobiło się ślicznie zielono. Pisałam wypracowanie p.t. "Wiosna". Udało mi się to wypracowanie. Ale wiosna to nie tylko to, o czym Ty opisujesz. Wiosnę czuje się i w sercu (naturalnie nie w słotne dni, tylko słoneczne). W Łodzi do dwóch parków Polakom wolno chodzić.
nasze kury opuściły pałac zimowy, a przeniosły się do świeżo wybudowanej rezydencji. Tylko nie wiem jak tą kurzą posiadłość nazwać. Kurzyce, Kogutowice.... Może Ty coś wymyślisz. A Piwnica zamieniła się w "schron".
W ogrodzie mamy trzy długie zagonki i rabatę pod murem. Ja na własną rękę skopałam trzy zagonki na placu.
Moja droga, proszę Cię bardzo, przyjedź do mnie na święta. Chociaż na kilka dni. W ogrodzie siedzą tylko "nimki" z dzieciarami i szwargoczą. Cały obóz rozłożony. Jak pójdę na plac to nie mam z kim pogadać. Ach, gdybyś Ty przyjechała! Tak mi się samej nudzi! Tak bym chciała mieszkać w Pabianicach. Poproś Mamusię żeby Cię puściła. Nic Ci się nie stanie. Wyjdę po Ciebie. Więc w sobotę, tak na czwartą, a jak nie, to w niedzielę o dziesiątej będę czekała przy Pabianickim tramwaju bez względu na pogodę. Z pabianickiego tramwaju wsiądziemy na ósemkę, dojedziemy do szpitalika Anny Marii, dojedziemy do Zagajnikowej, Zagajnikową do Nawrotu i Nawrotem do Nowej. Tylko nie zawiedź moich nadziei i przyjedź na pewno. Forsę za podróż Ci zwrócę. Jeszcze raz proszę bardzo Twoją mamusię żeby Cię puściłą. Zasyłam ukłony dla Twych Szanownych Rodziców, Sióstr, oraz dla Ciebie.
Oczekuję Cię z wielką niecierpliwością.
Twoja koleżanka
Danka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz