sobota, 17 maja 2025

Radomszczański Maruszeczko - Wola Grzymalina - Mord - Napad - 1938

 Fabuła jak na sensacyjnym filmie gangsterskim, działo się w piotrkowskim i radomszczańskim terenie!

Orędownik : ilustrowane pismo narodowe i katolickie : wydanie ł[ódzkie]. 1938-06-12 R. 68 nr 133

                               Krwawy łańcuch zbrodni zabitego bandyty. 

                   "Radomszczański Maruszeczko" terroryzował dwa powiaty - 

                               Walka oddziału policji z osaczonym bandytą  

P i o t r k ó w 10. 6. - Od dłuższego czasu na terenach powiatów piotrkowskiego i radomszczańskiego grasował groźny bandyta Mieczysław Gajewski z Radomska. Przezywany on był "radomszczańskim Maruszeczką", gdyż potrafił się w porę po dokonanej zbrodni ukryć, poza tym umiał dobrze strzelać z rewolweruu. Uzbrojony Gajewski był postrachem mieszkańców obu powiatów. 

Kroki jego znaczyły się krwią pomordowanych lub ranionych osób. W dniu 7 marca rb. zabił swą żonę Leokadię za rzekomą zdradę małżeńską. Ścigany za zbrodnię skrył się we wsi Kosówka w pow. piotrkowskim i tu śmiertelnie zranił w dniu 18 marca Wieczorka Ignacego, który wkrótce zmarł. Tego samego dnia usiłował dokonać napadu rabunkowego na mieszkanie Chany Kazanowskiej w Piotrkowie. W dniu 7 kwietnia w Radomsku strzelał do ścigającego go policjanta, przy czym zraniona została jedna z przyjaciółek bandyty Waleria Zjawiona z Radomska. 

Wkrótce potem, bo już w dniu 28 kwietnia, we wsi Wola Grzymalina w pow. piotrkowskim ze wspólnikiem swym Tadeuszem Miedziarskim dokonał napadu rabunkowego na sklep spożywczy Józefa Kaczmarka. Po zrabowaniu 12 zł gotówką i artykułów spożywczych ciężko zranił właściciela sklepu, następnie zastrzelił szwagra jego Stanisława Szczęsnego. Miedziarski zaś zastrzelił żonę Kaczmarka, Władysławę. Po zbrodni bandyci zbiegli. Pościg policyjny częściowo się udał, gdyż złapany został Miedziarski, Gajewski zaś zbiegł, wypływając w Piotrkowie, gdzie postrzelił dwu posterunkowych policji w dniu 24 maja na ul. Rolniczej. Do dnia 8 czerwca bandyta nie dał o sobie znaku. Wypłynął on w Gorzkowicach, gdzie, jak się okazało, żebrał. Na skutek informacji o bandycie, który ukrywał się w zbożu przy stacji kolejowej, do Gorzkowic pojechało z Piotrkowa kilku posterunkowych Służby Śledczej z podkomisarzem Olszewskim na czele. W obławie wziął również udział komisarz Nikles, w zastępstwie komendanta powiatowego.

W czasie poszukiwań w zaroślach ustalono miejsce ukrycia się Gajewskiego. Było ono doskonale zamaskowane, gdyż z trzech stron otoczone zostało, groblę z czwartej zaś dotykało zboże. Na widok zbliżającej się policji Gajewski począł strzelać, na co policja odpowiedziała ogniem. Jedna z kul trafiła w głowę przod. służby śledczej Zygmunta Klimaska. Leżący już na ziemi bandyta strzelił do biegnącego komisarza Miklesa raniąc go ciężko w głowę. Kilka strzałów oddanych przez pozostałych policjantów trafiło Gajewskiego, który zmarł na miejscu. Znaleziono przy nim dwa rewolwery kal. 7,65. Komisarza Miklesa przewieziono do szpitala w Łodzi. Wkrótce odbędzie się rozprawa przeciwko wspólnikowi Gajewskiego, Miedziarskiemu, która w części odsłoni burzliwe życie groźnego bandyty i jego wspólnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz