Kamocin koło Piotrkowa
Nasza gazeta chce pisać nie tylko o większych gminach w ojczyźnie: o przeszłości, ale także o mniejszych. Dzisiaj przybywamy do okolic Piotrkowa i zajmujemy się filią parafii Kamocin.
10 km od Piotrkowa, przy drodze do Łodzi, do 1945 roku znajdowała się filia parafii Kamocin. Również tutaj mieszkali ewangeliccy rodacy, którzy już wcześniej zbudowali mały kościółek i pielęgnowali język ojczysty oraz tradycje przodków. Już w 1877 roku ich kantora została podniesiona do rangi filii parafii, która składała się z miejscowości Kamocin, Żychlin i Papierze; należeli do niej również Niemcy z kilku innych miejscowości.
Często uczęszczane nabożeństwa odprawiał nauczyciel i kantor; tylko raz w miesiącu przyjeżdżał pastor z Piotrkowa, który udzielał również Komunii Świętej. Corocznie od 20 do 30 konfirmantów było przygotowywanych przez kantora i błogosławionych przez pastora.
Chociaż parafia nie była duża (w 1944 r. liczyła około 157 rodzin), od dawna miała 20-30 trębaczy i śpiewaków. Chociaż młodzi chłopcy i dziewczęta, podobnie jak wszyscy inni w tamtych czasach, nie znali 45- lub nawet 40-godzinnego tygodnia pracy, mieli wystarczająco dużo czasu dla kościoła i uważali za zaszczyt przynależność do chóru trębaczy lub chóru śpiewaczego. Na rzecz chórów szczególnie zaangażowani byli nauczyciele Rossol, Patzer i Fröhlich. Najbardziej aktywnymi członkami byli Wilhelm i Waldemar Zacharias, Hamp, Groß, Kirsch, Stengert, Schindel, Binder i Albert Fenske, kierownik chóru puzonowego.
Szkoła (w 1944 r. uczęszczało do niej 95 dzieci) w latach 1914–1935 należała do „Niemieckiego Związku Szkolnego”. Po przegranej sprawie sądowej w 1936 r. wprowadzono język polski jako język wykładowy, a lekcje niemieckiego i religii zostały usunięte z planu nauczania! Protesty rodziców i strajk uczniów (trwający 5 tygodni!) nie przyniosły żadnego skutku. Mniejszość rzadko ma prawo głosu i szansę na realizację swoich postulatów; nawet w naszej szczęśliwej zachodniej części Niemiec, partia, która zdobywa mniej niż 5 procent głosów, nie ma nic do powiedzenia, niezależnie od tego, jak dobre są jej ideały. Niektóre rodziny walczące o niemiecką szkołę zostały nawet ukarane.
Ponieważ zajęcia w szkole były często zakłócane, gmina postanowiła zbudować dom kultury, aby mieć nowe centrum swojej działalności. Niezbędne fundusze zapewnił bardzo ceniony pastor Petznik, a resztę zebrała gmina; uczestniczyli w tym również baptyści. Budynek został ukończony w 1939 roku; zawierał dwie mniejsze sale do ćwiczeń i jedną większą do uroczystości.
Wkrótce budynek szkoły został rozbudowany o 2 sale lekcyjne. Pan R. Hein podarował na ten cel ziemię, a pan Berthold Below 20 000 cegieł.
Gmina mogła cieszyć się tymi dziełami tylko przez krótki czas! Powoli, ale pewnie zbliżała się burzowa chmura ze wschodu, aż 13 stycznia 1945 r. dotarła również do Kamocina.
W nocy z 13 na 14 stycznia 1945 r. większość mieszkańców uciekała w mrozie. Musieli zostawić cały swój dobytek. Nie wiadomo, ile osób zginęło w drodze. Ci, którzy zostali, lub ci, którzy nieświadomi niczego powrócili, spotkał gorzki los. W bestialski sposób zamordowano 15 Niemców: rodzinę Gustava Jerke (2 osoby). Binder (3 osoby), Karch (2 osoby), Johann Bonik, Adolf Stelzer, Rudolf Fenske, Hugo Groß, Edmund David, Gustav i Reingold Höppner.
Piękny kościółek został całkowicie splądrowany i zbezczeszczony, a stara szkoła została przekształcona w remizę strażacką. W dużej sali nowego domu kultury po 1945 r. w każdą niedzielę odbywały się potańcówki; a do dwóch małych pomieszczeń wprowadził się spółdzielczy sklep spożywczy.
Nie chcę kończyć bez podziękowań dla pastora Petznika, który przez 12 lat angażował się na rzecz mieszkańców Petrikau i Kamocin i odważnie występował przeciwko wszelkiej niesprawiedliwości wyrządzanej członkom jego parafii. Miał on dość dobre stosunki z polskim otoczeniem, dzięki czemu w 1939 roku nie doszło tu do żadnych zamieszek. W 1945 r. tłum nie oszczędził jednak również Niemców z Kamocina.
Jako były nauczyciel i kantor filii parafii życzę wszystkim współwyznawcom Bożej pomocy i opieki. Proszę wziąć sobie do serca psalm 66, 8-12 i 126, 5-6.
Karl Zielke
Kamocin bei Petrikau
Unser Blatt will nicht nur über die größeren Gemeinden in der Heimat: von gestern berichten, sondern auch über die kleineren. Wir kommen heute in die Gegend von Petrikau und behandeln die Filialgemeinde Kamocin.
10 km von Petrikau entfernt, an der Straße nach Lodz, fand man bis 1945 die Filialgemeinde Kamocin. Auch hier lebten evangelische Landsleute, die sich schon früh ein Kirchlein ererbauten und die Muttersprache und Väterart hochhielten. Schon 1877 wurde ihr Kantorat zu einer Filialgemeinde erhoben, die aus den Orten Kamocin, Zychlin und Papierz bestand; auch die .Deutschen einiger anderer Ortschaften gehörten dazu.
Die stets gutbesuchten Gottesdienste hielt der jeweilige Lehrer und Kantor; nur einmal im Monat kam der Pastor aus Petrikau der auch des hl. Abendmahl austeilte. Die jährlich zwischen 20 und 30 Konfirmanden wurden vom Kantor vorbereitet und vom Pfarrer eingesegnet.
War die Gemeinde auch nicht groß (1944 ungefähr 157 Familien), hatte sie doch von altersher je 20-30 Posaunisten und Sänger. Obwohl die jungen Burschen und Mädchen wie jeder andere damals keine 45-oder gar 40-St-Woche kannten, hatten genug Zeit für die Kirche und rechneten es sich zur Ehre an, entweder zum Posaunenchor oder Gesangverein zu gehören. Für die Chöre setzten sich ganz besonders die Lehrer Rossol, Patzer und Fröhlich ein. Aktivste Mitglieder waren Wilhelm und Waldemar Zacharias, Hamp, Groß, Kirsch, Stengert, Schindel, Binder und Albert Fenske, der Leiter des Posaunenchors.
Die Schule (1944: 95 Kinder) gehörte von 1914 bis 1935 zum "Deutschen Schulverband". Nach einem verlorenen Prozeß wurde 1936 die polnische Unterrichtssprache eingeführt, wurden die deutschen Stunden und Religion aus dem Unterrichtsplan gestrichen! Proteste der Eltern und Streik der Schulkinder (5 Wochen lang!) nützten nichts. Eine Minderheit kommt kaum ingendwo zum Recht und zur Geltung; auch in unserem glücklichen Westdeutschland erreicht die Partei nichts, die weniger als 5 Prozent der Wähler gewinnt, und mögen ihre Ideale noch so gut sein. Einige der für eine deutsche Schule kämpfenden Familien wurden sogar mit Strafe belegt,
Da in dem Schulhaus die Ubungen nunmehr oft gestört wurden, beschloß die Gemeinde, ein Vereinshaus zu bauen, um ein neues Zentrum ihrer Arbeit zu haben. Das nötige Geld vermittelte der sehr geschätzte. Pastor Petznik den Rest brachte die Gemeinde auf; auch die Baptisten beteiligten sich. Das Haus war 1939 im Rohbau fertiggestellt; es enthielt zwei kleineres Räume für Ubungen und einen größeren für Festlichkeiten.
Bald wurde auch das Schulhaus um 2 Klassenräume erweitert Herr R.Hein schenkte dafür das Land und Herr Berthold Below 20 000 Ziegelsteine.
Nur kurze Zeit konnte sich die Gemeinde an diesen Werken erfreuen! Langsam aber sicher zog die Gewitterwolke aus dem Osten heran, bis sie am 13.1.1945 auch Kamocin erreichte.
In der Nacht zum 14.1.1945 eilten die meisten bei Kälten zu. All Hab und Gut mußte zurückgelassen werden. Wie viele Personen unterwegs umkamen, ist nicht bekannt. Die Zurückgebliebenener oder die ahnungslos Zurückkehrenden traf ein bitteres Los. Allein 15 Deutsche wurden auf bestialische Weise umgebracht: Familie Gustav Jerke (2 Personen). Binder (3 Personen), Karch (2 Personen), Johann Bonik, Adolf Stelzer, Rudolf Fenske, Hugo Groß, Edmund David, Gustav und Reingold Höppner.
Das schöne Kirchlein wurde total ausgeplündert und geschändet, die alte Schule als Feuerwehrschuppen eingerichtet. Im großen Saal des neuen Vereinshauses wurde nach 1945 allsonntäglich getanzt; in die zwei kleinen Räume zog ein vergesellschaftteter Lebensmitteladen ein.
Ich will nicht schließen ohne Dank an Pastor Petznik, der sich 12 Jahren lang für Petrikauer und Kamociner einsetzte und der mutig gegen jedes Unrecht auftrat, das seinen Gemeindegliedern zugefügt wurde. Er hatte dabei ein leidliches Verhältnis zur polnischen Umwelt, sodaß 1939 hier keine Ausschreitungen vorkamen. 1945 freilich verschonte der Pöbel auch die Kamociner Deutschen nichts.
Als gewesener Lehrer und Kantor der Filialgemeinde wünsche ich allen Glaubensgenossen Gottes Beistand und Schutz. Zur Beherzigung Psalm 66, 8-12 und 126, 5-6.
Karl Zielke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz