sobota, 14 marca 2015

Pamiętnik znaleziony w... - Radomsko - Bełchatów - Wojna - 1914 - cz.7

Tak upłynęła może godzina, gdy wojska austriackie zwiększyły ogień z gorączkową szybkością i z jakimś przestrachem. Zaś od okopów rosyjskich doszedł nas wrzask Rosjan i huura! hurra!, okrzyk pędzonych do ataku w okopy nieprzyjacielskie z bagnetem w ręku. Nagle dopadli do okopów i rozpoczęła się walka na białą broń straszna, kiedy spojrzałem na walczących - myślałem, że się tam pali, taki błysk szabel i bagnetów odbijał się od promieni słonecznych. Wrzask, krzyk nie do opisania - różnych języków. Nie trwało pięć minut, gdy Rosjanie odparli wojska austriackie. A że myśmy z wielkiej trwogi wszyscy płakali, wpadli do piwnicy i uspakajali nas: " nie płaczcie, nie płaczcie, German uszoł w czortu!".
Gdy zajęli okopy na nowo, ogień rozpoczęli jeszcze większy, gdyż artyleria polowa rozpoczęła swoją piekielną muzykę, a pociski jak złe duchy co raz to czyniły swoje spustoszenie. Tak trwała ta kanonada parę chwil, gdy nagle... rozległ się huk i krzyk żołnierzy: ocho!!. A oczom naszym przedstawił się przestraszający widok: całe zabudowanie zostało otoczone dymem - patrzymy czy za chwilę nie pokażą się płomienie palących się budynków. Lecz o dziwo !, dym wiatr rozwiał, budynki się wyłaniają z poza dymu i kurzu, lecz tylko trzy wyłomy pozostały w naszym murze od pocisków armatnich. I tu był cud opatrzności, gdyż w oborze był cały inwentarz, mur zasypał żłoby i powrozy - tak, że tylko głowy bydła ponad gruzami były podniesione, a z pocisków odłamki były w belkach w pułapie, z bydła żadne nie było uszkodzone.
Wreszcie nadszedł wieczór oświecony palącymi się sąsiadów zabudowaniami. Strzały umilkły, tylko rzadko się ostrzeliwano. Po tym dniu  tak nieprzyjemnym postanowiliśmy uciekać do dalszych wiosek. Zabraliśmy rzeczy potrzebniejsze i przez gęsto usłanych żołnierzy poległych, przedostaliśmy się do obory, zabraliśmy inwentarz i uszliśmy aż do Niechcic...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz