Faktycznie, już następnego dnia tj. 30 grudnia , na piśmie opisał cały przebieg feralnego wieczoru, Karol Gertner (Oryginalna pisownia):
DO ZARZĄDU GAZOWNI MIEJSKIEJ W ŁODZI.
Na pismo z dn. 20.XII.1938 za Nr. 6274 wyjaśniam co następuje: p.Heliński Michał przybył na godz.22 do pracy pijany co stwierdzą p.p. Langner Józef dozorca przy bramie, palacze Krawczyk Ignacy, Pajor Bolesław, Niwiadomski Władysław i Dobraszek Dyonizy z którymi Heliński pracował przy wózku.
Po przyjściu do pracy p.Heliński chciał jeszcze raz wyjść na ulicę po godz. 23-ej lecz dozorca p.Langner go nie wypuścił, wtedy Heliński oświadczył że przejdzie przez płot, ale wyjść musi.
Po godz. 24-ej t.j. po gaszeniu nocnym latarni przybył do biura majstrów Dobraszek i oświadczył co następuje: "p.podmajstrzy Heliński jest tak pijany że niechce robić leży na ziemi, ja go wołałem aby wstał i straszyłem że pójdę do podmajstrzego powiedzieć lecz to nie pomogło."
Na to oświadczyłem dobrze zaraz tam pójdę, wziąłem książeczki z pieniędzmi dla palaczy i w pieconi zastałem Helińskiego leżeć na posadce, obudziłem go i powiedziałem co to za porządek upiliście się i przychodzicie do roboty wynoście się do domu i wyszedłem z Helińskim poza piecownię przed którą leży różny materiał do budowy nowej piecowni, co może stwierdzić Dobraszek D. i wraciłem nazad do piecowni, oddałem palaczom pieniądze i zwymyślałem ich zato że mnie nie zawiadomili o tem że Heliński jest pijany. Co Heliński dalej czynił nie wiem, wysłałem dozorcę Wojciechowskiego po Sikorskiego J. i ten pracował do rana.
Łódź 20.XII. Podpis.
Na rozpatrzenie wyjaśnienia Karola Gertnera trzeba było czekać do 20 lutego 1939 roku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz