wtorek, 5 maja 2020

Henryk Mantyk - Rogowiec - Kleszczów - Sołtys - Wspomnienie

..."Andrzejku, dzisiaj rano zmarł w Rogowcu Heniek Mantyk. Dowiedziałam się o tym od Wiesi Ziółkowskiej, która po godzinie 12 do mnie zadzwoniła. Na razie nic więcej nie wiem"... Wiesia.
    Tą wiadomość w formie SMS-a otrzymałem 2 maja. Muszę przyznać, że spodziewałem się podobnej wiadomości... Dosłownie 2 tygodnie temu dowiedziałem się, że stan Henia nie jest dobry, bardzo cierpi, w czerwcu miał obchodzić swoje 87 urodziny.

                                             Heniu Mantyk z czasów służby   wojskowej.


Spotkałem się z nim dwa lata temu, muszę przyznać, że byłem bardzo przygnębiony, widząc jak wychodził z szopy znajdującej się na tyłach podwórka. Zgarbiony, przekrzywiony, podpierał się laską... Twarz uwidaczniała cierpienia jakie towarzyszą każdemu ruchowi. Chciałem dowiedzieć się czegoś na temat historii Rogowca, przecież to żywa historia tej wioski. Jednak nie był przygotowany na taką rozmowę, nawet najprostsza rozmowa sprawiała mu trudność. Chciałem zobaczyć jakieś zdjęcia rodziny Mantyków, stwierdził, ze takowych nie posiada, że wszystko co mieli, miał Nikodem (brat Henia). Nie odważyłem się na powtórną wizytę. Dowiadywałem się o jego stanie zdrowia poprzez osoby trzecie. Wiem, że bardzo pragnął śmierci, ból, niedołężność, starość, odbiło na nim takie pięto, że nawet ten Rogowiec, który kochał ponad życie nie był w stanie motywować do dalszej egzystencji...


    Jeszcze dwa lata temu, w Rogowcu mieszkało "trzech muszkieterów", trzech najstarszych mieszkańców. Romek, Heniu i Maniek. W październiku 2018 roku odszedł na zawsze Romek Braun (85 lat), obecnie pozostał Maniek -Marian Nagoda. Cała trójka była rówieśnikami, urodzili się w 1933 roku.
    Każdy z nich był wyjątkową postacią, tym razem skupię się na osobie Henia. Zawsze odnosiłem się z wielkim szacunkiem do jego osoby, był ode mnie starszy o 20 lat, nigdy z jego strony nie spotkałem się z niechęcią, był niezwykle do mnie miły. Nie bałem się go gdy jako chłopiec broiłem    na Rogowcu. W przeciwieństwie do jego brata Irka, który nie raz mnie i naszą wakacyjną bandę pogonił...Nie mogę podać dokładnych dat, być może otrzymam je w późniejszych okresie. Wiem tylko, że Sołtysem był bardzo długo, tą schedę przejął po swoim tacie Leonie. Pamiętam, że to u niego był jedyny telefon we wsi, był on oknem na świat. Nie raz ratował ludzkie życie, pamiętam,że jako nastolatek miałem silny atak kamieni nerkowych, Heniu z wujkiem Romkiem biegiem polecieli dzwonić na pogotowie. Do przyjazdu pogotowia, paznokciami rysowałem tynk na ścianie...
    Z tego co usłyszałem, to on nazwał ulicę w Rogowcu, ulicą Wiejską, tak pozostało do dzisiaj. To on bronił jak największego skarbu jedności w Rogowcu. Okres wywłaszczeń odbił na nim wielkie piętno, nie mógł się pogodzić z utratą przyjaciół, sąsiadów którzy emigrowali. Wiedział, że ta jedyna w swoim rodzaju oaza- wieś ginie bezpowrotnie. Starał się to powstrzymać..., z marnym skutkiem..., sam pozostał do ostatniego dnia, był ostatnim Mohikaninem.
    Nie zapomnę dnia, kiedy w Łodzi spotkałem się z nim podczas pogrzebu jego brata Nikodema, stał samotny, przygnębiony. Po ceremonii pogrzebowej odprowadziłem go trzymając pod ramię cmentarnymi alejkami do busa który przywiózł przyjaciół z Rogowca....
    Jedyne dwa zdjęcia które posiadam pokazują m.in. Henia na konnym wozie z Tatą Leonem po prawicy, myślę, że jest ono symbolem... Heniu, spoczywaj w spokoju Przyjacielu!
    Dzisiaj o godzinie 11 odbył się pogrzeb w Kleszczowie. Niestety, ze względu na pandemię nie pojechałem na pogrzeb. Mój brat przed chwilą dzwonił, mówiąc, że był obecny i było naprawdę sporo ludzi żegnających Henia. Trudno było wszystkich rozpoznać, chociażby z tego powodu, że  twarze były zakryte maseczkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz