piątek, 24 kwietnia 2015

Bukowiec - Königsbach - Cmentarz ewangelicki - Kółko Historyczne

Miałem przyjemność spotkania się w dniu dzisiejszym z Kółkiem Historycznym Szkoły Podstawowej w Bukowcu. Uczniowie tej szkoły z panią Iloną Zawalską na czele, przyszli na teren cmentarza ewangelickiego w Bukowcu.

Pani Ilona Zawalska z uczniami w drodze na cmentarz.

 Na początku spotkania, pokazałem miejsce zbiorowej mogiły znajdującej się od              wschodniej strony cmentarza. W październiku 2012 roku ekshumowano szczątki
56 żołnierzy niemieckich, pochowanych zimą 1945 roku.Także od strony północnej cmentarza, znaleziono w latach 60-ubiegłego wieku wiele szczątków niemieckich żołnierzy, podczas kopania dołów pod wapno.

Mapka-szkic terenu cmentarza i zbiorowych mogił.

 Na samym cmentarzu pokazałem resztki pomników, granitowe ramy grobów, zawaloną granitem studnię. Opowiedziałem o mojej wizji odbudowy tego terenu i późniejszej pomocy ze strony uczniów.

Grupa przed najstarszym nagrobkiem z 1851 roku.
Odczytywanie napisów na jednym z nagrobków
Rozmowy o przyszłości cmentarza i opiece ze strony uczniów.



Mam nadzieję, że spotkanie było owocne. Informacje, które udzieliłem były przejrzyste i interesujące.
Do zobaczenia w maju, na wycieczce Zielona Góra-Gałków, śladem okopów i żołnierskich mogił z 1914 roku.

środa, 22 kwietnia 2015

Bukowiec - Königsbach - Cmentarz ewangelicki - Sprzątanie

W dniu dzisiejszym "wtargnąłem" na bukowski cmentarzyk. W ciągu pięciu godzin wykarczowałem około 40 m2 terenu, od strony wschodnio-północnej. To dopiero początek, w bluszczach znajduje się mnóstwo liści i śmieci...
Widok tej części cmentarza rano, dzisiaj rano.

Widok po godzinie 13,00
Specjalnie zacząłem prace porządkowe od tyłu, aby nie było zbyt dużo gapiów.
Jednak dwaj miejscowi "smakosze" którzy odwiedzają ten teren każdego dnia do wiadomych celów "umilało" mi swoimi gadkami moją pracę...


Jeden z nich wymyślił, że może te grubsze gałęzie mu się przydadzą ....., sterta wyniesiona na zewnątrz.



.
Pozostałości po murze cmentarnym, tych cegieł było kilkadziesiąt tysięcy !!!
"Pracowici bukowianie", zostawili na pamiątkę kilka. Na drugim zdjęciu dobrze widoczne sygnatury.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Bukowiec - Königsbach - Deutscher Volksverband - Volkslista - 1939 - cz.5






17. Felker Adam Erich, urodzony 7.1.1911, rodzice Adam, Paulina, rolnik
18. Kuhler Martin, ur.1.2.1891, rodzice Walenty, Julianna, rolnik
19. Rau Oscar, ur.26.11.1910, rodzice Karl, Emma, rolnik
20. Rau Herman, urodzony 30.6.1916, Karl, Emma,

Kołodziej, dawniej zwany również stelmachem – rzemieślnik zajmujący się wyrobem drewnianych wozów, sań i części do nich

Bukowiec - Königsbach - ul. Górna 49 - Zabytek ??? - ciąg dalszy

Napisałem w dniu 11 kwietnia o "leżącym zabytku" w Bukowcu na ulicy Dolnej 49.
Cytat:
"Ściana widoczna na drugim zdjęciu grozi w każdej chwili zawaleniem, pani Ślepecka musi  przechodzić koło tej "tykającej bomby", aby dostać się do swojego domu ".
W dniu dzisiejszym, tj. 20 kwietnia, w bardzo wietrznym dniu "tykająca bomba" zaczyna działać,  zamieszczam dzisiejsze zdjęcia:

Pod tą częścią dachu była ścieżka, którą przechodziła każdego dnia pani Ślepecka.


Jutro spotkam się przy tym "zabytku" z przedstawicielem Gminy Brójce, mam nadzieję, że pozytywnie zakończy się ten "czeski film".
c.d.n.

Bukowiec - Königsbach - ul. Górna 51 - Kazimierz Banach - Egler - Wildemann

       Przed dwoma tygodniami jadąc ulicą Górną, zobaczyłem siedzącego na ławeczce z sąsiadkami pana Kazimierza (nie znałem go wcześniej, choć słyszałem o nim dużo pozytywów). Po krótkiej rozmowie, umówiłem się na krótkie wspominki o Bukowcu. Dzisiaj miałem przyjemność przeprowadzenia takiej rozmowy. Pan Kazimierz rozmawiał ze mną, nie przerywając swojej pracy. Mieszka samotnie, jego przyjaciółmi są gołębie, które kocha ponad wszystko, ma ich mnóstwo. Wspomniał przy tej okazji o swoim młodym przyjacielu Tomku, także hodującym gołębie, z którym rozmawiał godzinami o nich i nie tylko, niestety on przedwcześnie zmarł, o czym dzisiaj opowiadał z wielkim smutkiem. 

      Wspomnienia pana Kazimierza Banacha urodzonego w 1944 roku.
Budynek w którym obecnie mieszka pan Kazimierz, znajduje się na działce w Bukowcu przy ul. Górnej 51 (dawnej nr.97). 

Pracowity 72 latek, pan Kazimierz.


Czy wie Pan kto był właścicielem tej posesji do roku 1945 ?
 - z opowiadań moich rodziców, to do zakończenia wojny mieszkała rodzina Wildemanów, posiadali jedno duże gospodarstwo, także pod numerem 49. Tam mieszkała ich córka.-
Czy może Pan coś więcej powiedzieć o tej rodzinie:
- tylko tyle co usłyszałem, bo ja urodziłem się w 1944 roku. Wildemann* senior jak wybuchła wojna (prawdopodobnie z Rosją w czerwcu 1941 roku), został wcielony do niemieckiego wojska na front, jak poszedł to i zaraz zginął. Do zakończenia wojny mieszkały tutaj dwie kobiety, tak mi mówiła matula.
Pan Kazimierz rozszerza swoją opowieść o styczniu 1945 roku:
- proszę pana, tak wszyscy mówią, że Boga nie ma. Mój brat już nie żyje, wtedy(w 1945) miał 12 lat (był najstarszy z mojego rodzeństwa).
Była szarówka, przyleciał do domu i mówi: mamusia, chodź zobacz jaka czerwona droga jest na niebie, Niemcy idą ze spuszczonymi głowami, czołgi jadą!
- mama odpowiedziała, czy ci się w głowie poprzewracało!.
- mamusia, czyś ty ślepa, nie widzisz, wyjdź zobacz ?!
Miejscowi Niemcy też to widzieli, toteż niektórzy mówili: Hitler Kaputt! Droga cała czerwona, pełna czołgów, Niemców całe plutony ze spuszczonymi głowami szło ze wschodu w kierunku zachodnim. A za trzy dni Ruskie już tutaj byli. Niemcy to byli cwaniaki, wzięli ze sobą do marszu wielu Polaków, aby Ruskie ich nie bombardowali. Samoloty ruskie leciały od strony Pabianic, na nic nie patrzyli. Tutaj to była masakra, drogi pełne zabitych koni, pełno wozów, ludzkimi trupami zasłane drogi i rowy.



W związku z bombardowaniami, pan Kazimierz wspomina o zbombardowaniu fabryki prochu w Justynowie:
- tę fabrykę to ruskie samoloty zbombardowały, u nas to tak wszystko fruwało, odłamki, że nie można było wytrzymać. To była niemiecka prochownia, zbombardowali ją nocą, tam były pokopane takie głębokie rowy. Niemcy na wypadek bombardowania przetrzymywali tam amunicję, ale ruski wywiad dobrze działał, tak że i te rowy zbombardowali. Słyszałem, że tam mnóstwo ludzi zginęło, ruski wywiad dobrze wyczuł.
Po wojnie przejęli to Polacy. Też produkowali tam broń.
Pamiętam, dawno to już było. Jechałem z kolegami drogą do Justynowa, byliśmy dość napici, aż tu nagle zatrzymał nas wojskowy patrol z karabinami w ręku. Stoimy z nimi, tu z lasu wyjeżdża pociąg (takie same były za Niemców), wagony, a na nich czołgi i inna broń przykryta plandekami. Oni tutaj produkowali gotową broń. Ludzie którzy pracowali w tej fabryce, nawet gdy byli pytani co tam robią, unikali odpowiedzi.
Uśmiałem się z panem Kazimierzem, gdyż przypomniał nam się obu jednocześnie kabaret Smolenia i Laskowika i bombkach choinkowych!
Przyjaciele pana Kazimierza.


Inny temat o którym opowiada pan Kazimierz, to osoba jego taty oraz mieszkańca Brójec, Niemca Eglera.
- mój tata był z zawodu murarzem, pracował w Łodzi przy budowie bloków (prawdopodobnie na osiedlu Mireckiego-mój przypisek). Chodził piechotą o 2 w nocy do Andrzejowa i stamtąd jechał pociągiem do Łodzi. Tą dobrą pracę załatwił mu Egler. To była ważna osoba w gminie. To był nadzorca generała, mieszkał jak się jedzie w kierunku Brójec, to jest już przy głównej drodze, po lewej stronie, teraz tam mieszka Dera. Mój tata stawiał obory Eglerowi z kamienia, stoją do dzisiaj. Pamiętam z opowieści jak tatę złapali w pociągu esesmani, bo miał przy sobie słoninę, zabrali go na gestapo do Łodzi.
Normalnie to takich za przemyt wysyłali do obozów koncentracyjnych albo rozstrzeliwali.
Jak ojciec nie wrócił na noc, to matula poszła do tego Eglera** i opowiedziała co się stało (dokładnie to było pół kilo słoniny!). Na drugi dzień pojechał tam na komendę, jak się zaczął na esesmanów pruć (tata to osobiście słyszał), to i ojca wypuścili. Mówił im, że tata jest fachowcem i musi dobrze zjeść, słonina była przeznaczona na jego śniadanie!
Egler był zdecydowanym człowiekiem, jak był na kogoś zły, to go wysyłał i nikt nigdy do domu nie wracał... wiele ludzi to spotkało. Ale i był sprawiedliwy, miał bardzo dużo ziemi. Raz moja matula z moim bratem na rękach poszła do niego sadzić kartofle, on orał końmi. Niemka na podwieczorek przyniosła jedzenie dla wszystkich, tylko nie dla mamy.
Jak on to zobaczył, zaszedł Niemkę od tyłu, jak ją zaczął batem siekać i mówić do niej, że nieważne kim jest ta kobieta, wszyscy pracują to i wszyscy jedzą!


Obórka z lat 30 ubiegłego wieku.

Temat: stosunek bukowskich Niemców do mieszkańców okolicznych wsi.
Ze wspomnień mamy, pamiętam, że do 1939 roku, wszyscy żyli zgodnie, kontaktowali się zarówno dorośli jak i dzieci, które się razem bawiły. Zmieniło się to po wybuchu wojny, szczególnie jeśli chodzi o młodzież, pozapisywali się do organizacji, prali po pyskach rówieśników Polaków. Moi rodzice w tym czasie mieszkali w Wygodzie, w której mieszkali sami Polacy. W czasie okupacji także mieszkali w Brójcach w domu wspomnianego Eglera, który kazał nam im się tam przeprowadzić, wcześniej mieszkali w nim Polacy ale ich wyrzucili. Jak wspominałem wcześniej, mój tato musiał w tym okresie chodzić z Brójec do Andrzejowa na stację kolejową, każdego dnia piechotą!
Nie mógł się spóźnić, gdyż jechał tylko jeden pociąg do Łodzi.  I tak prawie przez całą okupację chodził każdego dnia w obie strony piechotą...


*   -  Chodzi o Alexandra Wildemanna - współzałożyciela Ochotniczej Straży Pożarnej w Bukowcu 5 maja 1927 roku.
** -  Chodzi o Friedricha Eglera - współzałożyciela Ochotniczej Straży Pożarnej w Bukowcu 5 maja 1927 roku.- Wójta Gminy Brójce.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Łódź - Park księcia Poniatowskiego - Studnia - 1930

Przedstawiam trzy ciekawe zdjęcia z czerwca 1930 roku, na których widzimy młode dziewczęta w strojach z tamtych lat. Także bardzo interesująca studnia, czy jeszcze istnieje ?

Park im. księcia Józefa Poniatowskiegopark w Łodzi; położony między ulicami: Żeromskiego, Mickiewicza, Jana Pawła II i Parkową. Powierzchnia parku wynosi 41,6 ha.
Powstał w 1910 z inicjatywy władz miasta, na terenach dawnych lasów miejskich, sięgających znacznie dalej na północ niż obecny park (obejmowały m.in. tereny obecnego szpitala, kościoła i wytwórni filmowej). Jest to jeden z największych i najpiękniejszych parków w Łodzi. Dawna nazwa brzmiała „Ogród przy ulicy Pańskiej”. Od 1917 park nosi imię księcia Poniatowskiego.
Powierzchnia parku z upływem lat uległa zmniejszeniu. Najpierw powstał szpital wojskowy na rogu dawnej ul. Anny (obecnie Mickiewicza) i Pańskiej (ul. Żeromskiego), a w 1925 rozpoczęła się budowa kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej przy zbiegu ulic Łąkowej i Anny. W latach 70. XX w. park został przycięty szerokim pasem obecnej al. Mickiewicza i obecnie ma kształt zbliżony do prostokąta. Od północy ograniczony jest al. Mickiewicza, południową granicę wytyczają ulice Parkowa i Radwańska. Od zachodu do parku przylega al. Jana Pawła II, a od wschodu ul. Żeromskiego – tu też usytuowane jest najbardziej reprezentacyjne wejście do parku. W parku znajdują się dwa cmentarze wojenne.
Park posiada oryginalny plan przestrzenny, symetryczny i regularny, z alejkami, zakątkami, trawnikami. Plan parku łączył w sobie elementy naturalnego parku angielskiego i kształtowanego ręką ogrodnika parku francuskiego. Wnętrze na osi wsch.-zach. pozostaje otwartą przestrzenią z urządzoną zielenią niską. Pozostałą porasta drzewostan, który w części jest pozostałością po lasach miejskich. Aby ziścić ideę projektanta, w ciągu kilku lat wycięto półtora tysiąca drzew iglastych, a w ich miejsce wykonano nasadzenia blisko 100 tys. drzew i krzewów.


„Ogród przy Pańskiej” (dawna nazwa ul. Żeromskiego) już od początku nie miał szczęścia, w 1910 plaga dzikich królików spowodowała wielkie szkody, wtedy park został ogrodzony. W czasie I wojny światowej był on otwarty dla ludności. Wówczas z powodu głodu na jego rabatach zamiast kwiatów uprawiano ziemniaki. W kolejnych latach wybudowano boiska, organizowano wypoczynek dla dzieci m.in. ślizgawkę i saneczkowanie, wykopano również staw, a z wydobytej ziemi usypano górkę. Pod koniec lat 20. wybudowano willę mieszkalną dla prezydenta miasta, w kolejnych latach mostek i altankę przy stawie, a także ogródek jordanowski.


W 1938 w osi głównej parku stanął pomnik Stanisława Moniuszki, niestety zniszczony przez Niemców rok później. Podczas II wojny światowej Niemcy zamknęli park dla Polaków i Żydów, a większość drzew iglastych będących pozostałością lasów miejskich wycięli, zlikwidowali także ogródek bylinowy i wybudowali w jego miejscu korty do tenisa (ob. Miejski Klub Tenisa). W czasie wojny zniszczone zostało także dno stawu, które odbudowano dopiero w 1957.
Pamiątką po wojnie są dwa cmentarze żołnierzy radzieckich poległych w styczniu 1945. Do 1991 obok cmentarzy stał Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej *


pl.wikipedia.org/wiki/Park_im._księcia_Józefa_Poniatowskiego_w_Łodzi

sobota, 18 kwietnia 2015

Rogowiec - Bełchatów - Tadeusz Przybylski - Malarz - Wspomnienie


Rogowiec – wieś sołecka w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie bełchatowskim, w gminie Kleszczów.
W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa piotrkowskiego.
We wsi znajduje się kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego oraz elektrownia "Bełchatów"*

Historia sięga lat 50 ubiegłego wieku. Nie jest tajemnicą, że Rogowiec i okolice słynęły z cudownych grzybnych lasów. Grzyby rosły wszędzie, w lesie, na łąkach i gospodarskich podwórkach. Wszyscy byli grzybiarzami, także mój tata, Jan Braun. Urodzony w Rogowcu, po 6 letniej (1939-45) niewolniczej pracy u bauera w Schlochau (obecnie Człuchów), przeniósł się do Łodzi.
W latach pięćdziesiątych był zatrudniony w Przedsiębiorstwie Pogrzebowym przy ulicy Zgierskiej. Jak to między kolegami, opowiadał o dziewiczym regionie, o lasach pełnych grzybów, stawów, torfowisk. Zorganizowano wycieczki autokarem (był cały czarny, z palemkami na bokach) z tego przedsiębiorstwa,  Kilkudziesięciu grzybiarzy przyjeżdzało na podwórko byłej szkoły w Rogowcu (wspominałem w poprzednich materiałach) do Władysławy Braun. Po powrocie z grzybobrania, wzmocnienia czymś mocniejszym, wszyscy oczekiwali na najlepszą na świecie zalewajkę gotowaną przez gospodynię. Jeśli ktoś nie miał szczęścia, lub "zasłabł" po spożyciu większej ilości trunków, mógł kupić od miejscowych grzyby. To był naprawdę wesoły autobus. Wszyscy zadowoleni, wypoczęci i z planami na następne spotkanie. Na wprost Przedsiębiorstwa Pogrzebowego mieszkał Tadeusz Przybylski, był właścicielem domu i Skupu Surowców Wtórnych.

On także dowiedział się o tym eldorado. Zabrał się na następny wyjazd i.... zakochał się bezgranicznie w tej malutkiej wiosce, zamkniętej ze wszystkich stron lasem. Zaczął rozpytywać, czy jest do sprzedania działka lub dom.
Prawie wszystkie domy w Rogowcu były zbudowane z bali, pokryte słomą. Jeden z nich był do sprzedania, był własnością rodziny Bladów, która przeprowadziła się do Sosnowca.
Ten dom miał swoją tradycję, dawno temu w budynku znajdowała się karczma, później właścicielką była Niemka Górcyna. W tym czasie w poprzek działki stała stodoła, koło niej stary dąb, stare drzewa wiśniowe. Po jej śmierci dom kupiło dwóch młodych Żydów. W sieni wypiekali pieczywo, bułki tzw. gryzki, były znane w całej okolicy. Jednak piekarnia nie szła zbyt dobrze, gdyż chleb piekła każda gospodyni na wsi, od nich ten dom kupiła rodzina Bladów (ze wspomnień mojego taty, Jana Brauna z września 2010 roku). Panu Przybylskiemu udało się sfinalizować kupno, działki z domem. Działka z laskiem miała powierzchnię ponad 5.000 m2, dom zbudowany był z drewnianych kloców, składał się z 2 izb mieszkalnych, sionki - kuchni i z lewej strony obórki. Pan Tadeusz, jak umiał poprawiał i malował dom, uprawiał działkę.

Rogowiec, ul. Wiejska 20, nieistniejący już do pana Przybylskiego.

Przywiózł z Łodzi ciężarowym samochodem, deski po paletach, całe skrzynki starych gwoździ, stare okna itp., rzeczy które skupował w swoim sklepie. Przebywał tam od kwietnia do końca września. Stał się od samego początku wiodąca postacią na Rogowcu. Był wspaniałym bajarzem, prawie każdego wieczora w dużym pokoju mojej babci, potrafił godzinami opowiadać do zgromadzonych mieszkańców wspaniałe opowieści okraszone kawałami i bujną fantazją. Śmiechu było co nie miara, w obłokach dymu tytoniowego, gdyż nigdy nie rozstawał się ze swoimi ukochanymi cygarami. Klimatu dodawało to, że nie było prądu, w migającym świetle sączącym się z lamp naftowych jego opowieści nabierały jeszcze większego kolorytu. Sprowadził ponad 1.000 książek, założył bibliotekę w domu Wiesławy Siewiery, książki były skatalogowane, miały swoje karty. Mówił o Adamie Mickiewiczu który w Panu Tadeuszu napisał: 
" O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, Żeby te księgi trafiły pod strzechy."
Nie bardzo to wyszło, książki w dużej części zaginęły, jego marzenia spełzły na niczym...
Pan Przybylski potrafił skupiać wokół siebie młodzież, w tych latach tworzyliśmy bardzo mocną grupę wakacyjną, przyjeżdzały w wakacje na Rogowiec koleżanki i koledzy z Sosnowca, Warszawy i Łodzi. Pamiętam jak dzisiaj kiedy słuchaliśmy na ławeczce przed domem pana Tadeusza, z tranzystorowego radyjka transmisję z lądowania na księżycu w dniu 16 lipca 1969 Appollo 11 z kosmonautami USA: Neilem Armstrongiem, Edwinem Aldrinem i Michaelem Collinsem. Wpatrywaliśmy się w niebo szukając statku kosmicznego, pan Tadeusz twierdził, że jest go doskonale widać tylko trzeba bardziej się skoncentrować, jak zwykle zmyślał!
Kupował i sadził nowe odmiany drzew owocowych, na Rogowcu rosły tylko dzikie wiśnie, grusze zwane przez miejscowych "pierdziołkami" i papierówki. Jego warzywniak imponował miejscowym gospodyniom. Jego włoszczyzna była takim samym zjawiskiem, jak sprowadzenie tych warzyw przez królową Bonę do Polski!.
Był malarzem amatorem, cały czas coś malował, chodził ze sztalugą po okolicznych lasach i łąkach. Nie posiadał płótna, więc malował na sklejkach, grubszych arkuszach papieru, kawałkach desek. Nie zachowało się wiele pamiątek, jestem w posiadaniu jednego z dwóch znanych mi obrazów. Moi rodzice otrzymali obraz (namalowany na sklejce), pokazujący drogę w kierunku Biłgoraju, pomiędzy cmentarzykiem ewangelickim a domem Kubiaka.


Drugi jest w posiadaniu Henryki i Jerzego Braunów. Jego największym osiągnięciem było namalowanie w szczycie swojego domu sceny z rykowiska jeleni. Był człowiekiem starszym, przy tuszy, bardzo długo pracował nad swoim malowidłem, efekt był znakomity, był dumny ze swojego dzieła, lubił fotografować się, sporo ludzi uwieczniało tę sztukę ludową.

Zdjęcie pochodzi z książki: Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów.
Latami wspominano wesołą historię:
Mój wujek Jerzy Braun, mieszkał w Łodzi niedaleko domu pana Tadeusza, na ulicy Kniaziewicza. Raz umówili się, że pojadą razem na motocyklu marki "IŻ" mojego wujka. Był to charakterystyczny pojazd, z tyłu miał siedzenie z bagażnikiem na sprężynach. Pan Tadeusz nazbierał pięknych prawdziwków które umieścił w tym bagażniku. Drogi jak to drogi, nie były zbyt równe, i jadąc w kierunku Łodzi wielu mijanych ludzi machało do nich. Pan Tadeusz chcąc się pochwalić, powiedział do kierowcy:
- "Panie Jurku, proszę zobaczyć ilu ja mam znajomych, wszyscy mi machają i pozdrawiają "-
Okazało się, ze to wylatującego prawdziwki z bagażnika były powodem tych przyjaznych gestów, ale to dotarło do pana Tadeusza dopiero przed jego domem w Łodzi, koszyk był prawie pusty...
Niestety, zapalenie płuc którego nabawił się podczas zimnej wrześniowej nocy na Rogowcu, zakończyło jego barwne i ciekawe życie. Po trzech tygodniach choroby zmarł w Łodzi i został pochowany na cmentarzu w Radogoszczu. Po jego śmierci, budynek
i ogród ulegały powolnemu zniszczeniu.
Widok budynku od strony sąsiada, na zdjęciu Roman Braun.

W roku 1976 kupiłem od syna pana Tadeusza działkę i budynek. Nie nadawał się do zamieszkania, dom służył jako magazyn. Wyjechałem z rodziną w 1987 roku za granice, w tym czasie poprzez silne wichury, dach uległ zniszczeniu, dalsze zniszczenia zagrażały linii elektrycznej, dlatego podjąłem decyzję o jego rozbiórce. Rozbiórkę tego domu podjęli się moi kuzyni Józef i Krzysztof Grabarczykowie. Teraz bardzo żałuję tej decyzji, niestety nie mogłem przez wiele lat przyjechać do Polski i bardziej zastanowić się nad zabezpieczeniem tego zabytku.... Mam poczucie winy, teraz po ponad 20 latach postąpiłbym inaczej...
* pl.wikipedia.org/wiki/Rogowiec_(województwo_łódzkie)

środa, 15 kwietnia 2015

Bukowiec - Königsbach - Żołnierze niemieccy - Grób zbiorowy - Der deutsche Soldatengrab - 1945

Otrzymałem dokumenty dotyczące zbiorowego grobu, zabitych w walce lub rozstrzelanych żołnierzy niemieckich w okolicach Bukowca w 1945 roku. W moich wcześniejszych artykułach piszę o tych wydarzeniach. Wspólna Organizacja polsko-niemiecka: Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge e. V. i Fundacja Pamięć.
przeprowadziła postępowanie prawne, dotyczące zgody na przeprowadzenie i ekshumację szczątków żołnierzy niemieckich znajdujących  się na terenie Gminy Brójce w Bukowcu. Przedstawiam czytelnikowi komplet dokumentów, dotyczących tego wydarzenia.
W okresie 18.10-20.10.2012 roku, Firma Milak ekshumowała 56 żołnierzy niemieckich. Dzisiaj przeprowadziłem bardzo miłą rozmowę telefoniczną z panem Milakiem, który doskonale pamięta prace w Kurowicach. Osobiście nie brał udziału w tych pracach. Niestety, nie posiada dokumentacji fotograficznej, odesłał mnie do niemieckiego Volksbundu. Postaram się zdobyć materiał fotograficzny.




wtorek, 14 kwietnia 2015

Kurowice - Żołnierze niemieccy - Grób zbiorowy - Der deutsche Soldatengrab - 1945

Otrzymałem dokumenty dotyczące zbiorowego grobu, zabitych w walce lub rozstrzelanych żołnierzy niemieckich w okolicach Kurowic w 1945 roku. W moich wcześniejszych artykułach piszę o tych wydarzeniach. Wspólna Organizacja polsko-niemiecka: Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge e. V. i Fundacja Pamięć.
przeprowadziła postępowanie prawne, dotyczące zgody na przeprowadzenie i ekshumację szczątków żołnierzy niemieckich znajdujących  się na terenie Gminy Brójce w Kurowicach. Przedstawiam czytelnikowi komplet dokumentów, dotyczących tego wydarzenia.
W okresie 27.05-31.05.2011 roku, Firma Milak pod przewodnictwem pana A.Milaka ekshumowała 51 żołnierzy niemieckich. Dzisiaj przeprowadziłem bardzo miłą rozmowę telefoniczną z panem Milakiem, który doskonale pamięta prace w Kurowicach. Wspomina, że pogoda była bardzo niesprzyjająca, padał przez cały czas deszcz, szczątki były w bardzo złym stanie, podmokły teren (prawdopodobnie) zasięg rzeczki Miazgi. Niestety, nie posiada dokumentacji fotograficznej, odesłał mnie do niemieckiego Volksbundu. Postaram się zdobyć materiał fotograficzny.




niedziela, 12 kwietnia 2015

Bukowiec - Königsbach - Deutscher Volksverband - Wybory - 1938 rok - cz.4.



Gazeta codzienna "Ilustrowana Republika", Łódź, piątek 28 października 1938 roku.
Z życia powiatu łódzkiego.
"W środę, dnia 26 b.m.,odbyły się dwa wielkie wiece przedwyborcze w Gminie Brójce i Wiskitno powiatu łódzkiego. Na wiece te tłumnie przybyła miejscowa ludność.
Omówiona została sprawa wyborów do Sejmu. Zebrani, wśród których znajdował się cały szereg członków i sympatyków stronnictw opozycyjnych, postanowili jednogłośnie w dniu 6 listopada wziąć udział w głosowaniu. Wszyscy zebrani, bez względu na osobiste przekonania polityczne, uznali, że nie jest odpowiedni czas na porachunki partyjne, gdyż międzynarodowa sytuacja polityczna wymaga od całego społeczeństwa, aby się zespoliło, \
a pierwszym krokiem do zjednoczenia narodu, jest wzięcie udziału w wyborach.".


Notatka z zeszytu organizacji Deutscher Volksverband z Bukowca - Königsbach,
informująca o decyzji udziału w Wyborach do Polskiego Sejmu w dniu 6 listopada 1938 r.
przez miejscowych mieszkańców pochodzenia niemieckiego. Bardzo patriotyczna decyzja, pokazująca przynależność do polskiego społeczeństwa. Bardzo rzadki dokument, pisany prawdopodobnie przez Alberta Rau, właściciela piekarni.

Bukowiec - Königsbach - Deutscher Volksverband - Volkslista - 1939 - cz.3.



13. Beier Michael, ur. 1905, rodzice: Johann, Magdalena, zawód: szewc.
14. Roth wanda, ur.20.5.1903,rodzice: Friedrich, Magdalena.


15. Lewin Karl, ur. 21.2.1912, rodzice: Karl, Natalie, zawód: stolarz.
16. Lewin Aleksander, ur. 26.9.1893, rodzice: August, Margarete, zawód: krawiec.




17. Felker Adam, Erich, ur. 7.1.1911, rodzice: Adam, paulina, zawód: rolnik.
18. Kuhler Martin, ur. 1.2.1891, rodzice: Walenty, Julianna, zawód: rolnik.

sobota, 11 kwietnia 2015

Bukowiec - Königsbach - Deutscher Volksverband - Volkslista - 1939 - cz.2.



7. Schmidt August, ur. 22.2.1881, imiona rodziców: Ernst, Emilia,, rolnik
8. Felker Julius, ur. 25.12.1899, imiona rodziców: Heinrich, Maria,rolnik

 9. Felker Alfred, ur. 6.4.1910, imiona rodziców: Heinrich, maria, rolnik
10. Kesler Aleksander, ur. 5.6.1905, imiona rodziców: Kristof, Elisabeth, 
Kołodziej, dawniej zwany również stelmachem – rzemieślnik zajmujący się wyrobem drewnianych wozów, sań i części do nich


11. Buhler Gustaw, ur. 1.8.1894, imiona rodziców: Karl, Bertha, Rolnik.
12. Egler Friedrich, ur. 11.3.1901, imiona rodziców: Friedrich, Katherine, rolnik.