wtorek, 31 maja 2022

Nowosolna - Czarnocin - Remiszewice - Kurowice - Bimber - Dziennik Łódzki - 1919

 

Dziennik Łódzki : niezależny dziennik polityczny, społeczny i literacki. 1919-03-12 R. 1 nr 40

- Nasze gminy. W gminie Nowosolna w dalszym ciągu czynna jest ekspedycja karna, egzekwujaca kontyngens zboża.

W gminie Czarnocin na zebraniu gminnem włoscianie odmówili płacenia kosztów kuracyjnych za stałych mieszkańców gminy. Odmówiono podwyżki pensji wójtowi. Gdy ogłoszono gminiakom o przymusowem dostarczeniu ziemniaków pedlug nakazu na 15 marca, gminiacy sarkali. Zato przeprowadzili uchwałę, aby rozparcelować pomiędzy bezrolnych włościan oraz małorolnych majątek donacyjny Czarnocin. Oprócz tego uchwalono rozparcelować majątek Remiszewice, własność prywatna obywatela Aleksandra Wojciechowskiego. Tak radykalne poglądy jednakże idą w parze ze straszliwie rozpowszechnionem w gminie pijaństwem i tajnym wyrobem wódki. Policja powiatowa w jednym tylko dniu w gminie trzy tajne gorzelnie, a mianowicie: w Czarnocinie u młynarza Pluty i u gospodarza Jana Jańce, a w Kurowicach u Michała Pękali. Aparaty gorzelnicze i wódkę skonfiskowano. Nic też dziwnego, iż miasta sąpozbawione taniego chleba, ponieważ zboże zamiast dostawy do składnic, idzie na wyrób i na chleb przemycany.  



Remiszewice - Gmina Będków - Wojciechowski - Tydzień - 1906

 

Tydzień. 1906-04-15 R. 34 Nr 15

Remiszewice.

- Właścicielowi Remiszewic panu Wojciechowskiemu wójt gminy zrobił, z rozporządzenia władzy, zajęcie za zaległe jakobt podatki. Ponieważ pan Wojciechowski nie wiedział nawet o jakie podatki chodzi, udał się przeto do gubernatora z prośba o wstrzymanie egzekucji do czasu wyjaśnienia sprawy. Mimo, że gubernatorv przychylił się do jego prośby, na drugi dzień zostały wyprowadzone ze stajni w Remiszewicach 2 najładniejsze konie pana Wojciechowskiego. Włąściciel wniósł do gubernatora powtórną skargę.

Remiszewice – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie tomaszowskim, w gminie Będków. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa piotrkowskiego. Wikipedia



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Remiszewice.


- Der Eigentümer von Remiszewice, Herr Wojciechowski, ließ sein Eigentum auf Anordnung des Gemeindevorstehers wegen überfälliger Steuern beschlagnahmen. Da Herr Wojciechowski nicht einmal wusste, um welche Steuern es sich handelte, wandte er sich an den Gouverneur mit der Bitte, die Vollstreckung auszusetzen, bis die Angelegenheit geklärt sei. Obwohl der Gouverneur seiner Bitte nachkam, wurden bereits am nächsten Tag die beiden schönsten Pferde von Herrn Wojciechowski aus den Ställen in Remiszewice entfernt. Der Eigentümer reichte eine weitere Beschwerde beim Gouverneur ein.

Remiszewice ist ein Dorf in Polen in der Woiwodschaft Łódź, im Kreis Tomaszów, in der Gemeinde Będków. In den Jahren 1975-1998 gehörte das Dorf verwaltungstechnisch zur Woiwodschaft Piotrków. Wikipedia



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Remiszewice.

     - The owner of Remiszewice, Mr. Wojciechowski, had his property seized by order of the commune governor for his overdue taxes. As Mr. Wojciechowski did not even know which taxes were at stake, he went to the governor with a request to suspend execution until the matter was clarified. Although the governor agreed to his request, on the very next day the two most beautiful horses of Mr Wojciechowski were removed from the Remiszewice stables. The owner filed another complaint to the governor.

Remiszewice is a village in Poland in the Łódź Voivodeship, in Tomaszów County, in the municipality of Będków. In 1975-1998 the village administratively belonged to Piotrków Province. Wikipedia



poniedziałek, 30 maja 2022

Młyn wodny - Bechcice - August Fihma - Śmierć - Tydzień - 1900

Tydzień. 1900-02-11 R. 28 Nr 6

Zmelony. W gminie Lutomiersk, d. l lutego w młynie Augusta Fihma we wsi Bechcice, spotkała śmierć sołtysa ze wsi Leśnicy, gminy Wodzierady. Krawczyk, mieląc kaszę perłową, omiatał kurz około perlaka. w pozie siędzącej, a z tyłu tymczasem dostała się pola jego długiej bundy pomiędzy koło i tryby, które wciągnęły nieszczęśliwego pomiędzy siebie, gniotąc mu żebra i przełamując krzyż i prawą nogę. Młyn stanął. Z pomiędzy trybów wydobyto pogniecionego bez życia. Krawczyk pozostawił żonę i 7 dzieci, z których 4 małoletnie. Donosi o tem "Goniec". 

                                            Młyn wodny w Bechcicach.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gefräst. In der Gemeinde Lutomiersk ist am 1. Februar in der Mühle von August Fihm im Dorf Bechcice der Bürgermeister des Dorfes Leśnica in der Gemeinde Wodzierady gestorben. Krawczyk, der Perlengrütze mahlte, fegte im Sitzen den Staub um den Perlak herum, und in der Zwischenzeit geriet ein Feld seines langen Bündels zwischen das Rad und die Zahnräder, die den unglücklichen Mann dazwischen zogen, seine Rippen quetschten und ihm das Kreuz und das rechte Bein brachen. Die Mühle steht still. Ein zerknitterter, lebloser Mann wurde zwischen den Zahnrädern hervorgezogen. Krawczyk hinterließ eine Frau und 7 Kinder, davon 4 minderjährig. Dies wurde von "Goniec" berichtet. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Milled. In the commune of Lutomiersk, on the 1st of February, in the mill of August Fihm in the village of Bechcice, met with the death of the mayor of the village of Leśnica, commune of Wodzierady. Krawczyk, grinding pearl groats, was sweeping the dust around the perlak. in a sitting pose, and in the meantime a field of his long bundle got between the wheel and the cogs, which pulled the unfortunate man between them, crushing his ribs and breaking his cross and right leg. The mill stopped. A crumpled lifeless man was pulled out from between the cogs. Krawczyk left a wife and 7 children, 4 of them minors. This was reported by "Goniec".

niedziela, 29 maja 2022

Bechcice - Lutomiersk - Osadnictwo niemieckie - 1 Wojna Światowa - Gazeta Łódzka -1916

 

Gazeta Łódzka : organ narodowy. 1916-09-04 No 244 Wyd. wieczorowe

                                                          BECHCICE
     Po lewej stronie szosy, wiodącej z Konstantynowa do Lutomierska, leży wieś Bechcice, przy której toczące się walki w roku 1914 w m. listopadzie decydującą odegrały rolę zdobyciu przez niemiecką armję Łodzi "D. L. Ztg." pisze, że Bechcice jak również tamtejszy cmentarz znalazły już swojego piewcę-poetę doktora W. A. Krennhalsa z Lubeki, który w bohaterskich rymach opiewa walki turyngskiego pułku piechoty nr. 94, noszącego od roku 1870/71 miano ,,żelaznego pułku"; pułk ten, mimo upartego oporu rosjan,. zdobył cmentarz bechcieki i tem rozstrzygnął opuszczenie wioski przez rosjan. W czasie walk wieś Beoheice w dzewięć dziesątych została zniszczona, dzisiaj jednak na gruzach pobudowano się na nowo i na łanach tak obfieie zroszonych krwią, zakwitło nowa życie. Bechcice zamieszkałe są przez kolonistów, którzy przed wielu laty przybyli tu z Hessen-Darmstadtu i mimo kilku pokoleń zachowały swoją odrębność niemiecką.

Bechcice-Wieś – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie pabianickim, w gminie Lutomiersk. Miejscowość położona jest na Wysoczyźnie Łaskiej. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego. Wikipedia


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Auf der linken Seite der Straße von Konstantynów nach Lutomiersk liegt das Dorf Bechcice, wo die Kämpfe im November 1914 eine entscheidende Rolle bei der Einnahme der "D." spielten. L. Ztg." schreibt, dass Bechcice sowie der dortige Friedhof bereits ihren Dichterheiligen Dr. W. A. Krennhals aus Lübeck gefunden haben, der in seinen Heldengedichten die Kämpfe des Thüringer Infanterieregiments Nr. 94, seit 1870/71 das "Eiserne Regiment" genannt, rühmt; dieses Regiment habe trotz des hartnäckigen Widerstandes der Russen den Bechcicer Friedhof erobert und damit entschieden, dass die Russen das Dorf verlassen sollten. Während der Kämpfe wurde das Dorf Bechce in zehn Jahren zerstört, aber heute sind auf den Ruinen neue Gebäude errichtet worden und auf den blutüberströmten Feldern ist neues Leben aufgeblüht. Bechcice wird von Kolonisten bewohnt, die vor vielen Jahren aus Hessen-Darmstadt hierher kamen, und hat trotz mehrerer Generationen seine deutsche Eigenart bewahrt. 

Bechcice-Wieś ist ein Dorf in Polen in der Woiwodschaft Łódź, Kreis Pabianice, in der Gemeinde Lutomiersk. Das Dorf liegt auf der Hochebene von Łaska. In den Jahren 1975-1998 gehörte das Dorf verwaltungstechnisch zur Woiwodschaft Sieradz. Wikipedia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     On the left side of the road from Konstantynów to Lutomiersk lies the village of Bechcice, where the battles of November 1914 played a decisive role in the capture of the "D. L. Ztg." writes that Bechcice as well as the local cemetery have already found their poet-saint Dr. W. A. Krennhals from Lübeck, who in heroic rhymes praises the fights of the Thuringian infantry regiment no. 94, which since 1870/71 has been called the "iron regiment"; this regiment, despite the stubborn resistance of the Russians, captured the Bechcice cemetery and thus decided that the Russians should leave the village. During the fights the village of Bechce was destroyed in ten years, but today on the ruins new buildings have been built and on the fields so richly strewn with blood, new life has blossomed. Bechcice is inhabited by colonists who came here many years ago from Hessen-Darmstadt and despite several generations it has retained its German distinctiveness. 
Bechcice-Wieś is a village in Poland situated in Łódź Voivodeship, Pabianice County, in the municipality of Lutomiersk. The village is situated on the Łaska Height. In the years 1975-1998 the village administratively belonged to the Sieradz Province. Wikipedia

Bechcice - Młyn wodny - Osadnictwo niemieckie - Litzmannstädter Zeitung - 1944

    

Litzmannstädter Zeitung mit dem amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt. 1944-02-24 Jg. 27 nr 55

      

                     Nie ustawaj w wysiłkach na rzecz Wielkiej Kroniki Lokalnej! 

     Wszystkie artykuły dotyczące historii lokalnej na naszym Wschodzie, który nie został jeszcze całkowicie zgermanizowany, mają za zadanie stymulować, odświeżać wspomnienia, krótko mówiąc, dostarczać budulca do lokalnej kroniki, która jest niezbędna w każdej wyzwolonej społeczności. Zapisywanie historii wsi to obowiązek honorowy, ponieważ jest to niemiecki dokument kulturowy i twórczy. Nie należy zapominać, że spisywanie niemieckiej tradycji na wyzwolonym Wschodzie jest także podziękowaniem dla naszych wyzwolicieli. W tym sensie wracamy do starej heskiej osady Bechcice koło Nertal z życzeniem: "Tylko udostępnijcie ją dla wielkiej lokalnej kroniki! Obraz czysto niemieckiej kolonii nie byłby pełny, gdybyśmy nie wspomnieli, że pobliski młyn wodny również zawsze był w niemieckim posiadaniu. I tak 75-letni ojciec Scharmann mógł nam powiedzieć, że w Bechcicach, gdzie znajdowały się 22 niemieckie gospodarstwa heskie, nigdy nie osiedlił się żaden Polak. Wieś Babice, która również jest zamieszkana przez osadników heskich i nie należy, jak Bechcice, do powiatu łaskiego, lecz do Litzmannstadt-Land za pobliską granicą powiatową, zawsze była blisko związana, co miało również wpływ na zawieranie małżeństw między wioskami. Niegdyś w każdej z zagród było krosno, które stanowiło niezbędny element gospodarstwa domowego rolnika. A kiedy w wiosce kolonistów trudno było "prząść jedwab" przy ograniczonych zasobach żywności ornej, rodziny chłopskie tkały dla firm z Litzmannstadt jako pracę domową, do której dostarczano im osnowę i wątek. W starych aktach małżeństwa, w książkach i na nagrobkach znaleźliśmy nazwy miejscowości, które były tak samo typowe dla Hesji, jak nazwiska rodowe. Grabenau, Eudorf, Niederolm, Arnsheim, Elbenrod to przykłady imigracji głównie z Górnej Hesji, z części dawnego Wielkiego Księstwa Hesji-Darmstadt. Według tych nazw miejscowości, to właśnie z powiatu Alsfeld, położonego na skraju gór Vogelsberg, pochodziła większość bechcickich kolonistów. W międzyczasie udowodniono, że majątek w Bechcicach był w posiadaniu niemieckim już około 1800 r. i należał do dwóch pokoleń rodziny Menge, która prawdopodobnie również pochodziła z terenów Hesji. W ten sposób zamyka się pierścień dawnej niemieckiej fundacji wiejskiej Bechcice. Stary Scharmann mógł poczynić następujące istotne spostrzeżenie na temat zachowania niemieckiego charakteru swojej wsi: "Są tu nawet ludzie, którzy potrafią jeszcze przysięgać w dobrym języku heskim. Pytanie, czy jest to zaleta, zostało oddalone mądrym zdaniem: "Najważniejsze, że zawsze nazywają rzeczy po imieniu! Najstarszy heski osadnik wspominał jeszcze z rozrzewnieniem swoją młodość w Litzmannstadt, które kiedyś było jeszcze całkiem sporą wioską. Opowiadał, jak zatrzymał się z zaprzęgiem krów swojego ojca - kolejnym typowo heskim dziedzictwem chłopskim - na środku "Petrikauer" (dzisiejsza Adolf-Hitler-Strasse), która była wówczas otoczona jedynie parterowymi domami. To było dawno temu, ale tylko pozornie, nawet nie 70 lat temu. oe .



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                   Nur weiter machen für Die große Ortschronik! 

Alle heimatkundlichen Artikel in unserem noch restlos einzudeutschenden Osten haben den höheren Zweck, anzuregen, die Erinnerung aufzufrischen, kurz gesagt, Bausteine herbeizutragen, für die jeder befreiten Gemeinde unerläßlichen Ortschronik. Die Dorfgeschichte aufzuzeichnen ist eine Ehrenpflicht, weil sie ein deutsches Kultur- und Schaffensdokument bedeutet. Es ist nicht zu vergessen, daß das schriftliche Niederlegen der deutschen Tradition im befreiten Osten auch ein Dank an unsere Befreier ist in diesem Sinne kommen wir auf die alte Hessensiedlung Bechcice bei Nertal mit dem Wunsch zurück: Nur welter machen für die große Ortschronik! Das Bild einer rein deutschen Kolonie wäre nicht vollständig, wollte man nicht erwähnen, daß auch die nahe Wassermühle sich stets in deutschem Besitz hielt. Und so konnte der 75jährige Vater Scharmann uns mitteilen, daß in Bechcice mit seinen noch 22 deutschen Hessenhöfen nie ein Pole ansässig wurde. Zu der ebenfalls von hessischen Siedlern bewohnten Ortschaft Babice, die nicht wie Bechcice zum Kreis Lask, sondern über die nahe Kreisgrenze hinweg zu Litzmannstadt-Land gehört, bestanden von jeher enge Beziehungen, die sich auch durch Heirat von Dorf zu Dorf auswirkten. Einststand in jedem der Gehöfte ein Webstuhl, der ja früher unbedingt zu einem Bauernhaushalt gehörte. Und als man im Kolonistendorf mit der begrenzten Ackernahrung kaum „Seide spinnen" konnte, da webten die Bauernfamilien für Litzmannstädter Betriebe, als Heimarbeit, wobei ihnen Kette und Schuß geliefert wurden. In alten Heiratsurkunden wie in Büchern und auf Grabsteinen fanden wir Ortsnamen vor, die ebenso typisches Hessenland bedeuten wie die Familiennamen. Grabenau, Eudorf, Niederolm, Arnsheim, Elbenrod sind Beispiele dafür, daß die Einwanderung vornehmlich aus Oberhessen, aus einem Teil des früheren Großherzogtums Hessen-Darmstadt kamen. Und zwar war es nach diesen Ortsbezeichnungen der Kreis Alsfeld am Rande des Vogelsberges, aus dem die meisten der Bechcicer Kolonisten kamen. Inzwischen wurde nachgewiesen, daß auch das Gut Bechcice schon um 1800 in deutschem Besitz war und zwei Generationen einer Familie Menge gehörte, die vermutlich auch aus dem Hessenland kam. So schließt sich der Ring der alten deutschen Dorfgründung Bechcice. Der alte Scharmann konnte noch bedeutungsvoll zur Erhaltung der landsmännischen Eigenart in seinem Wohnort feststellen: „Hier gibtes sogar noch Leute, die auf gut Hessisch kräftig fluchen können." Die Frage, ob dies ein Vorteil sei. wurde mit dem weisen Satz abgetan: „Hauptsache, daß sie dabei stets das Kind beim richtigen Namen nennen!' Von dem ältesten Hessensiedler war noch die Jugenderinnerung aufschlußreich, die er an das einst noch ganz dörfliche Litzmannstadt hatte. Er sprach davon, wie er mit dem Kuhgespann seines Vaters — auch ein typisch hessisches Bauernerbteil — mitten auf der damals nur von einstöckigen Häusern umgebenen „Petrikauer " (heutige Adolf-Hitler-Straße ) gehalten habe. Lang ist,s her, aber nur scheinbar, noch nich t einmal 70 Jahre.    oe .
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                            Just keep going for The Great Local Chronicle! 
     All articles on local history in our East, which has yet to be completely Germanised, have the higher purpose of stimulating, refreshing memories, in short, of providing building blocks for the local chronicle that is indispensable to every liberated community. Recording the history of a village is a duty of honour, because it is a German cultural and creative document. It should not be forgotten that writing down the German tradition in the liberated East is also a way of thanking our liberators. In this sense, we return to the old Hessian settlement of Bechcice near Nertal with the wish: "Only make it more accessible for the great local chronicle! The picture of a purely German colony would not be complete if we did not mention that the nearby water mill has always been in German possession. And so the 75-year-old father Scharmann was able to tell us that no Pole ever settled in Bechcice with its 22 German Hessian farms. The village of Babice, which is also inhabited by Hessian settlers and does not belong to the Lask district like Bechcice, but to Litzmannstadt-Land across the nearby district border, has always had close ties, which also had an effect through marriages from village to village. At one time there was a loom in each of the homesteads, which used to be an essential part of a farmer's household. And when it was hardly possible to "spin silk" in the colonists' village with the limited arable food, the peasant families wove for Litzmannstadt businesses, as home work, whereby warp and weft were supplied to them. In old marriage certificates as well as in books and on gravestones, we found place names that were just as typical of Hesse as the family names. Grabenau, Eudorf, Niederolm, Arnsheim, Elbenrod are examples of immigration mainly from Upper Hesse, from a part of the former Grand Duchy of Hesse-Darmstadt. According to these place names, it was the district of Alsfeld on the edge of the Vogelsberg mountains from which most of the Bechcice colonists came. In the meantime, it has been proven that the Bechcice estate was also already in German possession around 1800 and belonged to two generations of a Menge family, who presumably also came from the Hessian region. Thus the ring of the old German village foundation of Bechcice is closed. The old Scharmann was able to make the following significant observation about the preservation of the German character of his village: "There are even people here who can still swear in good Hessian. The question of whether this was an advantage was dismissed with the wise sentence: "The main thing is that they always call a spade a spade! The oldest Hessian settler still had a revealing memory of his youth in Litzmannstadt, which was once still quite a village. He spoke of how he had stopped with his father's cow team - another typical Hessian peasant heritage - in the middle of the "Petrikauer" (today's Adolf-Hitler-Strasse), which was then surrounded only by single-storey houses. It was a long time ago, but only apparently, not even 70 years ago. oe .

Mydło za 5 kilo kości - Łódź - Litzmannstadt - Litzmannstädter Zeitung - 1944

    Czas wojenny, czego to niemieccy okupanci nie wymyslili...... Nie wspomnieli w materiale, że w tym samym czasie w obozach koncentracyjnych wytwarzano mydło z ludzi......   

Litzmannstädter Zeitung mit dem amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt. 1944-04-15 Jg. 27 nr 106

                                   Za 5 kg kości można otrzymać kostkę mydła

     Komisarz Rzeszy do spraw wykorzystania starych materiałów informuje: Kości zwierzęce wszelkiego rodzaju, tj. nie tylko dużych zwierząt, ale także zajęcy, królików, zwierzyny łownej i drobiu, są najcenniejszym surowcem, z którego otrzymuje się produkty dla ponad 100 gałęzi gospodarki, a niektórych z nich nie da się zastąpić. W związku z przedłużającym się czasem trwania wojny coraz większego znaczenia nabiera wykorzystywanie w przemyśle chemicznym i w wielu gałęziach handlu surowców pozyskiwanych z kości zamiast w pełni syntetycznych produktów wytwarzanych przy większym nakładzie pracy i energii. Dlatego nie wolno dopuścić do zepsucia się kości, lecz należy je poddać obróbce chemicznej. Z kości, nawet gotowanej przez wiele godzin, przemysł chemiczny nadal pozyskuje 8 procent tłuszczu do celów spożywczych oraz wiele surowców do produkcji wyrobów technicznych. W porozumieniu z Urzędem Rzeszy ds. Tłuszczów Przemysłowych (Reichsstelle für industrielle Fette) część tłuszczu wyekstrahowanego z kości ma być rozdawana w postaci zsiadłego mydła o wysokiej zawartości tłuszczu tym, którzy regularnie dostarczają kości gromadzące się w kuchni. Za 5 kg można kupić kostkę zsiadłego mydła, którą otrzymują osoby wykonujące szczególnie brudną pracę. Dystrybucja mydła odbywa się za pośrednictwem handlu kośćmi, od którego szkoły otrzymują także żetony zaopatrzenia. Oprócz żetonów 5-kg wydawane są również żetony 1-kg. Do tego celu służą arkusze zbiorcze, na które należy nakleić znaczki 1-kilogramowe. Ponadto w każdej gminie znajdują się punkty zbiórki (urząd burmistrza), gdzie każdy może oddać kości w zamian za znaczki. Uczniowie otrzymują żetony w szkolnym punkcie zbiórki, więc nadal można oddać kości uczniom i nadal otrzymywać żeton mydła. Kostkę mydła zsiadłego można nabyć w każdym sklepie detalicznym oferującym mydło zsiadłe za znaczek referencyjny o nominale 5 kg lub za arkusz kolekcjonerski z czterema dodatkowymi znaczkami o nominale 1 kg. Stemple wycofania mydła są ważne od 1 kwietnia 1944 r. Jeśli znaczki nie zostały jeszcze wszędzie rozprowadzone, będą dostępne w krótkim czasie, tak aby każdy, kto dostarczy kości, mógł otrzymać uprawnienia do zakupu mydła zsiadłego.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kriegszeit, was die deutschen Besatzer nicht erfunden haben...... Sie erwähnten in dem Material nicht, dass zur gleichen Zeit Seife aus Menschen in den Konzentrationslagern hergestellt wurde......   

     Der Reichskommissar für Altmaterialverwertung teilt mit: Tierknochen aller Art, also nicht nur von Großtieren, sondern auch von Hasen, Kaninchen, Wild und Geflügel, sind wertvollster Rohstoff, aus dem für über 100 Wirtschaftszweige zum Teil nicht ersetzbare Erzeugnisse gewonnen werden. Mit der längeren Dauer des Krieges wird es immer wichtiger, die aus den Knochen gewonnenen Rohstoffe an Stelle der unter größerem Arbeits- und Energieaufwand hergestellten vollsynthetischen Erzeugnisse in der chemischen Industrie und vielen Gewerbezweigen einzusetzen. Knochen dürfen deshalb nicht mehr verderben, sondern müssen der chemischen Verarbeitung zugeführt werden. Aus einem, wenn auch stundenlang gekochten Knochen, gewinnt die chemische Industrie noch immer 8 Prozent Fett für Speisezwecke und viele Rohstoffe zur Herstellung technischer Erzeugnisse. In Ubereinkunft mit der Reichsstelle für industrielle Fette soll an diejenigen, die die in der Küche anfallenden Knochen regelmäßig abliefern, ein Teil des aus den Knochen gewonnenen Fettes in Form von Kernseife mit hohem Fettgehalt ausgegeben werden. Für 5 kg gibt es ein Stück Kernseife, wie es die mit besonders schmutzigen Arbeiten Beschäftigten erhalten. Die Verteilung der Seifenbezugsberochtigung erfolgt über den Knochenhandel, von dem auch die Schulen die Bezugsmarken erhalten. Nebon 5-kg-Marken werden auch 1-kg-Marken ausgegeben. Dazu gibt es Sammelbogen, auf die die 1-kg-Marken einzukleben sind. Zusätzlich werden in jeder Gemeinde (Bürgermeisteramt) Annahmestellen erlichtet, auf denen jeder Knochen gegen die Bozugsmarken abliefern kann. Die Schulkinder erhalten die Bezugsmarken in der Schulvorsammelstelle, so daß man weiterhin die Knochen an die Schuljugend abgeben kann und doch seine Seifenbezugsmarke erhält. Für eine 5-kg-Bezugsmarke oder einen Sammelbogen, der mit vier weiteren 1-kg-Marken beklebt ist, kann das Stück Kernseife in jedem Einzelhandelsgeschäft, das Kernseife führt, gekauft werden. Die Seifenabzugsmarken gelten vom 1. April 1944 an. Wenn die Marken noch nicht überall verteilt sind, so werden diese in kurzer Zeit vorliegen, so daß jeder, der Knochen abliefert, seine Bezugsberechtigung für Kernseife erhalten kann.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wartime, what the German occupiers did not invent...... They did not mention in the material that at the same time soap was being made from people in the concentration camps......   

    The Reich Commissioner for the Utilisation of Old Materials informs: Animal bones of all kinds, i.e. not only of large animals, but also of hares, rabbits, game and poultry, are the most valuable raw material from which products are obtained for more than 100 branches of the economy, some of which cannot be replaced. With the prolonged duration of the war, it is becoming increasingly important to use the raw materials obtained from bones in the chemical industry and in many branches of trade instead of the fully synthetic products manufactured with greater labour and energy input. Bones must therefore no longer be allowed to spoil, but must be fed into chemical processing. From a bone, even if cooked for hours, the chemical industry still extracts 8 per cent fat for food purposes and many raw materials for the manufacture of technical products. In agreement with the Reichsstelle für industrielle Fette (Reich Office for Industrial Fats), a portion of the fat extracted from the bones is to be distributed in the form of curd soap with a high fat content to those who regularly deliver the bones that accumulate in the kitchen. For 5 kg, there is a bar of curd soap, as given to those engaged in particularly dirty work. The distribution of the soap supply is done through the bone trade, from which the schools also receive the supply tokens. In addition to 5-kg tokens, 1-kg tokens are also issued. For this purpose, there are collection sheets on which the 1-kg stamps are to be glued. In addition, there are collection points in every municipality (mayor's office) where everyone can hand in bones in exchange for the stamps. The schoolchildren receive the tokens at the school collection point, so that one can still hand in the bones to the schoolchildren and still receive one's soap token. For a 5 kg reference stamp or a collection sheet with four more 1 kg stamps attached, the bar of curd soap can be purchased at any retail shop that carries curd soap. The soap withdrawal stamps are valid from 1 April 1944. If the stamps have not yet been distributed everywhere, they will be available in a short time so that everyone who delivers bones can receive their entitlement to buy curd soap.

sobota, 28 maja 2022

Głazy narzutowe - Trupianka - Łódź - Park Poniatowskiego - Litzmannstädter Zeitung 1942-

 Interesujący materiał zamieszczony w Litzmannstädter Zeitung z 1942 roku na temat głazów narzutowych w Łodzi i okolicy. W 1928 r. krakowski mineralog Zerndt przebadał zbiór 64 skał narzutowych. Ciekawe ile z nich pozostało do naszych czasów, chociażby ten z Parku im. księcia J.Poniatowskiego?

Litzmannstädter Zeitung 1942-04-16


    Jak powiedział nam niedawno pan Emil Steinert, odpowiedzialny za państwową ochronę przyrody w powiecie Litzmannstadt, obecnie zajmuje się on również głazami narzutowymi. W tym celu odbył niedawno podróż po swoim regionie, aby uchronić przed zniszczeniem granitowe bloki narzutowe, które były "na skraju wyginięcia", tzn. miały być wykorzystane jako materiał budowlany. Nasz wschód nie jest już bogaty w kamienie głazowe. Aż do ściany karpackiej można je znaleźć w większych i mniejszych ilościach i rozmiarach. W dawnych czasach były one znacznie liczniejsze, ale ponieważ, jak już wspomniałem, są często używane jako materiał budowlany, liczba bloków błędnych lub wędrujących, jak nadal nazywa się bloki błędne, znacznie się zmniejszyła. Większe okazy, kawałki o długości jednego metra i więcej, zostały więc objęte ochroną przyrody i nie mogą zostać wysadzone w powietrze. Niemiecka ustawa o ochronie przyrody z 1935 r. (wprowadzona w Warthegau 11 marca 1941 r.) klasyfikuje je do rejestru pomników przyrody. To jest dobra rzecz. W ten sposób zostaną zachowane starożytne głazy, świadkowie epoki zwanej epoką lodowcową, która minęła 20 tysięcy lat temu. Szczególnie duże głazy tworzą osobliwą dekorację krajobrazu. Olbrzymie kamienie, często porośnięte mchem i obite lub wygładzone podczas długiej wędrówki, były widziane przez pierwszych ludzi, którzy osiedlili się w naszych stronach. Legendy splatają barwną sieć wokół starożytnych kamieni. Potężne lodowce przyniosły je do nas z krajów nordyckich. Uczony potrafi określić miejsce swojego pochodzenia i drogę, jaką przebył z miejsca, w którym powstał. Na rysunku pokazano dwa nieregularne bloki. Jeden z nich znajduje się w pięknym lesie brzozowym w Trupiance, na południowy zachód od Aleksandrowa. 

Wiosną u jego stóp bujnie kwitną fiołki i całe wyspy rosiczek. Potężny kamień, płaski na szczycie jak płyta, jest znany w całym regionie. Od niepamiętnych czasów tańczono na nim na weselach. Kamień był już przeznaczony do wysadzenia w powietrze. Na szczęście właściciel dowiedział się o tym i w ostatniej chwili udało mu się zapobiec najgorszemu. Gdy na miejscu pojawili się przedstawiciele władz, którzy zabronili demontażu kamienia, zdążyła oderwać się tylko jego krawędź. Drugi kamień, który pokazaliśmy, znajduje się w Parku Młodzieży Hitlerowskiej. 



Został on wydobyty podczas kanalizacji naszego miasta w 1927 roku. W tym czasie na powierzchnię wydobyto dużą liczbę bloków narzutowych. Największe z nich zostały umieszczone we wspomnianym parku oraz w Quellparku. W 1928 r. krakowski mineralog Zerndt przebadał zbiór 64 skał narzutowych wydobytych w naszym mieście, które oczywiście stanowią tylko niewielką część występujących tu głazów. Dziewięć z tych skał to tzw. skały wylewne (skały wylewające się z krateru jak strumień). Dwa brązowe porfiry bałtyckie, diabaz z Kinnekule i kamień migdałowy z diabazu bałtyckiego zostały uznane za pewne głazy przewodzące. Niepewne były: porfir z Poskallavik, diabaz z Tabergu, diabaz bałtycki z rejonu Öja, alteria diabazu bałtyckiego. Kamienie musiały przebyć długą drogę, aby do nas dotrzeć. Na przykład Kinnekule znajduje się nad jeziorem Wener, a Taberg niedaleko jeziora Wetter w Szwecji, natomiast Öja na szwedzkiej wyspie Gotlandia. W tym czasie Zerndt zauważył, że skały narzutowe w okolicach naszego miasta to w większości czerwone porfiry bałtyckie oraz porfiry ze szwedzkich regionów Smaland i Dalarne. Inny mineralog napisał pracę na temat głazu z czerwonego piaskowca, który również został odkryty podczas prac koagulacyjnych w 1927 roku. Według jego przypuszczeń, skała macierzysta tego kamienia znajduje się nad jeziorem Onoga - obecnie szeroko znanym z czasów wojny - ale nie jest ona pochodzenia szwedzkiego. Jak widać, głazy narzutowe stanowią również problem dla nauki. Nie jest to więc romantyczna zachcianka, gdy apelujemy o ochronę tych wiekowych, szarych kamieni.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Wie der mit dem staatlichen Naturschutz im Regierungsbezirk Litzmannstadt Beauftragte, Herr Emil Steinert, uns letztens erzählte, betreut er jetzt auch die Findlingssteine. Er habe letztens zu diesem Zweck sein Gebiet bereist, um Granitfindlinge, die „auf dem Aussterbeetat standen", d.h. als Baumaterial Verwendung finden sollten, vor der Vernichtung zu bewahren. Unser Osten ist nicht mehr reich an Findlingssteinen. Bis zum Karpatenwall findet man sie tu größeren und kleineren Mengen und Ausmaßen, Früher waren sie viel zahlreicher vorhanden: aber da sie wie gesagt, gern als Werkstoff benutzt werden, ist die Anzahl der erratischen oder Wanderblöcke, wie die Findlinge auch noch genannt werden, bedeutend zurückgegangen. Die größeren Exemplare, die Stücke von einem Meter und darüber, wurden daher unter Naturschutz gestellt und dürfen nicht gesprengt werden. Das deutsche Naturschutzgesetz vom Jahre 1935 (im Warthegau eingeführt am 11. März 1941) ordnet ihre Eintragung in das Naturdenkmalbuch ein. Das ist gut so. Auf diese Weise werden die uralten Recken, die Zeugen sind eines Zeitabschnittes unserer Erde, der Eiszeit genannt wird und 20 000 Jahre hinter uns liegt, erhalten bleiben. Besonders große Blöcke bilden einen eigenartigen Schmuck der Landschaft. Die oft mit Moos bewachsenen, auf  ihrem langen Weg zerschrammten oder glattgeschliffenen Riesensteine haben die ersten Menschen gesehen, die sich in unseren Gefilden niederließen. Sagen weben um die alten Steine ihr buntes Gespinst. Gewaltige Gletscher hüben sie aus den nordischen Landern zu uns gebracht. Der Gelehrte vermag aus ihrer Beschaffenheit den Herkunftsort festzustellen und den Weg, den sie zurückgelegt haben. Zwei erratische Blöcke zeigen wir hier im Bild. Der eine liegt in einem herrlichen Birkenjungwald in Trupianka , südwestlich von Alexandrow. Veilchen blühen im Frühling in verschwenderischer Fülle zu seinen Füßen und ganze Inseln des Sonnentaus. Der mächtige Stein, der oben flach ist wie eine Platte, ist in der ganzen Gegend bekannt. Seit altersher tanzten auf ihm die Hochzeiter. Der Stein war bereits zur Sprengung bestimmt. Zum Glück erfuhr der Verlasser davon und es gelang ihm in letzter Minute, das Schlimmste zu verhüten. Nur der Rand des Steines war  abgesprengt, als die Behördenvertreter am Tatort erschienen, um die Zerlegung des Steines zu verbieten. Der zweite von uns gezeigte Stein steht in unserem Hitler-Jugend-Park. Er ist während der Kanalisierung unserer Stadt im Jahre 1927 ausgegraben worden. Eine größere Anzahl Findlinge wurden damals an die Erdoberfläche befördert. Die größten wurden im genannten Park sowie im Quellpark aufgestellt. Der Krakauer Mineraloge Zerndt hat 1928 eine Sammlung von 64 in unserer Stadt ausgegrabenen erratischen Gesteine, die natürlich nur einen geringen Bruchteil der hier gefundenen Blöcke ausmachen, untersucht. Neun der Steine waren sogenannte Ergußsteins (aus einem Krater stromartig ergossene Steine). Als sichere Leitgeschiebe wurden erkannt: zwei braune Ostseeporphyre, ein Kinnekule-Diabas, ein Ostsee-Diabas-Mandelstein. Unsicher waren: ein Poskallavik-Porphyr, ein Diabas von Taberg, ein Ostsee-Diabas aus der Gegend von Öja , ein Ostsee-Diabas-Mandelstein. Die Steine haben einen weiten Weg zurücklegen müssen, um zu uns zu gelangen. So liegt Kinnekule am Wener-See und Taberg unweit des Wetter-Sees in Schweden, während Öja auf der schwedischen Insel Gotland liegt. Zerndt hat damals die Feststellung gemacht, daß die in der Umgegend unserer Stadt vorhandenen Findlingssteine zumeist rote OstseePorphyre sowie Porphyre aus den schwedischen Landschaften Smaland und Dalarne sind. Ein anderer Mineraloge hat eine Arbeit über einen roten Sandsteinfindling geschrieben, der gleichfalls während der Kanalisationsarbeiten von 1927 zutage gelördeit wurde. Nach seinen Vermutunqen ist der Mutterfelsen jenes Steines am — jetzt im Krieg weithin bekanntgewordenen— Onoga-See zu suchen, Schwedischer Herkunft ist er jedenfalls nicht. Wie wir sehen, stellen die Findlingssteine auch der Wissenschaft Probleme. Es ist also keine romantische Marotte, wenn wir zum Schutz dieser altersgrauen Steine aufrufen

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

      As the person in charge of the state nature conservation in the administrative district of Litzmannstadt, Mr. Emil Steinert, told us the other day, he is now also taking care of the erratic boulders. He had recently travelled through his region for this purpose, in order to save granite erratic blocks that were "on the verge of extinction", i.e. that were to be used as building material, from destruction. Our east is no longer rich in boulder stones. Up to the Carpathian Wall they can be found in larger and smaller quantities and sizes. In former times they were much more numerous: but since, as I said, they are often used as building material, the number of erratic or wandering blocks, as the erratic blocks are still called, has decreased considerably. The larger specimens, the pieces of one metre and more, have therefore been placed under nature protection and may not be blown up. The German Nature Conservation Act of 1935 (introduced in the Warthegau on 11 March 1941) classifies their entry in the register of natural monuments. This is a good thing. In this way, the ancient boulders, witnesses to a period of our earth called the Ice Age, 20,000 years behind us, will be preserved. Especially large boulders form a peculiar decoration of the landscape. The giant stones, often overgrown with moss and bruised or ground smooth on their long journey, were seen by the first people to settle in our climes. Legends weave their colourful web around the ancient stones. Mighty glaciers brought them to us from the Nordic countries. The scholar can determine their place of origin and the route they have taken from their composition. Two erratic blocks are shown here in the picture. One is located in a beautiful birch forest in Trupianka, southwest of Alexandrov. Violets bloom in lavish profusion at its feet in spring and whole islands of sundew. The mighty stone, flat on top like a slab, is known throughout the region. Since time immemorial, weddings have danced on it. The stone was already destined to be blown up. Fortunately, the owner found out about it and managed to prevent the worst at the last minute. Only the edge of the stone had been blown off when the authorities' representatives appeared at the scene to forbid the stone's dismantling. The second stone we showed is in our Hitler Youth Park. It was dug up during the canalisation of our city in 1927. A large number of erratic blocks were brought to the surface at that time. The largest ones were placed in the aforementioned park as well as in Quellpark. In 1928 the Krakow mineralogist Zerndt examined a collection of 64 erratic rocks excavated in our town, which of course make up only a small fraction of the boulders found here. Nine of the rocks were so-called effusive rocks (rocks poured out of a crater like a stream). Two brown Baltic Sea porphyry, one Kinnekule diabase and one Baltic Sea diabase almond stone were found to be certain conductive boulders. Uncertain were: a Poskallavik porphyry, a diabase from Taberg, a Baltic diabase from the Öja area , a Baltic diabase alter. The stones have had to travel a long way to reach us. For example, Kinnekule is located at Lake Wener and Taberg not far from Lake Wetter in Sweden, while Öja is on the Swedish island of Gotland. At that time Zerndt made the observation that the erratic rocks in the vicinity of our town are mostly red Baltic Sea porphyries as well as porphyries from the Swedish regions of Smaland and Dalarne. Another mineralogist has written a paper about a red sandstone boulder that was also discovered during the 1927 coalisation work. According to his assumptions, the mother rock of this stone is to be found at Lake Onoga - now widely known during the war - but it is not of Swedish origin. As we can see, the erratic boulders also pose problems for science. So it is not a romantic whim when we call for the protection of these age-grey stones.






Nowosolna - Neu Sulzfeld - Łódź - Litzmannstadt - Drogowskaz - Litzmannstädter Zeitung - 1942

      Nowosolna, jedno z najtrudniejszych skrzyżowań na terenie Łodzi i nie tylko. Na szyldach widoczne napisy: Łódź, Zgierz, Wiączyń.     

Litzmannstädter Zeitung mit dem amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt. 1942-05-15 Jg. 25 nr 134

Na zewnątrz kiełkuje i zielenieje, każdy dzień umacnia panowanie wiosny. "Niech ten, kto ma pragnienie, zostanie w domu ze zmartwieniami" - śpiewa wędrowiec wraz z poetą i opuszcza nudne miasto tak często, jak tylko może, aby przewietrzyć płuca, zakurzone w biurowym lub fabrycznym powietrzu, na zewnątrz. Informują go o tym drogowskazy. Co prawda, w okolicach Litzmannstadt pozostało ich niewiele. Często pozostają tylko słupki, podczas gdy ramiona już dawno przestały być drewniane. Należy zachęcać gminy do stawiania drogowskazów we wszystkich miejscach, gdzie są one potrzebne, lub do odnawiania starych. Nawet ryzykując, że po zmianie nazw miast, co ma nastąpić wkrótce, trzeba będzie je zamalować. Przede wszystkim Sulzfeld musi ponownie postawić drogowskaz. Miejscowość ta, położona w rejonie bitwy pod Brzezinami, może poszczycić się unikalnym drogowskazem. Miała nie mniej niż osiem ramion. Stał on dokładnie w środku pierścienia ośmiu dróg, które rozpoczynają się przy miejscowym kościele. Z niewiadomych przyczyn ten oryginalny drogowskaz został usunięty przez Polaków na kilka lat przed kampanią polską. Ponowne postawienie nowego niemieckiego drogowskazu ucieszy każdego miłośnika wędrówek. A . K.



Draußen sprießt und grünt es, Jeder Tag befestigt die Herrschaft des Frühlings mehr. „Da bleibe, wer Lust hat, mit Sorgen zu Haus", singt der Wanderfrohe mit dem Dichter und verläßt, so oft er nur kann, die dumpfe Stadt, um sich draußen die in der Büro- oder Fabrikluft verstaubten Lungen auszulüften. Die Wegweiser beraten ihn. Freilich gibt es deren noch wenige rings um Litzmannstadt. Oft stehen nur noch die Pfosten da, während die Arme längst den Weg allen Holzes gegangen sind. Die Gemeinden müßten angehalten werden, an allen Stellen, wo das nottut, Wegweiser aufzustellen oder die alten zu erneuern. Selbst auf die Gefahr hin, daß sie nach der ja wohl bald zu erwartenden Umbenennung der Ortschaften übermalt werden müssen. Vor allem muß Sulzfeld einen Wegweiser wieder aufstellen. Dieser im Bereich der Durchbruchsschlacht von Brzeziny liegende Ort durfte sich rühmen, einen einzigartigen Weg - weiser zu besitzen. Er zählte nämlich nicht weniger als acht Arme . Er stand nämlich genau im Mittelpunkt des Strahlenkranzes der acht Straßen, die bei der Ortskirche ihren Anfang nehmen. Aus einem unerfindlichen Grund ist dieser originelle Wegweiser wenige Jahre vor dem Polenfeldzug von den Polen beseitigt worden . Die Wiederaufstellung eines neuen deutschen Wegweisers wird jedem Wanderfreund Freude bereiten. A . K.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Outside it sprouts and greens, each day reinforces the reign of spring. "Let him who has a desire stay at home with worries", sings the wanderer with the poet, and leaves the dull city as often as he can to air out his lungs, dusty in the office or factory air, outside. The signposts advise him. Admittedly, there are few of them left around Litzmannstadt. Often only the posts remain, while the arms have long since gone the way of all wood. The communities should be urged to erect signposts in all places where they are needed, or to renew the old ones. Even at the risk of having to paint them over after the towns are renamed, which is expected to happen soon. Above all, Sulzfeld must put up a signpost again. This village, situated in the area of the Battle of Brzeziny, could boast of having a unique signpost. It had no less than eight arms. It stood exactly in the centre of the ring of eight roads that begin at the local church. For some unknown reason, this original signpost was removed by the Poles a few years before the Polish campaign. The re-erection of a new German signpost will bring joy to every hiking enthusiast. A . K.










Obóz Pracy dla Dzieci - Łódź - Brzeźna 1/3 - "Kinderheim" Litzmannstadt - Dokumenty - cz.4

 

Chcemy tu zaznaczyć, ze już samo zabranie nas na siłę z polskiego środowiska do „Kinderheimów” pod hitlerowską „opiekę wychowawczą”, które odbyło się niepodważalnie, było zgodnie z kryteriami i oceną Konwencji Zgromadzenia Ogólnego O.N.Z. z 1948 roku zbrodnią ludobójstwa – zbrodnią przeciwko ludzkości. \ Potwierdza to dr. Cz. Pilichowski, były Przewodniczący O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N w Warszawie, w książce: „Dzieci i młodzież w latach drugiej wojny światowej” wydanej w 1982 na stronie 11, cytat: „Skradzione, choć przecież kradzież dziecka oznacza dla rodziców i dla narodu także morderstwo, utratę istnienia”.

Przedstawiamy krótkie charakterystyki poszczególnych „Kinderheimów”

1. Zamknięty obóz pracy „Arbeithaus”, „Alter und Jugendheim”. „Kinder una Alterheim” w Łodzi przy ul. Erhard Patzerstrasse 75, tak był nazwany oficjalnie. W rzeczywistości był to „obóz hitlerwoski” przeznaczony dla zrabowanych dzieci polskich od 6-go roku życia. W Planie pt.: „Łódź 1939-1945 hitlerowska polityka eksterminacyjna” wydanym przez O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N w Łodzi,, na stronie 8 czytamy” „obóz dla dzieci, ul. Brzeźna 1/3 ( Erhard Patzerstrasse 75) nosił nazwę „Alter und Jugendheim” i podlegał wydziałowi opieki społecznej zarządu miasta. Osadzono w nim dzieci i młodzież do lat 18, pochodzących w większości ze zlikwidowanych sierocińców i domów dziecka. Warunki w obozie były surowe. Dzieci ciężko pracowały, m.in. u niemieckich rolników. Los dużej ich części jest nie znany. Jest to opis bardzo delikatny. W rzeczywistości prawdziwe warunki najlepiej przedstawiamy sami, ponieważ tą gehennę przeżyliśmy.

A więc: zabudowania tego obozu do dzisiaj zachowały zewnętrzny wygląd więzienia. W obozie znajdowały się warsztaty szewsko-rymarskie, szwalnie, warsztaty rymarskie i do renowacji materacy. Byliśmy tam zatrudnieni do prac pomocniczych. W obozie byliśmy całkowicie odizolowani od otoczenia zewnętrznego. Obowiązywał język niemiecki, przy równoczesnym zakazie używania języka polskiego. Wydzielano nam głodowe racje żywnościowe. Za byle przewinienie wymierzano nam różne wymyślne kary. Byliśmy często bici pod byle pretekstem. Nadzorował nas personel niemiecki cywilny i mundurowy. Kilkakrotnie apele w ciągu dnia wprowadzały u nas stan najwyższego napięcia nerwowego. Nikt nie był pewny swojego dalszego losu. W obozie utrzymywał się duży i ciągły ruch dzieci. Stale przywożono i wywożono dzieci pojedynczo i grupowo. Nikt z nas nie wiedział gdzie wywożono dzieci. Byliśmy pozbawieni wszelkich praw. Nie mieliśmy żadnej opieki lekarskiej. Zmuszani byliśmy do ciężkiej pracy. Słowem niszczono nas przez głód, bicie i ciężka prace. Zgodnie z Konwencją Zgromadzenia Ogólnego O.N.Z. z 1948 roku „obóz hitlerowski” przy ul. Brzeźnej 1/3 wypełniał pełne kwalifikacje zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości i to szczególnie okrutnej bo wymierzonej przeciwko małym dzieciom z zamiarem zniszczenia narodu polskiego.

Chcemy podkreślić, że już sam rabunek dzieci z polskiego środowiska i osadzenie w obozie pracy przymusowej – pod rygor hitlerowskiego personelu SS, był zbrodnią bez precedensu. Trzeba tu podkreślić zabieranie i osadzanie w tym obozie dzieci już od 6-roku życia, co jest udokumentowane protokółem niemieckim o likwidacji sierocińca w Kazimierzu koło Łodzi, z listą dzieci planowo kierowanych w zależności od wieku. Jest tam 13 dzieci 7 i 8 letnich skierowanych do obozu przy ulicy Brzeźnej 1/3.

W obozie tym poddani byliśmy różnym formom eksterminacji, co potwierdziła O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. w Planie pt. „Łódź 1939-1945 hitlerowska polityka eksterminacyjna” na stronie 5.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wir wollen an dieser Stelle darauf hinweisen, dass gerade die gewaltsame Verschleppung aus der polnischen Umwelt in die "Kinderheime" unter Hitlers "erzieherischer Obhut", die unbestritten stattfand, nach den Kriterien und der Bewertung der Konvention der Generalversammlung der O.N.Z. von 1948 ein Verbrechen des Völkermordes - ein Verbrechen gegen die Menschlichkeit - war. \Dies bestätigt Dr. Cz. Pilichowski, ehemaliger Vorsitzender des O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N in Warschau, in seinem Buch: "Kinder und Jugendliche in den Jahren des Zweiten Weltkriegs", veröffentlicht 1982 auf Seite 11, zitiert: "Gestohlen, obwohl der Diebstahl eines Kindes für die Eltern und für die Nation auch Mord, Verlust der Existenz bedeutet". 

Hier einige kurze Charakteristika der einzelnen "Kinderheims"

1. das geschlossene Arbeitslager "Arbeitshaus", "Alter und Jugendheim". "Kinder una Alterheim" in Lodz, Erhard Patzerstraße 75, wurde offiziell so benannt. In Wirklichkeit war es ein "Nazilager" für geraubte polnische Kinder ab 6 Jahren. In dem Plan mit dem Titel: "Lodz 1939-1945 Nazi-Vernichtungspolitik", herausgegeben von O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N in Lodz, heißt es auf Seite 8 "Das Lager für Kinder in der Brzeźna-Straße 1/3 (Erhard-Patzer-Straße 75) hieß "Alters- und Jugendheim" und war dem Sozialamt der Stadtverwaltung unterstellt. Kinder und Jugendliche bis zu 18 Jahren, die meisten von ihnen aus aufgelösten Waisenhäusern und Kinderheimen, wurden dort untergebracht. Die Bedingungen im Lager waren hart. Die Kinder arbeiteten hart, unter anderem für deutsche Bauern. Das Schicksal vieler von ihnen ist unbekannt. Dies ist eine sehr sensible Beschreibung. Die wirklichen Bedingungen können wir selbst am besten beschreiben, denn wir haben diese Gehenna erlebt.

    Also: Die Gebäude dieses Lagers haben das äußere Erscheinungsbild des Gefängnisses bis heute bewahrt. Im Lager gab es Schuhmacher- und Nähwerkstätten, Nähstuben, Sattlerwerkstätten und Werkstätten zur Renovierung von Matratzen. Wir waren dort als Hilfskräfte beschäftigt. Im Lager waren wir völlig von der Außenwelt isoliert. Die deutsche Sprache war obligatorisch, während die polnische Sprache verboten war. Wir bekamen Hungerrationen. Für jede Übertretung wurden wir mit einer Vielzahl von ausgeklügelten Strafen belegt. Wir wurden oft unter jedem Vorwand verprügelt. Wir wurden von deutschem Zivil- und Uniformpersonal beaufsichtigt. Mehrere Appelle im Laufe des Tages machten uns extrem nervös. Niemand war sich über ihr künftiges Schicksal sicher. Es gab eine große und kontinuierliche Bewegung von Kindern in dem Lager. Ständig wurden Kinder einzeln oder in Gruppen hereingebracht und herausgeholt. Keiner von uns wusste, wohin die Kinder gebracht wurden. Wir wurden aller Rechte beraubt. Wir hatten keine medizinische Versorgung. Wir wurden zu schwerer Arbeit gezwungen. Kurz gesagt, wir wurden durch Hunger, Schläge und harte Arbeit zerstört. Gemäß der Konvention der Generalversammlung der O.N.Z. von 1948 ist das "Nazilager" in 1/3 der Brzeźna-Straße in vollem Umfang als Verbrechen des Völkermords, als Verbrechen gegen die Menschlichkeit und als besonders grausames Verbrechen einzustufen, da es sich gegen kleine Kinder richtete, um die polnische Nation zu vernichten.

    Wir möchten betonen, dass der Raub von Kindern aus der polnischen Umwelt und ihre Einweisung in ein Zwangsarbeitslager - unter der strengen Aufsicht von SS-Angehörigen - ein beispielloses Verbrechen war. Es ist hervorzuheben, dass Kinder im Alter von sechs Jahren in dieses Lager gebracht und dort untergebracht wurden, was in dem deutschen Bericht über die Liquidierung des Waisenhauses in Kazimierz bei Lodz mit einer Liste der Kinder nach ihrem Alter dokumentiert ist. Es sind 13 Kinder im Alter von 7 und 8 Jahren, die in das Lager in der 1/3 Brzeźna Straße geschickt wurden.

    In diesem Lager wurden wir verschiedenen Formen der Vernichtung unterworfen, was vom O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. in dem Plan "Lodz 1939-1945" bestätigt wurde. "Lodz 1939-1945 Nazi-Vernichtungspolitik" auf Seite 5.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

We want to point out here that the very taking of us by force from the Polish environment to the "Kinderheims" under Hitler's "educational care", which took place unquestionably, was according to the criteria and evaluation of the 1948 Convention of the General Assembly of the O.N.Z. a crime of genocide - a crime against humanity. \ This is confirmed by Dr. Cz. Pilichowski, former Chairman of the O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N in Warsaw, in his book: "Children and Youth in the Years of the Second World War" published in 1982 on page 11, quoting: "Stolen, although after all stealing a child means for the parents and for the nation also murder, loss of existence". 

Here are brief descriptions of the individual "Kinderheims"

1. the closed labour camp "Arbeithaus", "Alter und Jugendheim". "Kinder una Alterheim" in Lodz, Erhard Patzerstrasse 75, was so named officially. In reality it was a "Nazi camp" for looted Polish children from the age of 6. In the Plan entitled: "Lodz 1939-1945 Nazi extermination policy" published by O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N in Lodz, on page 8 we read" "the camp for children, 1/3 Brzeźna Street ( Erhard Patzerstrasse 75) was called "Alter und Jugendheim" and was subordinate to the social welfare department of the city board. Children and young people up to 18 years of age, most of them from liquidated orphanages and children's homes, were placed there. Conditions in the camp were harsh. The children worked hard, among others for German farmers. The fate of many of them is unknown. This is a very sensitive description. In fact, the real conditions are best described by ourselves, because we lived through this Gehenna.

    So: the buildings of this camp have preserved the external appearance of the prison to this day. In the camp there were shoemaking and suturing workshops, sewing rooms, saddlery workshops and workshops for renovating mattresses. We were employed there for auxiliary work. In the camp we were completely isolated from the outside world. The German language was obligatory, with the simultaneous prohibition of Polish. We were given starvation rations. For every infraction, we were subjected to a variety of elaborate punishments. We were often beaten under any pretext. We were supervised by German civilian and uniformed personnel. Several roll calls during the day made us extremely nervous. No one was sure of their future fate. There was a large and continuous movement of children in the camp. Children were constantly being brought in and taken out individually and in groups. None of us knew where the children were taken to. We were deprived of all rights. We had no medical care. We were forced to do hard labour. In short, we were destroyed by starvation, beatings and hard work. According to the 1948 Convention of the General Assembly of the O.N.Z., the "Nazi camp" in 1/3 Brzeźna Street fully qualified as a crime of genocide, a crime against humanity and a particularly cruel one because it was directed against small children with the intention of destroying the Polish nation.

    We want to stress that the robbery of children from the Polish environment and their incarceration in a forced labour camp - under the rigour of Nazi SS personnel - was a crime without precedent. It should be emphasised that children as young as six were taken to this camp and placed there, which is documented in the German report on the liquidation of the orphanage in Kazimierz near Lodz, with a list of children according to their age. There are 13 children of 7 and 8 years old sent to the camp in 1/3 Brzeźna Street.

    In this camp we were subjected to various forms of extermination, which was confirmed by O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. in the Plan entitled "Lodz 1939-1945. "Lodz 1939-1945 Nazi extermination policy" on page 5.



Obóz Pracy dla Dzieci - Łódź - "Kinderheim" Litzmannstadt - Dokumenty - cz.3

 

Tragiczne i ciężkie czasy nadeszły dla dzieci niearyjskich, ponieważ z góry skazane były one na zniszczenie i zagładę. Potwierdzało O.K.B.Z P.N.P. I.P.N. w Łodzi w książce pt. „Dziecko polskie w latach wojny i okupacji hitlerowskiej 1939-1945” na stronie 5. Hitlerowcy oprawcy dążyli do zrealizowania tego celu w najbardziej okrutny sposób, pod oficjalną etykietą „Kinderheim”. Przecież dla małych dzieci nie były konieczne zasieki z drutów kolczastych. Wystarczyło niszczyć przez głodzenie, bicie, pracę czy też przez wstrzykiwanie fenolu w ramach „14 f 13”.

W „Kinderheimach” w Łodzi przy ulicach: Brzeźnej 1/3, Karolewskiej 51, czy Kopernika 36 był personel niemiecki cywilny i mundurowy. Zakłady te były często penetrowane przez rozmaite organa partyjne i S.S. Obowiązkowa nauka języka niemieckiego, przy równoczesnym zakazie używania języka polskiego. Wydzielane głodowe racja żywnościowe. Stałe straszenie nas rozstrzelaniem. Częste bicie i rozmaite wymyślne kary stosowane pod byle pretekstem. Zmuszanie do pracy ponad siły w wieku dziecięcym. Pozbawienie wszelkich praw oraz opieki lekarskiej. Przetrzymywanie długotrwałe w ciągłej izolacji od polskiego otoczenia. Zakłady nasze do końca okupacji były objęte akcją pod kryptonimem „14 f 15”.

Skutkiem niemieckiej „opieki wychowawczej” było krańcowe wyczerpanie fizyczne u większości z nas. Wiele różnych chorób nabytych w „Kinderheimach” pozostawiło trwałe ślady na naszym zdrowiu. Wielu z nas bezpośrednio po wyzwoleniu musiało leczyć się przez kilka lat w sanatoriach. Wykazywaliśmy duże opóźnienie w rozwoju umysłowym i fizycznym. Wygląd nasz był odstraszający. Takie były skutki „opieki wychowawczej” i stosowania przez hitlerowców różnych form eksterminacji wobec nas, polskich dzieci w „Kinderheimach”.

Zgodnie z konwencją zgromadzenia Ogólnego O.N.Z. z 1948 r. , a ratyfikowaną przez Polskę w 1950 r. były to zbrodnie przeciwko ludzkości i to szczególnie okrutne, bo dokonane na małych dzieciach.

Zastanawia fakt, że mimo bardzo licznych opracowań naukowych i książek wydawanych przez O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N w Łodzi, oraz przez Główną Komisję Badań Zbrodni w Warszawie i przez takich znanych autorów jak mgr. J.Kacperska, R.Hrabar, czy dr. Cz. Pilichowski, gdzie wyszczególniane są wymieniane przez nas „Kinderheimy” jako miejsca eksterminacji polskich dzieci w czasie okupacji hitlerowskiej. Mimo, ze żyje jeszcze kilkudziesięciu więźniów tych obozów, bezpośrednich świadków zbrodni przeciwko narodowi polskiemu – obozy te nie znalazły dotychczas w oficjalnym wykazie O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N - czyli w „czarnej księdze”, gdzie widnieją inne ośrodki zbrodni hitlerowskiej w Polsce. Jest sprawą bez precedensu, że my ofiary zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości w okresie okupacji hitlerowskiej, zmuszeni jesteśmy do osobistego dochodzenia i udowadniania oczywistej prawdy, niepodważalnych faktów zbrodni hitlerowskiej, opisywanych wcześniej prze Komisję Badania Zbrodni i przedstawianych na procesach nr 8 i nr 9 w Norymberdze jako dowody przeciw zbrodniarzom wojennym wobec opinii społecznej całego świata. W czasie poszukiwań dokumentów i dowodów i dowodów eksterminacji natrafiamy na dziwne i niezrozumiałe przeszkody ze strony pracowników Urzędów które z racji swojej funkcji winny pomagać nam w dochodzeniu prawdy. Odnosimy wrażenie, że jakieś rozgrywki polityczne przeszkadzają nam i utrudniają udowodnienie niepodważalnych faktów. W książce R.Hrabara pod tytułem „Jakim prawem” na stronie 19 czytamy: „Pracownik służby społecznej, obeznany doskonale z zagadnieniem, pełen szczerego entuzjazmu, społecznik z krwi i kości, W.Pietruszka odnalazł i zabezpieczył ważną kartotekę dziecięcą Urzędu Rasy i Osadnictwa S.S. w Łodzi, z numerowanymi dziećmi na fotografiach”. Wiemy doskonale, że nam wszystkim robiono takie zdjęcia. Szukamy w Archiwum łódzkim, nie ma. Do Archiwum w Warszawie jeździliśmy kilkakrotnie. Znalazły się tylko sporadycznie. Gdzie są pozostałe? W Archiwum w Warszawie pouczono nas, że w tych sprawach powinniśmy zgłaszać się bezpośrednio w Łodzi do O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N.

Tu spotkało nas wielkie rozczarowanie.

Pan A. G. bez żenady oświadcza, że: „to wasze składanie podań i zwracanie się do nas, to jedna wielka pomyłka”. Próbujemy się bronić, że przecież Ustawa Sejmowa z dnia 24.01.1991 r. o kombatantach Art. 8 ustawy 2 pkt. 3 mówi” na to p. G. przerywa” jesteście w błędzie – nas do niczego nie obliguje żadna ustawa” i w przypływie „szczerości” dodaje: „co wy chcecie? - przecież żyjecie, a jak was Niemiec raz uderzył w twarz to jeszcze nie była eksterminacja”. Pan G. zupełnie zapomniał co opisywał w swoich książkach pod szyldem O.K.B.Z.H. w Łodzi.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Für nicht-arische Kinder brachen tragische und harte Zeiten an, da sie von vornherein zur Vernichtung und Ausrottung verurteilt waren. Dies wurde vom O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. in Lodz in seinem Buch "Polnisches Kind in den Jahren des Krieges und der Nazi-Besetzung 1939-1945" bestätigt. "Das polnische Kind in den Jahren des Krieges und der Nazi-Besatzung 1939-1945" auf Seite 5. Die Nazi-Folterer verfolgten dieses Ziel auf grausamste Weise, unter dem offiziellen Etikett "Kinderheim". Schließlich waren Stacheldrahtverhaue für kleine Kinder nicht notwendig. Es genügte, sie durch Aushungern, Schlagen, Arbeiten oder durch die Injektion von Phenol im Rahmen von "14 f 13" zu vernichten.

    In den "Kinderheimen" in Lodz auf der Straße: Brzeźna 1/3, Karolewska 51 oder Kopernika 36 befanden sich deutsche Zivilisten und Uniformierte. Diese Einrichtungen wurden häufig von verschiedenen Partei- und SS-Organen unterwandert. Hungerrationen. Wir wurden ständig damit bedroht, erschossen zu werden. Häufige Schläge und verschiedene ausgeklügelte Bestrafungen unter jedem Vorwand. In der Kindheit waren wir gezwungen, über unsere Kräfte hinaus zu arbeiten. Entzug aller Rechte und der medizinischen Versorgung. Langfristige Inhaftierung in ständiger Isolation von der polnischen Umwelt. Bis zum Ende der Besatzungszeit liefen unsere Einrichtungen unter dem Codenamen "14 f 15".

    Das Ergebnis der deutschen "Erziehungspflege" war bei den meisten von uns eine extreme körperliche Erschöpfung. Die vielen verschiedenen Krankheiten, die in den Kinderheimen erworben wurden, haben bleibende Spuren in unserer Gesundheit hinterlassen. Viele von uns mussten unmittelbar nach der Befreiung mehrere Jahre lang in Sanatorien behandelt werden. Wir waren in unserer geistigen und körperlichen Entwicklung stark zurückgeblieben. Unser Aussehen war abstoßend. Das waren die Auswirkungen der "erzieherischen Betreuung" und der verschiedenen Formen der Vernichtung, die die Nazis gegen uns polnische Kinder in den "Kinderheimen" einsetzten.

    Gemäß der Konvention der Generalversammlung der O.N.Z. von 1948 Nach der Konvention der Generalversammlung der O.N.Z. von 1948, die von Polen 1950 ratifiziert wurde, handelt es sich um Verbrechen gegen die Menschlichkeit, die besonders grausam sind, weil sie an kleinen Kindern begangen werden.

    Es ist verwunderlich, dass trotz zahlreicher wissenschaftlicher Studien und Bücher, die von der O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N in Lodz und von der Hauptkommission für die Untersuchung von Verbrechen in Warschau sowie von so bekannten Autoren wie J. Kacperska, R. Hrabar oder Dr. Cz. Pilichowski veröffentlicht wurden, die von uns erwähnten "Kinderheime" als Orte der Vernichtung polnischer Kinder während der Nazi-Besatzung angegeben werden. Obwohl mehrere Dutzend Häftlinge dieser Lager, die unmittelbare Zeugen der Verbrechen gegen das polnische Volk sind, noch am Leben sind, wurden diese Lager noch nicht in die offizielle Liste der O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. aufgenommen - d.h. in das "Schwarzbuch", in dem andere Zentren der Naziverbrechen in Polen aufgeführt sind. Es ist beispiellos, dass wir, die Opfer der Verbrechen des Völkermords und der Verbrechen gegen die Menschlichkeit während der Nazi-Besatzung, gezwungen sind, die offensichtliche Wahrheit, die unbestreitbaren Tatsachen der Nazi-Verbrechen, die zuvor vom Untersuchungsausschuss für Verbrechen beschrieben und bei den Nürnberger Prozessen Nr. 8 und Nr. 9 als Beweis gegen die Kriegsverbrecher der öffentlichen Meinung der ganzen Welt vorgelegt wurden, persönlich zu untersuchen und zu beweisen. Bei unserer Suche nach Dokumenten und Beweisen für die Vernichtung stoßen wir auf seltsame und unverständliche Hindernisse seitens der Mitarbeiter der Ämter, die uns aufgrund ihrer Funktion bei der Suche nach der Wahrheit helfen sollten. Wir haben den Eindruck, dass einige politische Spielchen im Weg stehen und es schwierig machen, die unbestreitbaren Fakten zu beweisen. In dem Buch von R. Hrabar mit dem Titel "Mit welchem Recht" lesen wir auf Seite 19: "W. Pietruszka, ein Sozialarbeiter aus Fleisch und Blut, der mit dem Thema bestens vertraut ist, fand und sicherte eine wichtige Kinderkartei des S.S. Rasse- und Siedlungsamtes in Lodz mit nummerierten Kindern auf den Fotos". Wir wissen sehr wohl, dass solche Fotos von uns allen gemacht wurden. Wir suchen im Archiv in Łódź, aber es gibt keine. Wir haben das Archiv in Warschau mehrmals besucht. Sie wurden nur gelegentlich gefunden. Wo sind die anderen? Im Archiv in Warschau wurden wir angewiesen, dass wir uns in diesen Angelegenheiten direkt in Lodz bei O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. melden sollten.

Hier erlebten wir eine große Enttäuschung.

    Herr A. G. erklärt dies ohne Verlegenheit: "Ihre Bewerbung, mit der Sie sich an uns wenden, ist ein großer Fehler". Wir versuchen uns zu verteidigen, dass immerhin das Gesetz des Parlaments vom 24.01.1991 über Veteranen, Art. 8 Akt 2 Pkt. 3 sagt" oben. G. unterbricht: "Sie irren sich - wir sind durch kein Gesetz verpflichtet, irgendetwas zu tun", und in einem Anflug von "Ehrlichkeit" fügt er hinzu: "Was wollen Sie? - Du lebst noch, und wenn dich ein Deutscher einmal ins Gesicht geschlagen hat, war das keine Ausrottung". Herr G. hat völlig vergessen, was er in seinen Büchern unter dem Banner von O.K.B.Z.H. in Łódź beschrieben hat.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tragic and hard times came for non-Aryan children, as they were doomed in advance to destruction and extermination. This was confirmed by the O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N. in Lodz in its book entitled "Polish Child in the Years of War and Nazi Occupation 1939-1945". "The Polish child in the years of war and Nazi occupation 1939-1945" on page 5. The Nazi torturers pursued this goal in the most cruel way, under the official label of "Kinderheim". After all, barbed wire entanglements were not necessary for small children. It was enough to destroy by starving, beating, working or by injecting phenol as part of "14 f 13".

    In the "Kinderheims" in Lodz on the streets: Brzeźna 1/3, Karolewska 51, or Kopernika 36 there were German civilian and uniformed personnel. These institutions were often penetrated by various party and S.S. organs. Starvation rations. We were constantly threatened with being shot. Frequent beatings and various elaborate punishments applied under any pretext. Forced to work beyond our strength in childhood. Deprivation of all rights and medical care. Long-term detention in permanent isolation from the Polish environment. Until the end of the occupation, our institutions were under the code name "14 f 15".

    The result of the German "educational care" was extreme physical exhaustion in most of us. The many different illnesses acquired in the "Kinderheims" left permanent marks on our health. Many of us had to be treated in sanatoriums for several years immediately after liberation. We were severely retarded in our mental and physical development. Our appearance was repulsive. Such were the effects of the "educational care" and the various forms of extermination used by the Nazis against us Polish children in the "Kinderheims".

    According to the convention of the General Assembly of the O.N.Z. of 1948 According to the Convention of the General Assembly of the O.N.Z. of 1948, ratified by Poland in 1950, these were crimes against humanity, and particularly cruel because they were committed against small children.

    One is puzzled by the fact that in spite of numerous scientific studies and books published by O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N in Lodz, and by the Main Commission for the Investigation of Crimes in Warsaw and by such well-known authors as J. Kacperska, R. Hrabar, or Dr. Cz. Pilichowski, where the "Kinderheims" mentioned by us are specified as places of extermination of Polish children during the Nazi occupation. In spite of the fact that several dozen prisoners of these camps, direct witnesses of crimes against the Polish nation, are still alive, these camps have not yet been included on the official list of the O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N - that is, in the "black book" where other centres of Nazi crimes in Poland are listed. It is unprecedented that we, the victims of crimes of genocide, crimes against humanity during the Nazi occupation, are forced to personally investigate and prove the obvious truth, the indisputable facts of the Nazi crimes, previously described by the Crime Investigation Committee and presented at the Nuremberg Trials No. 8 and No. 9 as evidence against the war criminals to the public opinion of the whole world. In the course of our search for documents and evidence of the extermination we encounter strange and incomprehensible obstacles on the part of the employees of the offices which, by virtue of their function, should be helping us in our search for the truth. We get the impression that some political games are getting in the way and making it difficult to prove the indisputable facts. In R.Hrabar's book titled "By What Right" on page 19 we read: "A social service worker, perfectly familiar with the issue, full of sincere enthusiasm, a social worker in flesh and blood, W.Pietruszka found and secured an important children's file of the S.S. Race and Settlement Office in Lodz, with numbered children in the photographs". We know very well that such photographs were taken of all of us. We look in the Archive in Łódź, but there are none. We went to the Archive in Warsaw several times. They were found only occasionally. Where are the others? In the Archive in Warsaw we were instructed that in these matters we should report directly in Lodz to O.K.B.Z. P.N.P. I.P.N.

Here we met with a great disappointment.

    Mr. A. G. without embarrassment declares that: "this application of yours and addressing us is one big mistake". We are trying to defend ourselves, that after all the Act of the Parliament from 24.01.1991 about veterans, art. 8 act 2 pkt. 3 says" on top. G. interrupts" you are wrong - we are not obliged by any law to do anything" and in the burst of "honesty" he adds: "what do you want? - You are still alive, and if a German hit you in the face once, it wasn't extermination". Mr G. has completely forgotten what he described in his books under the banner of O.K.B.Z.H. in Łódź.