Dzisiaj
mija 75.
rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Obecnie jest tyle
zamieszania, nienawiści i niezrozumienia, że tak naprawdę młodsze
pokolenia nie rozumieją o co chodzi...Powinniśmy wszyscy pochylić
głowy, w tym dniu powinniśmy myśleć o tych wszystkich, którzy
przekroczyli jako więźniowie bramy tego obozu zagłady. Ja pochylam
swoją głowę i oddaję cześć wszystkim pokrzywdzonym. Materiał
poniżej dedykuję jako przestrogę, że wolność nie jest dana
nikomu na wieczność. Walczmy o nią mądrością i przyjaźnią do
bliźnich. Nigdy więcej wojen i obozów zagłady!
Darek
Konewka (jesteśmy blisko spokrewnieni), zna wszystkich mieszkańców
Będkowa, to właśnie on otwiera przysłowiowe drzwi do ludzi
których po kilkudziesięciu lat mojej nieobecności, dzięki niemu
mogę odwiedzić i przeprowadzać rozmowy. W ten właśnie sposób
mogłem spotkać się z panią Natalią Czarnecką. Ponad 80-cio
letnia mieszkanka Będkowa zaskoczyła mnie okazanym ciepłem podczas
naszego pierwszego spotkania, pamiętała mnie jako małego chłopca,
teraz zmieniłem się...jak wszyscy. Liczyłem się z tym, że pani
Natalia posiada stare zdjęcia, jednak to co mi pokazała przeszło
moje najśmielsze oczekiwania! Kilkadziesiąt starych, naprawdę
starych zdjęć, przedstawiało wiele wątków, począwszy od tematów
kościelnych, grupowych na których są mieszkańcy Będkowa, po
wojskowe! Widząc na tych zdjęciach czołgi, defilujących polskich
żołnierzy w okresie międzywojennym, miałem cichą nadzieję, że
nie znalazły się one w zbiorze rodziny Czarneckich przypadkowo.
Przeglądając te zdjęcia pani Natalia spytała mnie, czy chcę
zobaczyć dokumenty przedstawiające tragiczną historię jej wujków
Mariana i Jana Czarneckich. Biorąc do ręki telegramy, nie
przypuszczałem, że wojskowe zdjęcia będą uzupełnieniem
pasjonującej i zarazem tragicznej historii. Dlatego, pierwszym
tematem będzie tragiczna historia braci Mariana i Jana Czarneckich.
Marian
i Jan Czarneccy
Nie
co dzień jest możliwość trzymania w rękach takich dokumentów.
Dokumentów grozy, w tym właśnie momencie człowiek uświadamia
sobie tragizm całej sytuacji, co jest warte ludzkie życie…
Przychodzi pocztą świstek papieru informujący, że ten i ten
zmarł, po prostu zmarł...Takich telegramów zostało wysłanych
setki tysięcy.., Niemczy byli bardzo skrupulatni w dokumentacji.
Samo kłamstwo i obłud, jedyną prawdą w tym wszystkim jest
śmierć...Niema słowa o ludobójstwie, nieludzkim traktowaniu,
zezwierzęceniu hitlerowskich oprawców..
Dwóch
młodych ludzi umiera po miesiącu pobytu w hitlerowskiej kaźni!
Obydwaj zostali deportowani do KL Auschwitz w dniu 18.9.1942 r.
transportem zbiorowym. „Umierają”: Marian 19 października
1942roku na „zapalenie płuc”, natomiast Jan „umiera” dzień
później, bo 20 października 1942 roku na ”nieżyt jelit przy
ropowicy”….
W
międzyczasie prowadziłem intensywną korespondencję z Panem
Szymonem Kowalskim
Zastępcą
Kierownika Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Dzięki
jego przychylności i uprzejmości (nie zawsze można uzyskać kopie
dokumentów i dokładne informacje) mogłem otrzymać i zaprezentować
w tym materiale, uzupełnienie tej tragedii. Serdecznie dziękuję
Panie Szymonie!
Cieszę
się bardzo, że pomogłem uzupełnić dokumentację dotyczącą obu
braci, gdyż Muzeum nie posiadało skanów obu telegramów, także
szczegółów z ich życia w Będkowie i uwięzienia w Tomaszowie
Mazowieckim.
Szanowny
Panie,
bardzo
dziękuję za e-mail z dnia 19 marca br. oraz przesłane skany
dokumentów i fotografii.
Uprzejmie
informuję, że po starannie przeprowadzonej kwerendzie wśród
będących w naszym posiadaniu dokumentów, ustaliłem co następuje:
CZARNECKI
Jan ur. 9.5.1903 r. Będków; zam. Będków, s. Adama i Feliksy
z d. Lipińskiej; robotnik rolny; został deportowany do KL
Auschwitz w dniu 18.9.1942 r. transportem zbiorowym.
W
obozie oznaczony jako więzień Polak polityczny numerem 64351.
Pod
datą: 16.10.1942 r. notowany w książce szpitala obozowego – blok
21 (chirurgia).
Pod
datą: 20.10.1942 r. odnotowano Jego zgon w KL Auschwitz. W akcie
zgonu jako oficjalną przyczynę śmierci podano nieżyt jelit przy
ropowicy (Darmkatarrh bei Phlegmone); należy jednak pamiętać, że
przyczyny zgonu podawane w aktach zgonu więźniów obozu były w
dużej mierze fałszowane.
CZARNECKI
Marian ur. 4.8.1910 r. Będków; zam. Będków, s. Adama i
Feliksy z d. Lipińskiej; robotnik rolny; został
deportowany do KL Auschwitz w dniu 18.9.1942 r. transportem
zbiorowym.
W
obozie oznaczony jako więzień Polak polityczny numerem 64350.
Pod
datą: 12.10.1942 r. notowany w książce szpitala obozowego –
rentgen.
Pod
datą: 19.10.1942 r. odnotowano Jego zgon w KL Auschwitz. W akcie
zgonu jako oficjalną przyczynę śmierci podano zapalenie płuc
(Lungenentzündung).
Podstawą
źródłową powyższych ustaleń są:
-
numerowe wykazy transportów przybyłych do KL Auschwitz;
-
zbiór obozowych fotografii więźniów;
-
książki szpitala obozowego – blok 21 i rentgen;
-
księgi zgonów z KL Auschwitz.
W
uzupełnieniu pragnę dodać, że dokumenty odnalezione
i przechowywane w Archiwum Muzeum stanowią jedynie część
akt wytworzonych podczas istnienia obozu. Ich analiza pozwala
odtworzyć tylko w pewnym zakresie losy więźniów KL Auschwitz.
W
końcowym okresie istnienia obozu, na polecenie władz SS, zniszczono
większość akt obozowych, w celu ukrycia rozmiarów
ludobójstwa oraz utrudnienia pociągnięcia do odpowiedzialności
winnych zbrodni esesmanów - wśród tych dokumentów wiele zespołów
akt personalnych, pozwalających zidentyfikować konkretne osoby
przebywające w obozie.
W
załączeniu przesyłam Panu skany fotografii obozowych. Oczywiście,
wyrażam zgodę na ich publikowanie, bardzo proszę jednak o
każdorazowe podawanie informacji, że pochodzą one z Archiwum
Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
W
celu uzupełnienia naszych informacji będę wdzięczny za przesłanie
biogramów braci Czarneckich.
Z
wyrazami szacunku\
Szymon
Kowalski
Zastępca
Kierownika Archiwum
Państwowe
Muzeum Auschwitz-Birkenau
Powyżej,
telegram wysłany z KL Auschwitz – Birkenau, największego
niemieckiego obozu koncentracyjnego zagłady, założonego w połowie
1940 roku w Oświęcimiu. Oświęcim jak i reszta okupowanej Polski
został włączony w skład Trzeciej Rzeszy. Potrzeba budowy obozów
zagłady była wielka, przepełnione więzienia i areszty musiały
przyjmować następnych nieszczęśników. Nie wystarczyły masowe
egzekucje, tylko niewielki procent więźniów był wypuszczany na
wolność. Dla niemieckiego okupanta, wszyscy Polacy byli wrogami,
ludźmi gorszego sortu. Masowe łapanki, każdego dnia setki, tysiące
ludzi nie wracało do domu, ich nowym miejscem „zamieszkania”
były więzienia i areszty. Jak wcześniej wspomniałem, obóz w
Oświęcimiu przyjmował więźniów, według historyków trafiło do
niego ponad 1,3 miliona osób. Ponad 150 tysięcy Polaków, 1,1
miliona Żydów (większość obywateli Polskich), 23 tysiące Romów
i ponad 30 tysięcy innych narodowości. Ogółem męczeńską śmierć
poniosło ponad 1,1 milion niewinnych istnień ludzkich. Wśród nich
było dwóch braci urodzonych w Będkowie….
Wracam
do wspomnień pani Natalii. Zapytałem, co może powiedzieć na temat
tych tragicznych wydarzeń?
-
Pamięć jest zawodna, pewne wątki znikają z mojej głowy. To, co
mogę powiedzieć z całą pewnością, to to, że mój wujek Marian
został aresztowany prze oddział SS. Był żołnierzem kampanii
wrześniowej, po jakimś czasie przyjechał do Będkowa razem z
kolegą i się ukrywał w domu swojego brata Jana. Gdyby nie donos
jakiegoś sąsiada, prawdopodobnie Niemcy nigdy by go nie znaleźli…
To jest tylko przypuszczenie, innym wątkiem było to, że zabito
jakiegoś Niemca i oddziały policji i wojska szukali w Będkowie
winnych tego zabójstwa.
-
Fakt, faktem, że Mariana znaleziono i pod eskorta zawieziono do
Gestapo w Tomaszowie lub w Brzezinach. W czasie akcji policji, Jan
był w polu, nic nie wiedział o tej tragedii. Gdy wrócił do domu
dowiedział się o wszystkim, tak jak stał zdecydował się pomóc
bratu. Poszedł piechotą chcąc ratować swojego brata. Twierdził,
że on to załatwi, niedługo wrócą oboje do domu…
-
Nigdy więcej nie wrócili, nie wiem jak długo trzymano ich w
mordowni gestapo, to, że wywieziono ich transportem do obozy
koncentracyjnego, dowiedzieliśmy się później.
Jest
zbyt wiele białych plam w tej historii, czy jest szansa na dopisanie
reszty, trudno powiedzieć. To samo dotyczy historii kaprala Mariana
Czarneckiego jako żołnierza Wojska Polskiego. Nie mogę ugryźć
tego tematu w żaden sposób.
Pani
Natalia potwierdziła, że wojskowe zdjęcia były własnością
Mariana