Wczoraj wieczorem otrzymałem wiadomość od dobrego znajomego, pana Włodzimierza Mazuchowskiego, że ma kontakt z pewną panią, potomkinią osadników niemieckich z Nowosolnej, Wiączynia i Zgierza. Dodatkowego smaku dodawało to, że chce swoje materiały przekazać, abym umieścił je na swoim blogu!
Po kilku godzinach w 10-ciu częściach otrzymałem wspaniałe materiały z dopiskiem:
Szanowny Andrzeju Braun, cieszę się, że otrzymałem od Ciebie wiadomość. Jestem X, urodzona w 1951 roku w X, moim ojcem był X.X., urodzony w 1920 roku w Krzywiu/Zgierzu, zmarły w 2002 roku w X.
Materiały prześlę na mój inny adres mailowy: ........ Możesz publikować co chcesz - jeśli wspominasz o mnie, to tylko pod moim imieniem "X".
Pozdrawiam! X
Zamiast imienia i nazwiska na prośbę tej Pani wstawiam X
Czytelnicy, którzy są zainteresowani początkami osadnictwa niemieckiego na ziemiach wokół Łodzi, w szczególności: Andrespola, Andrzejowa, Wiączynia, Nowosolnej, niech się przygotują na wspaniałe materiały!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gestern Abend erhielt ich von einem guten Freund, Herrn Włodzimierz Mazuchowski, die Nachricht, dass er Kontakt zu einer Dame hat, einer Nachfahrin der deutschen Siedler aus Nowosolna, Wiączyn und Zgierz. Das Besondere daran war, dass sie ihr Material weitergeben wollte, damit ich es in meinem Blog veröffentlichen konnte!
Nach ein paar Stunden in 10 Teilen erhielt ich die wunderbaren Materialien mit einer Notiz:
Lieber Andrzej Braun, ich freue mich, von Ihnen zu hören. Ich bin X, X in X, mein Vater
war X X, geboren 1920 in Krzywie/Zgierz, gestorben 2002 in X.
Ich werde Ihnen Material schicken über meine andere Mailadresse: ........ Sie können
veröffentlichen, was Sie möchten - wenn Sie mich angeben, dann nur unter meinem
Vornamen "X".
Herzliche Grüße!
X
Leserinnen und Leser, die sich für die Anfänge der deutschen Besiedlung in den Ländern
um Łódź interessieren, im Besonderen: Andrespol, Andrzejów, Wiączyń, Nowosolna, macht
euch auf tolles Material gefasst!
Gazeta Warszawska, nr 151/ czwartek, 23 czerwca- 3 lipca 1860 r.
Źródło; Dodatek do Gazety Warszawskiej nr 151
Szwabska kolonia Neu-Sulzfeld (Nowosolna) w Polsce
Kolonia ta, największa w Polsce, składająca się ze 132 domów i licząca około 1200 dusz, położona jest na płaskowyżu pomiędzy miastami Łodzią i Brzezinami, a rozplanowana jest w kształcie gwiazdy, z pierścieniem lub rynkiem i ośmioma ulicami biegnącymi promieniście, które prowadzą do miast i wsi: Łódź, Zgierz, Stryków, Byszewy, Brzeziny, Wiaczyn, Mileszki i Stoków i noszą ich nazwy.
Mówi się, że miejsce to zawdzięcza taką budowę pierwotnemu planowi stania się miastem. W dawnych czasach cały ten obszar, pomiędzy miastami Łódź, Zgierz, Stryków i Brzeziny, był gęstym i nieprzeniknionym lasem zamieszkałym przez wilki i inne drapieżniki. Pierwsze osadnictwo miało miejsce pod panowaniem pruskim w 1801 r.; wcześniej w dolinie, na północny wschód od pierścienia, przy źródle powstała jedynie mała polska wieś Wiaczyn, składająca się z 7 zagród i należąca do parafii Mileszki.
Pierwsi osadnicy, Szwabowie z Wirtembergii i Badenii, sprowadzeni tu na apel rządu pruskiego, nie robili tego inaczej niż obecni osadnicy w Ameryce. Wycinali drzewa, budowali domki z bali, a pozostałe drewno, o ile go nie używali, spalali na popiół jako nawóz na swoje pola, bo inaczej im to przeszkadzało, a nie mogli znaleźć na nie innych nabywców. Aby wszystko szło szybko, budowano domy o lekkiej drewnianej konstrukcji i ścianach wyłożonych kamieniami błotnymi oraz ogrody ogrodzeniowe.
Za tę pierwszą budowę rząd pruski zapłacił z góry z własnych pieniędzy, a nawet dopłacił 10 talarów za każdy pruski akr lasu, tak że później wszystkie te wydatki miały być zwrócone z kosztów.
Mała polska wieś została rozebrana i przeniesiona w obecne miejsce. Ponieważ pierwsi osadnicy prowadzili uprawę w bardzo korzystnych warunkach, w których otrzymali ziemię od rządu pruskiego bezpłatnie, z 6-letnim zwolnieniem z podatku, byli pracowici i oszczędni, dzięki czemu dobrze prosperowali.
Wkrótce, w latach 1803, 1804 - 1806, podążyło za nimi jeszcze kilku ich szwabskich rodaków, aż liczba, ustalona pierwotnie według ankiety, wzrosła do 85 majątków. Również karczma znajdująca się dawniej w polskiej wsi została zastąpiona obecną, wybudowaną przy obwodnicy już w 1804 roku i nazwaną Rothe Krug (Czerwony Dzban), w której przeniesiono tu drogi z Łodzi i Zgierza, do Brzezin.
Ponieważ pierwsi koloniści byli ludźmi bez pieniędzy, otrzymali ziemię w dziedziczną dzierżawę i płacili Koronie, jako oprocentowanie, 2 fl. od pruskiego akra rocznie. Wszystkie przywileje nadane im przez Prusy zostały im również nadane przez ten rząd, gdy Polska po 1806 roku została uczyniona Wielkim Księstwem Warszawskim i znalazła się pod opieką Francji.
Cały obszar należący obecnie do kolonii, łącznie z terenami budowlanymi i drogami, wynosi 200 hektarów oprocentowanej ziemi pod pługiem, ale tylko 194 hektary, które są wydawane kolonistom w działkach o powierzchni od 4 arów do 4 hektarów i są przez nich uprawiane jako własność alienable*.
Gleba jest przeważnie, z nielicznymi wyjątkami, lekka, piaszczysta, ale na ogół zimna, do czego przyczynia się duża wysokość, dlatego zima jest tu zawsze dłuższa, a niebo hojniejsze w większe masy śniegu niż na nizinach, co miało miejsce zwłaszcza minionej zimy.
Dużym mankamentem kolonii jest brak wody, którą często trzeba sprowadzać z daleka dla bydła. Z powodu tego braku źródeł, prawie zupełnie brakuje też łąk, a rolnicy są zdani jedynie na uprawę ziół pastewnych, zwłaszcza koniczyny, aby nakarmić swój inwentarz, dlatego w latach suchych łatwo brakuje paszy i makuchy muszą wszystko zastąpić.
Mimo to jednak prawie wszyscy koloniści są dość zamożni, bo mają w pobliżu ludne miasto fabryczne Łódź, w którym mogą sprzedawać swoje wyroby, i zawsze mogą je sprzedawać po dobrych cenach; ci więc, którzy nie mogą się pochwalić tym dobrobytem, mogą tylko szukać jego przyczyny w braku pracowitości i nie uporządkowanym życiu. Profesjonaliści są nieliczni wśród nich, ze względu na łatwość komunikacji z miastem, i są ograniczone do potrzeb, jak krawców, szewców, piekarzy, tkaczy lnu, kołodziejów i kowali.
Dwie gospody, z specjalizacją rzeźnicką, z których jedna ma także sklep, zaspokajają inne nieuniknione potrzeby.
W dawnych czasach, w okresie pierwszych polan i obfitości drewna, istniała tu również huta szkła, ale już dawno zniknęła i została rozebrana.
Teraz są jeszcze dwa wiatraki. Cała kolonia zachowała jak dotąd dość czystą etniczność, bo choć z pierwszych kolonistów, w tym ich potomków, pozostało zaledwie kilku, bo w 1824 r., przynagleni ówczesnymi okolicznościami i w nadziei na jeszcze lepszy byt, wielu odpowiedziało na apel wyniosłego cesarza Aleksandra I. o skolonizowanie Besaru. Aleksandra I do kolonizacji Besarabii i tam pozostali, wielu innych ich rodaków przybyło w latach 1816, 1817 i 1818 z palatynackiej Bawarii i zajęło ponownie opuszczone miejsca.
Wśród nich jest obecnie tylko kilka rodzin ze Starej Bawarii, Saksonii, Austrii i Turyngii. Mieszka tu również rodzina żydowska, szklarz.
Szczególnym przywilejem, opartym na wzajemności z Francją, nadanym im przez Jego Cesarską Mość Mikołaja I, jest to, że wszyscy, którzy są jeszcze francuskimi poddanymi, a nawet ich dzieci i dzieci dzieci, korzystają z wolności wojskowej. Jego Wysokość Cesarz Mikołaj I okazał im także, jak wszystkim koloniom pruskim w Polsce, swoje miłosierdzie, zrzekając się zwrotu zaliczkowych kosztów uprawy, obciążających ich dobra jeszcze z czasów pruskiego panowania w 1829 roku. Z przywileju wolności wojskowej korzystają również członkowie Braci Herrenhut** i zgromadzeń siostrzanych, którzy są tu silnie reprezentowani przez wielu uczestników i od 1837 roku posiadają własny dom spotkań z liderem (lektorem).
Ponieważ Herrenhutersi mieszkający w okolicznych miejscowościach również uczęszczają do tego domu spotkań i tworzą z miejscowymi członkami zbór. Dlatego w tym domu spotkań odbywają się liczne spotkania i nabożeństwa we wszystkie główne święta chrześcijańskie, w trzeci dzień świąt, a także w innych okresach roku.
Na czele gminnej administracji kolonii stoi wybrany przez samą społeczność nauczyciel, ale to od jego samowoli zależne jest, jak długo chce administrować urzędem.
Wybierany jest wtedy nowy, ale poprzedni też może być ponownie wybrany. Ze strony władzy królewskiej przewodniczy jej Woyt (Wojt), który sprawuje policję, pobiera podatki państwowe, jest upoważniony do rozstrzygania sporów w pierwszej instancji i jest pierwszym pośrednikiem pomiędzy i jest pierwszym pośrednikiem między rządem państwa a gminą.
- ciąg dalszy nastąpi -
** - Bracia morawscy, Ewangelicka Jednota Braterska, herrnhuci – ewangelicka wspólnota kościelna ukształtowana w XVIII wieku w Niemczech, nawiązująca do doktryny i tradycji braci czeskich. Wikipedia
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Warschauer Zeitung, Nr. 151/ Donnerstag, 23. Juni- 3.Juli
1860
Quelle; Beilage zur Warschauer Zeitung Nr. 151
Die Schwabenkolonie Neu- Sulzfeld ( Nowa Solna ) in Polen
Diese Kolonie, die größte aus 132 Häusern mit ca. 1200
Seelen bestehende in Polen, liegt auf einer zwischen den Städten Lodz und
Brzeziny befindlichen Hochebene und ist sternförmig, mit einem Ringe oder
Marktplatze und acht strahlenförmig auslaufenden Straßen, die nach den Städten
und Dörfern Lodz, Zgierz, Strykow, Byszewy, Brzeziny,Wiaczyn, Mileszki und
Stokow, führen und darnach ihre Namen tragen, ziemlich ausgedehnt angelegt.
Diese Bauart, soll der Ort, dem ursprünglichen Plane, zu einer
Stadt zu verdanken haben. Früher war diese ganze Gegend, zwischen den Städten
Lodz, Zgierz, Strykow und Brzeziny, ein dicker, von Wölfen und anderen
Raubtieren bewohnter und undurchdringlicher Wald. Die erste Anlage geschah
unter preußischer Herrschaft im Jahre 1801; es entstand vorher im Thale,
nordöstlich vom Ringe, an einem Quell, nur ein kleines, aus 7 Bauernhäusern
bestehendes, zum Kirchspiele Mileszki gehöriges, polnisches Dörfchen Wiaczyn.
Die ersten Ansiedler, Schwaben aus Württemberg und Baden,
durch einen Aufruf der preußischen Regierung hierher geführt, machten es daher
nicht anders, als die jetzigen Ansiedler in Amerika. Sie fällten Bäume, bauten
Blockhäuser und verbrannten das übrige Holz, soweit sie es nicht gebrauchten,
zu Asche als Dünger für ihre Äcker, weil es ihnen sonst im Wege lag und sie
andere Abnehmer dafür nicht fanden. Auch wurden, damit es schnell gehen sollte,
Häuser mit einem leichten Holzverbande und Wänden mit Lehmsteinen und
Zaungärten ausgefacht, hingestellt.
Diesen ersten Aufbau, besorgten vorschußweise, mit ihrem
Gelde, die preußische Regierung und zahlte selbst noch für jeden preußischen
Morgen Wald, 10 Thaler Rodekosten, so das später, alle diese Auslagen, von den
Kosten, ihr wieder erstattet werden sollten.
Das kleine polnische Dörfchen wurde abgebrochen und nach seiner
jetzigen Stelle verlegt. Weil die ersten Ansiedler unter sehr günstigen
Verhältnissen, in dem sie von der preußischen Regierung, das Land
unentgeltlich, mit 6 jähriger Abgabenfreiheit erhielten, sich angebaut hatten,
fleißig und sparsam waren und sich somit wohl befanden.
So folgten bald 1803, 1804 bis 1806, noch mehrere ihrer
schwäbischen Landsleute ihnen nach, bis die Zahl, wie ursprünglich, laut
Vermessung bestimmt, auf 85 Wirthschaften gestiegen war. Auch wurde die, früher
im polnischen Dörfchen befindliche Schenke, durch die jetzige, am Ringe schon 1804
erbaute ersetzt und der rothe Krug genannt, in dem die Straßen von Lodz und
Zgierz, nach Brzeziny, hierher verlegt wurden.
Da die
ersten Kolonisten, alle unbemittelte, vom Geld entblößte Leute waren, so
bekamen się das Land in Erbpacht und zahlen der Krone, als zinspflichtig,
jährlich jetzt noch vom Preußischen Morgen 2 fl. Alle von Preußen, ihnen
zugesicherten Vergünstigungen, wurden, als Polen nach 1806 zum
Großherzogtum Warschau gemacht, unter französischen Schutz kam, ihnen
aber auch von dieser Regierung gewährt.
Die ganze, jetzt
zur Kolonie gehörige Arealausdehnung, Bauplatz und Straßen mitgerechnet,
beträgt 200 Hufen verzinsliche, unterm Pfluge befindliche, jedoch nur 194 Hufen,
die in Parzellen von 4 Morgen, bis 4 Hufen, an die Kolonisten ausgegeben sind
und von ihnen, als veräußerliches Eigentum bewirtschaftet werden*.
Der Boden
ist mehrenteils, mit wenigen Ausnahmen, leichter Sandboden, aber im Allgemeinen
kalt, wozu noch die hohe Lage mitwirkt, weßhalb hier der Winter sich stets länger ausdehnt und der Himmel, mit größeren
Schneemassen, sich freigebig zeigt, als im tiefen Flachlande, was
besonders im verflossenen Winter, der Fall war.
Ein großer Nachteil
für die Kolonie, ist der Mangel an Wasser, das für das Vieh, oft weither
angefahren werden muss. Wegen dieses Mangels an Quellen, fehlt es auch fast
ganz an Wiesen und die Landwirte sind zur Nährung ihres Viehbestandes, nur auf
den Bau von Futterkräutern, namentlich Kleebau, angewiesen, weßhalb in
trockenen Jahren, leicht
Futtermangel
eintritt und Ölkuchen, alles ersetzen müssen.
Dessen ungeachtet,
sind doch aber fast alle Kolonisten, im ziemlichen Wohlstande, weil sie
zum Absatz ihrer Produkte, die volkreiche Fabrikstadt Lodz, in ihrer Nähe haben
und immer zu guten Preisen verkaufen können, diejenigen deßhalb, die sich dieser
Wohlhabenheit nicht rühmen können, haben den Grund davon nur in ihrem mangelnden
Fleiße und
unordentlichen Leben zu suchen. Professionisten gibt es nur wenige unter ihnen,
wegen der leichten Kommunikation mit der Stadt und beschränken sich diese, nur
auf die Notwendigkeiten, als auf Schneider, Schuhmacher, Bäcker,
Leineweber, Stellmacher und Schmied.
Zwei Schenken, mit der Gerechtigkeit zur Fleischerei, von denen die eine, auch einen Kaufladen damit verbindet, befriedigen die übrigen unumgänglichen Bedürfnisse.
Früher, zur Zeit der ersten Rodungen und des Holzüberflusses, war hier auch eine Glashütte, die aber schon lange wieder eingegangen und abgebrochen ist.
Jetzt sind noch zwei Windmühlen vorhanden. Die ganze Kolonie hat sich bis jetzt in ihrem Volksstamme, ziemlich rein erhalten, denn obgleich von den ersten Kolonisten, auch in ihren Nachkommen, nur noch wenige vorhanden sind, weil im Jahre 1824, von den Zeitverhältnissen gedrängt und in der Hoffnung, einer noch besseren Existenz, viele einem Aufrufe, des hochseligen Kaisers Alexander I. zur Kolonisierung nach Bessarabien folgten und dort geblieben sind, so kamen doch namentlich in den Jahren 1816, 1817 und 1818 viele andere ihrer Landsleute, aus Pfalzbayern nach und nahmen dafür die verlassenen Plätze wieder ein.
Es befinden sich jetzt nur einige wenige Familien aus Altbayern, Sachsen, Österreich und Thüringen unter ihnen. Auch eine Judenfamilie, ein Glaser, wohnt hier.
Eine besondere, auf Gegenseitigkeit mit Frankreich beruhende, von Seiner Majestät, dem Kaiser Nicolaus I. ihnen gegebene Vergünstigung ist die, dass Alle, die noch als französischen Untertanen sind und selbst deren Kinder und Kindeskinder Militärfreiheit genießen. Seine Majestät der Kaiser Nicolaus I. erwies ihnen, wie allen preußischen Kolonien in Polen, auch seine Gnade darin, dass er ihnen die Rückzahlung, der von preußischer Herrschaft her, auf ihren Grundstücken, noch lastenden, vorgeschossenen Anbaukosten 1829 erließ. Die Vergünstigung der Militärfreiheit genießen, auch die Mitglieder der Herrenhuter Brüder- und Schwestergemeinde, die hier durch viele Teilnehmer stark vertreten sind und seit 1837 ein eigenes Versammlungshaus, mit einem Vorsteher (Vorleser) besitzen.
Da sich auch die, in den umliegenden Städten wohnenden Herrenhuter zu diesem Bethause halten und mit den hiesigen Gliedern eine Gemeinde bilden. So werden in diesem Versammlungshause, an allen christlichen Hauptfesten, den dritten Festtag und auch zu anderen Zeiten im Jahre, sehr zahlreiche Zusammenkünfte und Andachten abgehalten.
Die Gemeindeverwaltung der Kolonie, wird durch einen, von ihr selbst gewählten Schulzen geleitet, von dessen Willkür es aber abhängt, wie lange er das Amt verwalten will.
Worauf dann ein neuer gewählt wird, wobei die Wahl aber auch den bisherigen wieder treffen kann. Von Seiten der königlichen Regierung, ist ihr ein Woyt (Wojt) vorgestzt, der die Polizei ausübt, die Staatsgefälle erhebt, Streitigkeiten in erster Instanz zu schlichten befugt und erste Mittelsperson zwischen der Staatsregierung und der Gemeinde ist ( Schluss folgt )