Od dosyć dawna leżało zaproszenie pana Wojciecha Chwastowskiego do odwiedzenia Stowarzyszenia Historycznego "Strzelcy Kaniowscy" w Łodzi, przy ulicy Żeligowskiego 5/9. Poznaliśmy się na Facebooku, dokładnie na Łódzkim Wehikule Czasu. Wstawiłem tam ślubne zdjęcia żołnierza z 1932 roku, służącego w 4 Pułku Artylerii Ciężkiej w Łodzi. poproszono mnie o przesłanie jak najlepszej jakości skanu tego zdjęcia. Jak zwykle nie zastanawiałem się ani chwili i postanowiłem przekazać je do miejscowej Izby Pamięci. Niestety epidemia koronawirusa oddaliła możliwość spotkania. Tydzień temu otrzymałem informację od mojego kolegi Ryszarda Świetlickiego, że jest możliwość odwiedzin, gdyż w sobotę 30 maja będzie Izba dostępna dla zwiedzających. Tym sposobem, spotkaliśmy się w kameralnym gronie na terenie Izby Tradycji 28 Pułku Strzelców Kaniowskich która znajduje się w dawnych przedwojennych koszarach pułkowych – obecnie jest to siedziba Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Ponad dwugodzinna wizyta upłynęła bardzo szybko, rozmowy, rozmowy trwały bez końca. także były i prezenty w postaci zdjęć, które kolega z Izby Pamięci skrzętnie skanował, obiecując, że znajdą się w drugim tomie albumu o 28 Pułku, gdyż materiał z ponad 300 nowymi zdjęcia jest w przygotowaniu!
Ja ze swojej strony przekazałem także drugie zdjęcia, które wzbudziło sporo emocji, cieszę się, że chociaż w malutkim stopniu dokładam się do wzbogacania zbiorów.
Bardzo liczę również na to, że temat ppłk. Kudaja wróci, gdyż na cmentarzu w Pabianicach, gdzie on spoczywa, powinna być chociaż pamiątkowa tablica informująca. Jego grób skasowano, pochowano na jego miejscu kogoś innego, wielka strata...
niedziela, 31 maja 2020
wtorek, 19 maja 2020
Bukowiec - Königsbach - Cmentarz ewangelicki - Nowe porządki - cz.2
Dzień 19 maja 2020 roku, po raz pierwszy od miesięcy odwiedziłem "mój cmentarz". Smutny widok, zarośnięty, od 13 grudnia ubiegłego roku nikt z nowych gospodarzy nie pofatygował się aby coś na nim zrobić... Na tablicy informacyjnej umieściłem pismo, że rezygnuję z prac na tym cmentarzu. Ten dokument zniknął, jestem przekonany, że odwiedzający tę nekropolię całą winą za obecny stan mnie obciążają...Ktoś powie: czego on chce, przecież na zdjęciach widać piękną zieleń, , zalecane są obecnie kwietne trawniki, zgadza się, jestem cały za, jeśli obiekty pod gminnym protektoratem również będą traktowane podobnie: trawniki przed Gminą, czy skwer w Kurowicach...
Myślę, że kilka fotek powie więcej niż słowo pisane.
Ps. Tuje uschły, a feralnego grudniowego dnia, podczas deszczowej pogody, druhowie z OSP w Bukowcu, podlewali te krzewy, zapominając jednocześnie, że raz nie wystarczy...
piątek, 15 maja 2020
Bukowiec - Königsbach - Cmentarz ewangelicki - Nowe porządki - cz.1
Przez długie miesiące nie pisałem na blogu o cmentarzu ewangelickim w Bukowcu...Zbyt bardzo bolało, nie zaleczyły się "świeże rany", kiedy to 1 września ubiegłego roku na Komisji Rady Gminy w Brójcach, poinformowałem, że z tym dniem rezygnuję z opieki nad cmentarzem. Miałem powody żeby zrezygnować, po połowie stan zdrowia (kilkanaście dni później trafił mnie 2 zawał serca jak i podejście co niektórych decydentów.
Cztery i pół roku poświęcałem swój wolny czas na pielęgnację, przywrócenia godności tam spoczywających. Setki godzin wcale nie lekkiej pracy + koszty finansowe (paliwo, zniszczone piły spalinowe, łańcuchy, nasiona, sadzonki, materiały na ławy, tablicę informacyjną. Nigdy nie wypominałem tego, dobrowolnie podjąłem się tej pracy. Liczyłem jednak, że usłyszę choć słowo podziękowania ze strony właściwych osób, chociażby za to, że znów odwiedzają tę nekropolię turyści z zagranicy, pisze się o Bukowcu, gminie.
Daremne oczekiwanie..., zamieszczam wpis na stronie Gminy Brójce (Facebook) z dnia 13 grudnia (prezentuję 4 z kilkunastu zdjęć z tej akcji):
Stary cmentarz ewangelicko-augsburski w Bukowcu wygląda o wiele ładniej. Jest tam teraz bardziej zielono.
10 grudnia br. Radosław Agaciak, wójt gminy i radni: Magdalena Comporek, Marek Muras, Leszek Banach i Andrzej Płuciennik przy wsparciu Krzysztofa Brandenburga z Biura Rady Gminy i Marioli Woźnej z Referatu Gospodarki Przestrzennej i Ochrony Środowiska UG Brójce, usunęli szpecące tę nekropolię uschnięte krzewy i posadzili na ich miejsce nowe żywotniki i świerki. Całą akcję wspierali druhowie z OSP Bukowiec.
Kiedy latem ubiegłego roku sadziłem z Krzysiem Comporkiem olbrzymie tuje i inne krzewy nikogo chętnego nie było, jak i przez cały ten miniony czas... Kilkadziesiąt razy jeździłem swoim samochodem z przyczepą, przywoziłem po 200 litrów wody , żeby ratować krzewy podczas suszy. Niestety poddałem się, stan zdrowia nie pozwalał na duży wysiłek, kosiłem każdego tygodnia trawę i odchwaszczałem ramy grobowe... Uznano, że cmentarz szpeci..., trudno, takie jest życie....
W drugiej części zaprezentuję, jak obecnie wygląda ten cmentarz, przejęty prze Gminę Brójce, stan na dzień 15 maja...
wtorek, 12 maja 2020
Szmul Rzeszewski - Judaika - Szachy - Ozorków - USA
Znalezione w sieci, bliskie, bo pochodzi z okolic Łodzi!
WrOpenUp
Samuel Reshevsky (Szmul Rzeszewski) was born in Ozorkow, Poland and after World War I his family immigrated to the United States of America.. Samuel learned chess when he was only 4 years old!!!! At age 8 he was playing chess against chess masters - here is a picture taken in France, 1920. He only lost 8 games out of 1,500 chess games in his life.
Lubisz grać w szachy w domu??
Samuel Reszewski (Szmul Rzeszewski) urodził się w Ozorkowie, a po I wojnie światowej jego rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych Ameryki.. Samuel nauczył się szachów mając zaledwie 4 lat!!!! W wieku 8 lat. grał w szachy przeciwko szachom - oto zdjęcie zrobione we Francji, 1920. przegrał tylko 8 meczów z 1,500 meczów szachowych w życiu.
Samuel Reszewski (Szmul Rzeszewski) urodził się w Ozorkowie, a po I wojnie światowej jego rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych Ameryki.. Samuel nauczył się szachów mając zaledwie 4 lat!!!! W wieku 8 lat. grał w szachy przeciwko szachom - oto zdjęcie zrobione we Francji, 1920. przegrał tylko 8 meczów z 1,500 meczów szachowych w życiu.
wtorek, 5 maja 2020
Henryk Mantyk - Rogowiec - Kleszczów - Sołtys - Wspomnienie
..."Andrzejku, dzisiaj rano zmarł w Rogowcu Heniek Mantyk. Dowiedziałam się o tym od Wiesi Ziółkowskiej, która po godzinie 12 do mnie zadzwoniła. Na razie nic więcej nie wiem"... Wiesia.
Tą wiadomość w formie SMS-a otrzymałem 2 maja. Muszę przyznać, że spodziewałem się podobnej wiadomości... Dosłownie 2 tygodnie temu dowiedziałem się, że stan Henia nie jest dobry, bardzo cierpi, w czerwcu miał obchodzić swoje 87 urodziny.
Heniu Mantyk z czasów służby wojskowej.
Spotkałem się z nim dwa lata temu, muszę przyznać, że byłem bardzo przygnębiony, widząc jak wychodził z szopy znajdującej się na tyłach podwórka. Zgarbiony, przekrzywiony, podpierał się laską... Twarz uwidaczniała cierpienia jakie towarzyszą każdemu ruchowi. Chciałem dowiedzieć się czegoś na temat historii Rogowca, przecież to żywa historia tej wioski. Jednak nie był przygotowany na taką rozmowę, nawet najprostsza rozmowa sprawiała mu trudność. Chciałem zobaczyć jakieś zdjęcia rodziny Mantyków, stwierdził, ze takowych nie posiada, że wszystko co mieli, miał Nikodem (brat Henia). Nie odważyłem się na powtórną wizytę. Dowiadywałem się o jego stanie zdrowia poprzez osoby trzecie. Wiem, że bardzo pragnął śmierci, ból, niedołężność, starość, odbiło na nim takie pięto, że nawet ten Rogowiec, który kochał ponad życie nie był w stanie motywować do dalszej egzystencji...
Jeszcze dwa lata temu, w Rogowcu mieszkało "trzech muszkieterów", trzech najstarszych mieszkańców. Romek, Heniu i Maniek. W październiku 2018 roku odszedł na zawsze Romek Braun (85 lat), obecnie pozostał Maniek -Marian Nagoda. Cała trójka była rówieśnikami, urodzili się w 1933 roku.
Każdy z nich był wyjątkową postacią, tym razem skupię się na osobie Henia. Zawsze odnosiłem się z wielkim szacunkiem do jego osoby, był ode mnie starszy o 20 lat, nigdy z jego strony nie spotkałem się z niechęcią, był niezwykle do mnie miły. Nie bałem się go gdy jako chłopiec broiłem na Rogowcu. W przeciwieństwie do jego brata Irka, który nie raz mnie i naszą wakacyjną bandę pogonił...Nie mogę podać dokładnych dat, być może otrzymam je w późniejszych okresie. Wiem tylko, że Sołtysem był bardzo długo, tą schedę przejął po swoim tacie Leonie. Pamiętam, że to u niego był jedyny telefon we wsi, był on oknem na świat. Nie raz ratował ludzkie życie, pamiętam,że jako nastolatek miałem silny atak kamieni nerkowych, Heniu z wujkiem Romkiem biegiem polecieli dzwonić na pogotowie. Do przyjazdu pogotowia, paznokciami rysowałem tynk na ścianie...
Z tego co usłyszałem, to on nazwał ulicę w Rogowcu, ulicą Wiejską, tak pozostało do dzisiaj. To on bronił jak największego skarbu jedności w Rogowcu. Okres wywłaszczeń odbił na nim wielkie piętno, nie mógł się pogodzić z utratą przyjaciół, sąsiadów którzy emigrowali. Wiedział, że ta jedyna w swoim rodzaju oaza- wieś ginie bezpowrotnie. Starał się to powstrzymać..., z marnym skutkiem..., sam pozostał do ostatniego dnia, był ostatnim Mohikaninem.
Nie zapomnę dnia, kiedy w Łodzi spotkałem się z nim podczas pogrzebu jego brata Nikodema, stał samotny, przygnębiony. Po ceremonii pogrzebowej odprowadziłem go trzymając pod ramię cmentarnymi alejkami do busa który przywiózł przyjaciół z Rogowca....
Jedyne dwa zdjęcia które posiadam pokazują m.in. Henia na konnym wozie z Tatą Leonem po prawicy, myślę, że jest ono symbolem... Heniu, spoczywaj w spokoju Przyjacielu!
Dzisiaj o godzinie 11 odbył się pogrzeb w Kleszczowie. Niestety, ze względu na pandemię nie pojechałem na pogrzeb. Mój brat przed chwilą dzwonił, mówiąc, że był obecny i było naprawdę sporo ludzi żegnających Henia. Trudno było wszystkich rozpoznać, chociażby z tego powodu, że twarze były zakryte maseczkami.
Tą wiadomość w formie SMS-a otrzymałem 2 maja. Muszę przyznać, że spodziewałem się podobnej wiadomości... Dosłownie 2 tygodnie temu dowiedziałem się, że stan Henia nie jest dobry, bardzo cierpi, w czerwcu miał obchodzić swoje 87 urodziny.
Heniu Mantyk z czasów służby wojskowej.
Spotkałem się z nim dwa lata temu, muszę przyznać, że byłem bardzo przygnębiony, widząc jak wychodził z szopy znajdującej się na tyłach podwórka. Zgarbiony, przekrzywiony, podpierał się laską... Twarz uwidaczniała cierpienia jakie towarzyszą każdemu ruchowi. Chciałem dowiedzieć się czegoś na temat historii Rogowca, przecież to żywa historia tej wioski. Jednak nie był przygotowany na taką rozmowę, nawet najprostsza rozmowa sprawiała mu trudność. Chciałem zobaczyć jakieś zdjęcia rodziny Mantyków, stwierdził, ze takowych nie posiada, że wszystko co mieli, miał Nikodem (brat Henia). Nie odważyłem się na powtórną wizytę. Dowiadywałem się o jego stanie zdrowia poprzez osoby trzecie. Wiem, że bardzo pragnął śmierci, ból, niedołężność, starość, odbiło na nim takie pięto, że nawet ten Rogowiec, który kochał ponad życie nie był w stanie motywować do dalszej egzystencji...
Jeszcze dwa lata temu, w Rogowcu mieszkało "trzech muszkieterów", trzech najstarszych mieszkańców. Romek, Heniu i Maniek. W październiku 2018 roku odszedł na zawsze Romek Braun (85 lat), obecnie pozostał Maniek -Marian Nagoda. Cała trójka była rówieśnikami, urodzili się w 1933 roku.
Każdy z nich był wyjątkową postacią, tym razem skupię się na osobie Henia. Zawsze odnosiłem się z wielkim szacunkiem do jego osoby, był ode mnie starszy o 20 lat, nigdy z jego strony nie spotkałem się z niechęcią, był niezwykle do mnie miły. Nie bałem się go gdy jako chłopiec broiłem na Rogowcu. W przeciwieństwie do jego brata Irka, który nie raz mnie i naszą wakacyjną bandę pogonił...Nie mogę podać dokładnych dat, być może otrzymam je w późniejszych okresie. Wiem tylko, że Sołtysem był bardzo długo, tą schedę przejął po swoim tacie Leonie. Pamiętam, że to u niego był jedyny telefon we wsi, był on oknem na świat. Nie raz ratował ludzkie życie, pamiętam,że jako nastolatek miałem silny atak kamieni nerkowych, Heniu z wujkiem Romkiem biegiem polecieli dzwonić na pogotowie. Do przyjazdu pogotowia, paznokciami rysowałem tynk na ścianie...
Z tego co usłyszałem, to on nazwał ulicę w Rogowcu, ulicą Wiejską, tak pozostało do dzisiaj. To on bronił jak największego skarbu jedności w Rogowcu. Okres wywłaszczeń odbił na nim wielkie piętno, nie mógł się pogodzić z utratą przyjaciół, sąsiadów którzy emigrowali. Wiedział, że ta jedyna w swoim rodzaju oaza- wieś ginie bezpowrotnie. Starał się to powstrzymać..., z marnym skutkiem..., sam pozostał do ostatniego dnia, był ostatnim Mohikaninem.
Nie zapomnę dnia, kiedy w Łodzi spotkałem się z nim podczas pogrzebu jego brata Nikodema, stał samotny, przygnębiony. Po ceremonii pogrzebowej odprowadziłem go trzymając pod ramię cmentarnymi alejkami do busa który przywiózł przyjaciół z Rogowca....
Jedyne dwa zdjęcia które posiadam pokazują m.in. Henia na konnym wozie z Tatą Leonem po prawicy, myślę, że jest ono symbolem... Heniu, spoczywaj w spokoju Przyjacielu!
Dzisiaj o godzinie 11 odbył się pogrzeb w Kleszczowie. Niestety, ze względu na pandemię nie pojechałem na pogrzeb. Mój brat przed chwilą dzwonił, mówiąc, że był obecny i było naprawdę sporo ludzi żegnających Henia. Trudno było wszystkich rozpoznać, chociażby z tego powodu, że twarze były zakryte maseczkami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)