poniedziałek, 31 marca 2025

Rokiciny - Kronika wypadków i nie tylko... - 1867 - 1939 - cz.1

 

Lodzer Zeitung. 1867-07-02 No 72

KANTOR TRANSPORTOWO - KOMISSOWY EDWARDA HERTZ

przy Drodze Żelaznej Fabryczno-Łódzkiej, mam honor uwiadomić szanowną publiczność miasta Łodzi, jak również i p.p. fabrykantów tegoż miasta, że od dnia dzisiejszego powiększyłem mój rollaż dla dogodności publicznej, podejmuje się wszelkiego rodzaju towarów z Magazynu Drogi Żelaznej Fabryczno Łódzkiej do wszystkich punktów miasta w Łodzi: od 50 pudów po l kop., mniejsze zaś ładunki od 1 puda do 30 pudów 30 kop., wszelkie zaś sztuki z miasta do Magazynu Drogi Żelaznej Fabryczno Łódzkiej i z wysokości wagi pudów 50, wszelką ekspedycję i z przywozem z miasta także tylko po kop. 1 od każdego puda, zaś większe partie wagi 400 pudowe do wyższej ilości do wszystkich punktów miasta po 3/4 kop od puda - sztuki różnego rodzaju od 10 pudów do 50 pudów powierzone do ekspedycji mi w Magazynie os szanownych kupców, za wszelkie ułatwienia od wyżej wzmiankowanej sztuki 15 kop., jak również przyjmuję towar franco do Warszawy do domu po 17 kop. od puda, do Zgierza od puda po 4 kop., do Pabianic po 5 kop. od puda, jak również mam wapno najlepszego gatunku i węgle z najlepszych kopalni do sprzedania.

Dom mój istniał na Drodze Żelaznej Fabryczno Łódzkie przez lat 12, w ostatnich czasach w Rokicinach przez lat 5, starałem się zawsze być dogodnym publiczności tejże okolicy, teraz jestem Komissantem od roku przy Drodze Żelaznej Fabryczno Łódzkie i powiększyłem z tego tytułu mój rollaż dla dogodności handlujących w okolicy a również w mieście Łodzi i odpowiadam za wszelkie mi powierzone towary od szanownych kupców i fabrykantów z majątku mojego i własną osobą.

                                                                                            Ed Hertz

Tydzień. 1879-07-13 R. 7 Nr 28

W Rokicinach w dniu 3 b.m., groźna szalała burza. Wszystkie dach z folwarcznych budynków zostały zerwane i uniesione wichrem, a ogromne stosunkowo straty, jakie wicher i nawałnica przyniosły gospodarstwu, ciążą na miejscowym dzierżawcy.

Tydzień. 1894-08-26 R. 22 Nr 34


Tydzień. 1899-07-30 R. 27 Nr 31

WYPADEK POD ROKICINAMI

W zeszłą niedzielę w nocy podczas szalejącej burzy na 107 wiorście kolei warsz. - wied. w pobliżu stacyi Rokiciny, jechał wóz naładowany towarem, na którym siedziało czterech mężczyzn. Woźnica myśląc, że droga jest wolną, gdyż przejazd nie był zamknięty, wjechał bezpieczny na tor, gdy tymczasem od strony Warszawy wpadł nań pociąg towarowy Nr. 124, miażdżąc na miejscu konie, wóz i dwóch ludzi. Dwaj drudzy siedzący na tyle wozu odnieśli ciężkie pokaleczenia, tak iż nie ma najmniejszych nadziei utrzymania ich przy życiu.


Tydzień. 1901-12-29 R. 29 Nr 52

- 5 dni z Piotrkowa do Rokicin szedł list włożony do puszki przy Dworcu d. 5 b. m. Dnia 6-go znalazł się w Rydze, w d. 9 powrócił do Warszawy i na koniec d. 10 b. m. znalazł się nareszcie w Rokicinach. 


Rozwój : dziennik polityczny, przemysłowy, ekonomiczny, społeczny i literacki, illustrowany. 1902-05-20 R. 5 no 113

Ofiary wypadku, który się wydarzył w ubiegłym tygodniu pomiędzy Koluszkami i Rokicinami, o czem w swoim czasie donosiliśmy, są dwaj robotnicy Pawlik ~ Pawliczak. Wysadzeni w Koluszkach z pociągu, jako jadący bez biletu, podążyli ku Rokicinom pieszo linią kolejową. O ile sądzić można, zamierzali oni wskoczyć na pociąg towarowy i ulegli wypadkowi. Jeden z nich z pogruchotanemi żebrami dostał obłędu i opowiadał, że go napadnięto i pobito, drugi zaś, otrzymawszy uderzenie w głowę, dostał krwotoku i nie odzyskał przytomności. Przywiezieni do Piotrkowa, obaj zmarli w szpitalu miejskim. 

Tydzień. 1903-04-19 R. 31 Nr 16

Złodzieje węgla. W nocy z dnia 8 na. g b. m. pod Rokicinami, został postrzelony przez złodziei węgla dróżnik Kopytek, który już od paru dni odpędzał ich, od naładowanych węglem wagonów i do którego raz już oni strzelali. 

Wieśniak : pismo poświęcone sprawom okolicy Łowicza i sąsiednich powiatów. 1914-09-11 R. 2 no 33

Zniszczenie szwadronu "huzarów śmierci ". W Piotrkowie, chwilowo zajętym przez Prusaków, a z błyskawiczną szybkością przez nich opuszczonym, stał szwadron "huzarów śmierci", których dowódcą w Gdańsku był następca tronu niemieckiego. Szwadron pod dowództwem majora hrabiego Sztolberga, który uważał się za komendanta Piotrkowa, jechał w kierunku Koluszek. W pobliżu Rokicin huzarów niemieckich spotkał szwadron huzarów rosyjskich. Wywiązała się gorąca potyczka, podczas której prawie cały szwadron "huzarów śmierci" był wyrąbany przez Rosjan. Zaledwie garstka jeźdżców uratowała się ucieczką. Od uderzeń szabli padli wszyscy oficerowie ze szwadronu niemieckiego z majorem, hrabią Szolbergiem na czele. Przy majorze znaleziono wielką sumę pieniędzy, które zaraz Rosjanie wysłali do Gdańska do wdowy po zabitym.

Nowy Kurjer Łódzki : dziennik polityczny, społeczny i literacki. 1914-12-28 R. 4 Wyd. poranne

Z Tomaszowa. W ubiegłym tygodniu Tomaszów przeżył straszne chwile. W pobliżu miasta odbyła się krwawa walka o przeprawę przez Pilicę. W mieście na dachach niektórych budynków ustawione były kartaczownice. Do miasta wpadały granaty, z których jeden zabił dziewczynkę na przedmieściu. Okoliczne wsie wojna obróciła w perzynę. 
W Rokicinach pozostała tylko stacja kolejowa. Reszta budynków zburzona.


Łódzkie Echo Wieczorne. 1927-03-29 R. 3 nr 74

Poszarpany trup mężczyzny - na odcinku kolejowym Rokiciny — Koluszki. 

Wczorajszej nocy o godzinie 1-ej na torze kolejowym pomiędzy stacjami Rokiciny — Koluszki znaleziono poszarpane ciało mężczyzny. Ze znalezionych dokumentów stwierdzono, że zabity nazywa się Stefan Trepka, pochodzący z Radomska, kawaler, lal 24. Przypuszczają, że Trepka wpadł pod kurjerski pociąg Nr. 5 i zahaczony popielnikiem parowozu szarpany bvł na przestrzeni 3 kilometrów, na co wskazują poodrywane członki ciała na tej przestrzeni. Zwłoki zabezpieczono do zejścia władz sądowo- policyjnych.  

Łódzkie Echo Wieczorne. 1927-04-14 R. 3 nr 88

Bandyci kolejowi na linji Koluszki—Rokiciny. 
Napad i rabunek w nocy o godz. 2-ej. Przed trzema dniami o godzinie 2-ej w nocy w pociągu osobowym na przestrzeni Koluszki — Rokiciny trzech uzbrojonych bandytów wśród niezwykłych okoliczności wtargnęło do przedziału trzecie] klasy, gdzie drzemał pasażer Józef Milas. Bandyci zarzucili mu chustkę na usta i usiłowali wyrzucić go podczas jazdy. Przeszkodził temu jednak jadący z Sandomierza student Pawlicki. Bandyci zrabowali Milasowi futro i walizę, w której znajdowało się 500 złotych gotówką i wyskoczyli z pociągu. Zarządzony pościg nie dał na razie rezultatu.


Dziennik Narodowy. 1927-09-11 R. 13 nr 166

Z kroniki wypadków. Franciszek Adamczyk, robotnik kolejowy, pragnąc wsiąść na linji Rokiciny - Czarnocin do będącego w biegu pociągu towarowego, dostał się pod koła, które mu zmasakrowały lewą nogę. Służba kolejowa zatrzymała nadchodzący za chwilę od Koluaszek pociąg pospieszny w którym nieszczęśliwemu użyczono pierwszej pomocy, a następnie w Piotrkowie ulokowano go w szpitalu św. Trójcy, gdzie po kilku godzinach strasznych męczarni zmarł, osierocając żonę i dziecko. 

Echo. 1928-12-13 R. 4 nr 296

Krwawa rzeź pijanych rezerwistów. Bójka na szosie. 

Jeden trup i kilku pokaleczonych

Rokiciny, 13. 12. Wczoraj o godzinie 6-tej wieczorem szosą w kierunku Rokicin powracała gromada rezerwistów z kontroli wojskowej w Tomaszowie Mazowieckim. Nadmiernie wesołe humory wskazywały, że towarzystwo zaczepiało o przydrożne karczmy. Szczególniej mieszkaniec Rokicin nie jaki Longin Filipek zdradzał ogromny temperament. Podstawiał kolegom nogę i strącał ich w wypełnione wodą rowy. Słowem szukał swady. Tuż pod samemi Rokicinami Filipek obraził ciężko Jana Niciaka lat 33, który czynnie zareagował. Wynikła bójka. Gromada podzieliła się na dwa obozy. W rękach błysnęły noże. Zmobilizowano również laski i kije sękate. Rozpoczęło się „pijackie" trzepanie i kaleczenie pleców. W pewnej chwili przeraźliwy krzyk przeszył powietrze i jednocześnie ktoś zwalił się z nóg. To Jan Nicinka...  Pchnięty nożem prosto w serce padł martwy na ziemię. Prócz tego kilku innych zostało dotkliwie poranionych. Filipek na widok trupa Nicinki rzucił zakrwawiony nóż, którym zadał śmiertelne uderzenie i nie czekając na kolegów uciekł do lasu. Poranionych gromada zabrała z sobą do Rokicin. Zawiadomiona o incydencie policja spisała protokół i aresztowała kilku awanturników.

Główny sprawca krwawej rzezi znikł bez śladu. Poszukiwania nie dały chwilowo żadnego rezultatu. Pokaleczonych opatrzył lekarz.



Nowy Dziennik Łódzki. 1932-08-26 R. 2 nr 235

ZANIEŚCIE MU!....

Troska matki - o podrzutka.

Pod drzwiami jednej z zagród, we wsi Rokiciny, powiatu brzezińskiego, znaleziono podrzucone niemowlę płci żeńskiej. Przy niemowlęciu znajdowała się kartka, treści następującej: Stanisław Borowski. Kochani przyjaciele, proszę was, żebyście mu zanieśli, bo to jest własna dziecina, żeby go nie stracił, żeby wychował, zawiadomcie do policji, ochrzczone z wody, na imię Krystyna, Rokiciny.

Jak dotąd bliższego adresu Stanisława Borowskiego nie ustalono. Dzieckiem zajęła się chwilowo policja.

Echo. 1934-06-01 R. 10 nr 147

Kula dosięgła węglokrada. Drugi uciekł 

Piotrków, 1 czerwca. Ubiegłej nocy na szlaku kolejowym Czarnocin—Rokiciny, do pociągu towarowego, zdążającego od strony Piotrkowa, wskoczyło dwóch osobników, którzy zaczęli zrzucać z wagonów bryły węgla. Kradzież zauważył jeden z funkcjonarjuszów, eskortujących pociąg i wezwał złoczyńców do opuszczenia wagonów. W odpowiedzi jeden z osobników wyciągnął rewolwer. Funkcjonarjusz nie czekając strzałów — strzelił pierwszy. Jeden ze złodziei ranny — spadł z wagonu. Kompan postrzelonego zdołał zbiec. Pociąg zatrzymano. Postrzelonym złodziejem okazał się 26-letni Kazimierz Szubert, zamieszkały we wsi Nowe-Chrusty, gminy Mikołajew, powiatu brzezińskiego. Rannego Szuberta przewieziono najbliższym pociągiem do szpitala w Piotrkowie. Za zbiegłym złodziejem wszczęto poszukiwania.

Echo. 1937-07-27 R. 13 nr 207

Krwawa zabawa w Rokicinach. Policja poszukuje sprawców awantury . 

TOMASZÓW MAZ., 27. 7. — W miejscowości Rokiciny, pow. brzezińskiego odbywała się zabawa taneczna, zakończona jak niemal wszystkie zabawy wiejskie krwawo. Oto w trakcie zabawy pomiędzy kilkoma jej uczestnikami wynikła awantura rychło przekształcona w bójkę. Gdy bijący się zostali rozproszeni na ziemi pozostał wijący się w kałuży krwi mieszkaniec Rokicin, Wieloch Jan, lat 22, ugodzony nożem przez jednego z napastników, który zbiegł. Wielocha w stanie ciężkim przewieziono do szpitala miejskiego w Tomaszowie Maz., Ma on zadaną nożem głęboką ranę w żołądek. Miejscowe władze bezpieczeństwa przeprowadzają dochodzenie w kierunku ustalenia nazwiska sprawcy zadania ciężkiej rany Wielochowi.

Głos Trybunalski : niezależny organ polityczny. 1937-12-10 R. 14 nr 230

CZŁOWIEK KTÓRY CUDEM ŻYJE...

W dniu 18 lipca rb. odbywała sle zabawa we wsi Rokiciny. W trakcie zabawy doszło do zwady między Józefem Jałmużną a Janem Wielochem, który w .trakcie bójki na pięści, uderzył przeciwnika w twarz. Jałmużna poprzysiągł przeciwnikowi zemstę i w tym celu zmówił się z Władysławem Sońtą, aby ten ściągnął Wielocha w ustronne miejsce, gdzie krwawo rozprawi się ze swym antagonistą. To też, gdy Wielocha zwabiono w odległe i ciemne miejsce, Jałmużna rzucił się nań, począł go bić, kopać, a następnie zadał Wielochowi straszne uderzenie nożem w brzuch, przebijając mu żołądek. Wielocha odwieziono do szpitala, gdzie lekarze orzekli śmiertelną ranę, licząc się z rychłym zgonem rannego. Tymczasem Wieloch sprawił wszystkim niespodziankę i wylizał się z ran. Jest to wypadek, zwany w języku lekarskim cudem. Józef Jałmużna i Władysław Sońta zasiedli wczoraj na ławie oskarżonych przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie, który skazał Józefa Jałmużnę na 3 lata wiezienia; Sońte  uniewinniono. Powództwo cywilne, które wnosił pokrzywdzony w wysokości 600 zł., tytułem szkód materialnych i moralnych, powstałych wskutek zajścia, Sąd pozostawił bez rozpoznania. Przewodniczył rozprawie Wiceprezes S. O. p. Mieczysław Michalewski. Oskarżał podprokur. p. Filipkowski. Obronę wnosili adwokaci: Walosiński i Neweła; Powództwo cywilne - adw. Landberg.  

Ilustrowana Republika. 1939-05-22 R. 17 nr 140

KRWAWY DRAMAT MIŁOSNY

Usiłował zastrzelić rywala

Krwawy dramat rozegrał się onegdaj wieczorem we wsi Rokiciny pod Łodzią, którego ofiarą padł mieszkaniec tejże wsi 25-letni Franciszek Klenik. Klenik oraz Gustaw Meyer, również mieszkaniec wsi Rokiciny od dłuższego już czasu kochali się w jednej i tej samej dziewczynie, a mian. 19-letniej Reginie Cichej, przy czym dziewczyna darzyła większą sympatią Klenika. Na tym tle dochodziło często do sporów między rywalami. W dniu wczorajszym pragnąc się zemścić na swym rywalu, Meyer uzbroił się w rewolwer i ukrywszy się niedaleko domu swej ukochanej, postanowił zaczekać na Klenika. W momencie, gdy zauważył go wychodzącego z domu Cichej, wyszedł mu naprzeciw i wymierzył do znienawidzonego przez siebie rywala z rewolweru. Klenik zdołał jeszcze dobiec do Meyera i wytrącić mu rewolwer, lecz został trafiony kula w brodę i szyję, wobec czego padł na ziemię brocząc krwią. ' Niedoszły zabójca zdołał zbiec. Rannego przewieziono karetką pogotowia Czerwonego Krzyża do szpitala Ubezpieczalni Społecznej w stanie groźnym. Za Meyerem władze wdrożyły poszukiwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz