Gdyby nie informacja od mojej znajomej, Ewy Paul, nie miałbym pojęcie, że 27 maja 2017 odwiedzą Bełchatów potomkowie żydów bełchatowskich, piotrkowskich i okolicznych. Być może zarzuci mi ktoś, że to nie jest sprawa mieszkańców Bełchatowa, przecież Żydów na terenie tego miasta już nie ma. Nie trzeba o tym pisać, nie potrzeba reklamować o tym wydarzeniu na internecie, Facebooku......To prawda, według informacji dyrektora Muzeum Regionalnego, pana Marka Tokarka, obecnie nie zamieszkuje nikt pochodzenia żydowskiego. Tylko........., że Bełchatów jest coś winien około 5.500 Żydów bełchatowskich (dane z 1942 roku). Na 12.000 bełchatowian, Niemcy 1.150 i Polacy 5.000 stanowili zaledwie 50 % mieszkańców. Nie chcę opisywać tragedii jaka spotkała miejscowych Żydów, Getto, jego likwidacja w 1942 roku, droga śmierci do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem.. Przeżyło około 150 mieszkańców...
Dlatego było naszej czwórce (rodzice Ewy, mojej żonie) bardzo smutno, że na terenie Parku 1000-lecia, wcześniej cmentarzu żydowskim, gdzie stoi okolicznościowy obelisk poświęcony Żydom, miasto nie stanęło na wysokości zadania...... Chwasty, liście z ubiegłego roku, brudna płyta granitowa, taki obraz zastaliśmy w realu.... Podczas modlitwy po hebrajsku, nie czułem się komfortowo.. Gdzie są służby miejskie, gdzie było Muzeum, które organizowało tę wizytę ? Gdybym wcześniej wiedział o tym spotkaniu, przyjechałbym do Bełchatowa (75 km) i oczyścił to miejsce pamięci.......
W następnej części napiszę o pozytywach tej wizyty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz