wtorek, 24 marca 2015

Bukowiec - Kotliny - Cmentarz - Szkoła - Miejscowi Niemcy - Wspomnienia rodziny Turek

Wspomnienia pań: Janiny i córki Ewy Turek.
Pani Janina wspomina, że urodziła się w Kotlinach. Do Bukowca na ulicę Górną 1 sprowadził się jej tata Antoni, który mieszkał w Kotlinach. Wspomina o dwóch młynach które należały do Niemców, pierwszy należał do Wolskiego, miejscowego Niemca (stoi za zalewem, mocno zniszczony), drugi należał także do Niemca o nazwisku Limke lub Lemki.
Młyn wodny w Kotlinach (Wolski), ruina, rozszabrowany, rozkradziony przez "złomiarzy" po 1945 roku...


Bardzo ciekawe zdjęcie z ok.1930 roku, przedstawiające rodzinę Turek w Kotlinach.
 Pani Ewa wspomina, czasy szkolne, pokazuje zdjęcie szkolne z 1970 roku, z siódmej klasy. Są wszyscy uczniowie i uczennice, także nauczyciele, Halina i Roman Drynkowscy i Henryk Jasiński. Później nauczyciele przenieśli się do szkoły w Wiskitnie.


Widoczny na zdjęciu plakat przedstawia 100 rocznicę urodzin Lenina, tak nas z tym wszystkich oszukiwano, taka była w tym czasie propaganda w szkołach. W tym czasie chodziło do naszej szkoły dużo uczniów, klasy miały nieraz i po czterdziestu uczniów.

Następne zdjęcie klasowe, ze szkoły w Bukowcu, ciekawy piec przedwojenny.
Spytałem panią Janinę co może powiedzieć o zbiorowej mogile przy cmentarzu ewangelickim
w Bukowcu.
Pamiętam, ze chowano Niemców na tej działce która znajduję się między sklepem metalowym a cmentarzem.  Na przełomie 1944-45 roku była bardzo mroźna zima,. Niemcy z Bukowca i okolic uciekali na sankach ze swoimi rodzinami w kierunku Pabianic, ale tam ich wszystkich zatrzymano, musieli wracać do domów. Ja ich widziałam jak szli przez Kotliny, bo w tym czasie jeszcze tam mieszkałam. To spotkało także naszego Niemca z żoną, nazywali się Felker lub Felkier., ich dzieciom udało się uciec do Niemiec. Byli młodsi, silniejsi, ich rodzice nie nadążali, byli już starszymi ludźmi. Niektórzy z Niemców celowo opóźniali ucieczkę, licząc, ze będą mogli zostać, nowe władze pozwolą na pozostanie, bez represji w stosunku do nich.
Panie Turek wróciły do tematu mogiły zbiorowej w Stróży.
Pani Janina wspomina, że jak odkopali w 1945 roku mogiłę, to złapali tą starszą Niemkę, strasznie ją bili, chyba straciła przytomność, ale żywcem wrzucili ją do tego dołu i zasypali. Podobno ziemia na górze popękała.(inna wersja niż podawana wcześniej). Wspomniała, że tym gospodarzem który zabił żandarma był pan Cieszkowski. Także, część miejscowej ludności nie była zadowolona, jak reszta Polaków znęcała się nad miejscowymi Niemcami, oni w swoich rękach wynosili z dołu kawałki kości pomordowanych. To było straszne.
Zapytałem o dom na ulicy Dolnej 150.
Pani Ewa potwierdziła że mieszkała w nim rodzina Pachów. Pan Pach pracował w w starej prochowni, widać z Bukowca ten komin. On kulał na jedną nogę, chodził do pracy piechotą, później dojeżdżał rowem, dopracował do emerytury . Ktoś go zamordował, zostawił chorą żonę, syna rok wcześniej zabił samochód w Bukowcu. Wdową piekowała się pani która niedaleko mieszkała, później zainteresowała się nią gmina i umieściła ją w Łaznowskiej Woli, w domu opieki. Chyba po 4 latach pobytu w tym ośrodku ona zmarła. Została pochowana jak reszta jej rodziny na cmentarzu w Kurowicach. Nie potrafią przypomnieć sobie nazwiska niemieckiego właściciela tego domu.

Dom drewniany w Bukowcu, ul.Dolna 150
 Wracając do posesji na Górnej 1, to należał ten drewniany dom do niemieckiej rodziny. Był to dość duży budynek drewniany składający się z czterech pokoi, przez środek przechodziła tzw. sień, był mocno zdewastowany jak moi rodzice z Kotlin, się do niego wprowadzali, nie było kilku okien i drzwi. Dziadkowie już wcześniej w nim mieszkali, ale byli mocno chorzy i nie mogli zadbać i go remontować.


Na obu zdjęciach widoczny w części stary budynek i rodzina państwa Turek
 Wracając do tematu kościoła, to pani Janina wspomina o kapliczce. Przyjechali ubowcy i ją zniszczyli, miejscowe kobiety bardzo płakały. Kościół we wcześniejszym czasie został zniszczony i rozebrany. Miejscowi Polacy wynosili co się dało, dobre drewniane elementy, podpory, zapory co się dało...
Zobaczyłem zdjęcie, przedstawiające drewniany budynek składał się z trzech izb), już nie istniejący na ulicy Dolnej..
Mieszkała w nim nasza sąsiadka która pracowała u Niemca (Schlochau ?), koło obecnego domu Kilerów na ulicy Rokicińskiej. Podobno przeszła u niego straszne rzeczy, musiała uciekać, ukrywać się. Do chwili obecnej nie chce na te tematy rozmawiać, szczególnie jak odwiedzają Bukowiec potomkowie z Niemiec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz