Wspomnienia pań: Janiny i córki Ewy Turek.
Pani Janina wspomina, że urodziła
się w Kotlinach. Do Bukowca na ulicę Górną 1 sprowadził się jej
tata Antoni, który mieszkał w Kotlinach. Wspomina o dwóch młynach które należały do Niemców, pierwszy
należał do Wolskiego, miejscowego Niemca (stoi za zalewem, mocno zniszczony), drugi
należał także do Niemca o nazwisku Limke lub Lemki.Młyn wodny w Kotlinach (Wolski), ruina, rozszabrowany, rozkradziony przez "złomiarzy" po 1945 roku... |
Bardzo ciekawe zdjęcie z ok.1930 roku, przedstawiające rodzinę Turek w Kotlinach. |
Widoczny na zdjęciu plakat przedstawia 100 rocznicę urodzin Lenina, tak nas z tym wszystkich oszukiwano, taka była w tym czasie propaganda w szkołach. W tym czasie chodziło do naszej szkoły dużo uczniów, klasy miały nieraz i po czterdziestu uczniów.
Następne zdjęcie klasowe, ze szkoły w Bukowcu, ciekawy piec przedwojenny. |
Spytałem panią Janinę co może
powiedzieć o zbiorowej mogile przy cmentarzu ewangelickim
w Bukowcu.
w Bukowcu.
Pamiętam, ze chowano Niemców na tej
działce która znajduję się między sklepem metalowym a
cmentarzem. Na przełomie
1944-45 roku była bardzo mroźna zima,. Niemcy z Bukowca i okolic uciekali na sankach ze swoimi
rodzinami w kierunku Pabianic, ale tam ich wszystkich zatrzymano,
musieli wracać do domów. Ja ich widziałam jak szli przez Kotliny,
bo w tym czasie jeszcze tam mieszkałam. To spotkało także naszego
Niemca z żoną, nazywali się Felker lub Felkier., ich dzieciom
udało się uciec do Niemiec. Byli młodsi, silniejsi, ich rodzice
nie nadążali, byli już starszymi ludźmi. Niektórzy z Niemców
celowo opóźniali ucieczkę, licząc, ze będą mogli zostać, nowe
władze pozwolą na pozostanie, bez represji w stosunku do nich.
Panie Turek wróciły do tematu mogiły
zbiorowej w Stróży.
Pani Janina wspomina, że jak odkopali
w 1945 roku mogiłę, to złapali tą starszą Niemkę, strasznie ją
bili, chyba straciła przytomność, ale żywcem wrzucili ją do tego
dołu i zasypali. Podobno ziemia na górze popękała.(inna wersja
niż podawana wcześniej). Wspomniała, że tym gospodarzem który
zabił żandarma był pan Cieszkowski. Także, część miejscowej
ludności nie była zadowolona, jak reszta Polaków znęcała się
nad miejscowymi Niemcami, oni w swoich rękach wynosili z dołu
kawałki kości pomordowanych. To było straszne.
Zapytałem o dom na ulicy Dolnej 150.
Pani Ewa potwierdziła że mieszkała w
nim rodzina Pachów. Pan Pach pracował w w starej prochowni, widać
z Bukowca ten komin. On kulał na jedną nogę, chodził do pracy
piechotą, później dojeżdżał rowem, dopracował do emerytury .
Ktoś go zamordował, zostawił chorą żonę, syna rok wcześniej
zabił samochód w Bukowcu. Wdową piekowała się pani która
niedaleko mieszkała, później zainteresowała się nią gmina i
umieściła ją w Łaznowskiej Woli, w domu opieki. Chyba po 4 latach
pobytu w tym ośrodku ona zmarła. Została pochowana jak reszta jej
rodziny na cmentarzu w Kurowicach. Nie potrafią przypomnieć sobie
nazwiska niemieckiego właściciela tego domu.
Wracając do posesji na Górnej 1, to
należał ten drewniany dom do niemieckiej rodziny. Był to dość
duży budynek drewniany składający się z czterech pokoi, przez
środek przechodziła tzw. sień, był mocno zdewastowany jak moi
rodzice z Kotlin, się do niego wprowadzali, nie było kilku okien i
drzwi. Dziadkowie już wcześniej w nim mieszkali, ale byli mocno
chorzy i nie mogli zadbać i go remontować.
Dom drewniany w Bukowcu, ul.Dolna 150 |
Na obu zdjęciach widoczny w części stary budynek i rodzina państwa Turek |
Zobaczyłem zdjęcie, przedstawiające
drewniany budynek składał się z trzech izb), już nie istniejący
na ulicy Dolnej..
Mieszkała w nim nasza sąsiadka która
pracowała u Niemca (Schlochau ?), koło obecnego domu Kilerów na
ulicy Rokicińskiej. Podobno przeszła u niego straszne rzeczy,
musiała uciekać, ukrywać się. Do chwili obecnej nie chce na te
tematy rozmawiać, szczególnie jak odwiedzają Bukowiec potomkowie z
Niemiec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz