Cmentarz katolicki w Kleszczowie pamiętam z lat dziecięcych. Niezapomniany dla mnie dzień 17 września 1964 roku. Rogowiec odległy od Kleszczowa o 7 kilometrów, w pokoju dawnej szkoły stoi trumna, a w niej leży mój zmarły dziadek Feliks Braun. Wokół wszyscy mieszkańcy Rogowca, okolicznych wsi, rodzina, znajomi. Bardzo pozytywna postać, ciepły, serdeczny człowiek, żołnierz z okresu I Wojny Światowej. Moment pożegnania, czterech mężczyzn chwyta trumnę, na swoich ramionach wychodzą na ulicę Wiejską kierując się piaszczystą drogą w kierunku Kleszczowa. Całe 7 kilometrów szedł orszak pogrzebowy..., przez Stawek, Kuców (wsie już nie istniejące). Ktoś może spytać, dlaczego niesiono trumnę na ramionach, nie wynajęto furmanki ? Był taki przesąd, że gospodarzowi który użyczy konia i wóz do przewozu trumny, spotka wiele nieszczęść... Na tym cmentarzu spoczywa moja bliska rodzina, znajomi, przyjaciele. Staram się w miarę możliwości odwiedzać go jak najczęściej. Chciałbym pokazać na zdjęciach kilka ciekawych nagrobków, sporo w ostatni kilkudziesięciu latach zniknęło. Wtedy nie chodziłem z aparatem fotograficznym w ręce jak obecnie, być może za 20-30 lat po tych pomnikach pozostaną tylko te zdjęcia.
Grób moich pradziadków: Konstancji i Ludwika.
Piękny, ręcznie kuty krzyż.
Na czterech ostatnich zdjęciach nagrobki z lat 1946-48, każdego roku jest ich coraz mniej, znikają..
A może małe Lapidarium na terenie cmentarza, wolnego miejsca jest bardzo dużo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz