środa, 22 sierpnia 2018

Kołomyja - Ukraina - Sprzątanie polskiego cmentarza w Kołomyi - Grobowiec - cz.4

           Wchodząc na teren cmentarza w Kołomyi przez główną bramę, zarówno z lewej jak i prawej strony, równoległe do muru cmentarnego stoją okazałe grobowce. Ich stan jest różny, od mocno zdewastowanych po zachowane w dość dobrym stanie. Na wielu z nich, w górnej części zachowały się napisy informujące do jakiej rodziny należą, natomiast po lewej jak i prawej  były płyty z danymi osób w nich spoczywających. Niekiedy były też porcelanowe owalne zdjęcia, lecz zachowało się ich niewiele, były wybijane, lub kradzione.  Słyszałem od jednego odwiedzających nas gości, że w latach 50-tych ktoś z ważniejszych urzędników Kołomyi nakazał otwarcie tych grobowców. Liczono na złotą biżuterię i inne wartościowe przedmioty, jednak nie spodziewano się, że otwarto grobowiec rodzinny miejscowego prokuratora. Gdy się o tym dowiedział, pozamykał całe towarzystwo hien cmentarnych i ponoć spędzili oni po 5 lat w więzieniu. Już pierwszego dnia podczas zwiedzania cmentarza zwróciłem uwagę na mocno zniszczony grobowiec, górna część wieńcząca ten piękny zabytek była powalona, leżała w drodze. W przypadku tego grobowca nie zachowały się napisy świadczące do jakiej rodziny należał, także skradziono tablice, widać pionowe wnęki po lewej jak i prawej stronie... Środkowa część z widocznym krzyżem, była wejściem do grobowca.
- Jestem szczęśliwy, że po ponad 5 latach ten grobowiec znów jest cały - powiedział Włodzimierz Hułaj, wiceprezes P.R.K. im.A.Mickiewicza w Kołomyi. Jego uśmiech świadczył, że wykonaliśmy dobrą robotę. Muszę szczerze przyznać, że nasza trójka "kamieniarzy" (Sylwek, Rysiu i ja sam) mieliśmy duże wątpliwości, kiedy Zbyszek skierował nas do renowacji tego grobowca. Gabaryt jak i waga (szacunkowo ok. 700 kg.-1 tona) robiła wrażenie, co prawda mieliśmy za sobą ponad 30 nagrobków, które udało nam się postawić na "nogi". Jednak to było olbrzymim wyzwaniem, nasz stojak był za krótki, musieliśmy posłużyć się przedłużkami. Nawet nie widzieliśmy, że Zbyszek nasz fotografuje, byliśmy całkowicie pochłonięci nowym zadaniem. Nie chcę się chwalić, ale nasza trójka doskonale się dogadała, każdy coś dodał, poradził i wszystko skończyło się happy endem! Byliśmy autentycznie dumni z siebie, daliśmy radę, okazuje się, że wszystko da się zrobić! Tylko trzeba chcieć, a MY CHCIELIŚMY! Zadawaliśmy pytanie, jak udało się idiotom zniszczyć taki wielki fragment grobowca, ktoś musiał dysponować naprawdę wielką siłą...

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz