Obawiałem się jedynie czołgów niemieckich, mimo, że większość baonu miała oparcie w zabudowaniach wsi. Na moje szczęście czołgi nie wyszły ani też Niemcy nie wykonali przeciwuderzenia. Natarcie dywizji "Kobryń" wyszło około godz. 9oo-10oo. Było mocno opóźnione. Ogień artylerii niemieckiej, przeniesiony został z mojego baonu na oddziały nacierające. Baony 182,183,184/I baonu i baon 79 p.p. nacierały i doszły na moją wysokość. Około godz. 14oo otrzymałem rozkaz wycofania baonu na płn. Lipiny na lizjerę lasu. Tam wydałem obiad. Wojsko było bardzo zmęczone dobową walką, głodni i niewyspani. Większość żołnierzy pochodziła z rejonu Rydzynia, Parczewa, Kocka a nawet byli z Woli Gułowskiej i pobliskich wiosek. Dezercja należała do wyjątkowych wypadków.
Wiedziałem, że jesteśmy otoczeni, że padł Modlin i Warszawa. Amunicja na wyczerpaniu, wiedziałem również, że toczą się rokowania o kapitulację.
Ostatnia ta bitwa była o Polskę i honor żołnierza. W godzinach wieczornych pułki dywizji "Kobryń" zostały wycofane z walki w Woli Gułowskiej, w głąb lasu płn. Lipiny. Nasz cały 184 p.s.p. zebrałsię w lesie, ostrzeliwany w czasie domarszu przez niemiecką artylerię i po wydaniu kolacji, odczytany został ostatni rozkaz z dnia 5..39 r. godz. 19,30 Gen. Fr. Kleeberga przed frontem całego pułku.
Rozkaz ten brzmi:
Zołnierze!
Z dalekiego Polesia znad Narwi, z jednostek, które oparły się w Kowlu demoralizacji - zebrałem Was pod swoją komendę, by walczyć do końca.
Chciałem iść najpierw na południe, gdy to się stało niemożliwe - ponieść pomoc Warszawie. Warszawa padła, nie doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej. Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca.
Dziś jesteśmy otoczeni a amunicja i żywność jest na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei a tylko rozleje krew żołnierza, która jeszcze przydać się może.
Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili - każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie.
Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni.
Jeszcze Polska nie zginęła!
Powyższy rozkaz odczytać przed frontem wszystkich oddziałów.
Dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie"
Fr. Kleeberg, gen. bryg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz