czwartek, 6 czerwca 2019

Gałkówek - Muzeum - Tadeusz Kosiorek - Wspomnienia - 2 wojna światowa - Dywizjon 318 - Generał Sikorski - Wosjo Polskie -cz.6

     Stał tam polski dywizjon 303 i 517 do którego dostałem przydział, ale później na skutek reorganizacji przeniesiony zostałem do dywizjonu 318 w Detling k.Meidstone Hrabstwo Kent. Krązyły tu pogłoski, że Meidstone nie jest bombardowane przez Niemców, gdyż więziony jest tu zastępca Hitlera, Rudolf Hess. W dywizjonie 318 służbę pełniłem jako lotogrametrowiec i już myślałem, ze tak będzie do końca wojny, gdy odezwały się dolegliwości z okresu pobytu w raju sowieckim.
     Wróciła malaria i tylko z tego powodu zamiast ze sławnym polskim lotnikiem Stanisławem Skalskim lecieć do Włoch, znalazłem się w szpitalu w Chatam, a następnie w wojskowym szpitalu Dartfort. W szpitalu tym leżało kilku Polaków. Było nam tu bardzo dobrze, szczególnie, że Polacy byli pod specjalną opieką Towarzystwa Polsko-Angielskiego Opieki nad rannymi i chorymi. Odwiedzała nas żona generała Sosnkowska i inne panie.


                                         Tadeusz Kosiorek - Anglia 1944r.
     
      Śmierć generała Sikorskiego pogrążyła nas w smutku i żałobie. Nie dane mi było uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych z powodu służby, ale w krótkim czasie odwiedziłem miejsce wiecznego spoczynku generała, które znajdowało się na cmentarzu Polskich Lotników w Nowwark.


                            Cmentarz żołnierzy polskich w Anglii - 1945r.
     

       Po kłopotach chorobowych zostałem skierowany do 411 R.S.U. Była to jednostka pomocnicza przy 131 Wingu czyli skrzydle. W okresie przygotowań do inwazji stacjonowaliśmy w południowej Anglii, w Chichester, Heston Fulham blisko Londynu. Naloty niemiecki bombowców odbywały się przeważnie nocą. nad Londynem rozwieszone były balony zaporowe, a pod Londynem "undergraund", kolej podziemna służyła jako schron przeciwlotniczy.


                                       Tadeusz Kosiorek z kolegą - Anglia - 1944r.

      Mieszkańcy Londynu przychodzili tu spać, bo V1, czyli tajemnicza broń niemiecka trochę paniki tu zrobiła. Pamiętam jak nad lotniskiem w Fulham rakieta V1 mając uszkodzonego automatycznego pilota, krążyła w koło raz wyżej, raz niżej. Czekaliśmy w napięciu gdzie i kiedy spadnie. Zaczęto przygotowywać nas do inwazji. Przepustki wstrzymano, choć nas Polaków żandarmeria R.A.F. traktowała łagodnie. Wykorzystało to dwóch Anglików i w pożyczonych od Polaków mundurach z "POLAND" na rękawie, z naszymi orzełkami, pojechali do Londynu. Żandarmi byli jednak bardzo czujni i owych przebierańców zdemaskowali mimo, że si.ę zapierali, iż angielskiego nie znają. Oczywiście był raport karny, który odbierał major Dąbrowski, ale skończyło się na "ku chwale ojczyzny".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz