czwartek, 25 lutego 2021

Feliks Przyłubski - Karol Kowalewski - Korespondencja przyjaciół - Sopot - Stuhr - Grochowiak - 1979 - cz.2

 Skany listu Karola:




                                                                                                                Sopot, dn. 16.X.79

Drogi Karolu, moja Żona, osoba przewidująca, mówi mi, „Pisz tutaj listy, w domu nie będziesz miał czasu” To „nie będziesz miał czasu” można odczytać „znajdę ci zajęcie”, no ale nie chcę najbliższej przyszłości widzieć tak czarno. Rada jest jednak roztropna i skwapliwie ją realizuję.

    Więc znów nas ściągnęło nad morze. A że wrzesień płacił słońcem za deszczowy lipiec i zimny sierpień, zamarudziliśmy tu dłużej, niż pierwotnie było planowane. To się chyba zaznaczy też w zdrowiu, czujemy się lepiej. Powietrze trochę chłodne a świeże (mówię, że dałoby się nożem krajać) hartuje, a drzewa tracące jednostajność zieleni urozmaicają pejzaż. Samo zresztą morze dostarcza codziennie innego widoku i kto je traktuje estetycznie, a nie jako balię do moczenia, ma z tego wielką frajdę.

    Poza tym morze bardziej niż każda inna woda zachęca do rozmyślań, budzi refleksje o przemijaniu, bo nad nim i w okolicy ukazują się ufo o czym nie tylko ciocie w ogonku, ale i prasa partyjna informuje.

    Ludzie obyci ze zjawiskami niewytłumaczalnymi (pamiętam przecie pukające stoliki, latające po stole talerze itp.) odnoszą się do tych informacji podobnie jak przemówień Edzia i Piotrusia, tzn. nuca piosenkę Krukowskiego „To są opowieści Hoffmana, to jest zwyczajny pic”.

    Czytamy. Swobodnie, bez przymusu. Łazimy do teatru, do kina. Akuratnie festiwal polskich filmów. Obejrzeliśmy dziś nagrodzony bogato w Moskwie film Kieślowskiego „Amator”. Wyszliśmy z mieszanymi uczuciami, jak zwykle po skosztowaniu czegoś, co przed nami inni chwalili. Proszę w tej rezerwie przekory, trochę miłości własnej (czy nie stać mnie na indywidualną ocenę?) O każdym filmie, w którym Stuhr wypełnia bez przerwy cały ekran, mówi się „wspaniała kreacja Stuhra” - ale jak długo wspaniała kreacja wspaniałego aktora może zachwyca? Już się szuka dziury w całym, a to już rysa w odbiorze filmu.





    W poniedziałek widzieliśmy w TV „Frismusa” Grochowiaka. I tu podobnie jak w „Amatorze” nadmiar efektów i wątków powodował uczucie przesytu, niechęci do przedłużania akcji. I znów „Z tamtej strony świec” tegoż Grochowiaka wydało się lepsze.

    Przepraszam za przeciąganie tematu filmowo-teatralnego. Ale cóż robić ma para emerytów na urlopie? Owszem, można grać w karty. Ale do tego potrzeba szarugi, chłodu i spleenu. Brakło tych rzeczy. Codziennie jest długi spacer.

Serdeczne z uprzejme pozdrowienia dla szanownych Państwa przesyłają E. i F. Przyłubscy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz