poniedziałek, 22 lutego 2021

Stefan Prawdzic - Bentkowski - Karol Kowalewski - Adwokat - Grunwaldia - Wspomnienia - 1976 - cz.3

 

   Postanowiłem zrobić troszeczkę porządków w moich archiwach, już na samym początku natknąłem się na korespondencję trójki przyjaciół z lat szkolnych z Piotrkowa. Dużo materiałów w tym temacie zamieściłem na moim blogu, postacie Karola Kowalewskiego, Feliksa Przyłubskiego i Stefana – Prawdzic-Bendkowskiego imponują mi formą i treścią korespondencji, ilością pisanych listów. Uważam, że jest kopalnia wiadomości począwszy od pierwszych lat XX wieku. Nie wiem jak się to stało, że nie zamieściłem 3 części listu Stefana do Karola, moją gafę pozwalam sobie teraz naprawić. W następnych odcinkach będą dalsze listy obu przyjaciół, bardzo ciekawy materiał badawczy, zapraszam!

Prawdzic - Bentkowski - Kowalewski - Adwokat - Wspomnienia - 1976 - cz.1

Prawdzic - Bentkowski - Kowalewski - Adwokat - Wspomnienia - 1976 - cz.2


    Do Piotrkowa jeździłem dość często póki byłem jeszcze zdrowy i póki żyła moja siostra Wienia, z którą łączyły mnie bardzo serdeczne nici. Miałem też trochę spraw, gdyż we Włodzimierzowie mam dom letniskowy, 8 mieszkań po pokoju z kuchnią, ale wszystkie zajęte. Mam z tym mnóstwo kłopotów, a ze sprzedażą trudności. Może Ty wiedziałbyś o kim, a może jaka instytucja, pomyśl, sprzedam za bezcen, za połowę wartości.

    A teraz o Grunwaldczykach.

    Otóż jak pracowałem w Zabrzu spotykałem z zamieszkałymi w Gliwicach Czesiem Filipskim i Januszem Dąbrowskim. Ponieważ Czesio był bez zajęcia, przyjąłem go na kasjera do księgarni. Spokojna praca, płaca mizerna, ale liczyło się do wysługi emerytury. Czesio zmarł kilka lat temu i pochowany jest w Paprotni obok Niepokalanowa.

    Co pewien czas odbywają się tu w Warszawie wspólne spotkania, takie kolejne miało odbyć się w styczniu. Chciałem Ci opisać kto tam był, dlatego też odwlekałem z napisaniem do Ciebie listu. Ale jakoś do spotkania dojść nie może, przeszkody głównie zdrowotne.

    W maju 1974 r. spotkanie na dużą skalę odbyło się u mnie w Aninie, był to właściwie uroczysty komers, poprzedzony specjalną Mszą św. w miejscowym kościele, Odśpiewliśmy hymn Grunwaldii, pieśń otwarcia, a potem różne inne swobodniejsze. Akompaniował na pianinie Stefan Ginter, mój syn ma wszystko nagrane. Janek Dobrowolski zrobił mnóstwo zdjęć i jeżeli miałbyś życzenie mógłbym dla Ciebie niektóre ciekawsze zamówić. Grono nasze znów jednak zmalało. W czerwcu 1975 pożegnaliśmy Chajęckiego. W Szczecinie mieszka Mietliński i Tadek Burakowski (adwokat).




    Drogi Karolu! Jeszcze chyba do nikogo tak obszernego listu nie pisałem, ale po tylu latach….

    Ogromnie chciałbym zobaczyć się z Tobą osobiście, ale czy to w obecnym stanie naszego zdrowia jest możliwe?

    Wspomniałeś w liście, że letnią porą byłeś w pensjonacie we Włodzimierzowie. Gdzie to jest i kto prowadzi?

    Dużo, dużo można by jeszcze pisać, ale cokolwiek tematu i do następnego listu należy zarezerwować. Mam też trochę zdjęć z okresu szkolnego i korporacyjnego, mógłbym Cie je przesłać do obejrzenia.

    A teraz już kończę przesyłając życzenia polepszenia zdrowia

                                                                                        Serdeczny uścisk dłoni.

                                                                                            Stefan



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz