Rozpoczynam zamieszczanie wspomnień zasłużonego mieszkańca Będkowa, Pana Witolda Gernanda. W czasie mojej pierwszej z nim rozmowy, poruszył kilka ważnych tematów, postaram się w odcinkach zamieszczać te wspomnienia. Bardzo istotnym i ważnym również dla mnie jest temat będkowskich Żydów. Do wybuchu wojny w 1939 roku, w Będkowie prawie 50 % mieszkańców było pochodzenia żydowskiego. Pan Witold
zapytany czy pamięta ten okres odpowiedział:
- oczywiście, doskonale pamiętam mieszkających w Będkowie Żydów i wydarzenia związane z tworzeniem będkowskiego Getta. Jak Niemcy weszli, Żydzi mieszkali i chodzili wolni jakieś dwa lata jeszcze. Chyba w roku 1941 lub 42 Niemcy wydzielili teren przy ul. Krakowskiej i wszystkich Żydów z Będkowa tam wepchnęli. Pilnowali ich Ukraińcy (prawdopodobnie DYWIZJA SS "GALIZIEN" ).Frontowy budynek Getta przy ul. Krakowskiej 1. Należał do mojego dziadka Wojciecha Pachniewicza, po roku 1965 był własnością mojej mamy, ten dom został przez dziadka wybudowany w roku 1914.Prawa strona budynku należąca do rodziny Florczyków ( siostry mojej mamy)Getto od ulicy KrzywejGetto od ulicy Krzywej - pozostałości naszych budynków gospodarczych.Ja mieszkałem w tym miejscu co obecnie. Żydzi przekupowali ukraińskich strażników, to złotą obrączką, to złotymi kolczykami i byli wypuszczani poza teren Getta. Wysyłali swoich dzieciaków żeby przeszmuglowali troszkę marchwi, czy innego pożywienia. Zaglądali też do nas.
- Nie twierdzę, że byliśmy uprzedzeni do nich, oni byli inni.., nie byliśmy przyjaciółmi. Jako chłopcy rzucaliśmy w siebie kamieniami, jednak w tej sytuacji gdy przychodzili do nas, wpuszczaliśmy ich do naszej piwnicy aby mogli zabrać czy to marchewkę czy kartofle.. Niemcy głodem ich zamorzyli, płakać się chciało, patrząc na nich. ..
- przyszedł moment, że Niemcy kazali miejscowym polakom przyjechać wozami. Żydzi byli bardzo zagłodzeni, byli tacy słabi, snuli się po terenie Getta, ledwo włóczyli nogami . Tych najsłabszych wrzucali na wozy, uformowali szpaler i skierowali się w kierunku Skrzynek.
- Niektórych miejscowych Żydów do tej pory pamiętam z nazwiska. Najbogatszym z nich Rosenblum, mieszkał na ul. Warszawskiej koło Walczaka. On miał u nas sklepy, w Tomaszowie, Piotrkowie.
- Był także Żyd Laizerowicz. Wiąże się z tą osobą ciekawa historia. Otóż wziął sobie
- Był żołnierzem, skończył jakąś szkołę oficerską, przyjeżdżał do Będkowa na urlop w mundurze. Miejscowi policjanci wiedząc o jego przyjeździe, wychodzili na dworzec kolejowy w Remiszewicach aby go ochraniać, gdyż Żydzi pałali do niego nienawiścią i chcieli go zabić...
- Co ciekawe, przeżył okupację, wrócił po wojnie do Będkowa !! Jego siostra uciekła na początku wojny do Rosji, była komunistką. On w tym czasie służył w wojsku Polskim, dostał się do sowieckiej niewoli. Powołał się na swoją siostrę, Rosjanie sprawdzili to i go wypuścili. W Wilnie zajął stanowisko związane z NKWD, tam działał do czerwca 1941 roku, kiedy Niemcy rozpoczęli wojnę z Sowietami. Niemcy złapali go podczas łapanki, byli przekonani że to Polak i wywieźli go do pracy przymusowej przy francuskiej granicy. W niedługim czasie udało mu się uciec, przedostał się francuskich partyzantów, działał z nimi w górach, tak udało mu się przeżyć. Powrócił do Polski, Będkowa do Walczaków i Januszkiewiczów ale na krótko. Ojciec Lajzerowicza był wysoko postawionym człowiekiem w będkowskiej hierarchii, był aktywnym komunistą.