czwartek, 28 grudnia 2017

Brzeziny - Getto - Egzekucja - Judaika - Żyd

Zamieszczam materiał, który wspólnie z Ewą z Łodzi przygotowałem na temat brzezińskiego getta:



      

Terror, bicie, mordy na terenie getta były codziennością. Głód zmuszał mieszkańców do szukania kontaktów z aryjczykami. Pewno nie tylko głód, choć był to czynnik decydujący. Gdzieś w głębi umęczonych serc skomasowani w getcie ludzie wierzyli, że ludzie im pomogą. Kiedyś zamieszkiwano w jednym mieście, na jednych ulicach i pomimo różnic kulturowych i religijnych kwitło jakieś życie sąsiedzkie, nawiązywano przyjaźnie, kłócono się, kochano, zwyczajnie jak to w życiu.
Wojna wszystko zmieniła, do tego stopnia, że trudno było ludziom uwierzyć, że to co widzą, dzieje się naprawdę, chociaż oczywiście byli i tacy, którzy z zadowoleniem i aprobatą patrzyli na wszelakie okropieństwa. I ten okropny, wszechobecny GŁÓD i LĘK.
Kuchnia ludowa, która pomagała najbardziej potrzebującym, biednym ludziom nie była w stanie wyżywić wszystkich. Niedostatek żywności, fatalne warunki mieszkaniowe przyczyniły się do powstania epidemii, gruźlica zbierała swoje żniwo. Nie dało się ukryć tego co dzieje się na terenie getta. Polacy zdali w 100 % egzamin, pomagali w miarę swoich ograniczonych możliwości, ryzykowali życie przy dostarczaniu żywności .Nic nie powstrzymało mieszkańców Brzezin przed pomaganiem . Współczucie do Żydów, do których nie tak dawno jeszcze było wiele przypadków antysemityzmu, znikało. Polacy zdawali sobie sprawę, że Niemcy po eksterminacji narodu żydowskiego, podobnie zachowają się w stosunku do Polaków. Zresztą terror w stosunku do polskich katolików istniał, jednak nie w takim stopniu jak do wyznawców Mojżesza. Okupanci zdawali sobie z tego sprawę, że czarny rynek istnieje, jest dostarczana żywność na teren getta. Zdawali sobie sprawę, a nawet można powiedzieć,że byli zaskoczeni siłą oporu , jaki wykazywali mieszkańcy Brzezin. Zdumiewała ich także przemyślność i brawura , która pozwalała im na zorganizowanie rzeczy potrzebnych do przeżycia, przede wszystkim żywności. Bo żywność, zwykły kawałek czarnego chleba stał się towarem najbardziej wartościowym. I te właśnie działania , których wspólnym mianownikiem był głód i chęć przeżycia stały się pretekstem do wyznaczenia 10 „szmuglerów” celem ich przykładnego ukarania! Co gorsze, rozkazano Radzie Żydowskiej getta podać nazwiska skazańców. W przypadku nie wydania 10 handlarzy-przemytników, hitlerowcy sami wybiorą 20 Żydów. To była jedna z najtragiczniejszych dób w dziejach getta. Zarząd podjął decyzję po wielogodzinnych naradach, wybrano upośledzonych psychicznie i nieuleczalnie chorych….
Oto wspomnienia Sary Zyskind, naocznego świadka tego mordu:
………..Po całonocnej naradzie postanowiono wskazać Niemcom dziesięć osób. Dziesięcioro nieuleczalnie chorych, niesprawnych kalek od urodzenia, umysłowo chorych od zawsze. Między nimi był Lemel, który całe życie czerpał wiadrami wodę ze studni i roznosił ją do mieszkań, w których nie było wodociągów. Była wariatka Mindzia. Był prawie niewidomy żebrak, garbus, kulas.Dwóch beznadziejnie chorych gruźlików. I pięciu podobnych.
Wszyscy mieszkańcy getta pod przymusem zostali sprowadzeni na tę egzekucję. W wyklejonych na murach obwieszczeniach przeczytaliśmy, że ukrywający się, odmawiający przybycia będą rozstrzelani na miejscu.
Obraz tej egzekucji prześladuje mnie do dzisiaj. Duża grupa gestapowców stała przy szubienicach. Obok żydowska policja. I cały Judenrat. Przewodniczący getta Ika Fiszke.
Policjanci przyprowadzili skazanych. Ci co szli z rękami związanymi z tyłu, kulejąc i potykając się. Nie rozumieli, dokąd i po co się ich tak prowadzi. Wszyscy Żydzi z getta stali nieruchomo, skamieniali ze zgrozy, aż do chwili, kiedy nagle wariatka Mindzia zaczęła głośno śpiewać kołysankę: Śpij, dziecinko, śpij… I wtedy wszyscy wybuchnęliśmy dławiącym płaczem.
Gdy ofiary znalazły się pod szubienicą, na podwyższenie specjalnie tam ustawione wszedł Ika Fiszke i zaczął mowę po niemiecku. Głośno oświadczył, ze ludzie ci poniosą karę, na jaką zasłużyli. Oni bowiem chowali cenne dobra, jakie winni byli przekazać Niemcom. Oni szmuglowali do getta żywność, a przecież władze niemieckie dbają o nas, dbają o to, żeby w getcie było dość jedzenia, choć sami Niemcy wskutek wojennych trudności muszą ograniczać swoje normalne potrzeby. Ta kara dla wszystkich winna być sprawiedliwym ostrzeżeniem!
Fiszke skończył. Wtedy dopiero niektórzy z dziesiątki nagle zrozumiawszy, co ich czeka, głośno zaczęli krzyczeć i płakać. Tylko Mindzia nie przestawała śpiewać kołysanki…
Skazanych niemieccy policjanci dźwignęli na długą ławkę, ustawioną pod szubienicami.
Nim pierwszej ofierze założono pętlę na szyję, chwyciłam dłoń Talki, która blada i trzęsąca się stała obok. I zaraz razem wymknęliśmy się, uciekliśmy w stronę domu.
Przez całe dwa dni nie wolno było zdejmować zwłok z szubienicy. Dwa dni wiatr kołysał martwe ciała dziesięciorga niewinnych ludzi….
Oto nazwiska tych nieszczęśników: Lajzer Urbach, Fajgu Mindlak, Judel Sochaczewski (pseudonim Iddu Woziwoda), Hauser Szmiluzer, Jankiel Frankenstein, Haim Freund, Fajwisz, Mindzia Bader i dwóch nieznanych.






                          



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz