Zdjęcie zrobione w 1931 r. ja miałam 12 lat, Abramek 9 lat, Gołda moja jedyna siostra Bł.P. 17 lat.
Majer mój najstarszy brat 20 lat. Mojszele najmłodszy Bł.P. 5 lat.
Piotrków Trybunalski województwa Łódź Polska.
Majer Bogdański (drugi od lewej strony) - najstarszy wujek Zosi.
Zosia nie pochwaliła się, że miała bardzo znanego brata! Podała mi tylko adres bloga i materiał pani Małgorzaty Zglińskiej (znakomity opis można przeczytać także na Wikipedii):
....Urodził się w ubogiej rodzinie stolarza
w Piotrkowie Trybunalskim. Matka, Frymeta, której grób udało mi się
odszukać na piotrkowskim kirkucie, osierociła go jako 13-letniego
chłopca. Jego bar micwa miała wiec podwójną wagę – musiał przejąć
obowiązki dorosłego mężczyzny. Bieda aż piszczała, wiec ukończywszy 4
klasy chederu, zacząć zarobkować. W domu było czworo młodszego
rodzeństwa. Wyuczył się na krawca, bo takie było życzenie matki.
Krawiectwo uważano za elegancki fach, bo krawcy nosili krawaty,
wyróżniające ich spośród innych rzemiosł. Pracował ponad 12 godzin na
dobę, dokształcał się w szkole państwowej oraz studiował Talmud. Kolega
z warsztatu wciągnął go do Cukunftu (w języku jidysz – Przyszłość),
młodzieżówki Bundu – Żydowskiego Związku Robotniczego (partii głoszącej
m.in. postulaty autonomii narodowo-kulturalnej Żydów w diasporze,
przeciwnej emigracji do Palestyny, walczącej aktywnie z antysemityzmem,
współdziałającej m.in. z Polską Partią Socjalistyczną). Młodzież
należąca do Cukunftu borykała się z podobnymi problemami bytowymi jak
polscy robotnicy, tyle, że ci drudzy nie padali ofiara panoszącego się
antysemityzmu. Nie musieli organizować się w celu obrony przed atakami
bojówek endeckich. Cukunft i polskie Towarzystwo Uniwersytetów
Robotniczych wspólnie urządzały demonstracje. Kiedyś udali się razem do
burmistrza miasta z prośba o pozwolenie na akademię w proteście
przeciwko wojnie. "Jakiej wojnie, panowie?!" – przestraszył się
burmistrz i odesłał ich z kwitkiem. Pogłówkowali obaj i wrócili po kilku
minutach, proponując akademię... w obronie pokoju! Udało się. Uzyskali
zgodę burmistrza!
W Bundzie poznał swoja przyszłą żonę, też piotrkowiankę, z ulicy
Starowarszawskiej, Esterę Wolsztajn.
Były lata 30. Odbywał służbę wojskowa w IV Pułku
Artylerii Ciężkiej w Łodzi. W teorii artylerii nikt nie mógł mu
dorównać. Matematyka była jego mocną stroną. Koledzy, Polacy, spisywali
od niego zadania domowe. Został asem. Tylko niski wzrost utrudniał mu
żołnierski żywot. Do kotła trzeba było ustawiać się od najwyższego do
najniższego. Musiał jeść w biegu, bo zawsze był ostatni. Bał się też
koni, a przełożony groził – "Jutro dam Ci wyższego!" Zaparł się. "Jak
inni potrafią, to ty tez możesz, chamie" – mówił do siebie i... zdał
egzamin z jazdy na piątkę.
"Chłopak sprężyna" – chwalono go. Jako jedyny
Żyd ze swego rocznika dostał się do szkoły podoficerskiej. Ucieszył się,
że nie będzie już musiał czyścić zawszonych koni. Z całej szkoły,
liczącej 81 elewów, tylko 8-miu awansowano na kaprali. Był jednym
z nich. Ukończył szkołę z pierwszą lokatą, a w nagrodę otrzymał
kieszonkowy zegarek z wygrawerowanym napisem: "Pierwsza Lokata Szkoła
Podoficerska IV PAC Klasa LKM 1934". Młodzi Bogdańscy mieszkali wówczas
w Łodzi. Poznał tam Szmula Zygielbojma, którego dzieci, Ryfka i Josel,
zostały jego bliskimi przyjaciółmi.......
Fantastyczny materiał, zamieściłem tylko malutką część, zapraszam na przeczytanie całości!
Cóż, mamy swoich bohaterów, jednym z nich był z całą pewnością Majer. Ciężki los sieroty, korzystał z Ochronek w Piotrkowie, wyrósł na uczciwego młodzieńca, polskiego patriotę, żołnierz Armii Andersa. Nie chcę wymieniać wszystkich zalet tego człowieka, proszę poczytać co napisała pani Zglińska, naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz