wtorek, 29 listopada 2022

Bedoń - Wesele - Mord - Ilustrowana Republika - 1926

 


Działo się w Bedoniu:

Ilustrowana Republika. 1926-07-09 R. 2 no 188

                                           KAMIENIAMI I KŁONICAMI
                                               okładali się goście weselni.
                 Nikt nie pamięta, kto kogo bił, ale Rychter został zamordowany.

Dnia 19 kwietnia roku ubiegłego w mieszkaniu gospodarza Tomasza Ołubki, zamieszkałego we wsi Bedoń pod Gałkówkiem, odbywała się uroczystość weselna, na którą zaproszono wiele gości ze wsi okolicznych. Między innymi byli tam również wieśniacy z tej samej wsi: Robert Rychter, Leon Zbiciński i Jan Wójcik. Między Leonem Zbicińskim a Robertem Rychterem wynikł spór w czasie libacji, ponieważ jednak ci dwaj „dżentlemeni" nie chcieli zakłócać uroczystości ślubnej, wyszli więc na dwór, gdzie pogruchotali sobie wzajemnie kości przyczem Zbiciński podarł Rychterowi w strzępy nową kamizelkę. Dzięki interwencji gospodyni domu zdołano walczących gości rozdzielić i odprowadzić z powrotem do mieszkania. Spokój ten nie trwał jednak długo. Po upływie 30-tu minut od pierwszej bójki Rychter wyszedł ponownie na dwór w celu odszukania drugiej połowy podartej kamizelki. W ślad za nim wyszli z mieszkania Zbiciński, Jan Wójcik i Stefan Wójcik, którzy napadli na Rychtera, poczęli go bić pięściami, przyczem Jan Wójcik uderzył Rychtera kamieniem w głowę tak nieszczęśliwie, że napadnięty stoczył sie na ziemię, brocząc krwią. Rozbestwieni napastnicy potłukli Jeszcze leżącego bez przytomności Rychtera kłonicami. Goście weselni przenieśli ciężko rannego Rychtera do mieszkania Ołubkl, skąd następnego dnia przewieziono go do szpitala Św. Józefa w Łodzi Rychter stracił zupełnie mowę. Lekarz stwierdził ciężkie rany na głowie i pogruchotane kości. Stan chorego był tak ciężki, że okazało się rzeczą konieczną natychmiastowe przeprowadzenie operacji. Po pierwszej operacji Rychter odzyskał mowę, po drugiej jednak, którą należało również niezwłocznie przeprowadzić, Rychter stracił przytomność i w kilka godzin potem zmarł. Na tej zasadzie pociągnięto do odpowiedzialności sądowej Wójcika i Zbicińsklego, z których pierwszy na śledztwie przyznał się do winy, drugi natomiast zaprzeczał temu, jakoby brał udział w pobiciu Rychtera. Wójcik twierdził, że stanął w obronie własnego życia, gdyż Rychter chciał go pobić, czemu za pobiegł przez uderzenie napastnika kamieniem w głowę. Następnie Wójcik zeznał, że nie bił Rychtera kłonicą, widział natomiast jak czynił to Zbiciński. Zbiciński całą winę zwala na Wójcika. Świadkowie potwierdzili akt oskarżenia, dotyczący Wójcika, co do Zbicińskiego zaś zdania były niepewne i mało obciążające. Sąd pod przewodnictwem sędziego Hertzberga wydał w dniu wczorajszym wyrok, mocą którego Wójcik został skazany na 2 lata i 6 miesięcy więzienia z pozbawieniem praw. Zbichiskiego zaś z braku dowodów uniewinniono.


Nowy Bedoń – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie łódzkim wschodnim, w gminie Andrespol, na Wzniesieniach Łódzkich, w dolinie Miazgi. Nazwa Bedoń funkcjonuje od okresu międzywojennego, wcześniej miejscowość nazywała się Będoń. Wikipedia


Das geschah in Bedonie:

Die illustrierte Republik. 1926-07-09 R. 2 Nr. 188
                                                          STEINE UND STÜTZEN
                                               Die Hochzeitsgäste fielen übereinander her.
                 Keiner weiß mehr, wer wen geschlagen hat, aber Rychter wurde ermordet.
Am 19. April des Vorjahres fand in der Wohnung des Landwirts Tomasz Ołubka, der in dem Dorf Bedoń bei Gałkówko lebte, eine Hochzeitsfeier statt, zu der viele Gäste aus den umliegenden Dörfern eingeladen waren. Unter anderem waren auch Dorfbewohner aus demselben Dorf dabei: Robert Rychter, Leon Zbiciński und Jan Wójcik. Während des Umtrunks kam es zu einem Streit zwischen Leon Zbiciński und Robert Rychter, aber da die beiden "Gentlemen" die Hochzeitsfeierlichkeiten nicht stören wollten, gingen sie nach draußen, wo sie sich gegenseitig die Knochen brachen, wobei Zbiciński Rychters neue Weste in Stücke riss. Dank des Eingreifens der Haushälterin konnten die streitenden Gäste getrennt und in die Wohnung zurückgebracht werden. Diese Ruhe währte jedoch nicht lange. Dreißig Minuten nach dem ersten Kampf ging Rychter wieder nach draußen und fand die andere Hälfte der zerrissenen Weste. Zbiciński, Jan Wójcik und Stefan Wójcik folgten ihm aus der Wohnung, griffen Rychter an und schlugen mit den Fäusten auf ihn ein, wobei Jan Wójcik Rychter mit einem Stein so unglücklich auf den Kopf schlug, dass er blutend zu Boden fiel. Die fröhlichen Angreifer schlugen Rychter, der noch immer bewusstlos dalag, mit Pfählen nieder. Die Hochzeitsgäste trugen den schwer verletzten Rychter in Ołubkls Wohnung, von wo aus er am nächsten Tag in das St. Jozef-Krankenhaus in Łódź gebracht wurde. Der Arzt stellte schwere Wunden am Kopf und zertrümmerte Knochen fest. Der Zustand des Patienten war so schwer, dass eine sofortige Operation notwendig wurde. Nach der ersten Operation konnte Rychter wieder sprechen, aber nach der zweiten Operation, die ebenfalls sofort durchgeführt werden musste, verlor Rychter das Bewusstsein und starb einige Stunden später. Auf dieser Grundlage wurden Wójcik und Zbiciński vor Gericht gestellt, wobei ersterer bei der Untersuchung seine Schuld einräumte, während letzterer jegliche Beteiligung an den Schlägen auf Rychter bestritt. Wojcik behauptete, er habe sein Leben verteidigt, weil Rychter ihn schlagen wollte, was er auch tat, indem er seinen Angreifer mit einem Stein auf den Kopf schlug. Wojcik sagte dann aus, dass er Rychter nicht mit einem Pfahl geschlagen habe, sondern gesehen habe, wie Zbicinski dies tat. Zbicinski wies Wojcik die ganze Schuld zu. Die Zeugen bestätigten die Anklage in Bezug auf Wójcik, während ihre Aussagen in Bezug auf Zbiciński unsicher und nicht sehr belastend waren. Das Gericht unter dem Vorsitz von Richter Hertzberg verkündete gestern sein Urteil und verurteilte Wojcik zu 2 Jahren und 6 Monaten Haft mit Berufsverbot. Zbichiski hingegen wurde aus Mangel an Beweisen freigesprochen.

Nowy Bedoń - ein Dorf in Polen, in der Woiwodschaft Łódź, im östlichen Kreis Łódź, in der Gemeinde Andrespol, im Łódź-Gebirge, im Tal des Flusses Miazga. Der Name Bedoń ist seit der Zwischenkriegszeit gebräuchlich, früher hieß das Dorf Będoń. Wikipedia

Folwark - Gmina Kleszczów - Klewin - Kuśmierek

     Napisał do mnie Pan Kazimierz Klewin. Znalazł na moim blogu informacje o wsi Folwark gmina Kleszczów. Podczas rozmowy telefonicznej poprosiłem o napisanie krótkiej informacji o swoich przodkach. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto będzie mógł uzupełnić wiedzę Pana Kazimierza. Pod jego tekstem dwa zdjęcia jego taty.


Tadeusz Klewin, ur. 30.12.1914 r w Folwark k. Kleszczowa i był najstarszym dzieckiem Józefa i Józefy Klewin z domu Kuśmierek.
Fotografie pochodzą najprawdopobniej z roku 1934 będąc w jednostce wojskowej w Radomsku.
W czasie obławy w Łodzi w roku 1940 został złapany i wywieziony do robót przymusowych na teren III Rzeszy, trafił do majątku we wsi Rarwino koło Podwilcza (pow. białogardzki).
Po wyzwoleniu pozostał na Ziemiach Odzyskanych. Zmarł 2 maja 1979 roku po ciężkiej chorobie.

Folwark – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie bełchatowskim, w gminie Kleszczów. W latach 1975–1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa piotrkowskiego. Zobacz też: Folwark Wikipedia
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Herr Kazimierz Klewin schrieb mir. Er fand auf meinem Blog Informationen über das Dorf Folwark in der Gemeinde Kleszczów. Während eines Telefongesprächs bat ich ihn, eine kurze Information über seine Vorfahren zu schreiben. Ich hoffe, dass es jemanden geben wird, der das Wissen von Herrn Kazimierz ergänzen kann. Unter seinem Text stehen zwei Fotos von seinem Vater.



Tadeusz Klewin, geboren am 30.12.1914 in Folwark bei Kleszczów. Kleszczów und war das älteste Kind von Józef und Józefa Klewin, geb. Kuśmierek.
Die Fotos stammen wahrscheinlich aus dem Jahr 1934, als er in einer Militäreinheit in Radomsko war.
Bei einer Fahndung in Łódź im Jahr 1940 wurde er gefasst und zur Zwangsarbeit auf das Gebiet des Dritten Reiches deportiert, wo er auf einem Gut im Dorf Rarwino bei Podwilcz (Kreis Białogard) landete.
Nach der Befreiung blieb er in den wiedergewonnenen Gebieten. Er starb am 2. Mai 1979 nach einer schweren Krankheit.

Folwark - ein Dorf in Polen, in der Woiwodschaft Łódzkie, Kreis Bełchatów, Gemeinde Kleszczów. Zwischen 1975 und 1998 gehörte das Dorf verwaltungsmäßig zur Woiwodschaft Piotrków. Siehe auch: Folwark Wikipedia







Bukowiec - Königsbach - Kirchliche - Kościół - Otto Heike - cz.2

 

    Z duszpasterzy w Pabianicach, którzy ze względu na oddalenie wioski od oficjalnej siedziby nie mogli nawiązać kontaktu z ludnością, o starszym pastorze z Königsbach Eugen Engel wciąż czule wspominany jest z czasów przed I wojną światową. Urodził się w Brzezinach jako syn nauczyciela i kantora, dlatego przywiózł z domu głęboką pobożność i poważne oddanie posłudze. Jako kaznodzieja dobrze rozumiał potrzeby drobnych rolników ze Szwabii, którzy czcili go jako ważnego i zawsze pomocnego pastora. Następcą Engelsa w 1914 roku był żywy, ale łatwo drażliwy pastor Rudolf Schmidt. W przeciwieństwie do Engela pastor Schmidt był wyraźnie niezręczny w kontaktach z „prostymi ludźmi” i nawet w kazaniu nie zawsze mógł we właściwy sposób przemawiać do zgromadzenia prostych, nieco dziwnych, ale poza tym dobrodusznych chłopów. Odniosło się przy nim wrażenie, że chciał podkreślić autorytet swojej klasy przed chłopskim rozmówcą, niezależnie od tego, czy chodziło o konieczny kontakt z kantorem, radnymi, czy z samymi parafianami.

    Należy wspomnieć o kapelanie wojskowym z okresu I wojny światowej, który w okresie okupacji niemieckiej pełnił funkcję proboszcza gubernatora w Łodzi. Był to Lic. Paul Althaus, „kanclerz-rzecznik połysku i polerowania”, jak ujął to ówczesny niemiecki przywódca Adolf Eichler. Jako pierwszy Niemiec Rzeszy spotkał się z niemieckimi kolonistami z ciepłym współczuciem po usłyszeniu o dotkliwej wizytacji Königsbach w pierwszych miesiącach wojny. Po swojej pierwszej wizycie w szwabskiej osadzie zainicjował też powołanie komitetu ds. Odbudowy kościoła i szkoły. Do tego pomysłu zmobilizował różne agencje w Rzeszy, takie jak Stowarzyszenie Gustawa Adolfa, Stowarzyszenie na rzecz Niemców za Granicą, Komitet Pomocniczy Niemców protestanckich w Generalnym Gubernatorstwie, Stowarzyszenie Niemieckie w Łodzi i różne agencje rządowe. W dniu 15 grudnia 1916 r. Pastor Althaus udał się do Königsbach na wykład, jeszcze w tym czasie w prowizorycznych salach lekcyjnych w domu Sutterów, i podniósł psychicznie wciąż zdesperowanych mieszkańców i obiecał pomóc im w odbudowie kościoła. Czy to na tym wykładzie, czy na nabożeństwach, które kilkakrotnie odbywał w Königsbach, za każdym razem urzekał go wyraźny język, zrozumiały nawet dla zwykłego człowieka, oraz graficzna interpretacja tekstów biblijnych.

    Po bitwie łódzkiej i wspomnianym już „przełomie Brzezin” Rosjanie mieli 86 zagród, a prawie stuletnia sala modlitewna wraz ze szkołą stanęła w płomieniach. Straszliwa katastrofa przyniosła wspólnocie tyle nieszczęść, że na razie nie można było pomyśleć o budowie szkoły czy nawet kościoła. Jednak już na początku 1915 r. Gmina wynajęła duże gospodarstwo rolne od Karla Eglera w Oberdorfie, gdzie odprawiał czytelnictwo emerytowany nauczyciel Adam Kainath, który po wybuchu wojny przeniósł się do Königsbach. Później w domu Sutterów w pobliżu starej szkoły znaleziono dwa odpowiednie pokoje; służyły społeczności jako środek tymczasowy, aż do ukończenia budowy nowego kościoła późną jesienią 1917 roku.

    Pomysł odbudowy zniszczonej szkoły i domu modlitwy został podjęty już latem 1916 r. Przy okazji wizyty proboszcza wojskowego Lic. Althausa. Na spotkaniu mieszkańców wsi w celu założenia lokalnego oddziału „Niemieckiego Stowarzyszenia dla Łodzi i Okolicy” obecny także dziennikarz łódzki Adolf Eichler zaproponował powołanie komitetu ds. Budowy nowej szkoły i domu modlitwy. Na kolejnym spotkaniu parafialnym ówczesny przywódca kościoła Alexander Egler i członkowie rady kościelnej przeforsowali ustanowienie komitetu budowlanego i ustanowienie ogólnej opłaty budowlanej przeciwko początkowemu oporowi rolników. Oprócz Eglera w skład komitetu budowlanego wchodzili także burmistrz wioski Adam Felker oraz właściciele farmy Johhan Felker, Martin Maier, Karl Roth, Karl Hamm i Karl Wildemann. Pierwszym budulcem była darowizna Komitetu Pomocy potrzebującym Niemcom protestanckim w Generalnej Guberni Warszawskiej, imigracja wspomnianego wyżej Stowarzyszenia Niemieckiego oraz efekt zbiórki przeprowadzonej przez pastora wojskowego Althausa w Rzeszy. Duchowny opisał tragiczne losy parafii Königsbach w gazecie Württenberg i wezwał do zbiórki pieniędzy. Oczywiście te przykłady zachęciły również wszystkich mieszkańców, aby komitet budowlany mógł zdecydować o rozpoczęciu budowy na początku nowego roku.

     Starając się o oficjalne zatwierdzenie projektu budowlanego, rządowy architekt Schräder z komendy policji w Łodzi w sposób niesamolubny przyszedł z pomocą ludowi Königsbach. Opracował plan budowy kościoła i szkoły oraz tak intensywnie propagował prace przygotowawcze, że rolnicy byli w stanie dojechać do materiału budowlanego jeszcze przed rozpoczęciem wiosennych upraw. Członkowie kongregacji rywalizowali między sobą w hiszpańskiej służbie i robotach ziemnych pod fundamenty, choć w trzecim roku wojny przygnębili ich przede wszystkim zmartwienia i chleb powszedni. W marcu 1917 r. Do Königsbach przybył przewodniczący Gustav-Adolf-Verein, prof. Rendtorff, w towarzystwie Lic. Althausa i Adolfa Eichlera i ogłosił dużą dotację na budowę kościoła. Fundusz wsparcia Konsystorza Warszawskiego obiecał pomoc w wysokości 10 000 marek. Dary otrzymywano także od innych organizacji i szeregu parafii.


    Von den Pfarrern in Pabianice, die schon allein wegen der Abgelegenheit des Dorfes von ihrem Amtsitz nur wenig Kontakt zu den Menschen gewinnen konnten,   ist aus der zeit vor dem Ersten Weltkrieg den älteren Königsbachern Pastor Eugen Engel noch in guter Erinnerung. Er war in Brzeziny als Sohn eines Lehrers und kantors geboren und brachte also von Hause aus innige Frömmigkeit und ernsthafte Hingabe für das geistliche Amt mit. Als Prediger hatte er das rechte Verständnis für die Bedürfnisse der schwäbischen Kleinbauern, die in ihm den gültigen und allzeit hilfsbereiten Seelsorger verehrten. Nachfolger Engels wurde 1914 der lebhafte, aber auch leicht reizbare Pastor Rudolf Schmidt. Im Gegensatz zu Engel fiel Pastor Schmidt der Umgang mit "einfachen Leuten" sichtlich schewr, und auch in der Predigt konnte er eine Gemeinde von einfachen, leicht querköpfigen, aber sonst gutmütigen bauern nicht immer in der richtigen Weise ansprechen. Man hatte bei ihm den Eindruck, als ob er die Autorität seines Standes den bäuerlichen Gesprächspartner gegenüber hervoheben wollte, ganz gleich, ob es sich um den kirchendienstlich notwendigen Kontakt mit dam Kantor, mit den Mitgliedern des Kirchenvorstandes oder mit den Gemeindegliedern selbst handelte.

     Aus der Zeit des Ersten Weltkrieges ist der Name eines Militärgeistliechen zu nennen, der während der deutschen besetzung als Gouvernementspfarrer in Lodz tätig war. Es war Lic. Paul Althaus, ein "Kanzleredner von Glanz und Schliff", wie es der damalige Deutschtumsführer Adolf Eichler ausdrückte. Als erster Reichsdeutscher begegnete er den deutschen Kolonisten mit warmer Anteilnahme, nachdem er von der schweren Heimsuchung Königsbachs in den ersten Monaten des Krieges gehört hatte. Nach seinem ersten Besuch in der Schwabensiedlung gab er auch Anstoß zur Gründung eines Ausschusses für den Wiederaufbau von Kirche und Schule. Er mobilisierte für diesen gedanken verschiedene Stellen im Reich, so den Gustav-Adolf-Verein, den Verein für das Deutschtum im Ausland, den Hilfsausschuß für die evangelischen Deutschen in Generalgouvernement, den in Lodz bestehenden Deutschen Verein und auch verschiedene Regierungsstellen. Am 15 Dezember 1916 kan Pastor Althaus zu einem Vortrag nach Königsbach, da mals noch in den provisorischen Schulräumen in Hause Sutter, richtete die immer noch verzagten Bewohner seelisch auf und versprach seine Hilfe beim Wiederausbau eines Gotteshauses. Ob bei diesem Vortrag oder bei Predigtgottesdiensten, die er mehrmals in Königsbach erhielt, jedesmal fesselte gungskraft, seine klare, auch für den einfachen Mann verständliche Sprache sowie durch die bildhafte Auslegung der biblischen Texte.

    Nach der Schlacht um Lodz und dem bereits erwähnten "Durchbruch von Brzeziny" hatten die Russen 86 Gehöfte und den fast hundertjährigen Betsaal mit der Schule in Flammen aufgehen lassen. Die furchtbare Katastrophe brachte so viel Elend über die gemeinde, daß vorerst an den Bau einer Schule oder gar einer Kirche nicht gedacht werden konnte. Aber schon Anfang 1915 mietete die Gemeinde eine große bauernstube bei Karl Egler in Oberdorf, wo der bereits pensionierte und nach Ausbruch des Krieges nach Königsbach verzogene Lehrer Adam Kainath Lesegottesdienste abhielt. Später fand man zwei geeignete Räume im hause Sutter in der Nähe der alten Schule; sie dienten der gemeinde als Provisorium bis zur Fertigstellung der neuen Kirche im Spätherbst 1917.

     Der Gedanke an einen Wiederaufbau des zerstörten Schul- und Bethauses war bereits im Sommer 1916 anläßlich eines Besuches des Militärpfarrers Lic. Althaus aufgenommen. Bei einer Versammlung der Dorfbewohner zur Gründung einer Ortsstelle des "Deutsche Vereins für Lodz und Umgebung" regte dann der ebenfalls anwesende Lodzer Journalist Adolf Eichler die Bildung eines Komitees für den Bau eines neuen Schul- und Bethauses an. Der damalige Kirchenvorsteher Alexander Egler und Mitglider des Kirchenvorstandes setzten auf einer weiteren Gemeindeversammlung gegen den anfänglichen Wiederstand der bauern die Gründung eines Bauausschuses und die Festlegung einer allgemeinen Bauumlage durch. Dem Bauausschuß gehörten außer Egler noch der Dorfschulze Adam Felker sowie die Hofbesitzer Johhan Felker, Martin Maier, Karl Roth, Karl Hamm und Karl Wildemann an. Erste Bausteine waren eine Spende des Hilfsausschusses für die notleindenden evangelischen Deutschen in Generalgouvernement Warschau, eine Zuwanderung des vorhin erwähnten Deutschen Vereins und das Ergebnis einer von Militärpfarrer Althaus im Reich durchgeführten Sammelaktion. Der Geistiche hatte in einer württenbergischen Zeitung das tragische Schicksal der Königsbacher Kirchengemeinde geschildert und zu einer Spendaktion aufgerufen. Diese Beispiele spornten natürlich auch alle Ortsansässigen an, so daß der Bauausschuß zu Beginn des neuen Jahres den Baubeginn beschließen konnte.

     Bei den Bemühungen um die behördliche Genehmigung des Bauvorhabens kam den Königsbachern in uneigennütziger Weise der Regirungsbaumeister Schräder vom Polizeipräsidium in Lodz zu Hilfe. Er entwarf den Plan für den Kirch- und Schulbau und förderte die Vorarbeiten so intensiv, daß die Bauern noch vor Beginn der Frühjahrbestellung des Baumaterial amfahren konnten. In Gespanndiensten und bei Erdarbeiten für die Fundamente wetteiferten die Gemeindeglieder untereinander, obwohl sie im dritten Kriegsjahr in erster Linie von Sorgen und das tägliche Brot bedrückt waren. Im März 1917 kam der Vorsitzende des Gustav-Adolf-Vereins, Prof. Rendtorff, in Begleitung von Lic. Althaus und Adolf Eichler nach Königsbach und küngigte eine größere Spende für den Kirchbau an. Die Unterstützungskasse des Warschauer Konsistoriums stellte eine Beihilfe von 10000 Mark in Aussicht. Auch von anderen Organisationen und einer Reihe von Kirchengemeinden kamen Zuwendungen.


poniedziałek, 28 listopada 2022

Bukowiec - Königsbach - Kirchliches - Kościół - Otto Heike - cz.1

    Jeden z ciekawszych rozdziałów książki Otto Heike 150 JAHRE SCHWABENSIEDLUNGEN IN POLEN 1795-1945 strony 262-272 - DIE SCHULE. (tłumaczenie z niemieckiego własne).

                               KOŚCIÓŁ W BUKOWCU - KÖNIGSBACH

     Dla wiosek kolonialnych, czy to w centralnej Polsce, czy na Wołyniu, kościół był nie tylko kwestią wiary i duszpasterstwa, był najważniejszym czynnikiem w walce o zachowanie języka i narodowości. Ewangelik był synonimem języka niemieckiego, a Kościół katolicki był Kościołem „polskim”. Był to nieunikniony rozwój i wynikał z bliskiego związku między przekonaniami a pochodzeniem etnicznym.

    Nieliczni katolicy wśród osadników w 1803 i 1804 roku - tylko 9 z około 250 dusz było katolikami - wkrótce poczuli się tak samotni pośród ewangelicznej „przytłaczającej mocy”, że zrezygnowali z zakupionych gospodarstw i przenieśli się do Łodzi, gdzie tylko było to możliwe. miał odwiedzić niemieckojęzycznego księdza katolickiego w celu spowiedzi. Oprócz nielicznych Polaków mieszkających na skraju wsi przed I wojną światową wśród mieszkańców Königsbach były tylko dwie rodziny katolickie.

    Jako parafia protestancka Königsbach została podporządkowana parafii w Pabianicach w 1815 roku. Nie było to dobre rozwiązanie, bo to małe miasteczko było oddalone od Königsbach o 21 km i nawet po wprowadzeniu ruchu kolejowego można było do niego dojechać tylko konno i furmanką przez Rzgów. Pomimo niedogodności i trudności związanych z ruchem drogowym dla kongregacji i pastora, nic w tym zadaniu nie zmieniło się od ponad 100 lat. A ponieważ duchowny nie był w stanie odpowiednio zaopatrzyć wspólnoty, która była oddalona od jego miejsca zamieszkania, duża część zadań duszpasterskich kościoła musiała spaść na kantora. Związek między szkołą a kościołem, nauczaniem i urzędem kantora, który wyrósł z potrzeby w ciągu pierwszych kilku lat, okazał się celowy dla społeczności wiejskiej. Podstawę prawną otrzymał w prawie kościelnym z 1849 r., które zalegalizowało powstanie szkół kantorów i poddało je konsystorzowi w Warszawie.

 

    Pastor odpowiedzialnego przedstawienia kościelnego w Pabianicach przychodził na kazanie i komunię tylko raz w miesiącu. Z kolei chłopi musieli wysłać ekipę do Pabianic i odebrać pastora. Noc spędził w mieszkaniu nauczyciela, w niedzielę rano odprawił nabożeństwo, po południu urządził wesela, a następnie powrócił furmanką do Pabianic. Choć na przełomie XIX i XX wieku w bezpośrednim sąsiedztwie Königsbach i niemieckiej osady Andrzejów powstała samodzielna parafia, ustalona struktura spektaklu kościelnego najwyraźniej nie mogła zostać zmieniona ze względów formalnych.

   Nauczyciele protestanccy byli już przygotowani do pełnienia odpowiedzialnej funkcji kantora w niepełnym wymiarze godzin już podczas szkolenia seminaryjnego. Śpiew, gra na organach i wykłady ustne były ważnymi przedmiotami, których nauczano w kolegium nauczycielskim w Warszawie, a później w Łodzi. Nauczyciel ze wsi niemiecko-protestanckiej był zobowiązany do gry na organach w każdą niedzielę i czytania kazania co najmniej trzy razy w miesiącu. Nabożeństwo kantora obejmowało również naukę o dżemie, chrzciny, przyjmowanie rachunków, zarządzanie sekretarzem chrztu i śmierci oraz różnego rodzaju drobne akty urzędowe, a na koniec odprowadzał zmarłego na cmentarz. Kantorat przynosił nauczycielowi dodatkowe dochody; Musiał jednak zrezygnować z urlopu i urlopu, ponieważ zastępstwo było możliwe tylko w nagłych przypadkach.

 

   Nauczyciele protestanccy byli przygotowywani do pełnienia odpowiedzialnej funkcji kantora w niepełnym wymiarze godzin już podczas szkolenia seminaryjnego. Śpiew, gra na organach i wykłady ustne były ważnymi przedmiotami, których nauczano w kolegium nauczycielskim w Warszawie, a później w Łodzi. Nauczyciel ze wsi niemiecko-protestanckiej był zobowiązany do gry na organach w każdą niedzielę i czytania kazania co najmniej trzy razy w miesiącu. Nabożeństwo kantora obejmowało również naukę przed konfirmacyjne, chrzciny, przyjmowanie rachunków, urzędowaniem w kancelarii w przyjmowaniu zgłoszeń chrztu i śmierci oraz różnego rodzaju drobne akty urzędowe, a na koniec odprowadzał zmarłego na cmentarz. Kantorat przynosił nauczycielowi dodatkowe dochody; Musiał jednak zrezygnować z ferii i urlopu, ponieważ zastępstwo było możliwe tylko w nagłych przypadkach.

 

    Pastor  kościoła ewangelickiego w Pabianicach do którego struktur przynależał Bukowiec, przyjeżdżał na kazanie i komunię tylko raz w miesiącu. Aby jego wizyty mogły dojść do skutku, ktoś  z wyznaczonych tego dnia rolników musiał odbyć swoją furmanką zaprzężoną w konie podróż przez Rzgów do Pabianic i odebrać pastora, co zabierało kilka godzin czasu. Pastor noc spędzał w mieszkaniu nauczyciela, w niedzielę rano odprawił nabożeństwo, po południu udzielał ślubów, a następnie powracał furmanką do Pabianic. Choć na przełomie XIX i XX wieku w bezpośrednim sąsiedztwie Bukowca i niemieckiej osady Andrzejów powstała samodzielna parafia, która była w sporze z hierarchami kościelnymi w Pabianicach za odmienność i niesubordynację, spowodowała, że Bukowiec mimo tak małej odległości nie przystąpił do tych struktur. Wydaje się, że duży wpływ miały naciski z Pabianic.

    Szwabscy ​​osadnicy prawdopodobnie wznieśli pierwszy kościół w 1808 roku jako budynek z muru pruskiego bez wieży. Duża sala modlitewna mogła pomieścić dobre 250 osób i była wyposażona w chór i dwie boczne galerie. W 1845 roku na szczycie chóru zainstalowano małe organy. Autor dobrze pamięta tradycyjne ustawienie miejsc podczas nabożeństwa: żonaci mężczyźni usiedli po prawej stronie, kobiety po lewej; w galeriach po prawej młodzież męska, po lewej młodzież żeńska. Miejsce przed organami zarezerwowano dla chóru puzonowego i kościelnego. Sala modlitewna była zawsze dobrze wyposażona na niedzielne nabożeństwa; ponieważ było to niepisane prawo, że przynajmniej jedna osoba dorosła z każdej rodziny powinna chodzić do kościoła. W wielkie święta, zwłaszcza Boże Narodzenie, kiedy uczniowie odgrywali szopki, sceny mówione i kolędy, sala z trudem mogła pomieścić gości. W określone dni, kiedy uczęszczano do kościoła, zbiórka pieniężna była przeznaczona dla kantora lub kościelnego. Przed I wojną światową na talerzu znajdowały się kwoty od 50 kopiejek do 2 rubli. Niezależnie od tego, torba z dzwonkiem krążyła w każdą niedzielę. Kantorami byli poszczególni nauczyciele, z których na szczególną uwagę zasługują Adam Kainath i Karl Meier. Kainath, urodzony w Bukowcu, zarządzał kantoramtem przez 23 lata i miał wzorowy stosunek zaufania do parafian. Meier pracował dla kościoła przez 30 lat. Jego autorytet jako „ojca wioski” opierał się na sumiennym wykonywaniu swoich obowiązków, na wielkiej sile wiary, którą starał się przekazać innym, oraz na oddaniu się swojemu urzędowi. Szczególnie zaktywizował życie wspólnotowe, m.in. zakładając chór kościelny, troszczył się o dorastającą młodzież. Był także promotorem Ewangelickiego Stowarzyszenia Kobiet, które powstało z inicjatywy miejscowego kapelana w 1930 r., A na jego czele stanęła żona nauczyciela Meiera.

                                                                          - Część I - 


            Kirche und Schule in der Schwabensiedlung  Königsbach (Bukowiec) im Lodzer Raum.
                                                    Gegründet 1803/1804
             Kościół i Szkoła Szwabskich Osadników w Bukowcu w okolicach Łodzi, założonym w                                                                                   1803/1804 roku.


    Für die Kolonistendörfer, ob in Mittelpolen oder in Wolhynien, war die Kirche nur eine Angelegenheit des Glaubens und der Seelsorge, sie war der wesentlichste Faktor im Kampf um die Erhaltung der Sprache und des Volkstums. Evangelisch war gleichbedeutend mit deutsch, und die katolische Kirche war eben die "polnische" Kirche. Das war eine zwangsläufige Entwicklung und resultierte aus der engen Verbindung von Glauben und Volkstum.

    Die wenigen Katholiken unter der Siedlern der Jahre 1803 und 1804 - von etwa 250 Seelen waren nur 9 katholischen Glaubens - fühlten sich inmitten der evangelischen "Öbermacht" glaubenmäßig bald so vereinsamt, daß sie die erwobenen Hofstellen aufgaben und nach Lodz zogen, wo immerhin die Möglichkeit gegeben war, einen deutschsprechenden katholischen Priester für die Beichte aufzusuchen. Abgesehen von den wenigen am Dorfrand wohnenden Polen gab es vor dem Ersten Weltkrieg unter der Bevölkerung von Königsbach nur zwei katholische Familien.

    Als evangelische Kirchengemeinde wurde Königsbach 1815 der Pfarrei Pabianice unterstellt. Das war keine gute Lösung, denn dieses Städtchen war 21 km von Königsbach entfernt und auch nach  Einführung des Eisenbahnverkehrs nur mit dem Pferdefuhrwerk über Rzgów zu erreichen. Trotz der verkehersmäßigen Nachteile und Erschwernisse für die Gemeinde und den Pfarrer hat sich mehr als 100 Jahre lang an dieseran dieser Zuordnung nichts geändert. Und da der Geistliche die von seinem Wohnort entlegene Gemeinde nicht ausreichend versorgen konnte, mußte ein großer Teil der kirchlich-seelsorgerichend Aufgaben dem kantor zufallen. Die aus der Not der ersten Jahre erwachsene Verbindung von Schule und Kirche, von Lehr- und Kantoramt hatte sich für die Dorfgemeinschaft als zweckmäsig erwiesen. Sie erhielt ihre rechtliche Grundlage in dem Kirchengesetz von 1849, welches die Einrichtung der Kantoratsschulen legalisierte und sie dem Konsistorium in Warschau unterstellte.

 

 

 

    Die evangelischen Lehrer wurde schon in der Seminarausbildung auf ihr verantwortungsvolles Nebenamt als kantor vorbereitet. Gesang, Orgelspiel und mündlicher Vortrag waren in Warschau wie auch später in Lodz wichtige Unterrrichtsfächer des Lehrerseminars. Der deutsch-evangelische Dorflehrer war verplichtet, an jedem Sonntag Orgel zu spielen und mindestens dreimal im Monat die Predigt zu lesen. Zum kirchlichen Dienst des kantors gehörten auch der Konfitmandenunterricht, das taufen, die Entgegennahme der Aufgebote, die Führung des Taufs- und Totenreisters und kleine Amtshandlungen verschiedener Art. Schließlich gab er auch dem Verstorbenen das Geleit zum Friedhof. Das Kantorat brachte dem Lehrer zusätzliche Einkünfte; er mußte allerdings auf Ferien und Urlaub verzichten, denn eine Vertretung war nur in dringenden Fällen möglich.

 

    Der Pastor des zuständigen Kirchenspiels in Pabianice kam nur einmal pro Monat zum Predigt- und Abendmahllsgottesdienst. Reihum mußten die Bauern ein Gespann nach Pabianice schicken und den Pastor abholen. Er übernachtete in der Wohnung des Lehrers und hielt am Sonntagvormittag den Gottesdienst, nahm am nachmitag Trauungen vor und wurde denn mit dem Fuhrwerk nach Pabianice zurückgebracht. Zwar enstand um die Jahrhundertwende in unmittelberer Nähe von Königsbach, un der deutschen Siedlung Andrzejów eine selbständige Kirchengemeinde, aber die gewachsene Struktur des zuständigen Kirchenspiels durfte anscheinend aus formalen Gründen nicht geändert werden.

    Das erste Gotteshaus errichten die schwäbischen Siedler wahrscheinlich im jahre 1808 als Fachwerkbau ohne Thurm. Der große Betsaal konnte gut 250 Personen fassen und war mit einem Chor und zwei Seitenemporen ausgestattet. Auf dem Chor wurde 1845 eine kleine Orgel installiert. Gut erinnert sich der Verfasser an die traditionelle Sitzordnung während des Gottesdienstes: Unten saßen auf der rechten Seite die verheirateten Männer, links die Frauen; auf den Emporen rechts die männliche und links die weibliche Jugend. Der Platz vor der Orgel war dem Posaunenchor und dem Kirchechor vorbehalten. Der Betsaal war zu den sontäglichen Gottesdiensten immer gut besetzt; denn es war ein ungeschriebenes Gesetz, daß aus jeder Familie mindestens ein Erwachsener zur Kirche ging. An hohen Feiertagen, besonders zu Weihnachten, wenn die Schulkinder Krippenspiele, Sprechszenen und Weihnachtslieder darobten, konnte der Saal die besucher kaum fassen. An bestimmten Tagen mit gutem Kirchenbesuch war die Kollekte für den kantor oder für den Küster bestimmt. Es wurden vor dem Ersten Weltkrieg Beträge zwischen 50 Kopeken und 2 Rubel in der Teller gelegt. Unabhängig hiervon ging an jedem Sonntag der Klingelbeutel herum. Kantoren waren also die jeweligen Lehrer, von denen Adam Kainath und Karl Meier besondere Erwähnung verdienen. Kainath, ein gebürtige Königsbacher, verwaltete das kantoamt 23 Jahre lang und stand zu den Gemeindegliedern in einenm beispielhaften vertrauensverhältnis. meier wirkte sogar 30 jahre im Dienste der kirche. Seine Autorität als "Vater des Dorfes" gründete sich auf gewissenhafte Pflichterfüllung, auf seine große Glaubenskraft, die er auch auf andere zu übertragen versuchte, und auf die Hingabe an sein Amt. Er hat in besonderem Maße das Gemeinschaftsleben aktiviert, etwa durch die Gründung eines Kirchenchores, und sich der heranwachsenden Jugend angenommen. Er förderte auch den Evangelischen Frauenbund, der 1930 auf Initiatyve des Ortsgeistlichen enstanden war und von der Ehefrau des lehrers Meier geleitet wurde.

                                           

piątek, 25 listopada 2022

Bitwa o Łódź - Karpin - Kurowice - Generał von Scheffer-Boyadel - 1914

 

Działo się w gminie Brójce 108 lat (23-24 listopada 1914) temu…. Malutka gmina z wielką historią, być może przyjdzie czas, kiedy zacznie się doceniać rzeczy ważne, doniosłe dla historii minionych czasów...

    Niesamowita sytuacja jaka miała miejsce w malutkim Karpinie. Obecność generała von Scheffera na skrzyżowaniu drogi w kierunku Kurowice - Tomaszów – Borowa – Kotliny - obecnie DW 713. Kto z mieszkańców, czy też przejeżdżających w tym miejscu zdaje sobie sprawę, że w tym dokładnie miejscu 108 lat temu zebrało się tysiące niemieckich żołnierzy z różnych formacji. Wycieńczonych, głodnych, setki rannych, w chaosie czekających na dalsze rozkazy. Przemowa generała von Scheffera zapisana przez Ernesta Eilsbergera robi duże wrażenie. Także sytuacja kilkaset metrów w kierunku Kurowic na moście przez Miazgę jest nie mniej interesująca.

 


Około godziny 4 rano z przybyłego do Kurowic naczelnego dowództwa wyjeżdża ze swoimi gońcami major Füßlein, kierując się na czoło, a potem dalej obok szwadrony awangardy do mostu na Miazdze pod Karpinem. Zbliża się teraz ostrożnie do niego.

- To by było wprost nie do pojęcia, gdyby Rosjanie mieli nam ten most zostawić.

Stoi tam posterunek, który podrywa się i krzyczy:

- Stać! Kto tam?

- Oficer sztabu dowództwa XXV Korpusu Rezerwowego, a wy?

- Wzmocniony posterunek strażniczy 12. kompanii pułku fizylierów gwardii.

- A po drugiej stronie strumienia?

- A tam też jest posterunek.

- A więc most jest wciąż w naszych rękach?

- Tak jest. Zbudowaliśmy jeszcze drugi.

- Wspaniale! Kim jest wasz dowódca?

- Podporucznik Kath. - Brawo!

     Ogromny ciężar spada z piersi oficera sztabu. Jedzie jeszcze szybko wąską drogą do mostu, pod którym śmigają wśród lodu i kamieni mocno nabrzmiałe fale Miazgi. Tam na lewo naprawdę stoi drugi most! Na drugim brzegu major Füßlein dostrzega odprzodkowane działo, muszą więc gdzieś tu być w pobliżu obsługi. Udaje mu się je znaleźć w sąsiadujących chałupach i postawić na nogi z ich drzemki. Zaspany podoficer przekazuje informacje: piechota pod Karpinem należy do 12. kompanii pułku fizylierów gwardii i do 2. batalionu 54. pułku, przy czym ten ostatni batalion przybył dopiero poprzedniego wieczora; dalej na wschód stoi półkoliście na czymś w rodzaju przedmościa pod Karpinem szwadron Wedela z 13. pułku huzarów, który wczoraj po południu zestrzelił nieprzyjacielski samolot; Rosjanie umacniali się wczoraj 10 km dalej pod Wilkucicami. No to teraz z powrotem z wieściami do generała von Scheffera, kóry wysłuchuje wszystkiego z ulgą: „Życzę naszemu łaskawemu nieprzyjacielowi jeszcze trzygodzinnego orzeźwiającego snu”.

     O godzinie 5 generał von Scheffer stoi przy wojskowym pochodzie koło skrzyżowania pod Karpinem. Obok niego ordynans trzyma lampkę, której blask pada na generała i pobliski krzyż z urwaną pociskiem drewnianą poprzeczką. W obie strony rozpościerają się w powietrze nieprzybite ręce Chrystusa. „Patrz kolego, błogosławiony Chrystus”, krzyczy przechodzący obok ochotnik do swojego sąsiada i od tego obrazu wstrząsa nim dreszcz.

     W niekończącym się szeregu ciągnie się kolumna pod generałem von Schefferem, aż kolorowa od zebranych w jednym miejscu wszystkich dywizji. Teraz trzeba będzie znów rozsupłać tę grupę wojska, splecioną i zbitą razem w ciemnej nocy przez gorzkie wymagania wojenne. Należące do jednej jednostki oddziały muszą się zebrać i zostać wyznaczone na właściwe pozycje, z których mają wykonać stojące przed nimi główne zadanie, czyli przełamanie. Oficerowie sztabowi ustawili się na drodze w pobliżu skrzyżowania.

- Która dywizja?

- 49.

- Maszerować na północ, kierunek Borowa.

- Tutaj 50. Dywizja Rezerwowa.

- Maszerować dalej prosto na wschód, na Łaznowską Wolę.

- Gwardia skręca na lewo, na północny zachód, do Zielonej Góry, na skraj lasu.

- Tutaj radiostacja naczelnego dowództwa.

- Maszerować dalej przy awangardzie 49. Dywizji Rezerwowej.

- Oddział Kunowskiego zatrzymuje się tuż na wschód od Karpina i zaopatruje w amunicję z taborów dowództwa XXV Korpusu Rezerwowego.

- Kolumny 49. Dywizji Rezerwowej ustawiają się na wschód od Borowej.

- Pojazdy 6. i 9. Dywizji Kawalerii posuwają się dalej na wschód od Łaznowskiej Woli.

    Wszystko idzie bez postojów. Maszerują nie pułki, nawet nie bataliony, tylko pojedyncze kompanie, często wręcz pojedyncze działa, a przed wszystkim wsunięte między nich wozy z rannymi. O tych ostatnich specjalnie się już teraz nie dba, pozostaną na głównym szlaku 49. Dywizji Rezerwowej pod opieką, jeśli to tylko możliwe, samym sobie. Wszystko odbywa się powoli i w porządku. Zauważyć można u żołnierzy wewnętrznie zadowolenie, że z kolorowej, wymieszanej kolumny marszowej znów tworzy się z nich zdyscyplinowane jednostki. Nowe życie ogarnia ich członki, zdeterminowani patrzą na świtający poranek i prostują się, gdy maszerują obok stojącego na skrzyżowaniu generała von Scheffera. Pełni zaufania spoglądają na niego, a ten kiwa na nich przyjaźnie.

- Dzień dobry żołnierze.

- Dzień dobry ekscelencjo.

- Jak tam, w porządku?

- Tak jest, ekscelencjo.

- Umiecie przecież jeszcze bardziej dziarsko maszerować. Teraz dobrze. Znowu otrzymaliście naboje, prawda? Mogą być wam wkrótce bardzo potrzebne. Dzień dobry. Nie poznajecie mnie w tej brodzie? Nie mogę się ogolić już od ośmiu dni. Przy waszych to jeszcze i tak piękny blond meszek. Ciesz się, ochotniku młody, tak, blond kędzierzawa głowo, że myślę o tobie. Tam jedzie silna artyleria. Przygotujcie sobie trochę bączków. Rosjan już swędzi skóra po nich. Spokojnie, spokojnie, leżcie cicho! Szybkiego powrotu do zdrowia. Ojczyzna dziękuje za wasze rany i ból. Panie kucharzu polowy, macie tam chyba łyk kawy dla waszego głównodowodzącego? Dzień dobry, dzień dobry! Głowa do góry! Niedługo będzie po wszystkim! Naprzód! Ciągle naprzód!

    I pochód zmierza coraz dalej, idzie na północ, rozdziela się na lewo, rozdziela na prawo, a każdy jeszcze próbuje uchwycić choć jedno spojrzenie, choć jedno słowo generała. „Stary Scheffer jest zadowolony, że ostatni raz naprzód!”.

Wikipedia:

Reinhard Gottlob Georg Heinrich Freiherr von Scheffer-Boyadel (28 marca 1851 – 8 listopada 1925) był generałem cesarskiej armii niemieckiej podczas I wojny światowej , osiągając stopień generała der Infanterie .

 

 


Bitwa o Łódź - Ilustrowana Republika - 1938

 

    Mija 108 lat od tragicznych wydarzeń dla miasta Łodzi i okolic. Bitwa o Łódź odcisnęła swoje piętno na długie lata. Tragedie ludzkie, niezliczona ilość ofiar, zniszczone domy, spalone całe wsie, w imię czego?! Niewiele pozostało śladów po tej drugiej co do wielkości bitwy podczas 1 Wojny Światowej. Ponad 200.00o żołnierzy (także Polaków) oddało swoje życie. Dzisiaj jedynymi śladami są cmentarze wojenne wokół Łodzi (las gałkowski, Pustułka, Łaznowska Wola, Brzeziny, Będków - wspominam tylko o cmentarzach w miejscowości mi bliskich). Pochylmy głowy w tych dniach, oddajmy hołd poległym, którzy nieświadomi walczyli dla wielkiej polityki....

Zamięszczam poniżej artykuł zamieszczony  w 

Ilustrowana Republika. 1938-12-06 R. 16 nr 335

autorstwa Jana Wojtuńskiego: 



                                         WIELKA BITWA POD ŁODZIĄ

                       w listopadzie 1914 roku. Ostateczna ewakuacja Łodzi.

Bitwa pod Łodzią jedna z najkrwawszych  bitew wojny światowej 1914— 1918, rozsławiła miasto nasze na całym świecie. Zajmowali się nią zwłaszcza fachowcy wojskowi. Istnieją już dzieła o bitwie łódzkiej w językach: polskim, niemieckim, rosyjskim, angielskim, a nawet japońskim. Najciekawsze są bezsprzecznie dwa dzieła: sowieckiego generała Korolkowa p. t. „Łodzinskaja Operacja" oraz niemieckiego majora von Wulffena „Die Schlacht bei Lodź". Wymienić także należy pracę majora Grabowskiego, który własne doświadczenia fachowe uzgodnił z szeregiem Prac niemieckich w książeczce pod tytułem „Bitwa łódzka" (Lublin — 1922). Dużo miejsca bitwie pod Łodzią poświęca w swej pracy baron von Freytag Leringhofen, generał piechoty niemieckiej (Heeresführung im Weltkriege — Berlin 1920), wreszcie także słynny gen. Ludendorf w swym dziele „Meine Kriegserrinnerungen" (Berlin 1920). Mamy także liczne wzmianki o bitwie łódzkiej Stegemanna w wielkim dziele "Geschichte des Weltkrieges".



    W dniu 10 listopada 1914 r., podjęły armia niemiecka i austriacka skoncentrowaną ofensywę na prawe skrzydło armii rosyjskiej, operujące na  północnej połaci ziem byłej Kongresówki. Tym manewrem chciał marszałek Hindenburg otoczyć armie rosyjskie i zmusić je do kapitulacji. Do ofensywy przystąpiła 9. armia gen. Mackensena z szeregiem pomocniczych korpusów, zwłaszcza kawaleryjskich gen. Richthofena i von Frommela. Ofensywa ta w konkluzji doprowadziła do rozstrzygającego starcia wielkich wrogich armii na przedpolach Łodzi. Dziewięć dni trwały walki na północy od Łodzi, aż wreszcie dnia 1. listopada 1914 r. wrogie sobie armie podeszły bezpośrednio pod Łódź. Niemcy stanęli pod Łodzią od strony Zgierza, — od północy... Ewakuacja ludności z północnych od Łodzi okolic (Poddębice, Czorków, Aleksandrów), odbywała się już od szeregu dni — w dniu 19 listopada ewakuowano już ludność z północnych dzielnic Łodzi (Bałuty). Nadmienić nawiasem trzeba, że w okresie poprzedzającym operacje wojenne pod Łodzią — w okolicach Lodzi wzięły udział w walkach z Moskalami wojska legionowe, pod dowództwem ówczesnego kpt. Norwida-Neugebauera (dzisiejszego generała), ś. p. gen. A. Dobrodzickiegó (ówczesnego kapitana) oraz generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego. 

     Na przedpolach Łodzi nastąpiło więc owo wielkie starcie 9-ej armii niemieckie pod dowództwem gen. Hindenburga, Scheffera, Frommela , Pannewitza, Pluskowa, Mackensena i inn. z 1., 2. i 5. armiami moskiewskimi pod dowództwem gen. Ruskija, Rennenkampfa, Scheidemanna, Plewego, Sirellusa, Madrytowa, Kaznakowa, Liljentala, Krausego, Nowikowa, Pieszkowa, Sydorina, Gawriłowa.

     Starcia te, trwające blisko trzy tygodnie, do 6 grudnia, prowadzone w olbrzymim pierścieniu Łowicza — Skierniewic — Brzezin — Konstantynowa — Szadku — Łasku — Lutomierska, stanowią właśnie sławną bitwę łódzką Wśród 80 generałów rosyjskich pod Łodzią było 23 generałów — Niemców z pochodzenia. 

     Najkrwawsze momenty tej wielkiej bitwy wypadały na dni 21, 22 i 23 listopada, kiedy już pierścień wojsk niemieckich całkowicie zamknął się dokoła naszego miasta, wtedy to wyjątkowo ciężkie walki wypadły koło Tuszyna i Rzgowa. Okolice obok Rzgowa wzgórza i wioski kolejno przechodziły z rąk do rąk; Niemcy starali się wszelkimi siłami zająć wówczas Łódź i Pabianice. Ciężkie boje trwały także na odcinku Wiskitno — Olechów. Zaznaczyć należy, że wśród moskiewskich dowódców znajdował się brat słynnego gen. Kaznakowa. 

    I rozpoczęły się w dalszym ciągu zapasy: ważniejsze ich odcinki: Koluszki — Gałkówek (gen. Szeffer — Mergau — Niemcy), Nowikow, Hening, Wasilew (Moskale), Bedoń — Nowosolna — Stryków, okręg Łowicza (gen. Sydoryn, Przylucki), okręg Zgierz — Głowno. Jednym z odcinków dowodził gen. Suchomlinow, skazany później za szpiegostwo na rzecz Niemców. Gen. niemiecki von Nehbeł w swej pracy o bitwie pod Łodzią mówi: „Gdyby Niemcy pod Łodzią posiadali jeszcze tylko, jeden więcej korpus wojska — klęska Rosjan pod Łodzią byłaby ostateczną i przewyższałaby znacznie rozmiarami swymi klęskę we Wschodnich Prusach".' Korolkow, pisarz sowiecki, wytyka ze szczególną lubością błędy dowódców rosyjskich, to samo mniej więcej czyni major Wulffen., Obiektywnie należy stwierdzić, że Rosjanie mieli pod Łodzią taki jeden szczęśliwy moment, iż mogli rozbić na miazgę wszystkie operujące pod Łodzią armie niemieckie: było to w czasie 22—24 listopada, kiedy Rosjanom udało się otoczyć Niemców podwójnym pierścieniem. Niemcy byli w wielkim niebezpieczeństwie i tylko niesłychanie brawurowe uderzenie pod Brzezinami w dniu 24 listopada, dokonane przez armię gen. Scheffera, uratowało armię niemiecką od doszczętnego rozgromienia. To niewyzyskane przez Rosjan szczęście odebrało później palmę powodzenia armiom moskiewskim. Zaczęły się niepowodzenia, które w rezultacie doprowadziły do klęski rosyjskiej i „honorowego" wycofania się wojsk rosyjskich z naszego miasta. Pod Łodzią zginęło wielu dowódców, wyłącznie oficerów niemieckich, m. inn. gen. von Waencker. d-ca 49-ej niem. dyw. piechoty, płk. Krempe, płk. Laudewitz, kpt. dypl. Mooyer, kpt. dypl. von Seeler; wielu urzędników intendentury.









Wojna rosyjsko-japońska - Tydzień - 1904

 

Wojna rosyjsko-japońska pochłonęła wiele istnień ludzkich, także mieszkańców Polski wziętych w kamasze.... Wśród ofiar byli także mieszkańcy województwa łódzkiego, także mojej gminy Brójce...

Wojna rosyjsko-japońska – wojna o panowanie na Dalekim Wschodzie, toczona pomiędzy Imperium Rosyjskim a Cesarstwem Japonii w okresie od 8 lutego 1904 do 5 września 1905 roku na Dalekim Wschodzie, zakończona traktatem z Portsmouth i zwycięstwem Japonii, która dzięki temu awansowała do grona światowych potęg. Wikipedia

Tydzień. 1904-12-04 R. 32 Nr 49

- Polegli i ranni. Według urzędowych wiadomości obecnie otrzymanych z placu boju w ostatnich czasach polegli i zostali ranni z gubernii piotrkowskiej: W bitwie pod Wafangau 15 czerwca r. b. 35-go Wschodnio Syberyjskiego pułku strzelców: 1. Józef Łyński z gminy Bujny-zabity, 2., Stanisław Kowalski gminy Kamińsk ciężko raniony, 3., Ch. Miller z gminy Kamińsk-ciężko raniony. 36-go Wschodnio-Syberyjskiego pułku strzelców: 4., Jan Rogoziński z gminy Kleszczów-raniony. W bitwie pod Katualinem 17-go lipca r. b. 9-go Wschodnio-Syberyjskiego pułku strzelców: 5., Antoni Klajn ze wsi Majkow gminy Szydłów pozostał na placu boju. W bitwie pod Ufanguanem 10-go Wschodnio-Syberyjskiego pułku strzelców: 6., Jan Wójcik ze wsi Gościmowice gminy Podolin- raniony. W bitwie pod Chajczeu d. ,1 lipca r. b. 4 lipca, 7., Ignacy Wężyk ze wsi Majkow gminy Szydłow zabity, 8., Tomasz Tarczyński ze wsi Polesie gm. Szydłow--raniony, , Franciszek Tyślacki z gminy Bogusławice-raniony. W bitwie pod Chojanem 29 lipca r. b.: 10., Władysław Zajączkowski z gminy Kamińsk-pozostał na placu boju. Z 17 pułku wschodnio-syberyjskiego strzelców na pozycyi pod Kangualinem: Bertold Manski, kawaler, z powiatu łódzkiego, ranny; Mikołaj Chamara, kawaler, z. pow. noworadomskiego, ranny. Z 18 pułku wschodniosyberyjskiego, na tej samej pozycyi: Aleksander Swiato, żonaty, z pow. będzińskiego ze wsi Zawiercia, zabity; Paweł Witman, kawaler, z pow. nowo-radomskiego, ranny. Z 21 pułku wschodnio-syberyjskiego strzelców, na pozycyi Mandziapudzy: Wajter Worta, kawaler, z pow. łódzkiego gminy Brójce, pozostał na polu walki; Antoni Słabosow, kawaler, z pow. będzińskiego, gminy Zarki, pozostał na polu walki. Na pozycyi Jenzelińskiej przełęczy: Jan Kwaśniewski, żonaty, z pow. nowo-radomskiego, ranny; Stanisław Ryczko, kawaler, z pow. będzińskiego, pozostał na placu boju; Marcin Bleźniak, kawaler, z pow. piotrkowskiego, ranny.





czwartek, 24 listopada 2022

Borowa Wilhelmswalde - Kościół ewangelicki - Freie Presse - 1934

 Bardzo ciekawy artykuł dotyczący Borowej, poświęcenia nowego kościoła ewangelickiego. Nie przetrwał zbyt długo, zniknął jak i inne kościoły w tej okolicy.

Freie Presse. Jg. 12, 1934, nr 181 + Beibl.

    W niedzielę, 24 czerwca, został poświęcony nowo wybudowany, piękny dom modlitwy. W uroczystościach wzięli udział liczni członkowie zgromadzenia oraz współwyznawcy z sąsiednich parafii. Obecni pastorzy to. Wannagat - Łódź, Löffler - St. Matthäigem. Łódź, Böttcher -Nowosolna i miejscowy pastor Kneifel. Reprezentowane były następujące chóry: Chór Kościelny "Concordia"-Brzeziny, Chór Męski Brzeziny, Chóry Katarzynów i Königsbach (Bukowiec). Chórami puzonowymi były: Borowo, Grünbach (Łaznowska Wola) i Wiączyn. Obchody rozpoczęły się na Placu gdzie stała stara szkoła i dom modlitwy, który spłonął 13 kwietnia ubiegłego roku. Po wspólnym odśpiewaniu pieśni pastor Böttcher wygłosił przemówienie, w którym wychwalał Boże miłosierdzie, które znalazło swój wyraz w ukończonym właśnie domu modlitwy. Dlatego też zgromadzenie gminnego Kantoratu musiało opuścić stare, ukochane miejsce, z którym wiązało się tak wiele wspomnień, i skupić się teraz wokół swojego nowego domu modlitwy. Pastor Böttcher zakończył swoje przemówienie modlitwą, po której Chór Męski z Brzezin odśpiewał pieśń "Strumienie łaski". Następnie uformowała się procesja, która niosąc przed sobą krzyż, ruszyła do nowego kościoła. Tutaj, po ogólnym hymnie, miejscowy pastor Kneifel mówił o J 14, 19: "Ja żyję, a wy też będziecie żyć". Upamiętnił stary dom modlitwy, z którego płynęła rzeka życia do zgromadzenia w Kantoracie. Tak też będzie z nowym domem Bożym. Z niej też powinna płynąć rzeka życia do domów i rodzin Kantoratu, budząc nową wiarę i łącząc serca wielu z Panem. On, Pan, żyje i tak samo żyć będą Jego swoi, których własnością się stał. Następnie chór kościelny z Brzezin odśpiewał pieśń: "Wejdź w jego bramy z dziękczynieniem". Następnie kantor przekazał klucz do kościoła miejscowemu proboszczowi, który otworzył kościół. Tym samym rozpoczęła się główna uroczystość. Po hymnie "Cudowny Król" pastor Böttcher sprawował liturgię, po której chór Katarzynów odśpiewał hymn: "Daj nam, Boże, łaskawe ucho z Twoich niebiańskich wyżyn! Pastor Wannagat głosił na podstawie Ps. 42, 2 i 3: "Jak jeleń woła o świeżą wodę, tak dusza moja, Boże, woła do Ciebie". Wyjaśnił, że szukanie Boga jest przeznaczeniem człowieka, natomiast znalezienie Boga jest szczęściem człowieka. Temu celowi powinien służyć także nowy dom modlitwy. Powinna ona pomóc wielu osobom z kantoratu Borowo odnaleźć Jezusa Chrystusa, a przez to i szczęście w życiu. Po tym przemówieniu nastąpiła pieśń chóru Königsbacher: "O Wielki Boże". Następnie, jako drugi mówca, pastor Löffler głosił kazanie na temat Psalmu 118, **24 ("Oto dzień, który Pan uczynił..."), a ks. 3, 11 ("Trzymaj to, co masz"). Wyraził radość z powodu Cnadentagu, który Pan dał kantoratowi w Wilhelmswaldzie, i napomniał, by pozostać wiernym wyznaniu ewangelicko-luterańskiemu. Jak kiedyś ojcowie, tak teraz ich potomkowie powinni być dobrymi luteranami i chodzić w sile swojej wiary. Następnie brzeziński chór męski nastrojowo odśpiewał hymn: "Święty, święty, święty!". Następnie na kazalnicę wszedł miejscowy pastor Kneifel, opierając swoje przemówienie na Mt 6, 13 I "Twoje jest królestwo i moc, i chwała na wieki wieków"). Wyjaśnił, że Borowo przeżyło już wiele pamiętnych lat i dni. Ale wszystkie one były daleko w cieniu tego dnia konsekracji. Z radosnymi, wdzięcznymi sercami członkowie kantoratu mogą wyznać: "Dzięki Bogu, że mamy nowy dom modlitwy! Dla nich jest to miejsce, gdzie w ich sercach robi się pokój królestwa Bożego: tu ponadto zstępuje moc z nieba, a spojrzenia wiary trafiają do wieczności. Po kazaniu pastor Kneifel przedstawił krótkie sprawozdanie z budowy domu modlitwy. Między innymi poinformował zgromadzonych, że kosztowała ona około 13 000 zł, a datki na budowę złożyli członkowie kantoratu z Borowa, a także parafianie z innych wsi oraz współwyznawcy z zewnątrz, zwłaszcza z Łodzi i okolic. Dobrowolne datki były zbierane na: Gustav Friedenstab, Wilhelm Gust (syn Augusta), Rudolf Patzer, Paul Kirsch, Adolf Meier, Emil Höft, Reinhold Gust, Wilhelm Gust (syn Friedricha), Theodor Kelm, Oskar Zelmer, Rudolf Gitzel, pani Auguste Eust, pani Emilie Vock i pani Jeß. Członkami komitetu budowy byli: Miejscowy pastor Kneifel, Gustaw Friedenstab. Adolf Höft, Wilhelm Gust, August Röhl, Theophil Groß, Christian Zemann, Rudolf Patzer - wszyscy z Borowa oraz Adolf Pietsch z Łodzi. Ponadto miejscowy pastor podziękował za udział w uroczystościach pastorom, chórom śpiewaczym i puzonowym, członkom zboru oraz współwyznawcom z zewnątrz. Następnie Brzeziński Chór - odśpiewał pieśń "Jehowa, Twemu imieniu cześć, moc i chwała". 

    Następnie miejscowy pastor Kneifel, w asyście pastorów Wannagata i Löfflera, poświęcił z ołtarza nowy dom modlitwy. W międzyczasie pastor V ö t t ch e r -Nowosolna udał się na obchody stulecia niemieckiej protestanckiej wspólnoty szkolnej w Antoniewie-Stokach koło Łodzi. Liturgię na zakończenie wygłosił pastor Wannagat. Imponującą uroczystość w domu modlitwy zakończył luterański hymn "Ein' feste Burg ist unser Gott" (Nasz Bóg jest potężną twierdzą). Należy również wspomnieć, że liczba osób uczestniczących w spotkaniu była tak duża, że nie wszyscy mogli znaleźć miejsce w domu modlitwy. Z tego powodu ewangelista Wendland z Płocka zorganizował spotkanie dla osób spoza domu modlitwy. Po południu odbyła się impreza plenerowa z loterią na zastawy, strzelaniem do gwiazd itp. była to zadowalająca impreza. To było satysfakcjonujące wydarzenie. Zadowalający był również sukces finansowy (ponad 1000 zł). 24 czerwca 1934 roku był kamieniem milowym w rozwoju Wilhelmswald Kantoratsgemeinde. Jest to 5 dom modlitwy, który miejscowy proboszcz Kneifel poświęcił w ciągu swoich dziewięciu lat pracy w brzezińskiej parafii: 1. w Zielonej Górze (Grünberg) w 1925 r., 2. w Leosinie w 1928 r., 3. w Felicjanowie w 1928 r., 4. w Żakowicach w 1934 r., 5. w Borowie w 1934 r. Ponadto w 1928 r. wybudowano szkołę w Teolinie, gdzie również ma powstać kantorat. Planowana jest także budowa nowych domów modlitwy w Józefowie koło Rogowa, w Katarzynowie i Albertowie.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sonntag, den 24. Juni, wurde hier das neuerbaute schöne Bethaus eingeweiht. Zahlreiche Gemeindeglieder und Glaubensgenossen benachbarter Kirchspiele nahmen an der Festseier teil. Von den Pastoren erschienen: Wannagat-Lodz, Löffler-St. Matthäigem. Lodz, Böttcher -Nowosolna und Ortspastor Kneifel. Von den Eesangchören waren vertreten: Kirchengesangverein „Concordia"-Brzeziny, der Männerchor Vrzeziny, die Gesangchöre Katarzynow und Königsbach (Bukowiec). Von den Posaunenchören beteiligten sich: Borowo, Grünbach (Laznowska Wola) und Wiaczyn. Die Feier begann auf dem

Platz,

wo früher das alte, am 13. April v. I . abgebrannte Schulen Bethaus stand. Nach einem gemeinsam gesungenen Lied hielt Pastor Böttcher eine Ansprache, in der er Gottes Barmherzigkeit pries, die ihren Ausdruck in dem nun vollendeten Bethaus gesunden habe. Daher müsse die Kantoratsgemeinde, von der alten liebgewonnenen Stätte scheiden, an die sich so viele Erinnerungen knüpfen, und sich jetzt um ihr neues Bethaus scharen. Seine Ansprache schloß Pastor Böttcher mit einem Gebet, worauf dann der Brzeziner Männerchor das Lied „Ströme der Gnade" vortrag. Dann bildete sich ein Zug, der, unter Vorantragung des Kreuzes, sich zum neuen Gotteshaus bewegte. Hier sprach nach einem allgemeinen Liede Ortspastor Kneifet über Joh. 14, 19: „Ich lebe, und ihr sollt auch leben". Er gedachte des alten Bethauses, aus dem sich ein Strom des Lebens in die Kantoratsgemeinde ergossen hat. So soll es auch mit dem neuen Gotteshaus fein. Auch aus ihm soll ein Strom des Lebens in die Häuser und Familien des Kantorats fließen, neuen Glauben weckend und die Herzen vieler mit dem Herrn verbindend. Er, der Herr, lebe, und so sollen auch die Seinen, deren Eigentum er geworden, auch leben. Darauf sang der Brzeziner Kirchengesangverein das Lied: „Gehet zu seinen Toren ein mit Danken". Dann überreichten die Kantoratsvorsteher dem Ortspastor den Kirchenschlüssel, der das Gotteshaus öffnete. Somit nahm hier die Hauptfeier ihren Anfang. Nach dem Liede „Wunderbarer König" hielt Pastor Böttcher die Liturgie, worauf dann der Katarzynower Gesangchor das Lied: „Leih aus deinen Himmelshöhen uns, o Gott, ein gnädig Ohr!" vortrug. Es predigte Pastor Wannagat über Ps. 42, 2 u. 3: „Wie der Hirsch schreit nach frischem Wasser, so schreit meine Seele, Gott, zu dir". Er führte aus, daß Gott suchen, die Bestimmung des Menschen sei, dagegen Gott finden sei das Glück des Menschen. Diesem Ziele solle auch das neue Bethaus dienen. Es solle mit dazu verhelfen, daß viele aus dem Borowoer Kantorat Jesum Christum und damit auch das Glück ihres Lebens finden. An diese Ansprache schloß sich das Lied des Königsbacher Gesangchors: „O großer Gott". Dann predigte als zweiter Redner Pastor Löffle r über Psalm 118, **24 („Dies ist der Tag, den der Herr gemacht...") und Off. 3, 11 („Halte, was du hast"). Er äußerte seine Freude über den Gnadentag, den der Herr dem Wilhelmswälder Kantorat geschenkt hat, und ermahnte, dem evangelisch-lutherischen Bekenntnis treu zu bleiben. Wie einst die Väter, so sollen auch jetzt ihre Nachkommen gute Lutheraner sein und in der Kraft ihres Glaubens wandeln. Darauf trug der Brzeziner Männerchor stimmungsvoll das Lied: „Heilig, heilig, heilig!" vor. Dann betrat die Kanzel Ortspastor Kneifel, der seiner Ansprache Mt. 6,. 13 I „Dein ist das Reich und die Kraft und die Herrlichkeit in Ewigkeit") zugrundelegte. Eine Reihe denkwürdiger Jahre und Tage — so führte er aus — habe bereits Borowo erlebt. Doch sie alle feien von diesem Weihetag weit überschattet. Mit jubelndem, dankerfülltem Herzen dürfen die KantoratsMitglieder bekennen: „Gottlob, daß wir ein neues Bethaus haben!" Es sei für sie der Ort, wo dem Reiche Gottes in ihren Herzen Raum gemacht werde: hier werde ferner die Kraft vom Himmel heruntergeholt und Glaubensblicke in die Ewigkeit getan. Nach der Predigt erstattete Pastor Kneifel einen kurzen Bericht über den Bau des Bethauses. U. a . teilte er mit, daß es etwa 13 000 Zl. kostete, und daß für den Bau sowohl die KantoratsMitglieder aus Borowo als auch die Eingepfarrten anderer Ortschaften sowie auswärtige Glaubensgenossen, vor allem aus Lodz und Umgegend,'spendeten. Die freiwilligen Gaben sammelten am: Gustav Friedenstab, Wilhelm Gust (Sohn des August), Rudolf Patzer, Paul Kirsch, Adolf Meier, Emil Höft, Reinhold Gust, Wilhelm Gust (Sohn des Friedrich), Theodor Kelm, Oskar Zelmer, Rudolf Gitzel, Frau Auguste Eust, Frau Emilie Vock und Frau Jeß. Dem Bauausschuß gehörten an: Ortspastor Kneifel, Gustav Friedenstab. Adolf Höft, Wilhelm Gust, August Röhl, Theophil Groß, Christian Zemann, Rudolf Patzer, sämtlich aus Borowo, und Adolf Pietsch aus Lodz. Ferner dankte der Ortspastor den erschienenen Pastoren, Gesang- und Posaunenchören, den Gemeindegliedern und auswärtigen Glaubensgenossen für die Teilnahme bzw. Mitwirkung an der Festfeier. Hierauf sang der Brzeziner Kirchengesangverein das Lied „Jehova, deinem Namen sei Ehre, Macht und Ruhm". Dann weihte vom Altar aus Ortspastor Kneifel, unter Assistenz der Pastoren Wannagat und Löffler, das neue Bethaus ein. Pastor V ö t t ch e r -Nowosolna begab sich inzwischen zum Jahrhundertfest der deutsch-evangelischen Schulgemeinde Antoniew-Stoki bei Lodz. Die Schlußliturgie hielt Pastor Wannagat. Mit dem lutherischen Schutz- und Trutzliede ..Ein' feste Burg ist unser Gott" nahm die eindrucksvolle Feier im Bethaus ein Ende. Erwähnt sei auch, daß die Zahl der Erschienenen so groß war, daß sie nicht alle im Bethaus Platz finden konnten. Darum hielt für die sich außerhalb des Gotteshauses Aufhaltenden Evangelist Wendland aus Plock eine Absprache. Am Nachmittag folgte ein Fest im Freien, verbunden mit einer Pfandlotterie, Sternschießen u. a . m. Es nahm einen befriedigenden Verlauf. Auch der finanzielle Erfolg (über 1000 Zl.) war zufriedenstellend. Der 24. Juni 1934 bildet einen Markstein in der Entwicklung der Wilhelmswalder Kantoratsgemeinde. Es ist somit das 5. Bethaus, das Ortspastor Kneifel während seiner neunjährigen Tätigkeit in der Brzeziner Gemeinde eingeweiht hat: das 1. in Zielona Güra (Grünberg) im Jahre 1925, das 2. in Leosin 1928, das 3 in AM licjanow 1928. das 4. in Zakowice 1934, das 5. in Borowo 1934. Außerdem wurde die Schule in Teolin 1928 erbaut, wo gleichfalls ein Kantorat entstehen soll. Es wird noch der Neubau von Bethäusern in Jozefow bei Rogow, in Katarzynow und Albertow geplant.