poniedziałek, 19 listopada 2018

Pamiętnik znaleziony w... - Radomsko - Bełchatów - Pierwsza miłość - 1921 - cz.11


                                                          ROZDZIAŁ 7

   Kiedy opisuję wszystkie chwile, które pamiętam, nie mogę pominąć i stron sentymentalnych, gdyż postanowiłem wszystko ważniejsze umieścić w pamiętniku.
   Również w roku 1921 serce moje pierwszy raz silniej zabiło ku pewnej kobiecie: Wła... Mich...Pierwszy raz w życiu stanęła mi miłość przed oczyma w poetycznym świetle.
   Powiedział pewien filozof: "Czas to lekarz". I bynajmniej nie przesadził co mej miłości; a znowu drugi powiedział "Stara miłość nie rdzewieje"- jednak ten, co do mnie się pomylił, gdyż zardzewiała ma pierwsza miłość. W chwili kiedy piszę te słowa kończę lat 25 i nie ożeniłem się, i ta kobieta również. Jednakże dziś nie pojął bym ją za żonę. A w tedy? Nie mogę sobie dziś wyobrazić jak szalałem za nią.
   Zdawało mi się w ten czas, ze już nie ma dla mnie innej kobiety tylko ta jedyna w świecie najpiękniejsza ze wszystkich. A czasem, gdy znajdowałem się na zabawie czy w innem towarzystwie - a nie było jej, już nie interesowały mnie inne kobiety.
- A dziś? - zmieniła mi się natura, dziś kocham jedną tydzień, a po tygodniu za inną tęsknię.
   Oj, bo ta co kochałem wtedy zdawała się dla mnie aniołem, lub jaką świętą na obrazku. - Twarz u niej biała, pociągła, a rumieniec rozkwitał na jej policzkach jak róża, ciemna szatynka, oczy piwne szybko latające w orbitach, świadczące o ostrym temperamencie, z siarki i ognia złożonego, pod którym drżało i topniało wszystko, gdy na kogo skierowało swój wzrok hypnotyzujący. Co wycierpiał przez te oczy, które wzbudziły w mem sercu iskry miłości, tego dziś nie umiem wypowiedzieć, wiem tylko co wycierpiałem kochając szalenie.



    Kiedy się z nią spotykałem doznawałem błogiego zaczarowania zahypnotyzowany siła jej wzroku, tak, ze stałem przed nią onieśmielony, niezdolny słowa przemówić, a kiedy prowadziliśmy rozmowę, jej głos był dla mnie czemś nadprzyrodzonym, że chciałbym słuchać tego głosu wiecznie, ten głos upajający, taki błogi, budzący dziwne, rozkoszne dreszcze, a gdy brałem jej rękę do swych rąk, czułem jakby prąd elektryczny przebiegający mnie na wskroś, ze mnie pokusa brała, - przyciągnąć ją ku sobie, otoczyć ramionami i gorącym, namiętnym pocałunkiem wyssać nektar słodyczy z jej ust, lecz nie miałem odwagi spłoszyć motylka.
   A nieraz bywało, siedzieliśmy wieczorem w słuchaniu w własne oddechy, w serc bicie, a urywkami przemawiając do siebie, a cała przyroda zdawała się nam być muzyką taką błogą, anielską, ze serca nasze przestawały bić swem miarowem uderzeniem; a uszy łowiły najlżejszy szum liści poruszających się lekko, a wiater łagodny jakby głaskał, łączył nasze serca będące blisko siebie, a wzrok nasz biegał hen w nieskończony wszechświat. A kiedy żegnałem ją nie mogłem się z nią rozejść, gdy przyszedłem do siebie, to tak mi było samotnie, smutno i tęskno, że sen odemnie odbiegał, a całe noce marzyłem o niej, jej wdzięczna twarzyczka stała zawsze mi przed oczyma prześladując mnie nawet we śnie. I kto wie jak długo by się ciągnęła ta sielanka, gdyby nie zazdrość, ta nas rozłączyła, gdyż lubiła i innych wabić, nie mogąc tego znieść porzuciłem ją, - w dodatku złożyły się i inne przyczyny o których zamilczę.
   Moje słodkie sny i marzenia pierzchły w jednej chwili, a które mi się przedstawiały w tak egzotycznym świetle. Pozostała mi tylko tęsknota i nadzieja, ze może kiedyś? - Kiedyś w życiu napotkam ideał taki o jakim marzyłem i marzę.

                                                     - ciąg dalszy nastąpi - 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz