sobota, 24 listopada 2018

Pamiętnik znaleziony w... - Radomsko - Bełchatów - Miłostki - Wojsko - 7 Pułk Artylerii Częstochowa - 1926 - cz.12


                                                       ROZDZIAŁ 8

    Moja sielankowa miłość przeszła jak cień i nigdy już nie powróciła, nie czułem nawet żalu ni tęsknoty za "nią". To był pierwszy atak miłości na moje serce, ale go wytrzymałem, nie uległem, gdyż jak się sam później przekonałem: więcej zmysłowość tu grała rolę.
    Spotykałem później i inne kobiety, w których się chwilowo kochałem, jak: J.Ł.... J.D. - L.S. - S.B. - F.J. - ale jak prędko zajęły me serce, tak też prędko opuszczały.
    Bo też stałem się już trzeźwiejszy pod względem sentymentalnym, moje uczucie już nie było tak pochopne, gdyż nie napotykało swego bratniego serca.
    Osierocony zostałem tak młodo, że pieszczot i tej serdeczności nie zaznałem w życiu wcale, a pieściły mnie tylko ciernie. Więc mojem dążeniem i pragnieniem było i jest , ażeby móc znaleźć taką towarzyszkę życia, z którą był bym szczęśliwym, a życie by było prawdziwie chrześcijańskie małżeństwa pożycie; nie chciałem by moje ognisko rodzinne było podobne do tych rodzin, a które się spotyka nieomal na każdym kroku.
    Gdzie nie ma tej harmonji małżeńskiej, gdzie mąż żonie nie da dobrego słowa, ani żona mężowi, gdzie nie ma zgody słowami przekonywującymi - lecz siłą i kłótnią i to nazywają zgodą, zyciem małżeńskim. A gdzie są ich śluby dane przed ołtarzem?
    O! - jak ludzie nie umieją urządzić sobie gniazda rodzinnego, gdzie dwie osoby nie mogą żyć w zgodzie, szacunku i miłości?
    A cóż dopiero rzec na całe społeczeństwo, wyhodowane na takim łonie rodzinnym i czemu się dziwimy, ze nie ma: ładu, porządku, zgody i jedności w Państwie?
    Jakie jednostki, takie społeczeństwo!
    Jakie rodziny - taki kraj; jaki przykład dają rodzice tak i dzieci pójdą ich śladem. O nie chciałem, aby stworzone przeze mnie gniazdo rodzinne było podobne do tych małżeństw niezgodnych, wolałbym pozostać do śmierci samotnym.

                                                        ROZDZIAŁ 8

    - 1926 rok przeszedłem też różnie. Mianowicie postanowili moi ojcowie ożenić mnie z sąsiada córką: Janiną Pąperską; pomiędzy rodzicami jej, a mojemi już to było dawno ułożone - szło tylko o wykonanie. Właśnie w tym roku kończyła 16 lat, a ponieważ była jedynaczką, rodzice jej starzy, postanowili nie czekając dalej ożenić ją.
    Przedtem chodziłem nawet do niej, brałem ją na zabawy, ale gdy jej rodzice powiedzieli, iż za mnie wydadzą swą córkę za mąż, od razu dalej od niej drapaka, porzuciłem ją. Aczkolwiek nie była brzydka, w dodatku bogata - z gospodarstwem 30-to morgowym. Jednakże nie czułem ku niej odrobiny sympatii - nie kochałem ją. Myślałem sobie: cóż mi po majątku, jeżeli ja jej kochać nie będę? I mimo perswodowań, tłumaczeń i gróźb mych rodziców nie dałem się przekonać.

                                    ---------------------------------------------------------




    W tym roku właśnie miałem iść do wojska, choć na komisję poborową stawałem w roku 1925, ale pozostałem zaliczony do ponad kontygensu; dopiero w tym roku otrzymałem wezwanie i przydział do artylerji polowej 7 p.a.p. w Częstochowie. Na dzień 13.X.1926 roku. I zgodnie z wezwaniem stawiłem się na oznaczony dzień w pułku i zaraz na drugi dzień zostałem wcielony do 7-mej baterji, gdzie zostałem umundurowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz