Z życia gminy Brójce - tym razem o Kurowicach, budowie przyszłego przedszkola, kulejącej oczyszczalni ścieków i perypetiach z Milicją Obywatelską..., jest ten bardzo interesujący artykuł mojego dobrego znajomego, Bogumiła Makowskiego.
Odgłosy : tygodnik społeczno-kulturalny. 1989-08-20 R. 32 nr 34
Ludzie mówią:
- Z władzą nikt nie wygra a milicja to przecież władza. Jak już, coś wejdą, to nie zostawią, dobrowolnie nie opuszczą. W Kurowicach jest: kościół, szkoła, ośrodek zdrowia, punkt apteczny, sklep spożywczy, bar „Kurowicki". Nie ma przedszkola, zaś w pomieszczeniach, w których miało być. milicja.
Ludzie mówią: - Wieś dała plac. Przy budowie prawieśmy wszyscy pracowali. Jak się nie woziło budulca, to kopalo fundamenty. A teraz co? Nic nam do tego, co tam jest, nie? Kurowice w gminie Brójce, zaledwie 18 kilometrów od Łodzi . Można do nich dojechać z ulicy Lodowej czerwonym autobusem za 90 złotych. pekaesem za 140. albo z rogatek Łodzi na Widzewie „okazją" za „stówę". Stąd ludzie nie chcą się wyprowadzać, uciekać do wielkich miast. Wielu pracuje w Łodzi. a na wsi żyje. Są małżeństwa z dziećmi, dzieci nie mają gdzie się podziać, gdy rodzice w pracy. Między 1966 a 1968 rokiem, dziś dokumentów dokładnie umiejscawiających w czasie jakoś nikt nie potrafi odszukać. W Kurowicach rzucono hasło budowy nowej siedziby Gromadzkiej Rady Narodowej. Stara była w poniemieckich budynkach. nie funkcjonalnych i co tu ukrywać, mało reprezentacyjnych jak na kraj, w którym już pojutrze miało zącząć się żyć, lepiej i dostatniej. Aby Polska bez przeszkód mogła rosnąć w siłę, uradzono że Gromadzka Rada Narodowa zostanie wybudowana w czynie społecznym, rękami ludzi których gardła już wkrótce, zgodnie i jednym chórem krzykną - Pomożemy!
Społeczną inicjatywę wsparła finansami i ociupinką materiałów władza powiatowa. -
W budynku znalazły dla siebie miejsce biura Prezydium GRN Urząd Stanu Cywilnego, sala konferencyjna -- to na parterze. Na piętrze Gromadzka Biblioteka Publiczna i mieszkanie dla pracownika Prezydium GRN. Kiedy Polska miała zająć miejsce w pierwszej dziesiątce światowych potęg przemysłowych zaczęto likwidować gromady, pozostawiając na mapie administracyjnego podziału kraju gminy i województwa .. Ostatniego grudnia 1972 roku zjawił się we wsi Bolesław O. likwidator gminy i Tadeusz S. - pełnomocnik urzędu gminnego, który później, po trzymiesięcmym kursie został naczemikiem gminy Brójce. Stanisław G„ ówczesny przewodniczący Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej przekazał im klucze, pieczątki. archiwum i w ten sposób wieś Kurowice, wbrew przewidywaniom ludzi i Stanisława G. nie stała się siedzibą gminy, a została zdegradowana do roli zwykłej wsi. Ale zanim zjawili się emisariusze nowych czasów i porządków i zlikwidowali Gromadzką Radę Narodową, 3 listopada 1972 roku na posiedzeniu Prezydium Powiatowej Rady Narodowej ...) po rozpatrzeniu pisma Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej ...) postanowiono wyrazić zgodę na przekazanie Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Łodzi z dniem 1 stycznia 1973 roku budynku po GRN w Kurowicach.
Ludzie mówią:
- Panie, a kto nas pytał o zgodę? Przecież to my go budowaliśmy. Że z pomocą władzy? Tak. poganiali. Wołali żeby szybciej skończyć! A pieniądze jak pan dostanie z Ameryki trochę dolarów i sam sobie wybuduje dom. to czyj on jest - tego z Ameryki czy pana? Zresztą z pieniędzmi, to nikt nam łaski nie robił, bośmy wszyscy płacili na Fundusz Gromadzki, aby później było na rozwój wsi To przecież nasze pieniądze! A nam tutaj, to Kurowicach przedszkole było i jest potrzebne!
Po pracach adaptacyjnych w pomieszczeniach biurowych Gromadzkiej Rady Narodowej znalazł się posterunek MO, ale tylko na rok, najwyżej dwa - zapewniano - do czasu, kiedy siedziba gminy w Brójcach rozbuduje się tak, aby tam go przenieść, bo przy niej jest jego właściwe miejsce. Na piętro, z powodu rozbudowy i remontu „gminy" wprowadził się z rodziną, dziś już emerytowany sekretarz Urzędu Gminnego w Brójcach, ob. S. Ponieważ w rozbudowywanej siedzibie Gminy nie można było jeszcze umieścić Urzędu Stanu Cywilnego zostawiono go w Kurowicach, zaś „cywilnym księdzem" został S. Taki stan trwał do 1975 roku.
W Kurowicach, też przy udziale czynu społecznego, wybudowano ośrodek zdrowia, a skoro prośby o przedszkole odbijały się jak groch o ścianę, na pisma kierowane w tej sprawie do Wysokich Instytucji i Urzędów nie przychodziły odpowiedzi, uradzono we wsi, żeby w wolnych pomieszczeniach GRN była apteka. Ale to też nie była łatwa sprawa i dopiero w 1977 roku, po wielu zebraniach. pismach i bojach został utworzony punkt apteczny, który różni się od apteki tym, że są w nim tylko niektóre leki gotowe. nie robi się zaś żadnych.
Choć w 1974 od wprowadzenia się milicji do Kurowic minęły już trzy lata, nic nie wskazywało aby miała zamiar stamtąd się wyprowadzić. W sali konferencyjnej postawiono ścianki działowe i wyszykowano trzypokojowe mieszkanie dla milicjanta Najpierw wprowadził się tam milicjant St. Pomieszkał kilka miesięcy. W tym czasie jego kolega po fachu, Ryszard K. dostał mieszkanie w blokach w Łodzi. Kiedy okązało się, że życie w mieście, podobno jest niewskazane dla żony K. zamienił się na mieszkania ze St. Dziś emerytowany milicjant Ryszard K. mieszka w Kurowicach z żoną i teściową, w mieszkaniu, na które dostał przydział 1 marca 1979 roku. Byłego naczelnika gminy Brójce Lecha Korzemowskiego - niektórzy mieszkańcy mimo, że mieli wiele spraw do niego - widzieli tylko raz w życiu, kiedy przyjechał na okoliczne łąki, aby udzielić wywiadu telewizji. Gdy członkinie Kola Gospodyń Wiejskich zapytały go o przedszkole w „ich" budynku -- odpowiedział, że „sprawa jest już przedawniona" i jedynym właścicielem budynku po GRN jest Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Łodzi. W 1981 roku „Solidarność" naciskana przez społeczność Kurowic zrobiła szum koło budynku po „gromadzie" i wszystko wskazywało na to, że milicja może wreszcie wyprowadzi się do innego lokum. I gdyby nie 13 grudnia 1981 roku pewnie tak by się stało. Na czas stanu wojennego sprawa przycichła. Ludzie mówią: - My tutaj milicję potrzebujemy, ale tu gdzie ona jest teraz powinno być przedszkole. Posterunek powinien być czynny do ósmej rano, a czasami nie ma tam nikogo nawet o dziewiątej . Zamykają o dwudziestej i gdyby wtedy coś się stało, to nie ma pomocy, czy jakiejś interwencji. Zresztą, nawet jak są, to do pijanego rowerzysty przyjeżdżają natychmiast, a jak jakiś rozbój czy coś takiego, to trzeba czekać nawet kilka godzin
Według słów dzisiejszej przewodniczącej Koła Gospodyń Wiejskich -- włądze oświatowe obiecały fundusze dla przedszkola i pomoc w jego organizacji jeżeli tylko znajdzie się jakiś budynek na ten cel.
Ludzie mówią:
Teraz w lecie, w zniwa zorganizowany jest dzieciniec, ale w ferie zimowe czy inne normalne już dni wiele dzieci nie ma gdzie się podziać i te starsze przychodzą do biblioteki. 19 czerwca 1989 roku okazało się nagle, że budynek po Gromadzkiej Radzie Narodowej nie ma żadnego właściciela. A pomógł przypadek. Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska" w Bukowcu jest właścicielem piekarni; sklepu i baru w Kurowicach. Do niej należy również sieć kanalizacyjna tych obiektów oraz oczyszczalnia ścieków, przez którą także są filtrowane brudy płynące z miejscowej mleczarni. W 1988 roku osadniki zbierające nieczystości z geesowskiej własności zapchały się. Oczyszczono je a1e pomiary czystości wody, która po przefiltrowaniu spływa do rzeki Miazgi, wskazywały że stopień zabrudzenia jest jeszcze zbyt wysoki. Zaczęto szukać przyczyn i odkryto. że kanalizacja budynku, przejętego przez WUSW w Łodzi została podłączona do sieci oczyszczalni. którą płynie woda pozbawiona już „grubych" nieczystości. W GS przekopano całe archiwum, przejrzano wszystkie dokumenty dotyczące oczyszczalni, aby dociec, kto i kiedy wyraził zgodę na takie podłączenie. I nic. Ani śladu choćby najmniejszego papierka. Omijając osadniki, nieczystości z budynku milicji płyną wprost na pole żwirowe oczyszczające częściowo przefiltrowaną już wodę, tak abv później mogla już wpływać do rzeki. Poprowadzenie ścieków wprost do żwirowni może za dwa - trzy lata doprowadzić do całkowitego zablokowania całego układu oczyszczającego, w tym zniszczenie pola żwirowego. którego wymiana - według dzisiejszych cen - kosztowała by około 30 milionów złotych.
Na takie dictum, przedstawione w piśmie GS do WUSW, ten 16 czerwca 1989 roku odpowiada:„Biorąc pod uwagę liczbę użytkowników, którzy dokonują zrzutu ścieków do rowu melioracyjnego oraz fakt, iż w przedmiotowym budynku zajmujemy jedynie część pomieszczeń, adresatem pisma, naszym zdaniem, powinien być Urząd Gminny w Brójcach!
I jakoś nikt na Lutomierskiej nr 108/112 nie pamięta o tym. że ,,Prezydium Powiatowej Rady Narodowej zobowiązało Wydział Budżetowo-Gospodarczy do załatwienia spraw związanych z przekazaniem tego budynku w terminie uzgodnionym z Komendą Wojewódzką MO" - powyższe słowa są w cytowanym już protokole z posiedzenia Prezydium PRN z 3 listopada 1972 roku, którego kopia znajduje się w archiwach WSW w Łodzi. W związku z tak postawioną przez milicję sprawą własności i administrowania budynkiem po Gromadzkiej Radzie Narodowe) wychodzi, że emerytowany pracownik władzy terenowej i jego żona sprzątający w zamian za komorne pomieszczenia milicji w Kurowicach robią to w czynie społecznym: Także rodzina emerytowanego milicjanta niepotrzebnie wpłaca czynsz na konto WUSW bo to tak wynika z pisma, nie jest jego własność. Od 1975 roku, kiedy minął okres tymczasowego pobytu milicji w Kurowicach upłynęło czternaście lat. Po prawej stronie wejścia do kurowickiego „czynu społecznego" dumnie rozpiera się czerwona tablica: „Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych w Pabianicach, Posterunek Milicji Obywatelskiej w Brójcach".
Ludzie mówią:
- Jeżeli uda się z naszego budynku wyprowadzić milicję i tam zrobić przedszkole, to my... - no mniejsza z tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz