Stowarzyszenie posiadało cały szereg solidnych wykonawców, takich jak panowie L. Jaroschka, R. Kannenberg, A. Hegenbart jr, Franz Weiss i Julius Ehrentraut, którzy pod kierownictwem dyrygenta Pawła Pireka umieli przygotować wesołe wieczory dla publiczności. Pierwszy koncert został przyjęty z wielkim entuzjazmem i obudził we wszystkich chęć zorganizowania kolejnych humorystycznych koncertów. Widzimy zatem, jak stowarzyszenie daje podobny wieczór 6 września tego samego roku z równie dobrym skutkiem. Również w następnych latach obok poważnej pieśni czas i wysiłek poświęcano humorowi, wesołemu towarzyszowi życia. Rok 1890 oprócz godzin ćwiczeń, koncertów i wycieczek majowych przyniósł stowarzyszeniu zaszczytną zmianę. W połowie sierpnia przyjechało Towarzystwo Śpiewacze z Zawiercia. Gości przywieziono z odległej o pięć mil stacji kolejowej Rokicin dużymi drabiniastymi wozami. Nastąpiło radosne powitanie, zakwaterowanie i po dwóch pięknych dniach pełne wrażeń pożegnanie. W Zielone Świątki nasi śpiewacy zebrali się na wycieczkę do Ojcowa. W ten wspaniały letni poranek 15 członków zebrało się przed domem klubowym, gdzie czekały już wagony i wyruszyliśmy na stację kolejową kolei fabrycznej w Łodzi, a stamtąd do Zawiercia, gdzie na stacji kolejowej mieliśmy zatrzymać się na obiad na dwie godziny. Nie liczyliśmy się jednak z zawierciańskimi śpiewakami.
Przywitała nas liczna grupa śpiewaków pieśnią powitalną, gdy wysiedliśmy z pociągu na stacji, podano nam poczęstunek w restauracji kolejowej i zaproszono do zasobu fabrycznego, gdzie już ułożono dla nas obiad. W pięknie udekorowanej sali, przy długim stole, każdy mógł się dobrze bawić i ugasić swój apetyt i pragnienie. Jakże by inaczej, zaśpiewaliśmy kilka piosenek; kontynuowano je później w ogrodzie domu Buchholtzów, a przemówieniom i śpiewom nie było końca. Ale czas mijał. Była już godzina 5 po południu, gdy po serdecznym uścisku dłoni i "Żegnajcie, teraz muszę wyjechać" opuściliśmy naszych współśpiewaków, gdyż pociąg kolejowy miał nas dziś zawieźć do Wolbromia, gdzie w swoim browarze w pobliskiej Brzoz6wce czekał na nas stary przyjaciel z Pabianic, Hermann Meissner. Dwie zawierciańskie śpiewaczki nie omieszkały towarzyszyć nam w romantycznej Ojc6wce i tak oto pojechaliśmy w kierunku naszego wspomnianego celu. Stamtąd pojechaliśmy dalej do Pieskowej Skały na wozie gospodarczym o godzinie 10 wieczorem, gdzie dotarliśmy nocą do wspaniałej leśnej doliny w Karczmie, tam przenocowaliśmy i o 5 rano znowu byliśmy na nogach, aby wędrować po rzadko pięknej okolicy. Rano tego wspaniałego święta Zesłania Ducha Świętego pojechaliśmy bezpośrednio do Ojc6w. Nadal mieliśmy wspaniałą letnią pogodę, robiliśmy różne wycieczki w obramowanej skałami dolinie Ojc6w i podziwialiśmy naturalne piękno naszego kraju, o którym tak mało mieliśmy pojęcia. Rano w trzecie święto Zielonych Świątek pojechaliśmy z powrotem przez powiatowe miasto Skała do stacji kolejowej Wolbrom, a stamtąd przez Kielce, które też krótko zwiedziliśmy, do Pabianic. Do domu wróciliśmy pełni pięknych wspomnień o wspaniałych regionach, a w przyjaźni wspominając szczęśliwe godziny w Zawierciu. - 1891 Pod koniec lat 1890 i 1891 stowarzyszenie nie omieszkało przyczynić się nieco do ulżenia chłopom poszkodowanym przez pożary w guberni permskiej oraz cierpiącym z powodu głodu w głębi Rosji poprzez koncerty charytatywne. Ten ostatni koncert przyniósł dochód netto w wysokości 110 Rbl, co z pewnością jest wynikiem przyjemnym. W przyszłości często będziemy obserwować udział stowarzyszenia w koncertach charytatywnych z dobrym skutkiem i to chcielibyśmy szczególnie podkreślić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz