Historia katastrofy niemieckiego
bombowca w 1943 roku w Będkowie nie daje mi spokoju. Pierwszy, tą historię opowiedział mi pan Gernand, obecnie u źródła dowiedziałem się o szczegółach operacji wydobycia wraku.
Przy okazji wizyty u pani Alicji Jatczak,
zapytałem o szczegóły odnalezienia szczątków samolotu, czy coś wie, czy brała udział w tym wydarzeniu .
- Oczywiście, brałam udział przy
wydobywaniu jednego z silników.
Gdzie dokładnie znajdowało się
miejsce katastrofy, jak to się stało, ze sprawa tej katastrofy
wyszła na światło dzienne dopiero w październiku 1988 roku?
- Już panu mówię, obecnego
właściciela tej ogrodzonej działki nie znam, ale wtedy właścicielem był pan
Krych z Kalinowa.
- Wykopywał korzenie po starej topoli, w tym miejscu chciał zabetonować słupki do bramy i wtedy natknął się na coś dużego. Przyszedł do nas do gminy i to zgłosił.
- Wykopywał korzenie po starej topoli, w tym miejscu chciał zabetonować słupki do bramy i wtedy natknął się na coś dużego. Przyszedł do nas do gminy i to zgłosił.
- Ja telefonicznie powiadomiłam pana Andrzeja
Kobalczyka który w tym czasie był dziennikarzem Głosu Robotniczego.
Przyjechał po jakimś czasie z dwoma wojskowymi. - Jednak wcześniej
poprosiłam uczniów z naszej szkoły aby pomogli oczyścić z błota
wydobyty. Dzieci zrobiły kawał dobrej roboty, wyczyściły go
dokładnie, miałam zdjęcie, na którym była widoczna bardzo
wyraźna tabliczka znamionowa z numerami silnika.
Oryginalne zdjęcie silnika oczyszczonego przez uczniów szkoły, własność pani Jatczak.
Czy pamięta pani dokładną datę tej
operacji wydobycia szczątków samolotu?
- To był październik 1988 roku, wiem,
że w Głosie Robotniczym ukazał się artykuł i wywiad ze mną
opisujący to wydarzenie, miałam ten wycinek, ale gdzieś zaginął.
Wojskowi podjęli wówczas decyzję, że
wydobyty silnik przekazany zostanie jako eksponat do Muzeum Wojska
Polskiego w Warszawie. W zamian za oddanie tak cennej pamiątki,
mieliśmy być zaproszeni z uczniami do zwiedzenia Muzeum,
niestety..., już nikt się z nami nie skontaktował.
Dzwoniłem dzisiaj do na Andrzeja
Kobalczyka, obecnie dyrektora Skansenu Rzeki Pilicy w Tomaszowie,
który potwierdził wcześniej opisane fakty. Pamięta spotkanie z
Sekretarzem Gminy, panią Alicją Jatczak. Pamięta, że był to
niemiecki bombowiec Heinkel - H 111. S
Zapytałem, czy były prowadzone
dokładniejsze badania większego obszaru miejsca katastrofy?
- Nie, nie były, w tamtych czasach nie
praktykowano dokładnych poszukiwań jak to się robi obecnie.
- Ograniczono się tylko do wydobycia
silnika.
Myślę, że obecnie, miejsca wokół
miejsce tej katastrofy powinno być wielką gratką dla miłośników
poszukiwań. Oglądam z zainteresowanie program telewizyjny Adama
Sikorskiego - Było Nie Minęło- i wiem, jak dokładnie bada się
miejsca podobnych katastrof. Rozmawiałem przed chwilą z
przedstawicielem programu i uzgodniłem, ze prześlę szczegółowe
dane na podany adres. Być może znajdą się inne części tego
samolotu !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz