piątek, 2 stycznia 2015

Artykuły dotyczące bitwy łódzkiej - część 10

Dziesiąta część moich materiałów na temat bitwy łódzkiej z czasopism: Nowy Kurjer Łódzki i Nowa Gazeta Łódzka z okresu 18.08 – 31.12.1914.  
Słownictwo i stylistykę zachowałem w oryginalnej pisowni. 

Nowy Kurjer Łódzki – Wtorek, 1 września 1914 roku.

Pierwszy miesiąc wojny.
Dzisiaj upływa miesiąc o wypowiedzeniu przez Niemcy wojny Rosji. Dopiero w sześć dni później nastąpił takiż krok ze strony Austro-Węgier. Odtąd kolejno wybuchały coraz nowe wojny, aż w ciągu miesiąca liczba ich dosięgła jedenastu czy dwunastu. Czegoś podobnego świat jeszcze nie widział............
 
….. Niemcy wykazali gwałtowność w atakowaniu i wielkie szafowanie życiem ludzkim, ale czy tego wystarczy na długo ?
I czy oprócz tych kilkunastu narodów, które walczą z niemi, nie przybędzie im jeszcze jeden – najstraszniejszy bodaj wróg – głód ?

Zduńska Wola – Sieradz – wczoraj o godz. 6 rano okolice Zduńskiej Woli rekognoskowane były przez aeroplan, który następnie udał się ku Sieradzowi, gdzie pod wsią Wośniki, ostrzeliwany był przez wojska rosyjskie, jednakże bezskutecznie, gdyż natychmiast wzbił się w górę i poszybował ku Kaliszowi. Błaszki – Sieradz – wczoraj nad ranem w okolice Błaszek zapuścił się od strony Kalisza podjazd niemiecki, złożony z 12 kawalerzystów. O godz. 6 rano na drodze, wiodący z Sieradza do Błaszek, obok linji kolei kaliskiej, ukazał się patrol rosyjskich dragonów. We wsi Wróblew nastąpiło niespodziewane dla Niemców starcie. Dragoni rosyjscy natarli na Niemców, którzy stracili 9 zabitych. Do niewoli wzięto 2 rannych Niemców i oficera.

Nowy Kurjer Łódzki – Piątek, 4 września 1914 roku.

Sieradz – walka z Zeppelinem 
W środę, jak już wiadomo czytelnikom pism łódzkich, spadł, postrzelony pociskiem armatnim, dumny Zeppelin na polach sieradzkich. Niezmiernie ciekawe są szczegóły tej niezwykłej walki z olbrzymem napowietrznym. Na podstawie opowiadań świadków naocznych, przybyłych do Łodzi, możemy podzielić się z naszymi czytelnikami garścią wrażeń i spostrzeżeń. Gdy w środę o świcie, na horyzoncie naszym pojawił się szary, połyskujący stalą i srebrem „pancernik napowietrzny”, cała okolica nasza – wzdłuż plantu kolei kaliskiej- od Łowicza aż za Sieradz, wytężyła czujność, pewna iż tym razem już bez zawodu złowrogi ptak nie wydrze się cały poza peryferię strzałów wojsk rosyjskich. Na przestrzeni między Sieradzem a Łaskiem, istotnie trzymano broń na pogotowiu, by godnie powitać nieproszonego gościa. Jednakże nad ranem Zeppelin miał się sam na ostrożności i nie obniżał lotu w stopniu dostatecznym do zaatakowania go.
Płynął więc spokojnie po jasnym lazurze nieba. Gdy jednak nad wieczorem ukazał się ponownie na horyzoncie, tym razem niżej,śmielej i nieopatrzniej, usiłując z całą bezczelnością pruską wydrzeć przeciwnikowi nazbyt wiele tajemnic, nad jedną z polan sieradzkich, stanął na drodze wymierzonych ku niemu luf karabinowych i mauzerowskich, oraz na linji pocisków armatnich. Dzięki szybko zapadającemu zmierzchowi ustała aberacja promieni słonecznych, utrudniających obliczenia artyleryjskie.
Po pierwszym strzale ślepym nabojem armata plunęła kulą, która dosięgła setkami ułamków aroganckiego olbrzyma, kalecząc mu części maszynerii. Drgnął cały, zadrżał i smutnie zaczął pochylać się ku ziemi, jakby okręt całym kadłubem pogrążał się w falach morskich i tonął w bezdennej głębinie.
Setki kul karabinowych i rewolwerowych z broni straży wszelkiego przeznaczenia- najwięcej zaś amatorskich- jak gdyby do ćwiczeń praktycznych, przeszywających powietrze, a ich ostry poświt i turkot towarzyszyły tej podróży Zeppelina do padołowi. Wreszcie, w odległości zaledwie wiorsty od miejsca ataku, ptak ciężko opadł na ziemię i z hańbą ułożył się na bok, wywracając gondolę. W tymże momencie przybyli wojacy - pierwsi na koniach, za nimi piesi, dalej okoliczni włościanie. Z łódek Zeppelina, z zachowaniem wszelkich ostrożności wysadzono aż 30 ludzi. Dwóch oficerów sztabowych, dwóch artyleryjskich, mechanik, fotograf wojenny, jakiś jegomość w ubraniu cywilnym i szeregowcy.
W gondolach znaleziono kilka bomb, sporo materiału wybuchowego, obfitą ilość amunicji. Oficerowie zdołali tylko część notatek i klisz zniszczyć, inne jak również wszelkie aparaty i zostały zabrane. Ogłoszono wszystkim, że są wzięci do niewoli i rozbrojono ich. Dwóm lekarzom rannym i pokaleczonym na miejscu okazano pomoc lekarską. Według zeznań, z Zeppelina rzucono podczas strzelaniny pociski wybuchowe. Podobno jedna bomba wybuchła, zabijając kilka koni, czy też krów z bydła jeszcze niespędzonego z pola. Miało to miejsce o wiorstę lub dwie dalej.





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz