piątek, 27 lutego 2015

Pamiętnik znaleziony w... - Radomsko - 7 p.a.p.Częstochowa - cz.2

A kiedy ukochana matka spoczywała w łóżku chora - pamiętam jak przyszedł lekarz i stawiał cięte bańki, przy łóżku stała miednica z wodą, w której lekarz czyścił bańki  z krwi - a ja z ciekawością przyglądałem się tej robocie - lekarz ujrzawszy chciał i mnie bańki postawić, ale ja nie czekając uciekłem z domu, dopiero powróciłem gdy lekarz odszedł. A mamie nie już i bańki nie pomagały, jak roślina nadłamana więdła
z każdym dniem, a kiedy czując, że już nadchodzi ostatnia chwila życia, kazała przywołać do siebie i siostry, braci i matkę ojca i swoją matkę. Prosiła ażeby się nami sierotami zaopiekowali, żeby byli niejako rodzicami dla nas i pożegnawszy się rzuciła ostatnie spojrzenie na nas przesycone boleścią i trwogą o nas. Jaki nas los spotka!. Bo już wiedziała przed sobą drogę wiodącą na tamten świat. Co sobie myślała w tej ostatnie chwili życia?. Może myślała i czuła swym sercem macierzyńskim przepojonem boleścią, że lepiej by było gdybyśmy też z nią razem poszli na tamten świat!. Bo trworzyła się o nas, o nasza przyszłość, gdyż widziała, że już nie będzie mogła prowadzić przez życie, nie będzie mogła wszczepić w nas zasad moralnych, nie będzie mogła być podporą tych młodych roślin. Gdy się znajdziemy na złej drodze nie będzie mogła nas zawrócić z niej. Przyrzekli przecież, ciocia i wujkowie, że poprowadzą nas przez życie jak własne dzieci- ale myśl błądziła przed oczyma matki, że jak dorośniemy nie będziemy tak słuchać rad i wskazówek swych najbliższych krewnych - jak rodziców własnych, że możemy stać się twardzi i zuchwali, pewni siebie nie słuchając nikogo bez względu na to, choć będziemy brudzić się w błocie życia. Więc gdy to wszystko stanęło mamie przed oczyma przyspieszyło jeszcze okrutną czającą u wezgłowia  śmierć, tak, że tylko zdążyła wyszeptać " Boże, czuwaj na moimi dziećmi, to były ostatnie słowa błagalne mojej matki".
I dusza jej uleciała tam gdzie już nie ma cierpień i łez, gdzie już nie potrzebuje troszczyć się o nas, gdzie nie będzie już chodzić do lasu po drzewo, gdzie nie będzie słyszeć skarg i narzekań swych dzieci, a tylko będzie wiecznie chwalić wielkość  stwórcy po wieki wieków!!!


O !!!. Wielki litościwy Boże !!. jeżeli istniejesz, czemu odbierasz rodziców dzieciom ci pozostawiasz ich sierotami, jeżeli zabierasz im rodziców zabierasz i ich dzieci, gdyż nikt już ich nie zrozumie, gdzie nie zastąpi im rodzicielskiego serca nikt na ziemi, a rodzicielskiego serca nikt na ziemi, a pozostaną jako te kwiaty, w cieplarniach wystawionych na zimno. Po śmierci matki  pamiętam jak szedłem za trumną na cmentarz, towarzyszyłem mej rodzicielce w tej pielgrzymce ziemskiej ostatni raz- płakałem, gdyż widziałem jak inni płakali, a gdy wszedłem na cmentarz widziałem kwiaty niebiesko kwitnące, takie mi się smutne kwiaty, że stanęły w mej pamięci na zawsze. A potem spuszczono trumnę do grobu, znajomi i krewni rzucili grudki ziemi i mnie kazano też rzucić ziemię na trumnę - i zasypał grabarz ziemią grób. - powstał tylko kopiec, a spod nim ta co nam życie dała!. Po skończonym pogrzebie wzięła mnie moja babcia na rękę (mama mego ojca) i poprowadziła do kościoła- polecając mnie opiece Boskiej !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz