sobota, 11 września 2021

Gałkówek - Kolej - Bandyci! Napad! Katastrofa!...- Pijany dróżnik - Express Wieczorny Ilustrowany - 1926

 Co z dużo to i nie zdrowo! Przekonał się o tym dróżnik kolejowy, który popił sobie ponad miarę!

Express Wieczorny Ilustrowany. 1926-05-06 R. 4 nr 125



                                              Bandyci! Napad! Katastrofa!...

Co się miało stać na linji kolejowej pod Gałkówkiem? -----"Rewelacyjne zeznania" dróżnika Jana Miszaka pod wpływem kilkunastu kieliszków "czystej"

Onegdaj o godzinie 9 wieczorem do zawiadowcy stacji Gałkówek. znajdującej się w pobliżu Łodzi, przybiegł zdyszany dróżnik kolejowy, Jan Miszak, który złożył mu rewelacyjne oświadczenie:

- O godzinie 8-ej dyżurowałem, jak zwykle, w mej budce, znajdującej się w odległości 3 kilometrów od Gałkówka.

Nagle otwarły się drzwi i do wnętrza wtargnęli dwaj zamaskowani bandyci z rewolwerami w dłoni. Bandyci zażądali bym nie wychodził do godziny 10 z mej wartowni, gdyż w przeciwnym razie czeka mnie śmierć. Musiałem się na to zgodzić.

Po zaryglowaniu drzwi, napastnicy oddalili się i wówczas wybiłem szybę i przez okno wyskoczyłem z mieszkania.

Opowieść dróżnika wywołała piorunujące wrażenie.

Przypuszczając, iż bandyci zamierzając dokonać napadu na pociąg, rozkręcili szyny, by wywołać katastrofę, specjalna komisja kolejowa zajęła się badaniem toru.

Zawiadowca stacji Gałkówek rozumował bowiem słusznie, iż bandyci zamknęli dróżnika w tym celu, by nie przeszkadzał im w ich przestępczych zamiarach.  O napadzie powyższym zawiadomiono również łódzki urząd śledczy. Natychmiast po otrzymaniu wiadomości z Gałkówka wyruszyli tam specjalnym pociągiem komisarz Wajer i Sitkowski, którzy rozpoczęli na miejscu energiczne dochodzenie. Wobec tego, iż właśnie w tym czasie przez stację Gałkówek miał przejść pociąg pośpieszny Warszawa - Łódź, więc w przewidywaniu bądź to napadu, bądź też katastrofy wstrzymano go na dłuższy czas w Żakowicach. Skrupulatne śledztwo policji przyniosło jednakże niebywały rezultat.

Jak się bowiem okazało napad na wartownię dróżnika Misiaka w ogóle nie miał miejsca. Przybity do muru, dróżnik, przyznał się, że sensacyjne rewelacje były tworem jego fantazji. O godzinie 8-ej wieczorem w wartowni swojej wypił butelkę wódki. Gdy był już kompletnie pijany ogarnęła go dziwna obawa przed napadem bandyckim.

Bredząc uwidził sobie, iż jest ofiarą bestjalskiego napadu i oto "bohaterski" dróżnik, pijany do utraty przytomności postanowił zabezpieczyć się przed bandytami.

W tym celu zameldował właśnie o napadzie.

W sprawie „rewelacyjnych zeznań” Miszaka prowadzone jest w dalszym ciągu śledztwo.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz