sobota, 4 września 2021

Gałkówek - Krwawa tragedia dezertera - Wojsko - Ilustrowana Republika - 1925

 

Ilustrowana Republika. 1925-08-19 R. 1 no 21 [właśc. 22]



                                               Krwawa tragedia dezertera. 
                    W obliczu aresztujących go żandarmów strzelił sobie w serce.
 
Gałkówek pod Łodzią był wczoraj widownią niezwykłej tragedii. Dwudziestodwuletni żołnierz I pułku ułanów, Kazimierz Widmański wystrzałem z rewolweru usiłował pozbawić się życia Tło tego rozpaczliwego kroku przedstawia się następująco: Widmański wiosną roku bieżącego został powołany do wojska. 
    Przyzwyczajony do wygód, które miał w domu rodziców swoich, właścicieli majątku ziemskiego z trudem znosił twarde życie żołnierskie. Nie był on zbyt dobrze rozwinięty fizycznie, przeto towarzysze dokuczali mu często Młodzieniec cierpliwie znosił docinki kolegów, w końcu jednak cierpliwość jego wyczerpała się. Pewnego dnia zabrał swoje manatki i zdezerterował z pułku. Do domu nie chciał powrócić, gdyż przypuszczał, iż żandarmeria przedewszystkiem tam właśnie będzie go poszukiwała. 
    Pojechał więc do swej narzeczonej p. Rozalji Karaskówny, zamieszkałej w Gałkówku ukrył się przed ewentualnym pościgiem. Narzeczonej powiedział, że otrzymał dłuższy urlop zdrowotny. Widmaóski często przyjeżdżał do Łodzi w mundurze a odczuwając dotkliwie brak gotówki zwracał się o znajomych lichwiarzy o pożyczkę. Ci, znając młodzieńca, jako syna zamożnych rodziców chętnie pożyczali mu żądane sumy 
    Tymczasem władze wojskowe rozesłały za zbiegiem listy gończe. Żandarmeria wszczęła energiczne poszukiwania narazić jednak bez skutku. Młodzieniec w zacisznym domku swej narzeczonej czuł się zupełnie bezpiecznie. I kto wie jak długo trwałaby ta idylla, gdyby nie anonim jaki otrzymała przed kilku dniami żandarmeria. Kryjówka dezertera została odkryte Wczoraj rano Widmański siedząc w mieszkaniu swej narzeczonej ujrzał przez okno zdążające ku niemu postacie żandarmów. Na widok ich zerwał się z miejsca i pobiegł an podwórze, gdzie ukrył się za węgłem komórki. Żandarmi jednak zauważyli ten manewr i udali się w ślad za uciekinierem. 
    W tej jednak chwili Widmański dobył z kieszeni rewolweru i mierząc w serce strzelił. Kula przeszyła lewy bok i ugrzęzła tuż pod skórą. Widmański padł na ziemię broczac krwią. Rzucono się na ratunek, Nadbiegł komendant posterunku policyjnego i wyjął wystającą z pod skóry kulę. Pe nałożeniu prowizorycznych opatrunków denata przewieziono do szpitala w Radogoszczu, a następnie odstawiono go do szpitala wojskowego w Łodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz