Renate Weiß, jedna z wielu moich korespondentek pisząc, czy to na moją pocztę e-mailową, czy bezpośrednio na bloga, dziękowała jak i troszeczkę krytykowała moje poczynania. Wyjaśniłem wszystko odpisując na jej adres. Poniżej zamieszczam ważniejsze wiadomości jakie mi przysłała. W przypadku Renate jest jedna istotna różnica. W dniu 4 kwietnia 2018 roku przesłała mi swoje wspomnienia, czy też w jej mniemaniu raport, o pokaźnej zawartości, bo 24 stron! Przebogaty materiał, nikt nie zaprzeczy. Pisany moim zdaniem obiektywnie, mimo że wyjechała z Polski 68 lat temu jako mała dziewczynka...
Drogi panie Braun,
Dostałem zdjęcia Łodzi i Bukowca od kuzyna. Był w obu miejscach w 2017 roku.
Wysłał mi też mailem tablicę z cmentarzu w Bukowcu. On i ja urodziliśmy się w Bukowcu. Tablica na cmentarzu mówi, że ostatni pochówek odbył się w maju 1945 roku. To nie jest prawda. Moi dziadkowie zmarli w odstępie 14 dni w styczniu/lutym 1946 roku. Moja matka i nasz trójka rodzeństwem wyemigrowaliśmy do Niemiec dopiero w marcu 1950 roku. Jestem zaskoczona, że nie wspomniał Pan o książce "150 lat osadnictwa szwabskiego w Polsce 1795-1945"*. Jest wiele informacji o Bukowcu.
Z serdecznymi pozdrowieniami
Renate Weiß (z domu Felker)
* - w momencie kiedy zamieszczałem na w/w tablicy opis historii Bukowca po niemiecku, nie byłem w posiadaniu tej książki ...
Drogi panie Braun,
Chciałbym podziękować za miłe słowa i za sprawozdanie pana Kielera, a może także Kühlera. To sprawozdanie jest dla mnie bardzo interesujące, ponieważ istnieje wiele punktów kontaktowych. Zwłaszcza w koniec mojego raportu. W miejscu Lonzig koło Zeitz mieszkają moi dwaj kuzyni (Kuzynie), którzy na pewno znają tę rodzinę.
Ja troszeczkę posługuję się językiem polskim, ale z pisaniem do już gorzej . Tłumaczenie z polskiego jest lepsze.
Moja mama Helene Disselberger, zamężna Felker, była z nami trzema dziewczynkami do Wielkanocy 1945 roku w Łodzi, potem pojechaliśmy do Bukowca. Zimą 1946 roku zmarli moi dziadkowie (rodzice mojej mamy). Od lata 1946 roku mieszkaliśmy w Kraszewie i udało nam się przejechać w podobny sposób, jak opisał to pan Kühler.
Moja babcia (Felker) przekroczyła zieloną granicę z Niemcami w 1946 r., a następnie złożyła wniosek o zjednoczenie rodziny. W marcu 1950 r. przez Łódź – Wrocław - Bitterfeld/Wolfen dotarliśmy w końcu do Niemiec, do Großgörschen pod Lipskiem, gdzie mieszkały z rodzinami dwie siostry mojej matki.
Mógłbym zapisać więcej, ale w tej chwili mam mało czasu.
Drogi panie Braun,
Wysłałem wkład pana Kühlera do moich krewnych w Lonzig.
Zapraszamy do umieszczania naszej korespondencji w Internecie.
Z okazji moich 70. urodzin zapisałem około 10 stron dla mojego wnuka. Musiałbym je zeskanować, a potem wysłać je do ciebie. Mój wnuk zadawał mi od czasu do czasu pytania do mojego pochodzenia itd. Podjęłam to pytanie i zapisałam kilka rzeczy.
Niedługo jadę do Norwegii, by odwiedzić mojego najstarszego syna. Mieszka tam z rodziną od 2006 roku. Dlatego trochę mi się spieszy.
Serdecznie dziękuję za wszystko i pozdrawiam Pana
Renate Weiß, w Berlinie od 1958 r.
Tutaj dochodzi następna historia związana z Renate. Dzisiaj otrzymał pękatą przesyłkę z Berlina, w niej piękne skany zdjęć związanych z Bukowcem i jej Rodziną. Także książkę GELEBTE NACHBARSCHAFT , zespołową pracę wielu osób, ponad 300 stron, będzie co czytać. Dziękuję z całego serca Renate!
Materiał który otrzymałem w 2018 roku, przetłumaczyłem, i postanowiłem zamieszczać w odcinkach na moim blogu. Wspaniała, także tragiczna historia urodzonej w Bukowcu malutkiej Renate, jej Rodziny i mieszkańców dawnego Bukowca, zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz