WPROWADZENIE
Od dłuższego
czasu szukam przyczyn emigracji moich przodków z Suddeutschlandii.
na początku XIX wieku. Zaczęło się opracowywanie tego materiału,
którego nie mogłem w tym czasie skończyć.
Teraz nadarzyła
się ku temu okazja w związku z moimi 70-tymi urodzinami. Pozwolę
sobie zamieścić fragmenty rozmów z nieco bardziej wyczerpującym
odniesieniem do mojej osoby, w formie skompilowanej
dyskusji.
Właściwym motywem podjęcia tego tematu było
porównanie przyczyn powstania współczesnego Volkerwanderungu z
emigracją Niemców w XVIII i XIX wieku.
Doszłam do wniosku, że
trudności i nędza, jak również zagrożenia egzystencjalne były i
są decydujące. Adwenturyzm jest wyjątkiem.
Dyskusje z moim
wnukiem skłoniły mnie do skomponowania tego osobistego sprawozdania
w formie pytań i odpowiedzi.
Pytania od wnuka Sebastiana (ur. 1987) do babci Renate (1937)
Po raz
kolejny przygotowywaliśmy się do wyjazdu do Polski. My, to jest mój
wujek Sebastian, jego ojciec, mój najmłodszy Steffen i ja. Tego
lata udaliśmy się do zbiornika wodnego Turawa koło Opola na
Śląsku.
Ja też nie znałem tych terenów, ale wiedziałem
trochę, tylko dlatego, że Śląsk przed wojną był terytorium
niemieckim i nawet dzisiaj większość Niemców mieszka tu w
Polsce.
W rozmowie o Polsce przyszliśmy również porozmawiać
o moim pochodzeniu. Mój wnuk chciał wiedzieć to i owo. Dlaczego
znam polski? Skąd pochodzę i, i, i....
Na niektóre pytania
mogłem odpowiedzieć natychmiast, bez żadnych trudności. Inne
musiałem odłożyć na bok i odłożyć na później. W tym czasie w
Turawie mój wnuk miał 10 ja 60 lat. W międzyczasie minęło
dziesięć lat. Pierwszym pytaniem było:
- Babciu,
jesteś Polką?
Zaczynam
opowiadać o moim miejscu urodzenia, o Łodzi, Królewcu/Bukowcu i
okolicach.
Łódź jest położona w centrum Polski. Obszar ten
podlegał również zmieniającym się wydarzeniom w historii Polski.
Potężni sąsiedzi zawsze byli chętni do wykorzenienia Polski jako
kraju. Ten obszar mojego pochodzenia, był czasem pruski, czasem
rosyjski, w międzyczasie nawet podporządkowany królowi saskiemu.
Polacy mieli być kiedyś zrusyfikowani, a w innym zgermanizowani.
Nie brakowało takich prób. W Łodzi i okolicach do 1945 r.
mniejszość niemiecka była rozpoznawalna i namacalna. Od początku
miała swoją osadę, swoje kościoły, szkoły i prasę. Łódź do
1939 roku była tyglem narodów. 10-letni wnuk słuchał uważnie i
zapytał:
- Babciu, jesteś Polką?
Pierwsza
niekompletna odpowiedź brzmiała: urodziłem się w Polsce w Bukowcu
koło Łodzi, znam trochę język polski, ale jestem Niemką. To nie
było dla niego wystarczające. Zaczęłam mu mówić to, co
wiedziałam od mojej matki, jak my, Szwabcy-Niemcy, przybyliśmy do
Bukowca koło Łodzi na początku XIX wieku. Moi rodzice, oboje
pochodzący z Bukowca, w latach 30-tych XX wieku zbudowali byt w
rozwijającej się Łodzi włókienniczej. Moja mama opowiadała mi
wiele rzeczy podczas długich wieczorów, które później znalazłam
w książce noblisty Władysława Reymonta "Ziemia obiecana".
Nie wiedziałem jednak wówczas, dlaczego Szwabowie osiedlili się w
okolicach Łodzi.
Pytania wnuka i dyskusje o Rosjanach i
cudzoziemcach, którzy przyjeżdżają tu "tylko" dlatego,
że chcą żyć "naszym" kosztem, były powodem do tego,
aby nieco bliżej zająć się "tymi" Niemcami ze Wschodu,
do których ja również należę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz