środa, 27 stycznia 2021

Renate Weiß - Wspomnienia - Bukowiec - Königsbach - cz.2

 

                                 WPROWADZENIE


     Od dłuższego czasu szukam przyczyn emigracji moich przodków z Suddeutschlandii. na początku XIX wieku. Zaczęło się opracowywanie tego materiału, którego nie mogłem w tym czasie skończyć.
Teraz nadarzyła się ku temu okazja w związku z moimi 70-tymi urodzinami. Pozwolę sobie zamieścić fragmenty rozmów z nieco bardziej wyczerpującym odniesieniem do mojej osoby, w formie skompilowanej dyskusji.
     Właściwym motywem podjęcia tego tematu było porównanie przyczyn powstania współczesnego Volkerwanderungu z emigracją Niemców w XVIII i XIX wieku.
Doszłam do wniosku, że trudności i nędza, jak również zagrożenia egzystencjalne były i są decydujące. Adwenturyzm jest wyjątkiem.
     Dyskusje z moim wnukiem skłoniły mnie do skomponowania tego osobistego sprawozdania w formie pytań i odpowiedzi.


        Jacob Disselberger (dziadek Renate ze strony mamy) i jego brat w Bukowcu - Königsbach.



Pytania od wnuka Sebastiana (ur. 1987) do babci Renate (1937)


    Po raz kolejny przygotowywaliśmy się do wyjazdu do Polski. My, to jest mój wujek Sebastian, jego ojciec, mój najmłodszy Steffen i ja. Tego lata udaliśmy się do zbiornika wodnego Turawa koło Opola na Śląsku.
    Ja też nie znałem tych terenów, ale wiedziałem trochę, tylko dlatego, że Śląsk przed wojną był terytorium niemieckim i nawet dzisiaj większość Niemców mieszka tu w Polsce.
    W rozmowie o Polsce przyszliśmy również porozmawiać o moim pochodzeniu. Mój wnuk chciał wiedzieć to i owo. Dlaczego znam polski? Skąd pochodzę i, i, i....
    Na niektóre pytania mogłem odpowiedzieć natychmiast, bez żadnych trudności. Inne musiałem odłożyć na bok i odłożyć na później. W tym czasie w Turawie mój wnuk miał 10 ja 60 lat. W międzyczasie minęło dziesięć lat. Pierwszym pytaniem było:

- Babciu, jesteś Polką?


    Zaczynam opowiadać o moim miejscu urodzenia, o Łodzi, Królewcu/Bukowcu i okolicach.
Łódź jest położona w centrum Polski. Obszar ten podlegał również zmieniającym się wydarzeniom w historii Polski. Potężni sąsiedzi zawsze byli chętni do wykorzenienia Polski jako kraju. Ten obszar mojego pochodzenia, był czasem pruski, czasem rosyjski, w międzyczasie nawet podporządkowany królowi saskiemu. Polacy mieli być kiedyś zrusyfikowani, a w innym zgermanizowani. Nie brakowało takich prób. W Łodzi i okolicach do 1945 r. mniejszość niemiecka była rozpoznawalna i namacalna. Od początku miała swoją osadę, swoje kościoły, szkoły i prasę. Łódź do 1939 roku była tyglem narodów. 10-letni wnuk słuchał uważnie i zapytał:


- Babciu, jesteś Polką?


    Pierwsza niekompletna odpowiedź brzmiała: urodziłem się w Polsce w Bukowcu koło Łodzi, znam trochę język polski, ale jestem Niemką. To nie było dla niego wystarczające. Zaczęłam mu mówić to, co wiedziałam od mojej matki, jak my, Szwabcy-Niemcy, przybyliśmy do Bukowca koło Łodzi na początku XIX wieku. Moi rodzice, oboje pochodzący z Bukowca, w latach 30-tych XX wieku zbudowali byt w rozwijającej się Łodzi włókienniczej. Moja mama opowiadała mi wiele rzeczy podczas długich wieczorów, które później znalazłam w książce noblisty Władysława Reymonta "Ziemia obiecana". Nie wiedziałem jednak wówczas, dlaczego Szwabowie osiedlili się w okolicach Łodzi.
    Pytania wnuka i dyskusje o Rosjanach i cudzoziemcach, którzy przyjeżdżają tu "tylko" dlatego, że chcą żyć "naszym" kosztem, były powodem do tego, aby nieco bliżej zająć się "tymi" Niemcami ze Wschodu, do których ja również należę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz