Następna perełka dotycząca Andrzejowa dzięki Beate! Artykuł poświęcony powstaniu Orkiestry Dętej zamieszczam w dwu częściach.
Orkiestra Dęta z Andrzejowa koło Łodzi
W naszej starej ojczyźnie kwitły chóry, a oprócz niezliczonych chórów śpiewaków mieliśmy także liczne orkiestry dęte. Każdy szanujący się zbór miał swoich puzonistów, którzy grali muzykę świąteczną na chwałę i cześć Pana. Zbliżając się ponownie do niedzieli Kantaty (4 maja 1969 r.), której łacińska nazwa oznacza "Singet", chcielibyśmy jeszcze raz przypomnieć sobie o chórach w domu. Poszczególne chóry mają swoją własną historię, a szczególnie chór puzonowy przeżywał na przemian okresy świetności i żywego uczestnictwa oraz okresy spadku i niskiej liczebności. Jako przedstawiciel innych pozwolę sobie teraz opowiedzieć historię chóru puzonowego mojej rodzinnej parafii, czyli wspomnienie o puzonistach z Andrzejowa. Parafia Andrzejów znajdowała się zaledwie 6 kilometrów od Łodzi, na drodze z Łodzi do Tomaszowa, a losy tej parafii szczegółowo zrelacjonowałem pod hasłem "Andrzejów - powstanie i upadek" w numerach 5, 7 i 8/1968 naszej gazety. Teraz posłuchajmy młodych muzyków.
Andrzejowski Chór Puzonów został założony w 1908 roku. Jej założycielem był O s k a r T a r l o w s k i, ówczesny nauczyciel i kantor. Początkowo chór występował tylko na nabożeństwach i wspomagał śpiew zborowy. Później występował również na pogrzebach. Jego siła wynosiła dziesięciu mężczyzn. Na drodze do pomyślnego rozwoju chóru stanęło niepisane prawo: do chóru miały należeć tylko osoby samotne. Jeśli członek się ożenił, musiał odejść. A to w szczególności nie sprzyjało występowi chóru. Jeśli bowiem ktoś opanował instrumenty i był doskonałym dęciakiem, to zazwyczaj miał już swoją ukochaną, którą w końcu zamierzał doprowadzić do ołtarza. I odszedł ze stowarzyszenia, które w ten sposób marniało przez wiele lat.
Sytuacja poprawiła się dopiero, gdy w 1927 roku dyrektorem został Reinhold Kr i e s e. Kriese już podczas służby wojskowej był muzykiem w polskiej orkiestrze pułkowej. Teraz zajął się oprawą muzyczną i poszerzaniem repertuaru. Dawniej grano tylko chorały i kilka lekkich marszów, teraz zaryzykowano uwertury i inne utwory koncertowe. Dodano także kilka nowych marszów żałobnych.
Poczucie wspólnoty było w naszej starej ojczyźnie znacznie silniejsze niż w Niemczech. Do udziału w pogrzebie nie było potrzebne osobiste zaproszenie, za obowiązek uważano oddanie ostatniego hołdu znajomemu. Pogrzeby z udziałem kilkuset uczestników nie były więc rzadkością. A chór puzonów grał na każdym większym pogrzebie! Gdy długi kondukt na cmentarz uformował się i ruszył, puzoniści zagrali arię żałobną, np. "Dlaczego wyglądasz tak ponuro? W drodze na miejsce spoczynku rozbrzmiewała muzyka żałobna, na zmianę z marszem i chorałem. To zawsze robiło ogromne wrażenie.
W 1934 roku chór puzonów zapragnął stać się prawdziwym stowarzyszeniem, z członkami czynnymi i biernymi, zarządem, sztandarem stowarzyszenia i zarejestrowanym statutem. Jednak ten cel nie mógł zostać zrealizowany tak szybko. Wybrano prowizoryczny zarząd, który miał się wszystkim zająć, a w jego skład weszli następujący panowie:
Pastor Wilhelm Ostermann (Prezes), O. Tarlowski (Pasywny członek Zarządu), R. Kriese (Aktywny członek Zarządu), E. Kriese (Sekretarz), R. Doberstein (Pisarz) i E. Hage (Skarbnik).
Tkaninę na sztandar kupiono w Warszawie; była z najlepszego jedwabiu i kosztowała nawet wtedy 120 zł. Hafciarka wyhaftowała na sztandarze emblematy klubowe i napisy. Z jednej strony flaga była niebieska i nosiła niemiecki napis: "Allein Gott in der Höh sei Ehr". Z drugiej strony Z drugiej strony była żółta i nosiła polski napis: "Warownym grodem jest nasz Bóg". Maszt wykonany był z najlepszego drewna i niósł w szpic złoconą lirę. Lira jest symbolem muzyki. Statut stowarzyszenia leżał jednak w województwie łódzkim przez dwa lata, zanim został potwierdzony. Dopiero 10 maja 1936 roku mogło nastąpić poświęcenie sztandaru. Chór o potwierdzonym teraz statucie nosił nazwę "Stowarzyszenie Chór Puzon".
Siedzą od lewej: A. Schmidt †, A. Krampitz,O. Meier † G. Jess, P. Ostermann, E. Kriese,
O. Omenzetter, P. Roth.
Stoją od lewej: O. Schulz, E. Hermann, K. Völker, A. Stelzer, R. Völker, A. Heidemann, A.
Welke, C. Sutter, O. Radtke und E. Roth.
Sitzend von links: A. Schmidt †, A. Krampitz,O. Meier †, G. Jess, P. Ostermann, E. Kriese,
Stehend von links: O. Schulz, E. Hermann, K. Völker, A. Stelzer, R. Völker, A. Heidemann, A.
Welke, C. Sutter, O. Radtke und E. Roth.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Der Posaunenchor von Andrzejow bei Lodz
In unserer alten Heimat blühte das Chorwesen und wir hatten neben den unzähligen Sängerchören auch Bläservereinigungen in großer Zahl. Jede Gemeinde, die etwas auf sich hielt, hatte ihre Posaunisten, die zu Ruhm und Ehre des Herrn die Gottesdienste festlich gestalteten. Da wir uns wieder dem Sonntag Kantate nähern (4. Mai 1969), dessen lateinische Bezeichnung "Singet" bedeutet, wollen wir uns gern wieder der Chöre daheim erinnern. Die einzelnen Chöre. hatten ihre Geschichte, und besonders bei den Posaunenchorvereinen wechselten Zeiten des Glanzes und der regsten Beteiligung mit solchen des Niederganges und der geringen Bläserzahl ab. Stellvertretend für andere möge nun die Geschichte des Posaunenchors meiner Heimatgemeinde folgen, die Erinnerung an die Posaunisten von Andrzejow. Die Gemeinde Andrzejow lag nur 6 Kilometer von lodz entfernt, an der Straße Lodz- Tomaschow, und über die Geschicke dieser Gemeinde war unter der Ueberschrift "Andrzejow - Aufstieg und Untergang" in den Nummern 5, 7 und 8/1968 unseres Blattes von mir ausführlich berichtet worden. Nun laßt uns von den jungen Bläsern hören.
Der Andrzejower Posaunenchor ist im Jahre 1908 entstanden. Gründer war der damalige lehrer und Kantor Oskar T a r l o w s k i. Anfänglich trat der Chor nur in Gottesdiensten auf und unterstützte den Gemeindegesang. Später auch auf Beerdigungen. Seine Stärke betrug zehn Mann. Der gedeihlichen Entwicklung stand ein ungeschriebenes Gesetz entgegen: daß dem Chor nur ledige angehören sollten. Heiratete ein Mitglied, mußte es ausscheiden. Und gerade das war der leistung des Chores nicht förderlich. Denn beherrschte jemand die Instrumente und war ein perfekter Bläser, dann besaß er gewöhnlich schon sein Liebchen, das er endlich auch zum Traualtar zu führen gedachte. Und er verließ den Verein, der auf diese Weise viele Jahre dahinkümmerte.
Die Lage besserte sich erst, als im Jahre 1927 Reinhold Kr i e s e zum leiter bestellt wurde. Kriese war schon während seiner Militärzeit Musiker in einem polnischen Regimentsorchester gewesen. Nun sorgte er für Notenmaterial und die Erveiterung des Repertoires. Spielte man früher nur Choräle und einige leichte Märsche, so wagte man sich jetzt schon an Ouvertüren und andere Konzertstücke heran. Auch kam eine Anzahl neuer Trauermärsche hinzu.
Der Gemeinsinn war in unserer alten Heimat weit stärker ausgeprägt als in Deutschland. So bedurfte es keiner persönlichen Einladung, um an einer Beerdigung teilzunehmen; man sah es als Pflicht an, dem Bekannten das letzte Geleit zu geben. Beerdigungen mit mehreren hundert Teilnehmern waren daher keine Seltenheit. Und auf jeder größeren Beerdigung spielte auch der Posaunenchor! Wenn sich der lange Zug zum Friedhof formierte und in Bewegung setzte, bliesen die Posaunisten eine Trauer-Arie, zum Beispiel "Warum blickst du so trübe ?". Auf dem Wege zum Ruheort erscholl Trauermusik, abwechselnd ein Marsch und ein Choral. Das war immer sehr eindrucksvoll.
Im Jahre 1934 wollte der Posaunenchor ein richtiger Verein werden, mit aktiven und passiven Mitgliedern, Vorstand, Vereinsfahne und eingetragenen Satzungen. Dieses Ziel war aber nicht so schnell zu verwirklichen. Ein provisorischer Vorstand wurde gewählt, der alles in die Wege leiten sollte und der sich aus folgenden Herren zusammensetzte:
Pastor Wilhelm Ostermann (Präses), O. Tarlowski (Vorstand der Passiven), R. Kriese (Vorstand der Aktiven), E. Kriese (Schriftführer), R. Doberstein (Wirt) und E. Hage (Kassenwart).
Das Fahnentuch wurde in Warschau gekauft; es war aus feinster Seide und kostete schon damals 120 Zloty. Eine Kunststickerin stickte Vereinsabzeichen und Inschriften in die Fahne. Auf der einen Seite war die Fahne blau und trug die deutsche Inschrift: "Allein Gott in der Höh sei Ehr". Auf der anderen Seite war sie gelb und trug die polnische Inschrift: "Warownym grodem jest nasz Bóg" (Ein feste Burg ist unser Gott). Der Fahnenstock war aus feinstem Holz und trug in der Spitze eine vergoldete Lyra. Die Lyra ist das Symbol für Musik. Indes lagen die Vereinssatzungen zwei Jahre auf der Lodzer Wojewodschaft, ehe sie bestätigt wurden. Erst am 10. Mai 1936 konnte die Fahnenweihe stattfinden. Der Chor mit den nun bestätigten Satzungen hieß "Posaunistenchorverein".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz